Dziś rano Jerzy Stępień (prezes!) publicznie obarcza winą prasę, za to że zostali podsłuchani czołowi kolesie sitwy trzęsącej Polską, a ich knowania są opublikowane. Jest oburzony. W swym gniewie daje, jego zdaniem, adekwatny przykład, by lepiej uświadomić ludowi grzechy dziennikarzy: cytuję z pamięci. Jeżeli by ktoś nagrywał tajne rozprawy w gmachu sądu…, a następnie je upubliczniał… To porównanie nie zasługuje na nawet na miano „Kulą w płot”. Przecież ci wpływowi władcy byli podsłuchiwani w miłej atmosferze zaprzyjaźnionej knajpy.
Być może prezes Stępień wie coś na temat specjalnych lokali dla „patronów z trybunałów”, w których sugerowane są Tuleyowskie wyroki na niewygodnych, a następnie realizowane w majestacie prawa w salach rozpraw. „Nielegalne” ujawnienie takich rokowań też byłoby niewygodne dla wielu.
Czy te rozmowy na chamskim poziomie były prywatne? NIE! Rozmówcami są najwyżsi i najbardziej wpływowi urzędnicy państwowi, którzy trzymają w swych rękach władzę i mogą wpływać na losy Polski i Polaków.
Nie wierzmy tym, którzy choć raz oszukali, by na tym zyskać, lub by zyskało na tym ich środowisko, partia…. Ci kolesie walczą o dobro sitwy rządzącej, a nie o Polskę. Dlatego należy ich wywieźć na taczkach. I tych, którzy ich wspierają – również.
Inne tematy w dziale Polityka