Bronisław Głupawy pogratulował piłkarzom, że zostali mistrzami świata. Fakty oczywiście się nie liczą. Pewnie tego sam nawet nie zauważył. Ale się cieszył.
To samo ze Schetyną. Pewnie powołał go na ministra spraw zagranicznych, by móc nim sterować. Może Bronisławowi Głupawemu chodzi o to, by partia złodziei przetrwała i wsparła go w nadchodzących wyborach? Wygodnie jest gnuśnieć pod żyrandolem, walić błąd za błędem i udawać męża stanu.
„Nie urodzi wrona sokoła”. Nic dziwnego, że i on sam, i jego poplecznicy na siłę chcieli wmówić światu, że jest hrabią, lub wywodzi się z rodziny Pana generała Bora Komorowskiego. Ale się nie udało. Czy Bronisław Głupawy to zauważył? Pewnie nie, bo nadal ma dobry humor. Ale co to za kłącza genealogiczne ciążą na nim, że tak bardzo chce się ich zaprzeć?
Chwała Bogu, nie umie nawet tego.
Inne tematy w dziale Polityka