Garść (garsteczka) szybkich refleksji.
Wyników jeszcze nie znamy, ale wszystko wskazuje na to, że PiS wybory wygrał, ale znalezienie stabilnej większości i utworzenie rządu jest... no właśnie - praktycznie niemożliwie?
Zatem wszystkie karty na stół.
Wypada mieć cichą nadzieję, że PiS dysponuje (będzie dysponował, jeśli Ameryka tego zechce?) takimi dokumentami, które skłonią każdego uczciwego polityka wśród Totalnych (oksymoron?; wierzę, że jednak nie...) do współpracy w imię dobra Polski. I rząd zostanie utworzony.
Pytanie jednak - na ile się udało rozhuśtać złe emocje i zmobilizować elektorat z wielkich aglomeracji miejskich (w imię "walki o wolność", mój Boże... ), bo może okazać się, że wyniki są dla PiSu jednak dużo gorsze...
Tak czy siak, sytuacja geopolityczna - zbyt poważna, wszystko, co dzieje się na świecie - zbyt prawdziwe i niebezpieczne, interesy USA - chyba jednak (?!) - mocno zakotwiczone w tej części Europy, aby pozwolić na destabilizację Polski.
I tylko to mnie w tej chwili pociesza (z półki konkretów, bo przecież odrobinę wyżej półka z napisem - Opatrzność czuwa).
Inne tematy w dziale Polityka