Jest taki dowcip z brodą, z czasów minionych, o warszawskim zaopatrzeniowcu, którego przełożeni gnębili za za wysokie koszta delegacji – a to że pośpiesznym jechał a nie zwykłym pociągiem, a to że hotel za drogi…
Zeźlony zaopatrzeniowiec wziął delegację do Krakowa i… znikł na dwa tygodnie. Po tym czasie, kiedy zdaje się już wszyscy pogodzili się ze stratą, zaopatrzeniowiec pojawia się w swoim zakładzie, sprawa załatwiona i rozliczenie delegacji prawie zerowe. Na pretensje przełożonych, że tyle go nie było, odpowiedział ze stoickim spokojem: Miałem polecenie korzystania z najtańszego środka lokomocji. No to się spławiłem tratwą, z flisakami!
Z pewnością w naszym parlamencie nikt nie zwraca uwagi na koszta podróży. Ujawniona historia trzech chłopców z (pisowskiego) pueblo, którzy pojechali do wielkiego miasta (Madrytu) każdy ze swoją Pamelą (lekko agresywną na wysokości) nie tylko przedstawia pewien opis szczególnych obyczajów rzeczonych chłopców i ich wybranek, ale przede wszystkim praktykę Kancelarii Sejmu w zarządzaniu środkami z naszych podatków.
Przypomnę tu dwie archaiczne kategorie, zupełnie nieużywane. Pierwsza to logika gospodarności. Otóż wyobraźmy sobie, że ktoś z nas – któryś z czytelników lub niżej podpisany – mamy sprawę do załatwienia w Madrycie, a koszty mamy pokryć z własnej kieszeni. Mamy do wyboru – regularne linie lotnicze, 3 h lotu za 2-3 tys. zł., tanie linie czas ten sam, jak dobrze trafimy to za 399 PLN. Albo – jazdę samochodem , z Warszawy to pewnie 48 h non stop, z samym kosztem paliwa na poziomie pewnie ok. 3 tys. No tak na logikę – co wybieramy?
Druga kategoria to przyzwoitość. Jeśli ktoś żyje na koszt podatnika, powierza mu się w zaufaniu dysponowanie środkami publicznymi – to właśnie podstawowa przyzwoitość nakazuje precyzyjne i transparentne ich rozliczanie. I dbanie bardziej niż o własne.
Nikt przecież nie oczekiwał od posłów, że popłyną tratwą do Madrytu. Mają zapewniony (bo tak powinno być) zwrot kosztów poniesionych na wykonanie zadania wynikającego z obowiązków publicznych. Żenujące jest jednak, kiedy czynią sobie z takich podróży dodatkowe źródło zarobków.
Czasy obowiązywania kodeksów honorowych niestety dawno minęły i nikt nie tylko w łeb sobie nie palnie, ale nawet mandatu poselskiego w związku z tą sprawą nie złoży. Co gorsza – jest tajemnicą Poliszynela, że podobne praktyki stosują prawie wszyscy parlamentarzyści, niezależnie z którego pueblo pochodzą.
Marszałek Sejmu zarządził kontrolę rozliczeń wyjazdów służbowych posłów. Bardzo słusznie. Mój optymizm jednak słabnie, gdy przypomnę sobie, że marszałek ów miał całkiem niedawno problem z zapłaceniem rachunku w słynnej restauracji z doskonałą akustyką. Upierał się, ze rachunek powinien być pokryty z naszych podatków…
Polityka przyciąga różnych ludzi – lepszych i gorszych, uczciwych i drobnych cwaniaczków. Tak było zawsze, tak jest w każdej z partii. W demokracjach zachodu ważna jest norma zwyczajowa – bo przecież nie wszystko da się uregulować przepisami bądź uznać za przestępstwo w sensie karnym. Polsce, konstytucyjnie demokratycznym państwie prawa, bardzo brakuje dobrego obyczaju – odpowiedzialności politycznej, honoru, czy choćby elementarnej przyzwoitości w pełnieniu funkcji publicznych.
Marcin Celiński
Twitter @Marcin_Celiński
Nowy miesięcznik społeczno - polityczny zrzeszający zwolenników modernizacji i państwa otwartego.
Pełna wersja magazynu dostępna jest pod adresem:
www.liberte.pl
Pełna lista autorów
Henryka Bochniarz
Witold Gadomski
Szymon Gutkowski
Jan Hartman
Janusz Lewandowski
Andrzej Olechowski
Włodzimierz Andrzej Rostocki
Wojciech Sadurski
Tadeusz Syryjczyk
Jerzy Szacki
Adam Szostkiewicz
Jan Winiecki
Ireneusz Krzemiński
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka