Liberte Liberte
551
BLOG

Sławomir Drelich: 18 listopada 2015 r. skończyła się w Polsce ciepła woda

Liberte Liberte Polityka Obserwuj notkę 6

Nie było zaskoczeniem, że rząd Beaty Szydło uzyskał wotum zaufania w sejmie. Nie zaskoczyła również większość zapowiedzi zawartych w tekście exposé nowej pani premier - powtórzono wszystkie niemalże obietnice, z którymi PiS szedł do wyborów. Jak widać jednak, zaskoczył komentatorów i polityków opozycji rozmach w realizacji PiS-owskiego projektu w pierwszym dniu działania nowego rządu. Muszę się przyznać nieskromnie, że mnie ta część bynajmniej nie zaskoczyła - wszak PiS zapowiedział koniec ciepłej wody w kranie.

Polacy chcieli – Polacy mają

Wynik wyborczy został przez Jarosława Kaczyńskiego i jego ugrupowanie potraktowany jako wotum zaufania w sprawie najważniejszego – choć metapolitycznego – hasła zakończenia ery polityki ciepłej wody w kranie. Ekipa Kaczyńskiego i Szydło obiecała Polakom sprawne rządzenie i skuteczne podejmowanie decyzji, zaprezentowała rozbudowany pakiet obietnic socjalnych i gospodarczych, ale jednocześnie wkomponowała je w jasną wizję polityczną, którą pewnie należałoby określić mianem swoistego „państwa dobrobytu o tradycjonalistycznej twarzy”.

Za budowę tego nowego państwa, jak widać, zabrano się w trybie wręcz natychmiastowym: błyskawiczna nowelizacja ustawy o Trybunale Konstytucyjnym jako zemsta na Platformie, która w ciszy rzeczywiście dopuściła się wcześniej już zamachu na ustrój tego organu; zatrzymanie posła Burego jako symbol skutecznej walki z korupcją wśród elit politycznych; wymiana szefów służb specjalnych jako dowód gotowości do przejęcia sektora odpowiadającego za bezpieczeństwo państwa; ułaskawienie Mariusza Kamińskiego jako triumf sprawiedliwości wobec człowieka, który wypowiedział wojnę patologiom. Oto nasze nowe państwo in statu nascendi.

Czy znaczy to, że wszyscy wyborcy PiS-u przyklaskiwać będą naruszeniu ducha niezależności przy zmianach procedur wyboru sędziów Trybunału Konstytucyjnego? Nie, ale z dużym prawdopodobieństwem większości Polaków sprawa ta w ogóle nie będzie interesować. Czy to znaczy, że Polacy dobrze ocenią decyzję prezydenta Dudy w sprawie ułaskawienia byłego szefa CBA bądź szybkie powołanie przez premier Szydło nowych szefów służb? Nie, ale zapewne elektorat PiS-u utwierdzi się w przekonaniu, że Kaczyński dba o swój ogródek i jest w stanie podejmować również decyzje kontrowersyjne, choćby opozycja dwoiła i troiła się w krytyce. „Natychmiastowość decyzyjna” buduje wizerunek władzy skutecznej i zarazem silnej. Taka była zapowiedź tej ekipy i jak na razie Polacy niewątpliwie mają, czego chcieli.

Czytanie oczekiwań

Niemoc decyzyjna Platformy Obywatelskiej w trakcie ośmiu lat rządzenia podporządkowana polityce ciepłej wody w kranie podczas pierwszej kadencji rządów tej partii była tym, czego wyborcy od ekipy Tuska oczekiwali. Niestety jednak Platforma przegapiła moment, w którym Polacy zaczęli oczekiwać czegoś więcej – wyrazistszej koncepcji uprawiania polityki, odważniejszych decyzji ekipy rządzącej i przede wszystkim większej partycypacji przeciętnego Kowalskiego w tym nieustannie przypominanym mu wzroście gospodarczym. Czyż w świadomości Polaków zostało po tej ośmiolatce coś więcej niż podniesienie VAT-u oraz wieku emerytalnego i nacjonalizacja OFE? Mizeria rządzenia wepchnęła Polaków w ramiona Jarosława Kaczyńskiego.

Wydaje się, że Ewa Kopacz (a może Michał Kamiński?) była pierwszą i możliwe jedyną osobą w PO, która to zrozumiała. I dlatego in vitro, i dlatego konwencja „antyprzemocowa”, i dlatego ustawa o uzgadnianiu płci… Niestety okazało się, że przebudzenie dokonało się zbyt późno i chyba nie udało się szefowej PO przekonać do tej wizji większości swoich kolegów partyjnych, bo – jak było widać w kampanii wyborczej – tylko Ewa Kopacz chciała „czegoś”. Ten całkiem niezły wynik PO jest zapewne efektem zabiegów byłej premier i jej otoczenia, którzy w pewnym stopniu zaczęli rozumieć przyczynę rozczarowania Polaków (niestety również tylko w pewnym stopniu).

Prawdziwymi mistrzami w odczytywaniu oczekiwań Polaków okazali się sztabowcy PiS-u, którym udało się socjalne życzenia społeczeństwa wkomponować w szerszą wizję budowy nowej Polski, o której w kręgach PiS-owskich mówi się przecież od lat. To zresztą swego rodzaju „powtórka z rozrywki”, bo ten sam efekt udało się uzyskać partii Kaczyńskiego również w 2005 r. Prawica zrozumiała, że Polacy dadzą jej mandat na przebudowę Rzeczypospolitej, ale muszą otrzymać w zamian grubszy portfel i pełniejszy garnek. Trudno więc wyobrazić sobie, żeby rząd Beaty Szydło zrezygnował z 500 zł na dziecko czy kwoty wolnej od podatku wysokości 8 tys. zł, a prezydent Duda – z obniżenia wieku emerytalnego. Niezależnie od skutków ekonomicznych tych pomysłów.

Co z tą demokracją?

Nie spodziewam się, aby decyzje pierwszego dnia urzędowania gabinetu Szydło (TK, służby, Bury) w połączeniu z decyzjami prezydenta Dudy (ułaskawienie Kamińskiego) wpłynęły negatywnie na wizerunek tej ekipy. Wręcz przeciwnie, sądzę, że całkiem możliwe jest umocnienie się poparcia dla ekipy PiS-u, zaś na pewno szybkie uchwalenie zapowiadanych zmian o charakterze socjalnym i gospodarczym jedynie zagwarantuje utrzymanie poparcia dla tej ekipy na stosunkowo wysokim poziomie. Paradoks? Może tak, jednak będzie to dowodem, że era ciepłej wody w kranie ewidentnie się skończyła i że ten sposób uprawiania polityki zwyczajnie zbankrutował.

Co zatem z polskim systemem politycznym? Czy grozi nam „budapesztyzacja” polskiej demokracji? Nie jest wykluczone, że ekipa Szydło i Kaczyńskiego uczyni rzeczywiście z aparatu państwa narzędzie budowy nowej Polski według wizji Kaczyńskiego i bardziej instrumentalnie traktować będzie system władzy wykonawczej (a pewnie nawet wymiar sprawiedliwości i organy ścigania). Na pewno nie można się spodziewać żadnych ruchów umacniających wolności w sferze światopoglądowej czy obyczajowej. Może się jednak okazać, że PiS-owi nie będą potrzebne poważniejsze zmiany instytucjonalne, gdyż większość decyzji można będzie podejmować w oparciu o stabilną większość parlamentarną i własnego prezydenta.

Na ostateczny bilans budowy tej nowej Polski przyjdzie nam rzecz jasna poczekać. Na dzień dzisiejszy jednak opozycja – w szczególności zaś Platforma i Nowoczesna – zdać sobie musi sprawę z tego, że oprócz ostrej krytyki kierunków działania rządu potrzeba jeszcze budowy i prezentacji wyrazistych alternatywnych wizji. PiS przywrócił bowiem Polakom politykę, odrzucając nudne jak flaki z olejem „administrowanio-trwanie”. Oba ugrupowania muszą zatroszczyć się o zdefiniowanie swojej politycznej tożsamości, co pewnie trudniejsze okaże się w Platformie. Polacy będą potrzebowali za jakiś czas – kiedy ustanie impet otwarcia w ekipie PiS-owskiej – pewnego ładunku alternatywnych wizji Polski, nie zaś pokrzykiwania z mieczykiem.

Polityczki i politycy, informuję was z nieskrywaną radością maniaka polityki: 19 listopada 2015 r. skończył się w Polsce czas ciepłej wody w kranie!

 

Liberté! to niezależny liberalny magazyn społeczno-polityczny. „Głos wolny wolność ubezpieczający”. Zapraszamy do odwiedzenia strony internetowej oraz zachęcamy do prenumerowania.

Liberte
O mnie Liberte

Nowy miesięcznik społeczno - polityczny zrzeszający zwolenników modernizacji i państwa otwartego. Pełna wersja magazynu dostępna jest pod adresem: www.liberte.pl Pełna lista autorów Henryka Bochniarz Witold Gadomski Szymon Gutkowski Jan Hartman Janusz Lewandowski Andrzej Olechowski Włodzimierz Andrzej Rostocki Wojciech Sadurski Tadeusz Syryjczyk Jerzy Szacki Adam Szostkiewicz Jan Winiecki Ireneusz Krzemiński

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (6)

Inne tematy w dziale Polityka