Może tak…
Najpierw życzenia świąteczne, jesteśmy w Oktawie :)
Już nie „Marana tha!”.
Od wczoraj „Maran Atha!”
/warto zauważyć, że są to ostatnie słowa Apokalipsy św. Jana (Ap. 22,20) /
Błogosławionych świąt Bożego Narodzenia dla Wszystkich, którzy tutaj jeszcze zaglądają!
/z sentymentu, z ciekawości, po złości;) /
I kilka naprowadzających fragmentów: „Kto Mnie widzi, widzi Ojca Mojego” (J, 14,9) „Ja jestem w Ojcu, a Ojciec we mnie” (J, 14, 11), „Każdy, kto jest ze Mną, jest także z Ojcem Moim” (1 J 1, 3)
***
Sam temat „Abba Omnipotens Pater”, który chodzi za mną co najmniej od lipca tego roku, zaledwie naszkicuję, ponieważ uświadomiłam sobie, że to temat na książkę, a nie na blogerską notkę.
I mam nadzieję, że kiedyś tę książkę napiszę (jeśli mi to dane).
Na emeryturze;)
I będzie w niej wszystko: zapiski, które gdzieś, kiedyś poczyniłam, hitchcockowski suspens, towarzyszący niejednej sytuacji, w której dane mi było się znaleźć, poezja, której również nie zabrakło pośród moich „nocy i dni”, śmiech i łzy, „szepty i krzyki”. Słowem: eklektyzm mojego życia:)
Tymczasem jednak zapowiedziany szkic, a dokładniej: tryptyk, jako dopełnienie bulwersującej, bo nagiej:) prawdy o naszej nędzy (z tej notki )
Tryptyk – szarada.
Kto powiąże-rozwiąże – jest w domu:)
Części:
1. o Orędziu Boga Ojca (jedyne takich objawienia na świecie) 2. o „Ojcu” – dosłownie dwa słowa o znakomitym filmie z genialnym Anthony Hopkinsem w roli głównej 3. o Ojcu po raz drugi, a właściwie po raz trzeci, czyli szeptanka na zakończenie.
Część I - Orędzie „Bóg Ojciec mówi do swych dzieci”
Od zawsze widziałam tę drugą stronę medalu.
Dziecięcą, choć nie dziecinną.
Rewers: „obecnie jesteśmy dziećmi Bożymi, ale jeszcze się nie ujawniło, czym będziemy”
Jakaż tajemnicza zapowiedź, bo przecież „ani oko nie widziało, ani ucho nie słyszało”, czyli – nie wiemy…
Ostatecznie - pozazmysłowe.
A więc tę „dziecięcą”, głoszącą, że „jesteśmy dziedzicami Królestwa”.
I wreszcie, po tylu, tylu latach…
Awers, czyli On. Święty. Ojciec.
Na Orędzie natrafiłam kilka ładnych lat temu, w necie, ale nie byłam w stanie go wysłuchać. Drażnił mnie głos lektora… Ktoś powie: płytkie. I będzie miał rację. Taka również jestem. Czy może jednak: „bywam”? – bardzo filozoficzne.
Kolejny raz napotkałam je w ubiegłym roku. Na piśmie:) Przeczytałam więc, lecz choć wywarło na mnie wrażenie, to jednak przeminęło…
I trzeci raz – w sierpniu 2022 r. Mój rok, bo 22. Słowa wreszcie dotarły, a powiązane ze zdarzeniami, o których tutaj pisać nie będę, a które „działy się” (cudzysłów celowy) od kwietnia 2020 r., stały się tematem mojego życia.
Orędzie Boga Ojca dane s. Eugenii E. Ravasio.
Jeden z piękniejszych i intuicyjnie niezmiernie bliskich mi tekstów.
Choć literacko – nic nadzwyczajnego…
Sama s. Eugenia – ciekawa, niezwykle silna i równie niezwykle wątła, bardzo twardo stąpająca po ziemi zakonnica ze Zgromadzenia Sióstr Matki Bożej Apostołów. „Zaprojektowała i zrealizowała w Azopte (Wybrzeże Kości Słoniowej) w latach 1939-1941 „ Miasto Trędowatych” – ogromne centrum przyjęć chorych (…), które nadal jest przodującym centrum w Afryce i na świecie. Za to osiągnięcie Francja przyznała Zgromadzeniu Sióstr Matki Bożej Apostołów – którego Matka Eugenia była Przełożoną Generalną w latach 1935-1947 – najwyższe odznaczenie narodowe za dzieła społeczne.”
Tak konkretna, aktywna i skuteczna osoba nie mogła odlecieć w jakieś dziwne rejony.
Ona miała te objawienia.
Orędzie pojawiło się w języku francuskim, angielskim, niemieckim, hiszpańskim i polskim . W opracowaniu przekład rosyjski.
Posiada Imprimatur Watykanu z 13 marca 1989 r.
Wszystko więc bardzo, bardzo świeże, a tym samym – mało znane.
I teraz rzecz, dla mnie, najistotniejsza (nie było moją intencją, aby szczegółowo pisać, co w Orędziu, bo trzeba je przeczytać i słowa nie uronić) - przemawia do nas „Ojciec Najczulszy”!
Nie „najsprawiedliwszy”, nawet nie „najmiłosierniejszy”.
A „najczulszy”…
To Jego słowa o samym sobie.
Oczywiście nie tylko o czułości w Orędziu mowa, ale to właśnie „czułość”, a nawet „tkliwość” (!) jest tą złotą nicią, którym je przeplótł...
I na nią (na czułość) zwróciłam szczególną uwagę, bo ileż było swego czasu rozmów na jej temat…
Na s24 głównie za sprawą przemowy noblowskiej Olgi Tokarczuk, czyli „Czułego narratora”.
O czułości mówi też bardzo często papież Franciszek (o czym wspomniałam tutaj: w tej notce - fragment: 'potrzebujemy narracji, która przedstawiać będzie świat z "czułością" ' ), co nie przysparzało i nie przysparza mu zwolenników…
Obie osoby (OT i Papież) postrzegane krańcowo różnie i dlatego często niesprawiedliwie (?)
Ale, OK, z nimi można się nie zgadzać, jednak tutaj - sam Bóg Ojciec…
Przeczytajcie, warto.
Część II – „Ojciec” – premiera w Polsce 21.05.2021 roku (kto mnie zna, wie, że data istotna, bo wigilia 22.05.)
Zapowiedziane dwa słowa.
Te z kolei rewersowe w stosunku do części I Tryptyku.
Jak szarada to szara;)
Obserwujemy, spowodowany pogłębiającą się demencją, stopniowy rozpad tożsamości głównego bohatera - tytułowego Ojca. Człowieka - jak wiele na to wskazuje – niegdyś władczego, dzisiaj zupełnie nieporadnego i zagubionego. Jego świat (a tym samym i nasz, bo oglądamy tę historię z perspektywy głównego bohatera) staje się coraz bardziej niepewny, brakuje w nim spójności, budzi coraz większy niepokój i lęk. Trudno nam dociec, czy sekwencje wydarzeń, które widzimy są prawdziwe. Zmieniają się jak kolorowe szkiełka w kalejdoskopie.
Wybaczcie niewielki spojler. Ostania scena – rozedrgane na wietrze liście. Filmowego Ojca właściwie już nie ma… Jest drżeniem tych liści...?
Cześć III – Ojciec – szeptanka
Salon albo też „duży pokój”. W zależności od korzeni;)
Typowy dla lat siedemdziesiątych.
Na jednym z foteli siedzi ojciec-tata-tatuś i huśta na nodze drobną dziewczynkę – od czasu do czasu podbijając ją wysoko do góry aż się trzęsie mała główka- makówka.
I słowa powtarzane jak mantra, melodyjnie, ale bez melodii: „Izunia-pyzunia, tatusia córunia. Izunia-pyzunia, tatusia córunia. Izunia-pyzunia, tatusia córunia…”
Wiele lat później już go nie będzie we wspólnym domu i pomimo tego, że nie przestanie często w nim bywać, dom, wbrew sercu dziewczynki, nakaże chłód i dystans wobec niego. Ale one przeminą, bo huśtawka z dzieciństwa, zapewne niedostrzeżona przez dorosłych, raz na zawsze utwierdziła ją w przekonaniu, że jest ukochanym dzieckiem.
Bóg Ojciec.
Inne tematy w dziale Rozmaitości