O tygodniu ów – Mickiewicz to miał prostą robotę, miał luksus odmierzania lat, my współcześnie mamy zafundowane przyśpieszenie o jakim wieszczom się nie śniło – jak policzył ktoś skrupulatny, w przypadku kwoty wolnej od pomysłu do podpisu notariusza z Pałacu Namiestnikowskiego minęło lekko ponad 19 godzin. Chuck Norris głęboko zawstydzony złożył swoją aplikację do PiS – ma mu to poprawić dynamikę…
Prokuratura powróciło do ziobrowo-pisowskiego obyczaju oszczędzania na znaczkach pocztowych – formułę wezwania do prokuratury na przesłuchanie o np. 11 zastąpiło obowiązkowym „wjazdem” o 6 rano do domu osoby, którą chcą przesłuchać. Oczywiście przy okazji takiego najścia, jak to zwykle bywa ktoś obok przechodzi przypadkiem z tragarzami… ups… kamerami i w rządowej telewizji możemy zobaczyć jak dzielna władza wyprowadza delikwenta z domu, w brzasku wschodzącego słońca.
W sprawie Piniora (bo o niej piszę powyżej) jesteśmy skazani na intuicję – a moja podpowiada mi od dziesięcioleci, że mogę się na co dzień nie zgadzać z Modzelewskim, Wujcami, Kuroniową czy Pałubickim – ale lepiej z nimi stracić, niż z Ziobrą czy Piotrowiczem zyskać.
Pracowity nasz parlament zafundował nam w ubiegłym tygodniu ograniczenie prawa do zgromadzeń – z ducha wprowadzonych zmian wynika, że najbardziej uprawnionym do zorganizowania antyrządowej manifestacji jest rząd. To ciekawe, choć niezbyt oryginalne rozwiązanie – moje pokolenie doskonale takie pamięta. Gdyby 25 lat temu ktoś mi powiedział, że demokratycznie wybrany rząd będzie taki system przywracał, roześmiałbym się szczerze. Jak się okazuje z perspektywy 2016 – mój śmiech byłby cokolwiek przedwczesny i głupi.
Powody do śmiechu w ub. tygodniu, śmiechu szczerego, pełnego samozadowolenia i triumfu miał jedynie wzorowy funkcjonariusz PiS, niegdyś PZPR, niejaki poseł Piotrowicz. Dyżurny referent kolejnych projektów rozwalania Trybunału Konstytucyjnego (który to był „projekt naprawczy”? 6? 7? – to pytanie do ekspertów, bo ja zgubiłem rachubę), w czasach komuny wiceprokurator rejonowy (a więc nie taki sobie przeciętny urzędnik) i członek egzekutywy ( po polsku: zarządu, a więc nie taki znowu szeregowy towarzysz) PZPR w swojej prokuraturze, z trybuny sejmowej wykrzyczał z drwiącym śmiechem „precz z komuną, precz z komuną”. Na tej sali siedzą przecież także w PiS ludzie, którzy wiedzą, że kiedyś „precz z komuną” coś znaczyło – siedzą, ale cichutko lub biją brawo towarzyszowi prokuratorowi. Jakaż radość w piekle musiała być tego dnia – nawet Bierut z Gomułką, mimo że się nigdy nie lubili, musieli przybić „piątkę”.
Nieocenione „Wiadomości” – medialne ramię aparatu władzy – już uznały, że wezwania opozycji do marszu w rocznicę stanu wojennego da się porównać jedynie z przemówieniem jego dyktatora, Jaruzelskiego. Nie pokazano triumfalnego śmiechu towarzyszy Szmaciaków wywołanego tym przekazem – ale nie wątpię, że przed telewizorami radość była wielka.
Twitter @Marcin_Celiński
Facebook https://www.facebook.com/marcelinski
Nowy miesięcznik społeczno - polityczny zrzeszający zwolenników modernizacji i państwa otwartego.
Pełna wersja magazynu dostępna jest pod adresem:
www.liberte.pl
Pełna lista autorów
Henryka Bochniarz
Witold Gadomski
Szymon Gutkowski
Jan Hartman
Janusz Lewandowski
Andrzej Olechowski
Włodzimierz Andrzej Rostocki
Wojciech Sadurski
Tadeusz Syryjczyk
Jerzy Szacki
Adam Szostkiewicz
Jan Winiecki
Ireneusz Krzemiński
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka