Polacy, strzeżcie się! Prawa ręka Baalcerowicza, Ryszard Petru, dziś częstuje wodą. Kogo napoi, kogo zadowoli... Ale ilu Polaków utopi.
Przecież i sam Balcerowicz, pod pozorem uregulowania gospodarki najpierw skreślił z oszczędności Polaków cztery zera i celowo uczynił z drobnych ciułaczy biedaków. A można było inaczej ściągnąć te pieniądze z rynku. Na przykład przez wykup ziemi, mieszkań… przez Polaków. No ale wówczas diaspora by się nie obłowiła. Jak by mu to nie wystarczyło, zaczął wyprzedawać za bezcen „rodowe srebra” – rdzennie polskie, dobrze prosperujące przedsiębiorstwa i fabryki pod pozorem ratowania gospodarki. Obłudnie tłumaczył to w ten sposób, że nikt nie chciał kupić tego za więcej. Ale słyszy się o tonach pieniędzy wywożonych samolotami z Polski, prywatyzacjach nowoczesnych zakładów, które dopiero co zostały zmodernizowane, aby je sprzedać inwestorom zagranicznym, jak na przykład najnowocześniejsza w Europie fabryka papieru w Kwidzynie, o czym jest między innymi zacytowany poniżej artykuł. (http://wspinanie.pl/forum/read.php?1,456745)
„Prof. Jerzy Robert Nowak w swojej książce "Zagrożenia dla Polski i polskości" bardzo sprawnie przedstawił aferę Kwidzyńską i udział w niej kliki Donalda Tuska. Wyjaśnił on, jak sztucznie wywindowani do góry przez Wałesę trzeciorzędni politycy z Kongresu Liberalno-Demokratycznego założonego przed Donalda Tuska wyróżniali sie głównie skrajnym zapatrzeniem na Zachód i lekceważeniem własnych polskich szans rozwojowych. Tak jak jeden z czołowych przywódców KLD Donald Tusk, który nie ukrywał absolutnej pogardy dla możliwości polskiego przemysłu, dając do zrozumienia, ze cały nasz przemysł jest jakoby tylko kupa bezwartościowego złomu. W wystąpieniu na spotkaniu z wyborcami w Starachowicach w sierpniu 1993 roku Tusk deklarował: „Mogę stanąć nago na głowie na szczycie Pałacu Kultury i powtarzać, ze prywatyzacja juz przyniosła Polsce biliony złotych, ze polskie przedsiębiorstwa są mało albo nic nie warte i dlatego są tanio sprzedawane”
W połowie maja 1993 roku Kazimierz Stańczak, polski ekonomista pracujący na Uniwersytecie Kalifornijskim w USA, otrzymał kopię wywiadu, jakiego udzielił w numerze marcowo-kwietniowym (1993) czasopisma "Journal of Business Strategy" C. Cato Ealy, dyrektor do spraw rozwoju koncernu amerykańskiej celulozy "International Paper", który w 1992 roku zakupił w Polsce od Ministerstwa Przekształceń Własnościowych aż 80 proc. akcji papierni w Kwidzyniu. Stańczak wywiad ten nazwał szokującym i w otwartym liście oprotestował niesłychane praktyki wspomnianego resortu. Otóż - jak ujawnił wspomniany dyrektor D. P. Cato Ealy - papiernia w Kwidzyniu należy do najnowocześniejszych w świecie i mało ma sobie równych nawet w Stanach Zjednoczonych. Zbudowała ja znana w świecie firma kanadyjska H.A. Simmonsa i oddała pod klucz w 1980 roku. Koszt budowy tej papierni wynosił 400 milionów dolarów amerykańskich. Była ona wysoce konkurencyjna dla koncernów celulozowych na Zachodzie ze wspomnianym koncernem amerykańskim włącznie. Gdy jego szefowie dowiedzieli się, że mogą na interesujących warunkach zlikwidować konkurenta i wykupić papiernię w Kwidzyniu, zgłosili się natychmiast w Warszawie na ul. Mysia, do Ministerstwa Przekształceń Własnościowych. Rozmowy w sprawie wykupienia tak nowoczesnego i kluczowego zakładu trwały niezwykle krótko. Od pierwszej rozmowy za granicą do podpisania umowy w Warszawie upłynęło zaledwie 75 dni! Minister Janusz Lewandowski, należący do kliki Tuska, osobiście wyraził zgodę na to, by sprzedać Kwidzyn Amerykanom zaledwie za 120 milionów dolarów, choć była warta co najmniej 600 mln dolarów!Co najdziwniejsze, na początku rozmów, koncern amerykański proponował stronie polskiej kwotę nawet nieco wyższa, bo 150 milionów, którą jednak Lewandowski łaskawie obniżył z nieznanych bliżej powodów do wspomnianych 120 milionów... Po wykupieniu przez firmy amerykańskie zakładów papierniczych w Kwidzyniu, cena produkowanego tam papieru wzrosła trzykrotnie. Gdy po rewelacjach pp. Cato Ealy i Stańczaka niektóre dzienniki polskie podniosły szum wokół tej afery, przedstawicielka min. Lewandowskiego, p. Garwolińska, oświadczyła prasie z niemałym, zupełnie zrozumiałym skądinąd zakłopotaniem, że wprawdzie przytoczone fakty odpowiadają prawdzie, ale koncern I.P. obiecał zainwestować w fabrykę w Kwidzyniu dodatkowo 175 min dolarów, aby ją "zmodernizować". Nasuwa się logiczne pytanie: po co ma on to robić, skoro kwidzyńska papiernia jest supernowoczesna? Inne "wyjaśnienie" resortu Przekształceń Własnościowych, że podobno papiernia w Kwidzyniu. "nikt inny poza I.P. się nie zainteresował", jest zwykłym nonsensem. Po co w ogóle wystawiono na sprzedaż Kwidzyn, skoro można było w nim produkować znakomity papier potrzebny naszemu krajowi i mogący być konkurencyjny w eksporcie? A jeżeli już postanowiono z niewiadomych i podejrzanych przyczyn przeznaczać ten obiekt "pod młotek", to dlaczego nie ogłoszono publicznego, międzynarodowego przetargu? Po "oddaniu za bezcen" fabryki, papier w Kwidzynie był nadal płynnie sprzedawany, tylko, że kosztował już trzykrotnie więcej.
Sam Tusk nigdy sie nie wytłumaczył z nagłośnionego choćby w Starachowicach w 1993 r. publicznego dorabiania ideologii dla grabieżczych wyprzedaży, niszczących majątek Rzeczypospolitej. Prywatyzacji dokonuje się czasem po cenach niezwykle niskich i ze skandalicznymi koncesjami. Byle sprzedać i coś na tym na lewo zarobić. - mawiali w sejmowych kuluarach posłowie. Słowa te były szczególnie gorzkie, dla zwalnianych pracowników w kolejnych "wielkodusznych" prywatyzacjach. Otwarcie Polskiego Rynku Importowego i pospieszne zniesienie istniejącej sieci dystrybucyjnej, umożliwiło danie preferencji dla produktów importowanych.
Firma Podhale, która zatrudniała około 10.000 osób, musiała zwolnić połowę swojego personelu i o tyle zmniejszyć produkcję butów. Dzięki temu spadkowi produkcji, firma znana z wysokiej jakości na całym świecie, dostawca dla wielkich firm zachodnich jak Puma, Adidas, Royce, została odkupiona za bezcen.
Firma Wedel, której właścicielem było państwo zapłaciła 153 miliardy zł podatków w 1991 r., czyli ponad 15 milionów dolarów. Za radą Bank of Boston Ministerstwo Przekształceń Własnościowych zdecydowało sprywatyzować Wedla, wypuszczając 40% akcji dla Pepsico za drobną sumę 25 milionów dolarów. Trudno zrozumieć dlaczego, skoro Nestle dawało 40 milionów dolarów.. Ponadto Pepsico otrzymało jako premię zwolnienie z płacenia podatków na 3 lata...
Polityka "prywatyzacyjna" w czasach KLD bez skrupułów umożliwiała usunięcie ludzi z zajmowanych stanowisk, skazując w jednej chwili na "kuroniówkę". Budowa Huty Warszawa "kosztowała" ponad 3 miliardy dolarów. Została ona odstąpiona za sumę 18,64 miliona dolarów, czyli za 0,061%, ale minister przemysłu i handlu w rządzie Hanny Suchockiej miał powód do zadowolenia, gdyż został przewodniczącym zgromadzenia wspólników.
„Do biznesu idzie się dla pieniędzy, a do polityki dla naprawdę dużych pieniędzy”
Grzegorz Schetyna
I oni chcą prywatyzować służbę zdrowia.... powodzenia”
Przypomniała mi się lektura, w której autorka opisywała jak Żyd kupował za bezcen kamizelkę od biedaka. Żona biednego Polaka nie chciała się zgodzić na tak niską cenę. Wówczas pojawił się kolejny Żyd, i kolejny– i każdy z nich proponował jeszcze mniej. Wówczas ta pani posłała po pierwszego Żyda. Ten kupił tę kamizelkę – ale jeszcze grosz za zwłokę utargował. Ta Polka nie miała wyjścia, gdyż musiała kupić lekarstwa dla chorego męża. „Wolna” Polska też nie miała wyjścia, gdyż obsiedli ją banksterzy oraz zdrajcy i krew wypijają. Jak bardzo przerażająca i wielka jest ich chciwość, solidarność, konsekwencja oraz moc. Czy to sobie Państwo wyobrażają? Jak się z nich otrząsnąć?
Przecież Petru po to chce dojść do władzy, aby banki dalej się panoszyły. Aby w Polsce żaden przemysł się nie rozwinął. Koalicja PO-PSL też tak uważa, że wystarczą nam same montownie, że trzeba likwidować i „prywatyzować”. Polacy mają być tanimi służącymi.
Inne tematy w dziale Polityka