Beverley Beverley
963
BLOG

Służba w Wojsku Polskim

Beverley Beverley Wojsko Obserwuj temat Obserwuj notkę 5

Nie wiem co się teraz dzieje w Wojsku Polskim, ale podejrzewam, że niewiele się zmieniło od 2004 roku, kiedy powołano mnie do odbycia zasadniczej służby wojskowej. Oczywiście nastąpiła “profesjonalizacja”. Tylko pytanie, czy ci profesjonaliści są w stanie zapewnić nam bezpieczeństwo? Bo ci z którymi ja miałem do czynienia byli w stanie. Tylko było to specyficzne bezpieczeństwo, które określiłbym jako socjalne. No i było ono kierowane głównie do samych wojskowych.

 

Podpułkownik Soczyński, który był dowódcą jednostki wojskowej na Rudaku w Toruniu należał do tych trepów, którzy nie owijają w bawełnę. Na apelu powiedział nam wprost: “wy odliczacie dni do wyjścia do cywila, a ja odliczam dni do emerytury.” Należy docenić szczerość dowódcy, szczególnie, że miała ona miejsce wśród prostych żołnierzy służby zasadniczej, no ale nie należy później oczekiwać od nich, że będą ofiarnie służyć ojczyźnie.

 

Czy za komuny zmorą w wojsku było złodziejstwo? Bo w Wojsku Polskim w XXI wieku żołnierz służby zasadniczej musiał przede wszystkim uważać, żeby go nie okradli. A dlaczego musiał na to uważać? Bo z własnej kieszeni płacił za każdą “zagubioną” rzecz. Raz zgłosiłem zastępcy dowódcy baterii “zaginięcie” bluzy wojskowej. Poinformował mnie, że niestety, ale muszę za nią zapłacić. Ale miał też dla mnie dobrą wiadomość: “zrobimy ich w ch... Powiemy, że służysz już ponad 6 miesięcy. Dzięki temu płacisz tylko połowę ceny.” Promocja niczym w hipermarkecie.

 

Gdy byłem na tzw. szkółce w Centrum Szkolenia Wojsk Lądowych w Poznaniu plutonowy o ksywce “Ryba” groził mi, że następnym razem, jeśli przyjdę na odprawę nieogolony to przypali mi zarost zapalniczką (odprawa miała miejsce wieczorem, więc rzeczywiście byłem “nieogolony”). Chciałbym zobaczyć tego bohatera, jak sobie radzi w warunkach bojowych. Czy na przykład byłby w stanie przypalić zarost jakiemuś bojownikowi ISIS?

 

Ale to był prostak ze stopniem plutonowego. Ktoś może powiedzieć, że oficerowie to inna bajka. Byłem na odprawie z udziałem podporucznika. Przedstawiam mu stan baterii i coś tam jeszcze. A ten mnie pyta: “a ciebie tam czasem nie dymają?”. Oficer Wojska Polskiego, którego mundur podobno do czegoś zobowiązuje.

 

Dowódcą baterii był kapitan Wysocki. Jego zadaniem było między innymi przygotować żołnierzy do służby wartowniczej. No więc przygotowywał. Polegało to na tym, że pokazywał jak należy się zachować w przypadku ataku na wartownika. Wartownik ma co prawda broń, ale... nie może jej użyć (to znaczy może, ale po wydaniu iluś tam komend – sytuacja zupełnie nierealna). Więc co może zrobić wartownik, gdy zostanie zaatakowany? To chyba oczywiste – wybić napastnikowi zęby magazynkiem. Kapitan Wysocki pokazywał nam jak należy to zrobić (wykonywał szybki ruch atrapą AK 47 w stronę potencjalnego napastnika). Pokazać = wyszkolić żołnierza.

 

Jeden z sierżantów żalił mi się, że teraz już nie opłaca się pełnić 24-godzinnej służby (do której każdy z trepów z mojej jednostki był zobowiązany dwa razy w miesiącu), bo: “kiedyś to za taką służbę płacili. A teraz to jeszcze mi pobierają 9,40 zł [taka była wtedy dzienna stawka za wyżywienie żołnierza] za to, że się u nich stołuję.”

 

Ja nie wiem, czy ci ludzie nie zdają sobie sprawy z tego, że przyszli do wojska, żeby służyć ojczyźnie? Przecież też mają rodziny, więc powinni być zainteresowani w tym, żeby Wojsko Polskie było sprawną organizacją, która jest w stanie zapewnić bezpieczeństwo. Chyba że zależy im tylko na własnym bezpieczeństwie socjalnym, a na resztę mają – używając ich języka – wyj*bane.

 

PS Tak było w 2004 roku. Mam nadzieję, że od tego czasu coś się jednak zmieniło. Na lepsze.

Beverley
O mnie Beverley

były korwinista, obecnie trochę socjaldemokrata

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (5)

Inne tematy w dziale Społeczeństwo