Półtora tygodnia temu, w piątek, 13. listopada w Paryżu miała miejsce ogromna, bezsensowna tragedia. Kilkoro zapewne islamskich fanatyków wymordowało grubo ponad setkę osób. Nie ma dla tego żadnego usprawiedliwienia, ani religijnego, ani politycznego. Nie ma miejsca na szukanie kontekstu i okoliczności łagodzących - to okrutna, idiotyczna zbrodnia. Zbrodnia, którą ofiarą padło nie tylko ponad 100 osób, nie tylko Francja, ale i ludzkość. Zbrodnia, która niestety potwierdza, że terroryzm pozostaje realnym zagrożeniem, które może nas dosięgnąć w każdej chwili i miejscu. Niestety, nie mam też wątpliwości, że w Europie poza islamskim terroryzmem jest jeszcze jedno, nie mniej poważne zagrożenie: rasizm.
Już po pierwszych atakach, gdy część spośród ofiar w Bataclan jeszcze żyła, obserwując media społecznościowe widziałem falę rasistowskiego hejtu. W tamten piątkowy wieczór, gdy liczba ofiar nie była jeszcze znana, już przed szturmem jednostek antyterrorystycznych, przewidywałem, że zamach na Paryż stanie się pożywką dla nacjonalistów, rasistów i ksenofobów w ich krucjacie. Krucjacie wymierzonej nie przeciw terrorystom, a ich ofiarom, tak długo jak ofiary te są z krajów arabskich czy innych pozaeuropejskich. Niestety, nie pomyliłem się. Obrzydliwe, rasistowskie komentarze od tego czasu są codziennością tak w mediach społecznościowych, jak i tych tradycyjnych. Nie stronią od nich politycy kilku z głównych partii – a przeciwnie, wykorzystują je do populizmu skierowanego przeciw uchodźcom, do krytyki otwartości, wolności czy integracji europejskiej. Problem dotyczy jednak też wielu zwykłych ludzi, na co dzień niezaangażowanych politycznie, którzy bezrefleksyjnie powielają populistyczne hasła. Jedni i drudzy mieszają pojęcia (np. laickość czy neutralność światopoglądową mylą, często celowo, z tzw. „multi kulti”; bezpieczeństwo z rasizmem i izolacjonizmem; a fundamentalizmowi islamskiemu przeciwstawiają wcale nie liberalizm i tolerancję, a fundamentalizm chrześcijański) w ksenofobicznej propagandzie, z ofiar czyniąc oprawców, a z oprawców czyniąc ofiary.
Francja laicka to nie „multi-kulti”
Jeden z bardziej idiotycznych zarzutów ze strony (najczęściej, choć nie zawsze „prawicowych”) demagogów mówi, że zamachy w Paryżu to cios w ideologię tzw. „multi-kulti”. Nic bardziej mylnego. Francja jest chyba bardziej odległa od „multi-kulti” niż jakikolwiek inny kraj na świecie. Ustrój Francji w wielu aspektach mi się nie podoba (kraj jest zdecydowanie zbyt socjalistyczny, a poziom ingerencji państwa w życie gospodarcze przekracza wszelkie granice rozsądku), ale akurat model świeckości państwa jest wzorem godnym naśladowania. Państwo laickie, będące kwintesencją francuskości i jedną z najbardziej fundamentalnych zasad republiki wyklucza model „multi-kulti”. Dlaczego więc tak chętnie prawicowi i katoliccy demagodzy opisując Francję odnoszą się właśnie do tego modelu? Zapewne dlatego, że państwo laickie, obowiązujące w Republice Francuskiej, jest niewygodne dla jakiegokolwiek ekstremizmu religijnego, nieważne czy ekstremizm ten dotyczyłby religii katolickiej, muzułmańskiej czy choćby pastafariańskiej. Państwo laickie nie ingeruje w kult prywatny (wyznawanie czy uczestniczenie w obrzędach religijnych wedle własnych upodobań każdego człowieka), natomiast nie sprawuje kultu publicznego, w którym wiara i obrzędy religijne byłyby faworyzowane przez państwo i w którym religia jednej grupy mogłaby być narzucana, pośrednio czy bezpośrednio, osobom które sobie tego nie życzą. Ideologia „multi-kulti” zaś dopuszczałaby czy wręcz narzucała mnogość kultów publicznych, współistniejących, rywalizujących, wywierających wpływy i uprawiających lobbying w kwestiach prawodawstwa. Istnieje wiele krajów, także ze świata zachodniego, idących tą drogą (a w nich społeczności religijne, choćby wspominana tu muzułmańska, domagają się prawa dostosowywanego do ich ideologii, przed czym państwa wyznające „multi-kulti” bronią się dość słabo), Francja jednak stawia temu zdecydowany opór. Muzułmanów jest tam wielu (choć katolików wciąż jeszcze więcej), ale przywilejów dla nich ani wpływu religii na osoby postronne poprzez prawo praktycznie nie ma. Taki system stanowo niemalże ideał, który trudno wyobrazić sobie choćby w fundamentalistycznie katolickiej Polsce, gdzie osoby niewierzące mogą być choćby skazane za „obrazę uczuć religijnych”, a w prawie każdej szkole na ścianach wisi krzyż. „Multi-kulti” zakłada uczestniczenie wszelkich ideologii religijnych we władzy. Państwo laickie zostawia sprawę wiary obywatelom i zakazuje jednym grupom narzucania swoich poglądów innym. Trudno o większy antagonizm.
Utożsamianie ofiar z oprawcami
Wyjątkowo obrzydliwa jest nagonka na uchodźców i utożsamianie ich z terrorystami. Ludzie z Syrii uciekają przed wojną i terroryzmem, z jednej strony przed represjami sił rządowych Bashara al-Assada, z drugiej zaś właśnie przed terrorystami z „Państwa Islamskiego”. Tego samego „Państwa Islamskiego”, które wedle wszelkiego prawdopodobieństwa jest odpowiedzialne za zamachy w Paryżu. Do tego dochodzi jeszcze kilka innych mniejszych stron konfliktu, co sprawia że niebezpieczeństwo grozi tam praktycznie w każdym miejscu i z każdej strony. W wojnie domowej w Syrii zginęło już wedle danych Amnesty International ponad 250 tysięcy osób: to ponad 150 osób dziennie, codziennie przez ostatnie 4,5 roku. Przed takim terrorem (często zresztą o podłożu religijnym: część uchodźców to mniejszość alawicka (umiarkowani, choć mocno wyodrębnieni szyici), a większa część to wprawdzie sunnici, ale nie dość gorliwi jak na standardy salafickich terrorystów) i codziennym niebezpieczeństwem prześladowań i utraty życia uciekają uchodźcy. Paryżanie stali się ofiarą terroryzmu, tego samego terroryzmu, który uchodźcy na co dzień obserwowali u siebie, w Syrii. W wojnie z terrorem syryjscy uchodźcy i mieszkańcy Europy Zachodniej są po tej samej stronie barykady. Utożsamianie uchodźców z terroryzmem to zarzut równie idiotyczny, jak gdyby z terrorystami utożsamić grupowo francuskie ofiary wymordowane w Bataclan.
Religia a moralność
Jestem ateistą i racjonalistą. Uważam że religia jest zła – każda religia – bo każda oparta jest na fałszu, a także dążeniu do władzy przy pomocy podstępu i kontrolowaniu zachowań jednostek przez przywódców grupy religijnej. Islamu dotyczy to tak samo jak katolicyzmu. A jednak uważam też, że każdy ma prawo wyznawania każdej religii, w tym chrześcijaństwa i islamu. Dyskryminacja oparta o wyznanie niczym nie różni się od dyskryminacji ze względu na bezwyznaniowość. Niewiele też nie różni się od tej opartej na czynnikach niezależnych od jednostki: rasie, płci czy orientacji seksualnej. Domniemanie zaś, że każdy kto pochodzi z (większości muzułmańskiego) Bliskiego Wschodu ma być islamskim terrorystą, podkładającym bomby, gwałcącym kozy czy europejskie kobiety, jest rasizmem w czystej postaci. Religia nie jest i nie może być dobra (właśnie ze względu na fakt, iż oparta jest zawsze na fałszu) nawet w wersji łagodnej, jednakże zupełnie nieuprawnione jest stwierdzenie, że „nie ma islamu/katolicyzmu (czy jakiejkolwiek innej religii) w wersji łagodnej, jest tylko fundamentalizm”. Ta religia „łagodna”, ograniczająca się wyłącznie do „wiary” jest prywatną sprawą wyznawcy, a nie kryterium politycznym. Fundamentalizm zaś, polegający na podporządkowywaniu innych swojej religii, jest tym co wykracza poza granice tolerancji – tym, czemu państwo musi przeciwdziałać. Przyjmując uchodźców, państwo musi bronić się przed fundamentalizmem – to oczywiste. Musi również dokładać starań, aby każdy uchodźca przestrzegał prawa, a za odstępstwo od tej zasady będzie karany równie surowo, jak mieszkaniec kraju przyjmującego uchodźców. Założenie jednak, że każdy uchodźca, również ten, kto gorliwie wyznaje islam – jest politycznym wrogiem, któremu należy zamknąć drzwi i wysłać z powrotem do kraju, gdzie toczy się wojna, na pewną śmierć – to założenie fałszywe i rasistowskie, nie mające nic wspólnego z obroną ani świeckości, ani wolności wyznania.
Rasizm i trybalizm
I właśnie o rasizm, a nie o świeckość ksenofobom chodzi, a właściwie o najpierwotniejszą formę rasizmu, jaką jest trybalizm. Trybalizm jest mentalnością plemienną, na której opiera się przeciwstawienie nasz-obcy; swój-wróg – wyłącznie właśnie na podstawie przynależności do własnego lub obcego plemiona. Jest to forma rasizmu poprzedzająca istnienie rozwiniętych cywilizacji. Rasiści, którzy uchodźców uważają za „najeźdźców”, wcale nie chcą świeckiego państwa, wolności, bezpiecznego i radosnego życia. Chcą tylko nie dopuścić przedstawicieli innego plemiona na terytorium zajmowane przez „nasze” (w ich rozumieniu) plemię. Katolicyzm, naród, bezpieczeństwo, a nawet wartości cywilizacji zachodniej (także te ze wszech miar słuszne, które wykorzystują oni do swojej „argumentacji”, takie jak świeckość, tolerancja, wolność) w ich ustach są tylko pustymi słowami, są swoistymi „totemami” identyfikującymi ich plemię europejskie przeciwstawiane obcemu (a jak obcemu, to w ich mniemaniu gorszemu) „plemieniu bliskowschodniemu”. I na tej zasadzie temu ostatniemu przypisywane są „totemy” najgorsze z możliwych: fundamentalizm, zezwierzęcenie i wspomniane wcześniej gwałcenie kóz. To jest właśnie – we wcale nie tak wielkim uproszczeniu – sposób myślenia rasistów, trybalistów, którzy najgłośniej krzyczą o stawianiu murów przed uchodźcami. Dla nich nie ma setek tysięcy a nawet i wielu milionów indywidualnych istnień ludzkich, z których każdy przeżył w Syrii swoje osobiste tragedie, odczuwał strach, pewnie stracił kogoś bliskiego. Dla nich nie ma ponad miliona indywidualnych ludzi, którzy ryzykując życie uciekają na tratwach i pontonach przez morze, by wydostać się z tamtego piekła. Dla nich jest tylko plemię lepsze – własne oraz plemię gorsze – obce.
Odpowiedzialność zbiorowa
„Argumenty” trybalistów są też takie, że wśród tysięcy uchodźców mogą zdarzyć się terroryści. Dalej trybaliści wyciągają z tego wniosek, że uchodźcy są terrorystami. Owszem, może zdarzyć się, że wśród tych ludzi znajdzie się złoczyńca. Być może (na to wskazywały doniesienia z ostatnich dni) zdarzyło się tak w przypadku jednego z terrorystów odpowiedzialnych za zamachy w Paryżu. Utożsamienie tego jednak z całym tłumem w przeważającej większości niewinnych ludzi jest odpowiedzialnością zbiorową, pojęciem kompletnie obcym naszej cywilizacji, której to ponoć (wedle ich wątpliwych deklaracji) trybaliści chcą bronić. Na tej samej zasadzie to właśnie organizacje terrorystyczne usprawiedliwiają swoje działania: że do terroryzmu zmusił ich „zepsuty Zachód”, w związku z czym oni mają teraz prawo wysadzić ten czy inny samolot, podłożyć bombę tu i ówdzie, czy wystrzelać ileś magazynków kałasznikowa w sali koncertowej pełnej ludzi, na koniec wysadzając się w powietrze.
Przyjęcie przez rasistów ideologii terrorystów
Rasiści stosując plemienną odpowiedzialność zbiorową przyjmują właśnie ideologię wyznawaną przez terrorystów. Podobieństwo leży również w ich fundamentalizmie. Zazwyczaj jest to fundamentalizm oparty na innej ideologii (na przykład, choć to oczywiście niepełna lista: na radykalnym chrześcijaństwie, nacjonalizmie, czasem zresztą też na ideologiach skrajnej lewicy), ale punktem wspólnym tych fundamentalizmów jest brak poszanowania dla odmienności, brak tolerancji i otwartości; czy to otwartości na inne poglądy, filozofię, czy to na status społeczny, pochodzenie etniczne i środowisko kulturowe. To akurat cecha wspólna pretekstów niemal wszystkich zamachów terrorystycznych z jakimi mieliśmy do czynienia w historii.
Czy powinniśmy przyjąć uchodźców?
Na to pytanie odpowiedź jest oczywista. Tak, powinniśmy, i to nie tylko tylu, ilu wynika z wynegocjowanych na forum Unii Europejskiej „kwot” (choć mnie szczególnie razi to określenie, wszakże mówi tu o ludziach, a nie pogłowiu bydła czy hektolitrach mleka!), a tylu ilu będziemy w stanie i ilu będzie potrzeba przyjąć. Możemy, powinniśmy, a nawet musimy myśleć jak zminimalizować obiektywne problemy związane z ich przyjęciem, takie jak koszty czy trudności z asymilacją; zadaniem państwa jest też oczywiście identyfikowanie zagrożeń (bo to że terroryzm istnieje i jest realnym zagrożeniem jest prawdą, tyle że o zupełnie innych implikacjach niż próbują nas przekonać trybaliści) ale to już temat na osobną dyskusję, który nie może być pretekstem do zamykania drzwi przed ludźmi uciekającymi przed zagrożeniem. Tak, żaden człowiek nie jest nielegalny i żadnego nie można wysyłać na pewną śmierć. I pod żadnym pozorem w temacie przyjmowania uchodźców nie powinniśmy słuchać tego, co podpowiadają rasiści.
* Screenshoty z Facebooka i Twittera pochodzą zarówno od osób prywatnych jak i polityków i publicystów. Bez względu na to kto jest autorem, uznałem za niestosowne robienie twórcom prymitywnych komentarzy reklamy, stąd maskowanie nazwisk, twarzy oraz zdjęć profilowych (jeśli ukazują wizerunek ułatwiający rozpoznanie). Maskowałem również wulgaryzmy.
Liberté! to niezależny liberalny magazyn społeczno-polityczny. „Głos wolny wolność ubezpieczający”. Zapraszamy do odwiedzenia strony internetowej oraz zachęcamy do prenumerowania.
Nowy miesięcznik społeczno - polityczny zrzeszający zwolenników modernizacji i państwa otwartego.
Pełna wersja magazynu dostępna jest pod adresem:
www.liberte.pl
Pełna lista autorów
Henryka Bochniarz
Witold Gadomski
Szymon Gutkowski
Jan Hartman
Janusz Lewandowski
Andrzej Olechowski
Włodzimierz Andrzej Rostocki
Wojciech Sadurski
Tadeusz Syryjczyk
Jerzy Szacki
Adam Szostkiewicz
Jan Winiecki
Ireneusz Krzemiński
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka