W relacji Marka wystąpienie Jezusa rozpoczyna się wtedy, kiedy Jan Chrzciciel kończy swoją działalność. Jezus działa w Galilei, podczas gdy Jan nauczał w pobliżu Judei i Jerozolimy. Są to niewątpliwie topograficzne stwierdzenia. Jezus często będzie także przebywał nad jeziorem Genezaret. Ściśle chodzi o brzeg zachodni w swojej części północnej, od Magdali aż do Betsaidy. Te połacie kraju były bardzo zaludnione. One też stały się głównym miejscem działalności Jezusa. Ewangelię można więc także połączyć z konkretnym geograficznym p miejscem. W tym sensie można mówić o narodzinach Dobrej Nowiny w Galilei. Tu jest jej ojczyzna. W tych okolicach także przyroda, zwłaszcza na wiosnę, uderza swoim niezwykłym urokiem. Dobra Nowina harmonizuje doskonale z tym pięknem natury.
W drugiej części Mk Jezus oddali się od tej ziemi uda się do stolicy judaizmu, do Jerozolimy. Tam czeka go męka i śmierć. Dystans pomiędzy Galileą a Jerozolimą jest jakby cechą przepaści wewnętrznej pomiędzy tym, co się działo w Galilei, a tym, co stanie się na Golgocie. Właśnie Jerozolima która była dumna z siebie i z swojej praworządności, dokonała największej zbrodni w dziejach ludzkości.
A przecież Galileę miano w Jerozolimie w pogardzie i podejrzewano o odstępstwo od Prawa. Charakterystyczne w tym względzie są słowa rabina Jochanana ben Zakkai.: „Galileo, Galileo, nienawidzisz prawa, stąd to koniec twój będzie podobny do końca złoczyńców” (Jer. Szab. 16, 15-50).
Ewangelia w stosunku do judaizmu jest czymś nowym. Jakkolwiek opiera się w niejednym na ST, to jako nowa wieść o Bogu prostuje stare prawa a nawet je obala (Mk 2, 21n). Ewangelia wiąże się z ruchem, który wychodzi poza kręgi judaizmu. Po zmartwychwstaniu Jezus przykazuje uczniom, by wrócili do Galilei. Tam ujrzą zmartwychwstałego Pana (16, 7). Galilea wiąże się więc ściśle z Jezusem i z Ewangelią. Jest jakby jej symbolem.
Jezus - występuje jako głosiciel. Ewangelię trzeba głosić. Inaczej nie dotrze ona do ludzi. Ewangelia nie jest wykładem Pisma na modłę rabinów ani wykładem filozofów, apelującym przez swój dyskursywny charakter do rozumu i do wiedzy słuchacza. Ewangelia jest nowiną, którą Bóg w określonym czasie skierowuje do słuchacza poprzez swego Mówcę, ściśle określając jej treść: „Wypełnił się czas, zbliżyło się Królestwo Boże”. Nadeszła więc chwila zbawienia. Wyprzedzał ją okres oczekiwania, w którym o niej mówili prorocy, zapowiadając ją. Czas, który nadszedł, nie jest przypadkowym wydarzeniem. Jest on przewidziany w planach Bożych. Czas ten (gr. Kairos) jest ustalonym z góry terminem, punktem zwrotnym pomiędzy tym, co było, i tym, co nastąpiło, i już istnieć nie przestanie.
Tym różni się Kairos Mk od „pełni czasu”, o której myśli Paweł (Gal 4, 4, por. także Ef 1, 10). Apostoł Narodów ma bowiem głównie na uwadze czasy minione, które teraz stały się „pełne”.
Według Mk zaś skończył się okres ludzkiej winy i Bożego gniewu. Nadszedł nieodwracalnie czas zbawienia i łaski. Ściśle mówiąc chodzi o początek tego czasu zbawienia. Owszem nadeszły czasy eschatyczne. Nie jest to jednak ich koniec. Królestwo Boże bowiem „zbliżyło się”. Można je już osiągnąć, gdyż rzeczywiście jest bliskie. Nie nadeszło ono jeszcze całkowicie, jakkolwiek stało się już konkretem i realnością.
Jezus głosząc bliskość Królestwa Bożego godzi w ważne żydowskie teologumenon: „Kto przepowiada koniec, nie będzie miał udziału w przyszłym świecie”(R. Jose około 150 po Chr. Derekh Erec 10).
Czym jest owe Królestwo Boże, re Jezus zapowiada? Ściśle mówiąc chodzi o panowanie Boga jako Króla. To pojęcie formuje się w ST. Często Izrael przedstawia Boga jako króla (Wj 15, 18: 1 Sm 12 12; Ps 5, 3; 10, 16; 29, 10 itd.). Bóg jest Panem wszechświata i wieków (Ps 10, 16; 146, 10). Jest królem czasów ostatecznych (Iz 52, 7). Jego eschatologiczna władza jest absolutna, nieograniczona i uniwersalna. Żydostwo z czasów Jezusa przedstawiało królestwo Boże w ten sposób: Panowanie Boże stanie się jakby udziałem człowieka, który kornie i posłusznie spełni wszystkie przykazania Tory. Gdy jest mowa o przyszłym królowaniu Boga, to myśli się o zniszczeniu wszystkich nieprzyjaciół i o zniknięciu wszelkich trosk i cierpień. W pierwszym wypadku człowiek jest w stanie posiąść królestwo Boże. Zależy to od jego woli i postawy. W drugim zaś przychodzi ono jakby siłą rzeczy i człowiek znajduje się w nim.
NT posiada inną wizję Królestwa Bożego. Znajduje się ono w etapie nadejścia. Należy do najbliższej przyszłości. Jest jakby już obecne (Mk 9, 1. 47; Mt 13, 41-43; 20, 21; Łk 22, 10. 18; 1 Kor 15, 50 itd.). Należy ono do Boga (Mk 9, 1; Mt 6, 10; Łk 17, 20; 19, 11).
Człowiek go oczekuje (Mk 15, 43), szuka (Mt 6, 33), otrzymuje (Mk 10, 15; por. Łk 12, 32) i może je odziedziczyć (1 Kor 6, 9n; Ga 5, 21; .Jk 2, 5). Jest jednak wykluczone, by człowiek sam mógł po nie sięgnąć, zdobyć je o własnych siłach i posiąść jako swoją wyłączną własność. Królestwo to jest ściśle związane z Bogiem i jest darem Bożym dla ludzkości.
Jezus, mówiąc o Królestwie Bożym, rzadko mówi o Bogu jako Królu, nigdy o Jego panowaniu nad Izraelem czy światem. Natomiast czytamy często, że człowiek wchodzi w Królestwo Boże (Mk 9, 47; 10, 15. 23-25; Mt 5, 20; 7, 21; 18, 3; 19, 23) jakoby było sferą mocy i potęgi.
Jezus nie oblicza daty nadejścia Królestwa Bożego. Nie przeszkadza to, że mówi bardzo konkretnie o nim, o jedzeniu i piciu i biesiadowaniu przy stole w Królestwie Bożym (Mk 14, 25; Mt 8, 11; Łk 22, 30). Bliskość jego jest dla Jezusa pewnikiem (Mk 1, 15; Mt 10, 7). Nawet już nadeszło (Mt 12, 28). Jest obecne pośród słuchaczy (Łk 17, 21).
Ludzie do niego wchodzą, doznaje sprzeciwu, stacza się o nie walkę (Mt 11, 2). Powstał „Mocniejszy” (Łk 11, 22), który więcej znaczy niż Salomon i Jonasz, więcej niż świątynia i Jan Chrzciciel (Mt 12, 41n. 6; 11, 11). Jezus będzie przemawiał autorytatywnie: „Ja zaś powiadam wam” (Mt 5, 21nn). Już złe duchy opuszczają swoje ofiary (Mk 1, 26; Łk 11, 20). I w związku z zbliżeniem się Królestwa Bożego Jezus nawołuje do naśladowania (Mk 1, 16nn).
Zasiadanie z Jezusem do wspólnego stołu w chwale, gdzie nie będzie już śmierci i cierpień, gdzie nagrodą wiary będzie oglądanie Boga, należy jednak do przyszłości. W każdym razie, kto spotkał Jezusa, zbliża się także do Królestwa Bożego. Już teraz powinien powziąć decyzję dotyczącą przyszłości. Stąd to w pewnym sensie antycypuje to, co go czeka, Jezus kojarzy teraźniejszość z przyszłością. Jest to także znamienna różnica dzieląca poglądy żydostwa i NT. Ówczesny judaizm na pierwszy plan wysuwał Królestwo Boże. Mesjasz w tych oczekiwaniach judaizmu odgrywał drugorzędną rolę, niezależnie już od tego, czy oczekiwania judaizmu nabierały kolorytu nacjonalistycznego, tzn. gdy wiązano je z wskrzeszeniem politycznego państwa Izraela, czy idealistycznego, tj. gdy marzono o nowym, cudownym i przemienionym świecie Bożym.
W tym kontekście warto także wspomnieć o pesymistycznej wizji świata, który spłonie w ogniu sądu Bożego, zakorzenionej w żydostwie. NT wszystko wiąże z postacią Mesjasza. Jezus natomiast powołując swoich uczniów wysyła ich w świat. W nim spełnić mają swoją misję, a równocześnie mają się uwolnić od więzów tego świata. Nie chodzi jednak ani o potępienie, ani o ubóstwianie świata. W Jezusowej wizji Królestwa Bożego nie ma miejsca na zwycięstwo Izraela w świecie (por. Dan 7, 22). Jezusowe Królestwo Boże nie jest instytucją i nie mieści się w przestrzeni. Jest ono zbawczym wydarzeniem, nieodwracalną realizacją Bożego wkroczenia w dzieje. Wyrazem tego jest działalność Jezusa: Uzdrowienie chorych, wypędzenie demonów, odpuszczenie grzechów, miłość do wszystkich. Oto znaki zbliżającego się Królestwa Bożego. A więc w pewnym sensie jest ono już obecne przez Jezusa. Zbawienie już nadeszło. Ludzie się nawracają. Uczniowie idą za wołaniem swego Mistrza. Tworzy się nowa społeczność zbawcza. Oto „tajemnica Królestwa Bożego” (4, 11).
Jakkolwiek Jezus mówi o Królestwie Bożym ogólnie, nie wdając się w szczegóły, co dopiero później uczyni, to jednak podaje dwa niezbędne warunki, konieczne do tego, by Królestwo Boże stało się powszechną rzeczywistością: „Nawróćcie się i wierzcie Ewangelii”.
Do nawrócenia nawoływał już Jan Chrzciciel. Jezus ma to samo na uwadze. Nie chodzi tylko o zmianę kierunku myślenia, mentalności, jakkolwiek nawrócenie się na niej zasadza. Nie jest ono także tylko „pokutą” w sensie naprawienia wyrządzonych krzywd, czy w znaczeniu ćwiczeń duchownych przy szczególnym wyrzeczeniu się rzeczy przyjemnych jakkolwiek dozwolonych. Nie ogranicza się ono tylko do zadośćuczynienia. Owszem te elementy mogą wchodzić co tekst nazywa w skład tego, metanoia. W pierwszym rzędzie należy mieć na uwadze człowieka, który kroczy „swoją” drogą. Oddalił się od Boga.
Przyczyny tego mogły być różne: klęska moralno-etyczna, nienawiść i złość do innych ludzi, niesprawiedliwość, gwałt, namiętność i żądze. Taki człowiek, który ucieka od Boga, szuka samego siebie, nie chce już nikogo uznać ponad sobą, nawet Boga. Trafnie charakteryzuje tę kategorię ludzi prorok nawrócenia, Jeremiasz: „Jak mówić możecie: Mądrymi jesteśmy... Zhańbieni są mędrcy, zaskoczeni, zmieszani. Wzgardzili słowem Jahwe — a własna mądrość na co się przyda?” (8, 8n). Nawrócenie w sensie biblijnym, to radykalna zmiana dotychczasowego błędnego i grzesznego kierunku, obranie zupełnie nowej drogi prowadzącej do Boga. Nawrócenie, które głosi Jezus, zawiera wszystkie te elementy. Dochodzi do tego jednak czynnik nowy: wiara w Ewangelię. Nawet gdyby Marek połączył nawoływanie Jezusowe do nawrócenia z żądaniem wiary w Ewangelię, to przecież doskonale streścił przepowiadanie Jezusa i uchwycił jego istotę. Kto pragnie nawrócić się, musi najpierw przyjąć Ewangelię Bożą, a więc samego Jezusa, który głosi Dobrą Nowinę i jest jej przedmiotem i ośrodkiem. W relacji Mt (11, 21nn) Jezus nazywa po imieniu brak gotowości do nawrócenia mieszkańców miast galilejskich. Jest nim brak wiary. A więc jedno idzie w parze z drugim. Nie ma nawrócenia bez wiary i odwrotnie. Wiedzą o tym uczniowie Jezusa i dlatego wysłani przez Niego do pracy misyjnej nawołują do „nawrócenia” (Mk 6, 12).
Wiara w Boga zbawienia, którego Królestwo się zbliżyło, ujawnia się w ufności, którą darzy się Jezusa (Mk 2, 5; 5, 34; 10, 52). Wierzący ufa Bożej mocy zbawczej (Mk 9, 23n), zrzuca z siebie wszelką wątpliwość (Mk 11, 23n) i wszelką bojaźń, gdyż bliskość Jezusa jest rękojmią bliskości Boga (Mk 4, 40).
Wiara w Ewangelię, to ufne i całkowite oddanie swojego ja Jezusowi z przeświadczeniem, że Jezus swoją osobą i swoją Dobrą Nowiną gwarantuje osiągnięcie Królestwa Bożego.
Lit: Longkammer H., Ewangelia św. Marka – wstęp, przekład z oryginału, komentarz, Pallottinum, Poznań-Warszawa, 1977
Inne tematy w dziale Kultura