Działacze partyjni, którzy mieli dostęp do informacji, zdawali sobie sprawę z tego, że w ciągu 2-3 dni ewakuacja z miasta nie będzie możliwa. Żeby opuścić stolicę potrzebna była jednak przepustka, której mężczyźni nie mogli właściwie otrzymać, ponieważ według dekretu Goebbelsa, każdy zdolny do noszenia broni, miał stanąć do walki w obronie III Rzeszy. W sobotę 21 kwietnia 1945 roku alianci zachodni dokonali ostatniego nalotu na Berlin – tego też dnia kwatera główna dowódcy obrony Berlina generała Helmutha Reymanna musiała sprostać nalotowi wysoko postawionych członków NSDAP, domagających się wydania im przepustek. Wystawiono ich ponad 2 tys. Szczury uciekały z tonącego okrętu.
Gen. Busse, którego 9. Armia została rozdzielona na dwie części, otrzymał rozkaz od Führera, który nie mógł być dla niego żadnym zaskoczeniem – utrzymanie się na swoich pozycjach za wszelką cenę. Ani Hitler, ani Busse nie byli jednak w stanie zmusić żołnierzy do wykonywania samobójczych rozkazów, którzy wycofywali się pojedynczo lub w grupach, porzucając pozbawione paliwa pojazdy. Niektórzy podejmowali taką decyzję zbyt późno, co kończyło się dla nich sowiecką niewolą. Pierwszą rzeczą zabieraną im przez sowieckich żołnierzy były ich zegarki.
Ostatnia narada Sztabu Naczelnego Dowództwa Wojsk Lądowych Wehrmachtu w Zossen, odbyła się pod groźbą schwytania najwyższych dowódców przez Sowietów. Gen. Krebs świadomy zagrożenia postanowił ją jednak kontynuować. Nie miał właściwie innego wyjścia, po tym jak Hitler zabronił mu ewakuacji kwatery głównej. Odgłosy wystrzałów sowieckich czołgów było słychać w oddali. Jeden z oficerów zauważył, że Sowieci mogą dotrzeć do Zossen w ciągu pół godziny. Tak się jednak nie stało. Czołgi Armii Czerwonej także miały problemy z zaopatrzeniem w paliwo, które wyczerpało się przed dotarciem do miasta. Około godziny pierwszej po południu w kwaterze głównej zadzwonił telefon. Dzwonił gen. Burgdorf z Kancelarii Rzeszy – kwatera miała zostać ewakuowana do bazy Luftwaffe położonej niedaleko Poczdamu.
Sowiecka artyleria znajdowała się już na tyle blisko, że pociski spadały na centrum Berlina. Hitler – wbrew swoim zwyczajom – musiał tego dnia wstać wcześnie rano, obudzony przez detonacje nad bunkrem w którym mieszkał. Po wyjściu z sypialni Führer zażądał wyjaśnień od swoich adiutantów. Wiadomość o tym, że na Kancelarię Rzeszy spadają pociski wystrzelone przez Sowietów wstrząsnęła nim. Ostrzał został przeprowadzony przez gen. Wasilija Kazakowa, który użył do tego celu dział kalibru 152 mm i 203 mm. Większość ofiar stanowiły kobiety, stojące w kolejkach po żywność. Te którym udało się uciec z ostrzeliwanego rejonu, ukryły się po raz kolejny tego dnia w piwnicach i schronach przeciwlotniczych.
Z militarnego punktu widzenia miasto zostało podzielone na osiem stref z kanałem Landwehr na północy i rzeką Sprewą na południu. To z tamtej strony nacierały 3. Gwardyjska Armia i 5. Gwardyjska Armia marszałka Koniewa, przed którymi uciekały rozbite oddziały gen. Bussego. Celem żołnierzy jak i cywilów uciekających razem z nimi, było przedostanie się przez rzekę Elbę i oddanie się do niewoli amerykańskiej.
Czołgi posuwały się powoli ulicami Berlina wspomagane przez piechotę, na którą spadał ciężar zdobywania poszczególnych punktów oporu. Niemieccy żołnierze utrzymywali swoje pozycje na gruzach budynków, które paradoksalnie były łatwiejsze do obrony. Jednak przewaga Sowietów była ogromna, co czyniło niemiecki opór pozbawionym sensu. Tym bardziej, że kosztowało to życie lub zdrowie nastolatków, którzy nie powinni brać udziału w walkach, ale poprzez obłędne rozkazy i indoktrynację nazistowskiej propagandy, walczyli często na pierwszej linii frontu. W schronie Czerwonego Krzyża jedna z kobiet – jak wspominała po wojnie – zobaczyła po raz pierwszy w życiu poważnie rannego żołnierza. Był to chłopak ze zmasakrowaną twarzą, który nie mógł nawet krzyknąć z bólu i przerażenia. Jedynie jego oczy wskazywały stan szoku w którym się znajdował.
Po stronie sowieckiej pojawiło się ryzyko kolizji nacierających na Berlin frontów – 1. Białoruskiego marszałka Żukowa i 1. Ukraińskiego marszałka Koniewa. Potrzebna była interwencja Stalina, który ustalił linię demarkacyjną pomiędzy dwoma frontami. Koniew miał się zatrzymać po zdobyciu dworca kolejowego Anhalter Bahnhof, znajdującej się zaledwie sto metrów od Reichstagu. Przywilej zdobycia symbolu III Rzeszy należał już do Żukowa. Kiedy jeden z oficerów frontu ukraińskiego zaprotestował, gdy wojska gen. Czujkowa (8. Armia Gwardyjska) przekroczyły granicę ustaloną przez Stalina, ten miał odpowiedzieć, że wykonuje jedynie rozkazy. Oficerowie Żukowa wiedzieli, że mogą pozwolić sobie na więcej, ponieważ taka była decyzja Stalina.
Dworzec kolejowy Anhalter Bahnhof był zarazem największym schronem dla ludności cywilnej w stolicy. 12 tys. ludzi żyło tam w skrajnie trudnych warunkach - brakowało żywności, elektryczności, a nawet wody. Dostarczanie jej na własnych nogach było ryzykownym przedsięwzięciem, ponieważ dworzec znajdował się pod ostrzałem sowieckiej artylerii. Wokół dworca na jednym rogu ulicy gotowano wodę na herbatę i przyrządzano wodnistą zupę, a na drugim załatwiano potrzeby fizjologiczne.
Hitler miał nowy plan jak ocalić stolicę III Rzeszy. Według Führera z odsieczą powinien przyjść III Korpus Pancerny SS, znajdujący się 50 km od Berlina. Jego dowódcą był gen. Steiner. Sam generał Waffen SS był co najmniej zaskoczony rozkazem zaatakowania prawej flanki 1. Frontu Białoruskiego, dlatego zadzwonił do Naczelnego Dowództwa, by przypomnieć generałowi Krebsowi, że dysponuje jedynie trzema batalionami i kilkoma czołgami. Krebs potwierdził rozkaz Hitlera. Kiedy dowódca Grupy Armii „Wisła” gen. Heinrici się o nim dowiedział, zadzwonił do Kancelarii Rzeszy, żeby zaprotestować przeciwko wysyłaniu żołnierzy Steinera na pewną śmierć. Krebs odpowiedział, że decyzja została już podjęta i Führer nie ma czasu, żeby z nim rozmawiać. Prawdopodobnie Hitler szukał już wtedy zastępcy dla dowódcy okręgu berlińskiego gen. Reymanna, którego postanowił zwolnić ze stanowiska.
Żukow uważał postępy swoich wojsk za niewystarczające. W niedzielę 22 kwietnia mijał termin zdobycia Berlina wyznaczony przez Stalina (75. rocznica urodzin Lenina), a walki trwały nadal na obrzeżach miasta. Flaga Związku Sowieckiego miała dopiero zawisnąć na Reichstagu – na razie komisarze polityczni rozkazali wieszać ją na budynkach administracji zdobytych do tej pory przez czerwonoarmistów. Generał Weidling – dowódca LVI Korpusu Pancernego – przeprowadził odprawę dowódców dywizji. Większość chciała przebijać się w kierunku południowym, by połączyć się z 9. Armią gen. Busse. Inne zdanie wyraził jedynie brigadeführer Ziegler – dowódca dywizji SS „Norwegia” - według którego LVI Korpus Pancerny powinien połączyć się z Korpusem Pancernym Steinera. Być może powodem wyrażenia zdania odrębnego była chęć przerzucenia skandynawskich ochotników walczących za III Rzeszę bliżej duńskiej granicy. Stanęło na tym, że „Norwegia” broniła dzielnicy Mahlsdorf. Jeden z oddziałów dywizji zmusił francuskich jeńców wojennych do kopania okopów, co okazało się bezcelowe, ponieważ dywizja musiała wycofać się z zajętych pozycji jeszcze tego samego dnia, po ciężkim ataku Sowietów.
Hitler domagał się informacji na temat ofensywy wyprowadzonej na jego rozkaz przez Steinera. Rozkazał gen. Kollerowi – szefowi sztabu Luftwaffe – wysłanie samolotu zwiadowczego w celu złożenia raportu o postępach III Korpusu Pancernego SS. Podczas popołudniowej narady Führer dowiedział się, że po pierwsze: Steiner nie wykonał jego rozkazu, a po drugie: linia obrony na północnych obrzeżach miasta została już przełamana. Wywołało to u niego, co było do przewidzenia, atak wściekłości, w którym oskarżał dowódców wojskowych o zdradę, sabotaż i tchórzostwo. Kiedy się uspokoił po raz pierwszy powiedział otwarcie ludziom ze swojego najbliższego otoczenia, że wojna jest przegrana. Generałowie Keitel, Jodl, Krebs i Burgdorf byli wstrząśnięci tym wyznaniem. Zapowiedział też, że nie pozwolić się schwytać wrogowi, a ponieważ jest zbyt słaby, żeby walczyć i zginąć, zamierza popełnić samobójstwo. Wezwano Goebbelsa, żeby wyperswadował mu ten pomysł, ale minister propagandy już postanowił, że pójdzie śladami swojego wodza. Co gorsze – postanowił zabrać ze sobą swoją rodzinę. Poinformował o tym Hitlera w rozmowie w cztery oczy. Ludziom z najbliższego otoczenia wodza powiedział, że podczas tej rozmowy Führer poprosił go o sprowadzenie do bunkra żony i dzieci. Samego Hitlera rozmowa z Goebbelsem uspokoiła. Generał Jodl zasugerował, że 12. Armia gen. Wencka mogłaby dokonać zwrotu i zamiast walczyć z Amerykanami, przyjść na odsiecz Berlinowi. Ten pomysł spodobał się Hitlerowi - rozkazał feldmarszałkowi Keitlowi koordynację akcji 12. Armii oraz 9. Armii w celu przełamania okrążenia stolicy. Keitel chciał opuścić bunkier jak najszybciej, ale Hitler nie pozwolił mu na to. Najpierw musiał zjeść posiłek przed podróżą. Führer zadbał też o to, żeby feldmarszałek otrzymał kanapki, czekoladę i butelkę koniaku jako racje żywnościowe.
Major Freytag von Loringhoven był świadkiem przybycia do bunkra Magdy Goebbels wraz z sześciorgiem dzieci w wieku od pięciu do dwunastu lat. Frau Goebbels prezentowała się wytwornie. Najstarsza córka Helga wyglądała z kolei na przygnębioną. Tego samego dnia Ewa Braun wysłała list do swojej przyjaciółki Herty Ostermayer. Pisała w nim, że Herta otrzyma paczkę w której będzie biżuteria. Jej ostatnią wolą jest, żeby należące do niej kosztowności zostały rozdysponowane przez Hertę wśród członków rodziny i najbliższych przyjaciół. Pozwoli im to na przetrwanie najgorszego okresu zaraz po zakończeniu wojny. Wspomniała też, że w bunkrze zamieszkało sześcioro dzieci małżeństwa Goebbelsów i że ona – Ewa Braun – przestała już wierzyć w Boga.
Na podstawie:
„Armageddon – The Battle for Germany 1944-45” Max Hastings, Pan Books, 2015
„Berlin – The Downfall 1945” Antony Beevor, Viking, 2002
Inne tematy w dziale Kultura