Książka Jacka Bartosiaka to zwiedzanie świata, jego kluczowych szlaków, zarówno lądowych jak i morskich z punktu widzenia geostrategii i geopolityki. Podróż po kontynentach, szczególnie Euroazji, na przestrzeni wieków, aż po czasy współczesne. Zalecam czytanie książki z porządnym atlasem w ręku. Jak mawiał hrabia Alexandre de Marenches podstawą geopolityki jest mapa. Jakakolwiek analiza rozpoczyna się od mapy. W poniższym szkicu, wynikającym z lektury książki, skupiam się głównie na wybranych zagadnieniach dotyczących Polski jako najbardziej dla nas interesujących, ale autor wnikliwie opisuje sytuację na świecie, analizując poszczególne regiony.
Obecnie na Zachodzie siły zbrojne NATO niewydolne i ociężałe stale się osłabiają. Francja, Niemcy, Wielka Brytania redukują siły zbrojne oraz zmniejszają wydatki na zbrojenia. W tym czasie siła bojowa Rosji rośnie, szczególnie po doświadczeniach w Gruzji i Donbasie. Jak do tego dodamy niedawne wystąpienia Macrona mówiącego o "śmierci mózgu" NATO widać, że trzeba mieć ograniczone zaufanie do NATO w wypadku agresji Rosji. Dlatego tak ważna jest ścisła współpraca z USA w tej sytuacji. Zabiegi polskiej strony o większą obecność wojsk amerykańskich w Polsce są uzasadnione i w wypadku ich realizacji, zwiększają nasze bezpieczeństwo. Dotyczy to również krajów bałtyckich. W 2016 uzgodniono, że cztery wielonarodowe bataliony będą stacjonować w krajach bałtyckich i Polsce. Sami nie jesteśmy w stanie zbudować takiej armii, która na wypadek konfliktu z Rosją mogłaby nas obronić. Umiejętne tworzenie optymalnych i trwałych sojuszy jest bardzo ważne. Obecny stopień zaangażowania Stanów Zjednoczonych jest niewystarczający, bo pełni jedynie rolę odstraszającą, nie mogącą pokonać Rosji. Rosja jest lepiej przygotowana do wojny symetrycznej, ze względu na ostatnie doświadczenia. Stany Zjednoczone od dawna takiej wojny nie prowadziły. Wojsko amerykańskie nie prowadzi szkoleń w wojnie symetrycznej od 20 lat.
Polska i kraje pomostu bałtycko-czarnomorskiego są w stałej sprzeczności interesów z Rosją. W naszym interesie jest, aby Rosja była jak najsłabsza, bo wówczas maleje zagrożenie dla nas ze Wschodu. Z kolei Rosja nie traktuje państw z Europy Środkowowschodniej jako równorzędnych partnerów, a jako bliską zagranicę i będzie dążyć do dominacji w tym regionie. Przeszkodą w stworzeniu spójnej konstrukcji pomostu bałtycko-czarnomorskiego jest sojusz Białorusi z Rosją. Zwasalizowana Białoruś jest rosyjskim klinem wbitym w pomost. Kluczowym elementem tej układanki jest niepodległa Białoruś.
Amerykanie będą nas wspierać w sporze z Rosją, jeśli będą mieć w tym interes. Stany Zjednoczone prowadzą politykę globalną i może się okazać, że będą potrzebować wsparcia Rosji w konfrontacji z Chinami, które są właśnie na etapie prześcigania USA jako największej potęgi światowej. Dla nas byłoby to potencjalnie niebezpieczne, bo oznaczałoby porozumiewanie się z Rosją ponad głowami partnerów z pomostu bałtycko-czarnomorskiego.
Rozwój komunikacji na pomoście bałtycko-czarnomorskim jest w interesie państw Europy Środkowej, ale nie jest w interesie Niemiec i Rosji, więc przeszkoda dla rozwoju Trójmorza jest w zasadzie tylko polityczna. Należy na nowo przemyśleć trasy komunikacyjne, aby były korzystne dla Polski. W naszym interesie jest budowa silnego Międzymorza (Intermarium). Im silniejsze, tym Polska jest bardziej bezpieczna. Bezpieczeństwo oparte o USA powinno być dodatkowym wzmocnieniem takiego sojuszu a nie jego podstawą, bo gdy cele geopolityczne USA się zmienią, możemy zostać bez sojusznika. Sojusz Niemiec z Rosją, którego z perspektywy historycznej się obawiamy, nie jest taki oczywisty i korzystny dla Niemiec. Wzmocniłby słabą ekonomicznie Rosję, co przy jej sile militarnej powodowałby zagrożenie dla Niemiec. A te układając się z Rosją straciłyby sojusznika jakim są Stany Zjednoczone i jego satelity.
Europa Środkowowschodnia między Bałtykiem, Adriatykiem i Morzem Czarnym jest polem ścierających się interesów gospodarczo-strategiczno-wojskowych dla Rosji, Turcji (strefa bezpieczeństwa), Niemiec (interesy gospodarcze), USA (projekt międzymorza), Chin (nowy jedwabny szlak). W przypadku Nowego Jedwabnego Szlaku w naszym regionie jest kilka możliwych rozwiązań i warto trzymać rękę na pulsie, aby nie zostać wyrzuconym na margines. Niestety Polska ma sprzeczne interesy z Węgrami w kontekście NJSz. Szlak prowadzący przez Węgry do Niemiec omija Polskę. W takim układzie przestajemy być dla Chin istotnym partnerem. W naszym interesie jest szlak przez Rumunię do Polski. Musimy przekonać Chiny, że jesteśmy niezależnym partnerem, bo jeśli uznają, że kluczowe decyzje zapadają w Waszyngtonie a nie w Warszawie, to będą rozmawiać z Niemcami. W nowych lądowych "odkryciach geograficznych" Polska, Ukraina i Rumunia są premiowane, tak jak kiedyś były premiowane kraje morskie jak Hiszpania, Portugalia czy Wielka Brytania. Tędy prowadzić może nowy szlak lądowy, który będzie ważniejszy od morskiego. Kurczowe trzymanie się USA i brak otwarcia na Chiny może spowodować, że nie skorzystamy ze zdobyczy nowego szlaku. Będziemy przedmiotem a nie podmiotem w międzynarodowej rozgrywce. Potencjalnie alternatywną mogą być szlaki przez Kaukaz i Ukrainę oraz Rosję i Białoruś. Oba przechodzące przez Polskę. Ze względu na sytuację na Ukrainie i politykę Rosji na dziś wydają się trudne do realizacji.
"Wojnę" o względy Chińczyków stoczymy głównie z Niemcami. W ich interesie jest, abyśmy nie byli państwem podmiotowym w relacjach z Chinami a "częścią" Niemiec. W naszym interesie wręcz przeciwnie. Dlatego tak ważne jest posiadanie odpowiednich centrów logistycznych na naszym terenie i budowa CPK pod Łodzią. Tu krótka dygresja. Warto w tym kontekście przypomnieć opinię prezydenta Warszawy Rafała Trzaskowskiego - "po co nam lotnisko w Polsce jak mamy w Berlinie". Takie myślenie to głupota, niewiedza, brak wyobraźni czy może co innego? Zostawiam bez odpowiedzi... Koniec dygresji. Z kolei Rosja będzie dążyć do zrobienia z Polski koncepcji "ronda", czyli ani nie będzie w Polsce centrów logistycznych, ani szlaków przebiegających przez Polskę, tylko będą ją omijać. Np. szlak przez Rosję wcale nie musi przechodzić przez Białoruś (Brześć) i dalej przez Polskę, a kończyć się na porcie bałtyckim w Sankt Petersburgu i dalej przez Morze Bałtyckie do Europy Zachodniej (casus Nord Stream).
Wyzwaniem dla Polski będzie balansowanie między sojuszem militarnym z USA i gospodarczym z Chinami. Żeby uczestniczyć w rozwoju wynikającym z budowy Nowego Jedwabnego Szlaku powinniśmy być podmiotem w rozmowach z Chinami. Niewykluczone, że USA będą domagać się od Polski lojalności w związku z rywalizacją z Chinami. Dlatego najbliższy czas to może być duże wyzwanie dla polskiej dyplomacji. W podobnej sytuacji są np. Izrael i Australia, sojusznicy USA. I o ile Izrael sobie z tym radzi, to między Australią i USA napięcie rosło, aż w 2017 roku po naciskach USA, Australia zmieniła retorykę wobec Chin na bardziej agresywną. Ciekawe jak wobec takich nacisków zachowałaby się Polska.
Nie wygląda na to, abyśmy w najbliższym czasie byli najspokojniejszym regionem na świecie. "Obyś żył w ciekawych czasach" mówi stare chińskie powiedzenie. Przy naszym położeniu geopolitycznym zawsze mamy "ciekawe czasy".
Bartosiak kończy rozważania geopolityczne dotyczące naszego regionu zdaniem "Hardware Rzeczypospolitej stwarza wielki potencjał, więc myślmy o rozwiązaniach, które odpowiadają jego skali." No więc myślmy.
Autor "Rzeczypospolitej między lądem a morzem" odkrywa przed nami geografię świata na nowo, przez pryzmat historii, interesów politycznych, ciągłych zmian w czasie i przestrzeni, rozwoju technologii. To stale falująca układanka międzynarodowa dążąca do równowagi. Kierunek tych fal wyznaczają możni tego świata. Ważne, aby w tych ruchach tektonicznych wielkich graczy nie zostać zgniecionym, nie służyć za "nawóz historii", a prawidłowo rozczytać nadchodzące zmiany i się do nich dostosować. Mam nadzieję, że w naszym rządzie długofalowe myślenie geopolityczne zajmuje ważne miejsce w układaniu strategii politycznej.
Inne tematy w dziale Polityka