Im nie straszne są żadne nagrania, taśmy, ba, nawet dowody. Za nic mają fakty. A sfałszowane dokumenty? Też działają na ich korzyść. Cóż to za „bogowie” i gdzie ich szukać?
Wczoraj, w TV Polonia, chyba w programie Tydzień, po godzinie 22 natrafiłem na rozmowę z Ł. Warzechą o rzeczniku Tuska – P. Grasiu. Gdy tylko Ł. Warzecha zaczął mówić o sfałszowanych przez Grasia podpisach na jakiś dokumentach, czujny, usłużny redaktor prowadzący, natychmiast go zagłuszył zmieniając temat. I nie dowiedziałem się nic o tym fałszerstwie, któremu ponoć Graś zawsze zaprzeczał szczerze, z kamienną twarzą. Na Internecie, w życiorysie Grasia, też nic na ten temat nie ma. Bardzo proszę Państwa o informacje w tej sprawie.
Za swoją „uczciwość” Graś awansował chyba na szefa PO. Teraz dopiero ta partia i te rządy okażą się nieskazitelne, gdyż pod czujnym okiem autorytetu i przy pomocy usłużnych dziennikarzy Polacy nie ujrzą już nic złego.
I bardzo dobrze. Chcieliśmy rządzicieli wzorowych i sobie takich wybraliśmy. Chcieliśmy opluwać PiS, to dziennikarze spełnili naszą wolę. Cieszmy się, bo doczekaliśmy się tego, co chcieliśmy. A że usłużni dziennikarze zagłuszają większość wypowiedzi ukazujących prawdę o rządzicielach… Nic to nie znaczy. My mamy płacić abonament i nadal się cieszyć.
Ukraińcy by sobie na to nie pozwolili.
Inne tematy w dziale Polityka