Beverley Beverley
275
BLOG

Floyd Mayweather Jr

Beverley Beverley Rozmaitości Obserwuj notkę 0

Kto jest najbardziej znanym bokserem w historii? Oczywiście "Żelazny Mike". Niewiele osób kojarzy natomiast Raya Robinsona, który jest powszechnie uważany przez fachowców za pięściarza wszech czasów. Wynika to z tego, że według kibiców dobra walka powinna być krótka i większość nie ma po prostu cierpliwości do oglądania 12-rundowych pojedynków. Najlepeij sprzedają się bilety na walki panczerów, ponieważ to oni zapewniają największe emocje. Jak to więc możliwe, że bokser, który słynie z defensywy i nie podejmowania ryzyka (z ostatnich dziesięciu walk osiem wygrał na punkty) zarobił według portalu Celebrity Networth 630 mln $?

Szczerze pisząc: nie wiem. Zachęcam ludzi mających pojęcie o boksie do próby wyjaśnienia fenomenu Floyda Mayweathera. Ja natomiast chciałbym opisać początek mojej fascynacji tym sportowcem. Musimy się cofnąć do 2007 r.

Stacja HBO wyprodukowała wtedy serial dokumentalny (to chyba właściwe określenie) De La Hoya - Mayweather 24/7, który miał wypromować tę walkę (jak się okazało skutecznie). Można było zobaczyć obu pięściarzy w sytuacjach "z życia wziętych". Polegało to na tym, że obaj panowie byli śledzeni przez ekipy filmowe, które dosłownie wchodziły z butami do ich domów. Nie wiem, czy sceny zaprezentowane w tym serialu były reżyserowane - odniosłem wrażenie, że tak. Mayweather był zdecydowanie bardziej wiarygodny. Zdawał sobie sprawę, że sympatia kibiców jest po stronie De La Hoyi i wcale nie starał się tego zmienić. De La Hoya wprost przeciwnie, zachowywał się tak, jakby startował w wyborach prezydenckich i zamierzał pozyskać jak najwięcej zwolenników. Wywołało to - według mnie - efekt sztuczności, pojawiający się wtedy, gdy próbuje się przekonać przekonanych.

Mayweather podkreślał w wypowiedziach do kamery znaczenie etyki pracy i poświęcenia temu, co się robi. Wtedy nie zwróciłem na to uwagi, ponieważ takie teksty można usłyszeć z ust każdego sportowca. Bo kto się przyzna, że nie chce mu się trenować?  Dopiero później zdałem sobie sprawę z tego, że on podchodzi do tej kwestii bardzo poważnie. Na youtube pełno jest filmików z treningów Mayweathera, które pokazują jego zaangażowanie i zdolność do intensywnego wysiłku. Gdy krzyczy "hard work, dedication!" robi to z przekonaniem kogoś, kto wie, jaka jest cena zwycięstwa. Można mieć serce do walki (według mnie Majweather je ma), ale co ono znaczy, gdy brakuje umiejętności? Wydaje mi się, że mamy tutaj przykład człowieka, który nie kieruje się zasadą: jakoś to będzie. Ile trzeba siły mentalnej, żeby przez większość życia się doskonalić, nawet po osiągnięciu mistrzowskiego poziomu?

Byłem pewien, że walkę wygrał De La Hoya. Był agresywniejszy, atakował, starał się zdominować swojego rywala. Zdziwiłem się, gdy ogłoszono zwycięstwo Mayweathera. Uważałem, że werdykt jest niesprawiedliwy. Zdziwiłem się ponownie, gdy pokazano statystykę celnych ciosów: DLH 122, Mayweather 207. Później obejrzałem walkę raz jeszcze. Dało mi to do myślenia. DLH rzeczywiście był agresywniejszy, atakował, starał się zdominować rywala. Efekt był taki, że przyjmował ciosy Mayweathera, mając poważne problemy z trafieniem przeciwnika. Szermierka na pięści.

Mayweather ośmieszył De La Hoyę na jednej z konferencji prasowych. Jak się okazało, nie pozostało to bez wpływu na tego wspaniałego boksera.

Freddie Roach: "Byłem zszokowany tym, że tak doświadczony bokser, był tak zdenerwowany przed walką."

Być może DLH czuł zbyt dużą presję ze strony kibiców. Nie chciał ich zawieść. Przecież wszyscy liczyli na to, że utrze nosa Mayweatherowi. Ten natomiast miał przeciwko sobie pokaźne grono hejterów, co do dzisiaj właściwie się nie zmieniło.

Floyd Mayweather: "Hejterów dostrzegam z daleka. Przeważnie z mojego yachtu (tłumaczenie moje). W oryginale: " I see the haters a mile away. Mostly from my yacht of course."

Mayweather jest obrażany i na pewno wpływa to na jego psychikę, chociaż udaje, że tak nie jest. Minusem takiej sytuacji jest to, że pod koniec kariery nie może spijać śmietanki w postaci uwielbienia kibiców, na co bez wątpienia zasłużył. Rzadko kiedy jest tak, żeby ten bokser walczył "u siebie", ponieważ sympatia widowni jest po stronie jego przeciwnika. Plusem natomiast jest ciągła motywacja do udowodnienia "tamtym", że to on jest lepszy. Pamiętajmy jednak, żeby te plusy nie przesłoniły nam minusów, że pozwolę sobie na odwołanie do klasyki.

Walka z DLH była przełomowa, ponieważ nie tylko uczyniła z Mayweathera gwiazdę, ale nauczyła go, że w boksie wielkie pieniądze zarabia się wtedy, gdy jest się nie tylko bokserem, ale też firmą, która ma przynosić zysk. Mayweather Promotions to kopia Golden Boy Promotions założonego przez De La Hoyę, który jako pierwszy zajął się biznesem, gdy był u szczytu swoich bokserskich możliwości, co pozwoliło mu na zgromadzenie ogromnego majątku ( tylko na walce z Mayweatherem zarobił 55 mln $). W "stajni" Mayweathera jest jedenastu bokserów, którzy oddają mu część swoich zarobków w zamian za promowanie ich walk. Na stronie Mayweather Promotions można się dowiedzieć, że organizuje on iwenty w dziedzinie muzyki i filmu. Co prawda nie znalazłem tam żadnego potwierdzenia, że ma jakieś sukcesy na tym polu, ale pokazuje to ambicje właściciela i proadopodobny kierunek działań po zakończeniu kariery sportowej.

Klasę sportowca poznaje się wtedy, gdy potrafi on wygrywać pomimo niesprzyjających okoliczności. Weźmy za przykład Michaela Jordana, któremu w meczu nr 5 finałów NBA w 1997 r. poprowadzeniu Bulls do zwycięstwa nie przeszkodziło zatrucie pokarmowe i wysoka gorączka. W karierze Mayweathera trudno szukać walk, które miałyby dramatyczny przebieg. Można uznać za taką jego pojedynek z Carlosem Hernandezem, który wygrał pomimo kontuzji ręki. Nawet w tej walce trafił przeciwnika 241 przy skuteczności 46% (Hernandez 172 przy skuteczności 25%). Jednak to nie wina Mayweathera, że deklasował rywali (jedo krytycy twierdzą, że nigdy nie walczył z nikim, kto był u szczytu swoich możliwości). Gdy spojrzy się na jego osiągnięcia od roku 1996, kiedy na olimpiadzie w Atlancie zdobył brązowy medal, do ostatniej walki z Pacquiao, to dojdziemy do wniosku, że utrzymanie się tak długo w bokserskiej elicie nie mogło być kwestią jedynie talentu. Ciężka praca i poświęcenie (hard work, dedication) nie są, jak się wydaje, jedynie hasłem, które dobrze się prezentuje w mediach (i na koszulkach, które sprzedaje Mayweather Promotions). Każdy kto trenował jakąkolwiek dyscyplinę sportu wie, że radość z jej uprawiania jest tylko na początku, a później to już tylko szuka się wymówek, żeby nie iść na kolejny trening. Podziwiam ludzi, którzy takich wymówek nie szukają.

 

Beverley
O mnie Beverley

były korwinista, obecnie trochę socjaldemokrata

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości