Ludzie, czy Wy w ogóle interesujecie się tym, co się dzieje na świecie? Czy tylko ile przewagi w sondażach ma PiS nad PO, 155. wersja Wałęsy o tym jak to oszukał SB będąc a zarazem nie będąc TW “Bolkiem”, “Ucho prezesa” i festiwal w Opolu? I nie rozchodzi mi się tutaj o takie “fajerweki” jak kolejny zamach islamskiego terrorysty w Europie zachodniej, czy wystrzelenie rakiety z półwyspu koreańskiego przez Kim Dzong Una (czy jak się on tam nazywa). Pytam czy interesujecie się sprawami fundamentalnymi dla przetrwania cywilizacji białego człowieka? Tak? To dobrze.
Amerykańska lewica wpadła na genialny pomysł jak podkopać morale narodu amerykańskiego. To znaczy oni na tego typu pomysły wpadają już od dawna, i - co gorsza – je realizują. Że wspomnę tylko najbardziej szkodliwe: deprawowanie młodzieży rozwiązłością i pornografią, aborcja, ograniczenie kary śmierci, ograniczenie dostępu do broni palnej, tzw. polityczna poprawność. Wszystko to powoduje, że dumny kiedyś naród stał bojaźliwy i niezdolny do poświęceń. Zwycięstwo Trumpa jest co prawda widocznym odruchem obronnym, ale należy pamiętać, że mógł on wygrać tylko w specyficznym systemie wyborczym obowiązującym w Stanach Zjednoczonych. Gdyby sprawa ograniczyła sie do prostego podliczenia głosów oddanych na danego kandydata, to w Białym Domu urzędowałaby dzisiaj Hillary Rodham Clinton. Mamy więc supermocarstwo podzielone na dwa nienawidzące się obozy, których nie łączy żadna wspólna wartość.
Ktoś może powiedzieć, że taką wspólną wartością jest Ameryka. Przecież już wcześniej było tak, że jedni krzyczeli na drugich, że przez kilka tygodni liczono głosy w jednym ze stanów (Floryda), że próbowano usunąć urzędującego prezydenta (Clinton). Wiadomo – polityka. Różnica jednak jest taka, że po poprzednich wyborach emocje stopniowo opadały. Zresztą Amerykanie zawsze mogą zająć się czymś ciekawszym niż polityka. Mogą na przykład emocjonować się rozgrywkami futbolu amerykańskiego, ligą baseball'ową, a w ostateczności NBA czy NHL. A zanim rozpocznie się mecz wszyscy wstaną, na środek boiska wyjdzie jakaś muzycznie utalentowana osoba i odśpiewa/odegra hymn narodowy. I znowu będzie można powiedzieć, że wszyscy Amerykanie to jedna rodzina. Tak było kiedyś.
Prawdopodobnie ktoś z obozu amerykańskiej lewicy przypomniał sobie przypadek Muhammada Abdul-Raufa. Był to koszykarz ligi NBA (niezły nawet), robiący karierę w latach 90-tych. Nie pamiętam już przeciwko czemu protestował – prawdopodobnie chodziło o “amerykański imperializm” czy coś w tym rodzaju. A wyglądało to tak, że gdy wszyscy stali podczas odgrywania amerykańskiego hymnu przed meczem, on w tym czasie siedział sobie na ławce rezerwowych. Oczywiście szybko przywołano go do porządku (grzywnami), bo wtedy jeszcze amerykańska lewica nawet jeśli już Ameryki nie kochała, to przynajmniej udawała, że ją kocha. Protest Abdul-Raufa nie trwał długo, bo nie miał go kto bronić. Czasami używa się takich sformułowań, że ktoś “urodził się za wcześnie” albo “wyprzedził epokę”. Nie wiem czy odnosi się to do tego zapomnianego już koszykarza, ale wydaje mi się, że znalazł on swoich naśladowców. Bo tego typu protesty można oglądać już podczas rozpoczętych niedawno rozgrywek futbolu amerykańskiego. Po prostu bezczelne (bo na oczach milionów ludzi) okazywanie braku szacunku narodowi amerykańskiemu. Ci ludzie nie mają nic przeciwko temu, że zarabiać miliony dolarów w “imperialistycznej Ameryce” i chociaż z tego powodu (możliwość prowadzenia luksusowego życia) należałoby się jakoś zachować, żeby nie ranić uczuć tych, dla których USA to ojczyzna, z którą są związani emocjonalnie. Przecież nikt im nie zabrania wypowiadać się krytycznie o Stanach Zjednoczonych. Mogę się założyć, że każdy z nich ma konto na fejsbuku i tłiterze, więc nie ma żadnych problemów z wyrażaniem swoich krytycznych opinii. Ale tu wcale nie chodzi o krytykowanie czegokolwiek.
Słuchałem niedawno na YouTube Krzysztofa Karonia (polecam), który odniósł się do osławionego spektaklu teatralnego “Klątwa”. Zacytuję jego wypowiedź z pamięci: “nasze wartości zostały oplute i teraz możemy sobie gadać co chcemy. Zostaliśmy z naszymi oplutymi wartościami, a sprawca nie został nawet ukarany”. O to właśnie chodzi. Amerykańscy patrioci, a nawet nie patrioci – normalni Amerykanie po prostu - zostali opluci i teraz mogą się oburzać. A lewica się cieszy, bo znowu napluła na cudzą świętość. Czekam teraz na jakiegoś postępowego celebrytę, który wsadzi amerykańską flagę w psie g*wno. Ciekawe czy też znajdzie swoich obrońców w tzw. establishmencie?
PS Tego typu “protestów” będzie coraz więcej. Pod koniec października rusza NBA.
Inne tematy w dziale Społeczeństwo