Regularnie, co jakiś czas, media bombardują opinię społeczną informacjami o jakiejś mniejszej lub większej aferze czy w Policji. Począwszy od tragicznych wydarzeń we Wrocławiu, a skończywszy na ostatnich informacjach o zgwałceniu kobiety, którego miał dokonać policjant (nie do wiary!) w swojej jednostce.
O ile, jako jeszcze niedawno zagorzałemu (niektórzy twierdzili, że fanatycznemu) zwolennikowi Prawa i Sprawiedliwości, może być mi trudno zachować obiektywizm przy ocenie innych dziedzin życia społecznego, zmieniających się w wyniku działań rządu (cieszę się nimi i dopinguję Pani Premier i jej ministrom) o tyle potrafię bardzo obiektywnie ocenić „firmę”, w której pracuję, a w zasadzie pełnię służbę od 28 lat.
Od dwóch lat organizacyjnie nic się w niej nie zmieniło czyli nadal jest TRAGICZNIE.
Tylko Opatrzności Bożej trzeba podziękować za (chociaż) „wyjątkowo krótki maj” czyli to czego dokonał pan Komendant Maj bo gdyby nie on, to może nadal Komendantami Wojewódzkimi byliby ci sami ludzie co za PO-PSL (choć w wielu komendach wojewódzkich oprócz komendantów personalnie nic więcej się nie zmieniło). Zapomniałbym o jeszcze jednej dziejowej i fundamentalnej zmianie personalnej, której dokonał żelazny minister Zieliński. Wyciął w pień, niemal na wszystkich stanowiskach kierowniczych (dosłownie od kierownika pięcioosobowego posterunku począwszy) policjantów, którzy zaczynali służbę w MO (nawet w 1990 r. i nawet miesiąc przed powołaniem Policji).
Nie rozumiem tej awersji ministra Zielińskiego do MO skoro w pierwszych dniach swojego urzędowania bredził o powrocie do stopni wojskowych w Policji jak w MO za PRL-u (po 25-ciu latach funkcjonowania przywróconych stopni przedwojennych) a potem dzielnie wspierał i umacniał (i nadal to robi) stanowisko dzielnicowego, które kojarzy się (chyba nie tylko mnie) z głęboką komuną i pilnowaniem aby wszyscy dozorcy - gospodarze domów zdjęli flagi narodowe zaraz po 1 maja (aby przypadkiem nie „dowisiały” do 3 maja). Wciąż gdy pada nazwa dzielnicowy mam przed oczami niezapomniany epizod z serialu "Alternatywy" ze ś.p. Stanisławem Bareją w roli typowego dzielnicowego z PRL-u.
Oprócz zmian, które dokonywały się w mniejszym lub większym stopniu także za poprzedniego rządu, czyli remonty i zakupy nowego sprzętu teraz dodatkowo mają miejsce jakieś mniejsze lub większe ruchy pozorne. Jest np. słynna akcja przywracania zlikwidowanych posterunków czy powstanie „Krajowej mapy zagrożenia przestępczością”. Bez wdawania się w szczegóły, ogólnie te konkretne działania trzeba ocenić pozytywnie co nie zmienia faktu, że oprócz tego w funkcjonowaniu instytucji nie zmieniono NIC. Ci sami funkcjonariusze, którzy pisali elaboraty uzasadniające konieczność likwidacji posterunków i prześcigali się w ich faktycznej likwidacji teraz piszą elaboraty o potrzebie ich odtworzenia i na wyścigi je otwierają. Ci sami funkcjonariusze, którzy w 2014 przed kolejnym „Marszem Niepodległości” ze zrozumieniem potakiwali słysząc polecenia swoich przełożonych powtarzających za ówczesnym Komendantem Głównym, że w tym roku „nie dopuścimy aby Warszawa znowu płonęła” (byłem naocznym świadkiem takiej sytuacji) teraz wzorowo i ze zrozumieniem zabezpieczają wszystkie patriotyczne imprezy.
Jak w komedii „Poszukiwany, poszukiwana” Bareji. Tam mąż był „z zawodu dyrektorem” a w Policji rzesze funkcjonariuszy są „z zawodu naczelnikami, komendantami”. Żadnych zmian systemowych. Rządzą ciągle w znakomitej większości „resortowe dzieci” w trzecim czy czwartym pokoleniu (ale przyjęte już do Policji po 1990 r.). Ich dziadkowie i ojcowie „umacniali władzę ludową” a oni z mozołem „budują etos służby”. Nadal walczą po staremu o stołki wkupując się w łaski decydentów (patrz Komenda Stołeczna). Wciąż króluje statystyka, niemal identyczna jak kreatywna księgowość w „Lehman Brothers”, a z nią mobbing podwładnych i cała plejada patologicznych zachowań, m.in. na policjantach ruchu drogowego jak największej liczby mandatów i zakaz pouczania sprawców wykroczeń.
Przy takim ministrze nadzorującym Policję i przy kadrach jakimi się otacza NIGDY NIC SIĘ NIE ZMIENI. Zamiast etosu służby i oficerskiego honoru jest służalczość i walka o jak najdłuższe wytrwanie na zajmowanym stanowisku. Dokąd wpływ na awanse, odwołania i wielkość emerytury policyjnej będzie miała nieobiektywna i często niesprawiedliwa decyzja przełożonego, a nie transparentne zasady, dotąd oportunizm będzie najpowszechniejszą postawą kadry kierowniczej. Wciąż nikt, aby sobie nie zaszkodzić, nie powie panom ministrom, że „król jest nagi” (oni sami nigdy tego nie zauważą).
Konserwatysta, "jaskiniowy antykomunista" i miłośnik polskiej historii. Gorący patriota nie brzmi skromnie, ale trudno mi inaczej określić to co czuję do naszej Ojczyzny. Najbliższe mi słowa: "Naród, który nie szanuje swej przeszłości nie zasługuje na szacunek teraźniejszości i nie ma prawa do przyszłości." J.Piłsudski
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Społeczeństwo