Przeświadczenie, że głosowanie jest wartością samą w sobie jest jednym z najbardziej szkodliwych mitów. Wszystkie katastrofy współczesnych demokracji zostały spowodowane przez tych, którzy głupie decyzje podejmowali przy urnach, a nie tych, którzy, z rozmaitych przyczyn, w wyborach nie brali udziału. Pamiętajmy o tym pojutrze.
To sześćdziesiąt pięć procent głosujących Węgrów wybrało niedawno Fidesz i Jobbik, to pięć i pół milionów Polaków dało prawie dziesięć lat temu demokratyczną legitymację egzotycznej koalicji Prawa i Sprawiedliwości, Samoobrony i Ligi Polskich Rodzin, to mniej więcej jedna trzecia Włochów regularnie, przez kilkadziesiąt lat, wspierała Włoską Partię Komunistyczną. Za wszystkie te niemądre decyzje odpowiadają tylko i wyłącznie ci, którzy poszli wówczas do lokali wyborczych.
Z głosowaniem jest jak z czytaniem. Od wielu lat słyszymy, że powinniśmy czytać cokolwiek, nawet pierwsze lepsze czytadło. A to nieprawda. Nikt nie udowodnił, że czytanie kiepskiej literatury przynosi jakiekolwiek wymierne korzyści, prędzej można byłoby zaryzykować tezę o jej szkodliwości – ponieważ psuje czytelniczy gust, zanim ten zdąży się ukształtować; przyzwyczaja nas do swojego marnego poziomu. Analogicznie do tabloidów, które wmówiły całkiem sporej części społeczeństwa, że przeglądnięcie „Faktu” czy „Super Expressu” jest mądrzejsze, niż wypicie porannej kawy tylko w towarzystwie krzyżówek.
Chciałbym, żeby frekwencja w Polsce była jak najwyższa. Wstyd mi, że pięć lat temu pod tym względem wyprzedziliśmy tylko Litwę i Słowację, a w tym roku możemy skończy nawet na ostatnim miejscu. Nie dam sobie jednak wmówić, że głosować należy za wszelką cenę, że powinniśmy do pójścia na wybory namawiać wszystkich, także te rzesze wyborców, które poprą intelektualną mizerię polskiej prawicy.
W przyszłym tygodniu dowiemy się, kto będzie reprezentował Polskę w Parlamencie Europejskim. Wśród komitetów wyborczych wiele – może nawet większość – ma w swoich programach wyborczych wyłącznie kompromitowanie naszego kraju. Wysłanie ich to Brukseli obciąży tylko tych, którzy do urn wyborczych wrzucą swoje nieodpowiedzialne głosy. To im za pięć lat będzie wstyd. Ci, którzy w tych wyborach nie wezmą udziału, będą mogli jedynie żałować.
Nie łudźmy się, głosowanie nie jest wartością samą w sobie. Kampanie profrekwencyjne – naiwnie przekonujące, że świat jest piękny, a głosować powinni wszyscy – mogą okazać się zgubne. Im więcej w Polsce jest dobrych kierowców, tym lepiej, ale czy na pewno chcielibyśmy, żeby na naszych drogach sprawdzał się każdy? Mam poważne wątpliwości, mimo że (oczywiście!) nikomu, kto ma prawo jazdy, samochodem kierować nie zabraniam.
Rację ma Jacek Żakowski, po pierwsze – interesujmy się polityką, po drugie – głosujmy. Nigdy odwrotnie. Niech ci, którzy przy urnach podejmują głupie decyzje, nie wycierają sobie twarzy tym, że głosować musi każdy. Niektórzy mogą zostać w domu.
Blog: radomski.na.liberte.pl
Twitter: @jwmrad
Nowy miesięcznik społeczno - polityczny zrzeszający zwolenników modernizacji i państwa otwartego.
Pełna wersja magazynu dostępna jest pod adresem:
www.liberte.pl
Pełna lista autorów
Henryka Bochniarz
Witold Gadomski
Szymon Gutkowski
Jan Hartman
Janusz Lewandowski
Andrzej Olechowski
Włodzimierz Andrzej Rostocki
Wojciech Sadurski
Tadeusz Syryjczyk
Jerzy Szacki
Adam Szostkiewicz
Jan Winiecki
Ireneusz Krzemiński
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka