Żołnierze Wehrmachtu ukryci w piwnicach domów w centrum miasta czekali na pojawienie się ich wrogów z Armii Czerwonej. Z powodu bariery językowej komunikacja między nimi była utrudniona, dlatego obie strony używały najprostszych zwrotów w celu wyrażenia swoich intencji. I tak Niemcy wołali “Hitler kaputt!”, dając do zrozumienia, że nie chcą już dłużej walczyć, a Sowieci – w większości Rosjanie – zachęcali, pokonanego już wroga, do wyjścia na zewnątrz nawołując “Fritz! Komm! Komm!”. Interesujące było to, że po wszystkim co zaszło podczas wojny, rzadko dochodziło do samosądów. Niemcy byli przede wszystkim zmuszani do oddania co cenniejszych przedmiotów, wśród których na pierwszym miejscu były zegarki i wszelka biżuteria, ale też buty, koce, menażki. Jeden z lekarzy polowych stracił oprawione w skórę wydanie “Fausta”, które mogło posłużyć żołnierzom zwycięskiej armii jako źródło papieru do owijania nim tytoniu. Oczywiście egzekucje także się zdarzały, szczególnie gdy celebrujący zwycięstwo Sowieci pozwolili sobie na wypicie zbyt dużej ilości alkoholu. Najbardziej zagrożeni pod tym względem byli ranni żołnierze, stanowiący obciążenie ze względu na potrzebę zapewnienia im opieki medycznej i lekarstw, których brakowało dla obywateli Związku Sowieckiego. Najważniejsze było poruszanie się o własnych siłach, aby pokazać, że jest się samodzielnym i zdolnym do maszerowania w kolumnie jeńców do najbliższego obozu. Dlatego też dla wielu przedmiotem pierwszej potrzeby był kawałek drewna, na którym można było się podeprzeć w czasie długiego marszu. Jeńcy wojenni na ogół unikali wzroku swoich strażników, ale także nie chcieli patrzeć w stronę ludności cywilnej, która pojawiła się na ulicach miasta, by obserwować ten ponury spektakl. Ocaleni z 297. Dywizji Piechoty gen. Moritza von Drebbera zostali skonfrontowani z jednym z sowieckich oficerów. Ten wskazał na ruiny miasta: “Tak będzie wyglądał Berlin!”.
Gdy do “Wilczego Szańca” w Gierłoży dotarła wiadomość, że feldmarszałek Friedrich Paulus skapitulował wraz ze swoją 6. Armią pod Stalingradem, Hitler na początku nie zareagował na tę wiadomość. Pewnie dlatego, że się jej spodziewał. Dopiero następnego dnia w obecności feldmarszałka Keitela oraz generałów Jeschonneka, Jodla i Zeitzlera wyraził swoje oburzenie, że najwyższy dowódca pozwolił na dostanie się w ręce wroga zamiast popełnić samobójstwo. Żałował też swojej decyzji awansowania generała na stopień feldmarszałka kilka dni przed kapitulacją. Jak twierdził, chciał go uhonorować tuż przed tragiczną śmiercią.
Hitler znalazł się w podobnej sytuacji jak dowódca 6. Armii dwa lata później 30 kwietnia 1945 roku. Berlin był otoczony przez Armię Czerwoną, a jednak walka trwała, głównie ze względu na fanatyzm jakim totalitarne państwo zaraziło wyznawców narodowo-socjalistycznej ideologii. Walka ta, ze względu na dysproporcje sił, skazana była na porażkę. Główny mieszkaniec bunkra mieszczącego się pod Kancelarią Rzeszy stanął przed wyborem: niewola albo samobójstwo. Do podjęcia walki nie był zdolny, ze względu na fatalny stan zdrowia, który uniemożliwiałby mu normalne funkcjonowanie, gdyby nie wyręczający go we wszystkim najbliżsi współpracownicy. Wódz III Rzeszy musiał zdawać sobie sprawę z presji ciążącej na dowódcach Armii Czerwonej, aby zdobyć miasto nie później niż 1 maja, co łączyłoby święto pracy z końcem wojny w Europie.
Dowódca obrony Berlina gen. Weidling pojawił się rano w bunkrze z wiadomością nie pozostawiającą złudzeń: obrona załamie się w ciągu doby z powodu braku amunicji. Hitler wiedział już, że Benito Mussolini został rozstrzelany przez włoską komunistyczną partyzantkę, a jego zwłoki wystawiono na widok publiczny. W transkrypcji audycji radiowej w której podano szczegóły zbezczeszczenia ciała dyktatora Republiki Salo, Führer podkreślił ołówkiem fragment mówiący o tym, że Mussolini wisiał na ogrodzeniu stacji benzynowej w Mediolanie głową w dół. Można było więc zakładać, że podobnie zostaną potraktowane zwłoki dyktatora Niemiec, jeśli dostaną się w ręce Sowietów. Hitler wezwał do siebie adiutanta Sturmbannführera Otto Günshego i rozkazał, aby po śmierci jego i Ewy Hitler ciała małżonków zostały spalone, co miało zapobiec wszelkim próbom wykorzystania ich w jakimś makabrycznym widowisku.
Weidling wrócił na stanowisko dowodzenia w Bendlerblock. Nie minęła godzina, gdy w jego kwaterze zjawił się oficer SS wręczając mu list od Hitlera. Führer żądał od obrońców Berlina walki do samego końca, tym samym wykluczając możliwość kapitulacji. Wycofanie się z pozycji było możliwe tylko w przypadku połączenia się z innymi walczącymi formacjami Wehrmachtu czy Volkssturmu. Jeśli okazałoby się to niemożliwe, walka powinna toczyć się w lasach, czyli przybrać formę walki partyzanckiej. Weidling zorientował się, że jest to jego ostatnia szansa na wyrwanie się z okrążenia. Wysłał posłańców z wiadomością do dowódców, że mają być przygotowani na podjęcie takiej próby o godzinie 22:00.
Ostatni posiłek Adolf Hitler zjadł w towarzystwie swojej kucharki Constanze Manziarly oraz sekretarek Traudl Junge oraz Gerdy Christian. Wydawał się być spokojny, ale ze względu na okoliczności nikt nie podejmował próby nawiązania z nim rozmowy. Jego żona pozostała w swoim pokoju. W tym czasie adiutant Otto Günsche organizował już pożegnalne spotkanie wodza z najbliższymi współpracownikami. Najbliższy krąg Führera w berlińskim bunkrze stanowili minister propagandy Goebbels, sekretarz Bormann, generałowie Krebs i Burgdorf oraz sekretarki Junge i Christian. Hitler miał na sobie szaro-zieloną marynarkę, czarne spodnie, białą koszulę i krawat. Jego żona założyła czarną sukienkę. Dyktator uścisnął dłonie ludzi zebranych w przedpokoju. W Kancelarii Rzeszy trwała huczna impreza, a jej odgłosy docierały do odciętego, wydawałoby się, od reszty świata bunkra. Oficer łącznikowy Rochus Misch zadzwonił do kancelarii, aby uciszyć nie zdających sobie sprawy z dramatu dziejącego się pod ziemią biesiadników. Nikt nie odebrał. Konieczne stało się wysłanie na górę jednego z oficerów.
Dostępu do sypialni strzegło trzech SS-manów pod dowództwem Otto Günschego. Dostali rozkaz, aby nikt nie zakłócał ostatnich chwil życia Führera. Magdzie Goebbels wydawało się, że jej ten rozkaz nie dotyczy i wymusiła wpuszczenie jej do sypialni wodza. Hitler odesłał ją z powrotem. Żona ministra propagandy wróciła do swojego pokoju szlochając. Pozostali czekali w napięciu. Podobno nikt nie usłyszał strzału.
Pierwszy do sypialni wszedł Heinz Linge, pełniący przez okres wojny funkcję szefa osobistej służby Führera. To on budził go o godzinie 11:00 dostarczając mu poranną prasę. Za Linge weszli Günsche, Goebbels, Bormann i przybyły w ostatniej chwili szef ochrony dyktatora Artur Axmann. Ciało Hitlera zostało owinięte kocem i wyniesione do ogrodu Kancelarii Rzeszy przez Lingego i Günschego. Linge postanowił zabrać na pamiątkę zegarek wodza III Rzeszy, ale ostatecznie i tak musiał się go pozbyć, zanim został wzięty do niewoli przez Sowietów. Obok zwłok Hitlera położono ciało jego żony. Kanistry z benzyną były już przygotowane. Goebbels, Bormann, Krebs i Burgdorf unieśli ręce w nazistowskim pozdrowieniu. Świadkiem tego był jeden z SS-manów, który pił w kantynie Kancelarii Rzeszy. Gdy zwłoki Hitlerów zostały podpalone, zbiegł on schodami bunkra do stanowiska oficera łącznikowego Rochusa Mischa. Powiedział mu, że zwłoki Führera zostały podpalone i zapytał, czy chciałby wyjść na zewnątrz, żeby to zobaczyć.
Generał Weidling przygotowywał się do podjęcia próby wyrwania się z okrążenia, gdy o godzinie 18:00 pojawił się u niego ten sam oficer SS, który rano dostarczył mu rozkaz Hitlera zabraniający kapitulacji. Generał miał natychmiast stawić się w bunkrze Kancelarii Rzeszy. Gdy tam dotarł okazało się, że czekają na niego Goebbels, Bormann i Krebs. Zabrali go do sypialni Hitlera i poinformowali o jego śmierci. Weidling miał przysiąc, że zachowa tę informację dla siebie, ponieważ zostanie podjęta próba zawarcia z Sowietami zawieszenia broni, a generał miał być łącznikiem pomiędzy sukcesorami Hitlera a Stalinem. Weidling zadzwonił do swojej kwatery i rozkazał, żeby szef jego sztabu pułkownik von Dufving zjawił się w bunkrze jak najszybciej.
Żołnierze walczący w obronie Berlina nie byli mile widziani przez mieszkańców stolicy, jeśli zjawiali się w schronach przeciwlotniczych, aby tam przeczekać ostrzał artyleryjski. Kierownik hotelu Continental poprosił walczących w mundurach Waffen SS, żeby przenieśli się do schronu zlokalizowanego w innym budynku. Nawet w szpitalach polowych podchodzono do nich niechętnie. W jednym z nich pielęgniarki skonfiskowały broń należącą do rannych żołnierzy, ponieważ Sowieci mogliby potraktować to jako pretekst do rozstrzelania pacjentów. Ludność cywilna czekała już na zakończenie bezsensownej walki.
Szansa taka pojawiła się podczas spotkania do którego doszło w kwaterze dowódcy 8. Gwardyjskiej Armii gen. Czujkowa. O godzinie 4:00 zjawili się tam generał Krebs i pułkownik von Dufving. Krebs poinformował Czujkowa o śmierci Hitlera i odczytał jego polityczny testament. Czujkow zadzwonił do Żukowa, a ten do Stalina. Dyktator Związku Sowieckiego prowadzący nocny tryb życia już spał, ale marszałek Żukow kazał go obudzić. Generalissimus dowiedział się, że jego największy wróg popełnił samobójstwo i że jego ciało zostało pochowane w ogrodzie Kancelarii Rzeszy. Stalin zabronił podejmowania jakichkolwiek negocjacji z Niemcami, a następnie położył się ponownie spać. Tego dnia miał wziąć udział w paradzie na Placu Czerwonym z okazji święta pracy. Walki mogła zakończyć tylko bezwarunkowa kapitulacja. Ultimatum upłynęło o godzinie 10:15. Dwadzieścia pięć minut później artyleria 1. Frontu Białoruskiego rozpoczęła ostrzał pozostałości centrum Berlina.
Adolf i Ewa Hitler nie byli jedynym małżeństwem, które zakończyło życie śmiercią samobójczą w bunkrze Kancelarii Rzeszy. W ich ślady postanowili pójść Joseph i Magda Goebbels, którzy wyszli do ogrodu kancelarii z dwoma pistoletami Walther. Stanęli obok siebie kilka metrów od miejsca gdzie pochowano ciała Hitlerów. Żeby mieć pewność, że nie wyjdą z tego żywi, umieścili między zębami kapsułki z cyjankiem. Oboje byli mocno zmotywowani, żeby targnąć się na własne życie. Joseph Goebbels nie uniknąłby spotkania z katem jako jeden z głównych organizatorów ludobójstwa dokonanego podczas wojny. Magda Goebbels też miała na sumieniu zbrodnię. Tuż przed śmiercią otruła sześcioro swoich dzieci.
Po śmierci rodziny Goebbelsów rozpoczęły się przygotowania do ucieczki pozostałych mieszkańców bunkra. Pierwsza grupa prowadzona przez gen. Wilhelma Mohnke, któremu towarzyszyły kucharka i sekretarki Hitlera, a także pilot Hans Baur, wyruszyła o godzinie 23:00. Udało im się przekroczyć rzekę Sprewę, ale musieli ukryć się przed żołnierzami sowieckimi w jednej z piwnic. Gdy odkryto tam ich obecność mężczyźni zostali natychmiast aresztowani, ale kobietom pozwolono odejść. Zdawały sobie sprawę, że są narażone na gwałt, dlatego próbowały udawać mężczyzn, co nie udało się Constanze Manziarly, która została porwana przez grupę sołdatów w mundurach Armii Czerwonej. Jej dalszy los pozostaje nieznany. Traudl Junge i Gerda Christian zdołały ostatecznie przedostać się na drugą stronę Elby.
Wykonawca testamentu Hitlera Martin Bormann zginął na ulicach Berlina prawdopodobnie zażywając truciznę, aby uniknąć schwytania przez Sowietów. Uciekał on wraz z lekarzem Hitlera Ludwigem Stumpfeggerem i Arturem Axmannem. W pewnym momencie uciekinierzy rozdzielili się, ale Axmann widząc nadchodzących w jego kierunku czerwonoarmistów, zawrócił w stronę stacji kolejowej Stettiner. Idąc w tamtą stronę natrafił na martwych Bormanna i Stumpfeggera. Nie miał czasu na oględziny zwłok, więc trudno wyrokować o przyczynie śmierci sekretarza Hitlera. Jeśli zginął trafiony kulą lub odłamkiem pocisku artyleryjskiego, to był jedynym z najwyższego kręgu władzy nazistowskiej, który poległ w walce. Pozostali przywódcy: Hitler, Goebbels, Himmler i Göring popełnili samobójstwo.
W bunkrze pozostali generałowie Krebs i Burgdorf. Do odebrania sobie życia użyli pistoletów Luger. Oficer łącznikowy Rochus Misch był prawdopodobnie ostatnim żołnierzem SS Leibstandarte, który opuścił bunkier Kancelarii Rzeszy żywy. Kapitan Schedle, dowódca gwardii Leibstandarte ochraniającej najważniejszy budynek stolicy, nie mógł dołączyć do uciekinierów ze względu na poważną ranę stopy. On także popełnił samobójstwo.
Dowódca 5. Armii Uderzeniowej gen. Nikołaj Berzarin obiecał złotą gwiazdę Bohatera Związku Sowieckiego żołnierzowi, który odnajdzie zwłoki Hitlera, tak więc zdobywcy Kancelarii Rzeszy, w której znajdował się jedynie personel medyczny i ranni, musieli być rozczarowani nagłym pojawieniem się oficerów kontrwywiadu wojskowego Smiersz, którzy kazali im opuścić to miejsce. Rola żołnierzy 5. Armii ograniczyła się do utworzenia kordonu zapobiegającemu ucieczce tych, którzy mogli jeszcze przebywać w bunkrze. Dodatkową zniewagą wobec armii, która jako pierwsza dotarła do stolicy Niemiec, było użycie saperów 3. Armii Uderzeniowej do sprawdzenia czy teren był zaminowany. Co zaskakujące – nie był.
Pierwsze zwłoki jakie zidentyfikowano należały do małżeństwa Goebbelsów. Mimo że zostały oblane benzyną i podpalone, to proteza ortopedyczna Josepha i odznaka partyjna Magdy pozwoliły na szybkie ustalenie ich tożsamości. Oczywiście głównym zadaniem kontrwywiadu było odnalezienie zwłok Hitlera. W piwnicy Kancelarii Rzeszy pozostał profesor Haase, który wraz z doktorem Kunzem i pielęgniarkami opiekowali się rannymi. Oficerowie Smiersza poradzili im, żeby zamknęli się na noc, ponieważ obecność kobiet mogła zwabić w to miejsce zwycięskich żołnierzy Armii Czerwonej.
Zaczęła się selekcja więźniów pod względem tego czy mogę być użyteczni jako źródło informacji. Kontrwywiad nie wierzył składanym przez nich zeznaniom, że wódz III Rzeszy popełnił samobójstwo. Podejrzewano mistyfikację, mającą na celu wyprowadzenie śledczych na fałszywy trop. Przeszukiwanie samego bunkra było utrudnione ze względu na brak elektryczności i sprawnej wentylacji. Dopiero 5 maja odkopano ciała małżeństwa Hitlerów. Zostały wywiezione z miasta w największej tajemnicy. Nawet marszałek Żukow nie został powiadomiony o tym odkryciu.
Berlin skapitulował 2 maja 1945 roku gdy dowódca obrony miasta generał Helmuth Weidling podpisał podsuniętą mu przez dowódcę 8. Gwardyjskiej Armii generała Wasilija Czujkowa odezwę do żołnierzy:
„Trzydziestego kwietnia 1945 roku Führer popełnił samobójstwo, przez co opuścił tych, którzy przysięgli mu wierność. Zgodnie z rozkazem Führera, wy, niemieccy żołnierze, mieliście kontynuować walkę o Berlin, mimo że amunicja wyczerpała się i mimo beznadziejnej sytuacji, który uczyniła dalszy opór bezsensownym. Rozkazuję natychmiastowe wstrzymanie dalszego oporu, zawieszenie broni. Weidling, generał artylerii, były dowódca obrony Berlina.”
Upadek Berlina dokonał się. Nie oznaczało to jednak końca drugiej wojny światowej.
Na podstawie:
„Berlin – The Downfall 1945” Antony Beevor, Viking, 2002
„Stalingrad” Antony Beevor, Penguin Books, 2017
„Wiek krwi” Bogusław Wołoszański, Wydawnictwo Wołoszański
Inne tematy w dziale Kultura