Dziś w Loży prasowej uprawiał on obrzydliwą propagandę, broniąc głupiego rządu. Stwierdził, że oddałby nagrania w laptopie. Tym samym podkreślił, że tajemnica dziennikarska jest dla niego niczym. Nikim są również źródła informacji. Dla Donalda Fałszywego pogrążyłby każdego człowieka. On z miłości do zła stoi za złym rządem i broni jego ministrów, prokuratury i całego bezprawia, którym się kierują.
Zakłamanie Żakowskiego świetnie uwypukla fakt, że jeszcze niedawno popierał Snowdena, który ujawniał i porcjował wrażliwe informacje, a obecnie już jest w Rosji. Wówczas mu to nie przeszkadzało. Teraz potępia Polaków, którzy przyczynili się do przerwania procederu podsłuchów, publikując nagrania. Nagrania kompromitujące głupi, leniwy rząd.
Zarzuca Wprost, że nie ma tam prawdziwych dziennikarzy, że są oni narzędziem w cudzych rękach. A w czyich rękach jest Żakowski i gdzie grzebie językiem, uprawiając służalczą wazelinę?
Żakowski domaga się ujawnienia twarzy, stojącej za nagraniami. Ale taśmy są autentyczne, gdyż nikt im nie zarzucił braku wiarygodności. Wręcz przeciwnie, nagrywający przyznali się do swej lekkomyślności graniczącej z kretynizmem. W takiej sytuacji „twarz” nagrywającego jest niepotrzebna. Widocznie Żakowski pragnie by ta „twarz” była osądzona i skazana, by zastraszyć wszystkich, którym dobro polski nie jest obojętne.
Inne tematy w dziale Polityka
