Podobno mamy wszystko w dupie. Tak skomentował ostatnio Kuba Wątły, dziennikarz Superstacji, bądź co bądź, słuszną uwagę, że do jego programu dzwonią jedynie „starsi” ludzie. Mamy My- czyli młodzi. Innymi słowy pokolenie Y. Millenialsi.
W sumie takie jednorazowe stwierdzenie nie wymagałoby komentarza, ale śmiem twierdzić, że jest to pogląd dość rozpowszechniony w naszym społeczeństwie.
Cały cytat brzmi następująco: „bo młodzi ludzie albo wyjechali, albo mają to wszystko w dupie”. Otóż nie. Jeśli jacyś rzeczywiście mają, to właśnie CI, którzy wyjechali (choć w większości przypadków zwyczajnie zmusiło ich do tego życie). Pozostali są różni, a uogólnianie jest krzywdzące. Od lewa do prawa (z naciskiem na „prawo”, choć po „lewej” stronie pomału też zaczyna się coś dziać) podejmowane są bardzo różne inicjatywy, mniej lub bardziej sformalizowane, mniej lub bardziej udolne. Czy można jednak oczekiwać znacznej sprawności politycznej od młodych ludzi, którzy często, mimo, że chcą działać, to nie mają się od kogo uczyć? Oczywiście, że w naszej rzeczywistości politycznej funkcjonują politycy pracowici, dociekliwi i o przenikiwych umysłach. Pytanie jednak, na kim koncentrują się media i czyje wizerunki nam serwują..
Druga sprawa, to to, że robiąc szybki przegląd dwudziestu paru lat z naszej sceny politycznej i samych partii, nasuwa się jedno słowo – beton. Jak to się mówi: „głową muru nie przebijesz”. Niestety, mało które powiedzenie tak dobrze przedstawia stosunek starszych członków partii do młodych. Zwykle pojawiają się młodzi w czasie kampanii, bo w końcu potrzeba i rąk do pracy, i odświeżenia wizerunku. Przykre, że dopiero po takim trzęsieniu ziemi jakie przechodzimy ostatnio, dociera do wszystkich, że młodzi ludzie to nie jest tylko darmowa siła robocza, ale że jest to grupa ze świeżym umysłem, zapałem do pracy i nowym spojrzeniem na przeróżne kwestie. Napawa to jednak nadzieją, że w końcu chce się nas, młodych, słuchać.
Pokolenie Y jest bardziej roszczeniowe od swoich rodziców, którzy przyzwyczajeni do peerelowskiej stagnacji, nie burzą się i nie niecierpliwią, gdy zmiany zachodzą zbyt wolno. Dopóki jednak ta roszczeniowość będzie szła w parze z rozumem, i tym samym wiązała się z wdrażaniem zmian systemowych, a nie zadawalaniem się 500 zł na dziecko bądź żądaniem kolejnych 200 czy 400 w ramach innych „projektów”, może Polakom przynieść same korzyści. Obawiam się jednak, żeby milenialsi, zanim zaczną reformować kraj, przy obecnym tempie zwiększania się współpracy pomiędzy młodymi i starszymi politykami, całkiem nie stracili zapału do działania.
A że niektórzy mają wszystko w dupie… To prawda- niektórzy rzeczywiście mają. Wkrótce jednak, przy świątecznych stołach, po raz wtóry okaże się, że jest to stosunkowo wąska grupa
Aha, i jeszcze jedno: kto jak kto, ale pokolenie Y, w znacznej mierze, w piątek po 23 dba o zapewnienie sobie work-life balance po całym tygodniu, i nawet jeśli się to odbywa przy piwie w atmosferze rozmów o polityce, to nie ma warunków, aby dzwonić do programu Pana Kuby
Liberté! to niezależny liberalny magazyn społeczno-polityczny. „Głos wolny wolność ubezpieczający”. Zapraszamy do odwiedzenia strony internetowej oraz zachęcamy do prenumerowania.
Nowy miesięcznik społeczno - polityczny zrzeszający zwolenników modernizacji i państwa otwartego.
Pełna wersja magazynu dostępna jest pod adresem:
www.liberte.pl
Pełna lista autorów
Henryka Bochniarz
Witold Gadomski
Szymon Gutkowski
Jan Hartman
Janusz Lewandowski
Andrzej Olechowski
Włodzimierz Andrzej Rostocki
Wojciech Sadurski
Tadeusz Syryjczyk
Jerzy Szacki
Adam Szostkiewicz
Jan Winiecki
Ireneusz Krzemiński
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Społeczeństwo