Mecz z Rosją to przedostatnia szansa na przegląd zaplecza jakim dysponuje Sousa. Niektórych z tych piłkarzy powołał w ciemno, bo wcześniej na nich nie liczył, nie widział ich w kadrze i powołań nie wysyłał. No ale skoro kadra ma liczyć 26 piłkarzy i w dodatku wypadli tacy gracze jak Grosicki, Bielik czy Piątek, a z kolei w oczach Sousy swojej szansy nie wykorzystali Szymański czy Augustyniak, to kogoś trzeba było dobrać. I tak, prawdę mówiąc, większość z tych piłkarzy, którzy dostali powołania "na dokładkę" nie będzie grać na mistrzostwach. Sousa będzie grał 15-16 piłkarzami, a reszta w większości jedzie na wycieczkę. Taki mecz jak dziś jest po to, aby selekcjoner wiedział, czy któryś z nich może wejść na ostatnie 10 minut ze Słowacją i coś drużynie dać. Dzisiejszy eksperymentalny skład na papierze wyglądał na ustawienie 4-4-2:
Fabiański - Kędziora, Piątkowski, Helik, Puchacz - Frankowski, Krychowiak, Klich, Kownacki - Świerczok, Świderski
Choć w rzeczywistości byliśmy ustawieni w systemie 3-4-3. Puchacz biegał na wahadle, Kownacki bliżej Świerczoka i Świderskiego a Kędziora pełnił rolę trzeciego obrońcy. Ustawienie ustawieniem, a my tymczasem zaczęliśmy z grubej rury. O takich zagraniach jak ten Mateusza Klicha, Maciej Terlecki zwykł mawiać, że piłkarz ma magiczne taczesy. Rzeczywiście podanie Klicha do Frankowskiego to był taki trochę magic touch. Frankowski przytomnie podał do Świerczoka, a ten wykonał wyrok. Lepiej zacząć nie mogliśmy. Bohaterscy rezerweiros zaczęli na dużym entuzjazmie, z animuszem. Rosjanie wydawali się być zaskoczeni, że tak odważnie zaczęliśmy. Z czasem inicjatywę coraz bardziej przejmowali Rosjanie, choć wiele z tego nie wynikało. Do mementu utraty gola Fabiański nie miał chyba żadnej interwencji. Aż do 21 minuty, gdy Gołowin zacentrował na drugi słupek, Puchacz się zdrzemnął, Karawajew mu się urwał i wcisnął piłkę między słupkiem i Fabiańskim. W dalszej części pierwszej połowy Rosjanie częściej byli przy piłce, posiadanie 58% czasu gry i parę groźnych sytuacji stworzyli, ale albo brakowało wykończenia albo w ostatniej chwili nasi wybijali. My próbowaliśmy pojedynczymi zrywami jak wtedy, gdy Klich dośrodkował na głowę Świderskiego, ale tan nieprecyzyjnie uderzył. Trudno zresztą się spodziewać, że w takim składzie będziemy oglądać poukładaną grę reprezentacji Polski, skoro często nasza once de gala raczy nas długimi okresami grą na chaos.
Dla naszych obrońców niezłym testem była walka z Dziubą. Silny, z niezłą techniką, brał dwóch naszych na plecy i dawał sobie z nimi radę. Często musieliśmy ratować się faulami. W 57 minucie Sousa dokonał retuszu składu i na placu znaleźli się piłkarze pierwszego składu - Bereszyński, Bednarek lub bardzo blisko pierwszego składu - Jóźwiak. Gra zmieniła się o tyle, że Rosjanie nie stwarzali groźnych sytuacji pod naszą bramką, my odwdzięczaliśmy się tym samym, więc mieliśmy taką kopaninę w środku pola. Joźwiak w swoim stylu wprowadził sporo ożywiania, pokazywał się do gry, był aktywny, ale konkretów z tego nie było. Na boisku pojawili się jeszcze Moder i Kozłowski, staraliśmy się przejąć inicjatywę, jednak bez większych efektów. Do końca meczu to już były takie stany średnio-niskie Ekstraklasy. Gra się toczy, ale ogląda się jednym okiem, bo i nic takiego się nie dzieje, żeby otworzyć drugie. Strzałów jak na lekarstwo, sytuacji podbramkowych podobnie. Taki mecz, w trakcie którego można zrobić prasowanie, pościerać kurze albo popstrykać na twiterku i wiele się nie straci z widowiska.
Wynik i jakość dzisiejszej gry, czy raczej jej brak i tak jest bez znaczenia. W takim składzie już więcej nie zagramy. Ważniejsze, kto z tego składu węgla i papy może coś dać drużynie na turnieju. Ja bym sugerował selekcjonerowi rzucić życzliwszym okiem na Świerczoka. Chłopak potrzebuje pół sytuacji, żeby stworzyć coś z niczego. Ma wyczucie gdzie się ustawić, nie boi się uderzyć z nieoczywistych sytuacji. Może być wartościowym jokerem. Choć po golu i uderzeniu w poprzeczkę już nic specjalnego w tym meczu nie pokazał. Parę razy ładnie się zastawił, próbował naiwnie wymusić karnego i tyle.
Za tydzień ostatni test z Islandią w Poznaniu. Zobaczymy czy Sousa zdecyduje się na kolejne eksperymenty, czy raczej postawi na podstawową jedenastkę, żeby już zagrali razem turniejowym składem.
Inne tematy w dziale Sport