Od dłuższego już czasu dojrzewa we mnie pewne przekonanie, ale przedstawię je w postaci pytania, a nie twierdzenia... Może dlatego, że dość mocne, a przez to dla wielu kłopotliwe w odbiorze.
Jakie czasy wokół - każdy widzi.
Media straszą wojną nuklearną, co i kiedyś raczej nastąpi, bo, czy już teraz - trudno przesądzać. Bardziej prawdopodobne, że przed nami długa wojna, która ciągnąć będzie za sobą pogarszające się w zastraszającym tempie warunki naszej codziennej egzystencji. Głód i powszechna bieda.
Kościół oraz ci z wiernych, którzy trochę bardziej świadomie żyją swoją religią (a może nawet wiarą!) - dostrzegają w tym, co się dzieje spełnienie objawień fatimskich (niedawno, bo w 2017 r. obchodziliśmy bardzo uroczyście ich 100. rocznicę). Stąd prośba biskupów ukraińskich o zawierzenie Ukrainy i Rosji Niepokalanemu Sercu Maryi (Maryja prosiła w Fatimie o poświęcenie Rosji swojemu Niepokalanemu Sercu, był to warunek pokoju). Stąd też pozytywna odpowiedź papieża Franciszka (a tu już niespodzianka dla wszystkich zagorzałych przeciwników Papieża:) )
Za 2 dni, 25 marca, papież Franciszek dokona aktu takiego zawierzenia. Pisałam trochę więcej tutaj:
https://www.salon24.pl/u/intuicja/1213904,czy-rzeczywiscie-jest-juz-za-pozno-25-03-2022
A więc mamy Fatimę. Mamy akt zawierzenia Rosji Niepokalanemu Sercu Maryi.
Mamy w perspektywie konflikt nuklearny.
I mamy nasz, chwilowo oswojony, lęk (bo wojna się nam rozwleka i już trochę do złych wieści przywykliśmy).
A ja mam pytanie (bo miało być w formie pytań), czy możliwe jest - w razie konfliktu nuklearnego - ocalenie?
Czy możliwe, że katastaza, która wokół nas - okaże się katastazą iluzoryczną dla ludzi naprawdę (a nie tylko deklaratywnie) wierzących w Miłosiernego Pana, modlących się z wiarą na Różańcu? Że zostaną oni w sposób bardzo konkretny ocaleni? Ukryci w Niepokalanym Sercu Maryi i Jezusa? Dosłownie. Tak jak jezuici z klasztoru w Hiroszimie podczas wybuchu bomby atomowej:
https://naszdziennik.pl/mysl/220457,rozancowy-cud-w-hiroszimie.html
"Dom zakonny od centrum eksplozji dzieliło zaledwie nieco ponad tysiąc metrów i osiem innych budynków. W godzinie wybuchu w klasztorze było tylko czterech księży z przełożonym, Francuzem, ojcem Hugo Lasallem, który przybył do Japonii w 1929 r. Obecny był też jezuita, Polak, ojciec Hubert Cieślik oraz dwóch Niemców: Hubert Schiffer i Wilhelm Kleinsorge. Budynek zakonny wraz z jezuitami ostał się w morzu ruin. (...) Po wyjściu z domu zobaczyliśmy na ganku siedzącego kota. Obok naszego domu nietknięty pozostał też zakonny ogródek z pomidorami i innymi warzywami oraz krzaki winogron. Nic nie zostało zniszczone. Z dachu nie spadła ani jedna dachówka. Nawet trawa wokół była taka sama (...) Już po jednym z pierwszych badań po wybuchu szef zespołu ekspertów wojskowych, fizyk, dr Stephen Rinehart stwierdził: „Z naukowego punktu widzenia to, co się przytrafiło tym jezuitom w Hiroszimie, wciąż przekracza wszelkie prawa fizyki. Trzeba przyznać, że musiała tam być obecna inna siła, której moc była w stanie przemienić energię i materię tak, by były one znośne dla ludzi. A to już przekracza nasze wyobrażenie”
I mam odpowiedź.
Ale zostanę przy pytaniach.
Czy będzie tak, jak w Psalmie 91
"7 Choć tysiąc padnie u twego boku,
a dziesięć tysięcy po twojej prawicy:
ciebie to nie spotka." (...)
"11 bo swoim aniołom dał rozkaz o tobie,
aby cię strzegli na wszystkich twych drogach4"
?
Trzeba się modlić o tę Łaskę, szczególnie podczas uroczystości 25 marca, bo być może chodzi już o nas, a nie o TEN świat.
Inne tematy w dziale Społeczeństwo