1 Był wśród faryzeuszów pewien człowiek, imieniem Nikodem, dostojnik żydowski. 2 Ten przyszedł do Niego nocą i powiedział Mu: "Rabbi, wiemy, że od Boga przyszedłeś jako nauczyciel. Nikt bowiem nie mógłby czynić takich znaków, jakie Ty czynisz, gdyby Bóg nie był z Nim". 3 W odpowiedzi rzekł do niego Jezus: "Zaprawdę, zaprawdę, powiadam ci, jeśli się ktoś nie narodzi powtórnie, nie może ujrzeć królestwa Bożego". 4 Nikodem powiedział do Niego: "Jakżeż może się człowiek narodzić będąc starcem? Czyż może powtórnie wejść do łona swej matki i narodzić się?" 5 Jezus odpowiedział: "Zaprawdę, zaprawdę, powiadam ci, jeśli się ktoś nie narodzi z wody i z Ducha, nie może wejść do królestwa Bożego.(J 3, 1-5)
Greckie imię Nikodem (Nikodemos —„zwycięski lud) nie może dziwić u dostojnika jerozolimskiego; takie imiona były powszechnie używane jeszcze w czasach przedchrześcijańskich u Żydów — por. np. Antiq 14, 39, wymieniającego to samo imię. Dotychczas nie udało się zidentyfikować członka Rady o tym imieniu, wymienianego jedynie w czwartej Ewangelii (J 3, 1. 4. 9.; 7, 50; 19, 39). Niewątpliwie chodzi jednak o postać historyczną, skazaną być może przez judaizm rabiniczny na damnatio memoriaez powodu wiary w Chrystusa (por. jednak TB Sanh 43a, imię Naqai, wymienianego jako ucznia Chrystusa). Nikodem był człowiekiem zamożnym (J 19, 39), w dojrzałym już wieku (3. 4), nauczającym Prawa (3, 10; 7, 50), nie wahającym się publicznie wystąpić w obronie Jezusa (7, 50).
Przybycie Nikodema nocą, a raczej podkreślenie tej okoliczności przez Ewangelistę, można rozumieć bądź to w sensie lęku przed innymi członkami Rady, bądź też jako wyraz niecierpliwego poszukiwania prawdy (Schwank I, 133). Lęk taki w okresie, kiedy przeciwieństwo między władzami świątyni a Jezusem jeszcze się wyraźnie nie zarysowało, byłby trudny do zrozumienia. Może wybrał tę porę w celu odbycia zasadniczej, prywatnej rozmowy z Jezusem, co w ciągu dnia nie było możliwe (Mistrz z Nazaretu nauczał zapewne publicznie); zresztą i pierwsi uczniowie udają się do Jezusa w porze wieczornej (ok. godz. 16, ale por. 1, 39).
J 19, 39 przypomina tę samą okoliczność czasu, kiedy mówi o Nikodemie przybyłym po śmierci Chrystusa, a więc w innych okolicznościach. Rozmowa na tematy religijne w porze nocnej nie należała u uczonych w Piśmie do wyjątków (por. StrBill. II, 419—420), podobnie jak samo studium Prawa.
Zrzeszenie qumrańskie nakazywało, by dniem i nocą badano Prawo, na co „Wielcy” mają poświęcić „wspólnie trzecią część wszystkich nocy w roku” (1QS 6, 7-8).
Mimo swego wysokiego stanowiska zwraca się Nikodem do Jezusa z wielkim szacunkiem jako do Nauczyciela. Decydującym motywem, który sprowadził uczonego żydowskiego do Jezusa, było przekonanie o autentycznym posłannictwie od Boga, potwierdzonym znakami (por. argumentację niewidomego, uzdrowionego przez Chrystusa — J 9, 30 nn i kom.). Kierowany tym przeświadczeniem pragnie poznać głębiej naukę Jezusa.
6 To, co się z ciała narodziło, jest ciałem, a to, co się z Ducha narodziło, jest duchem.(J 3, 6)
Najważniejsze teologicznie jest tu przeciwstawienie między narodzeniem nadprzyrodzonym a naturalnym. Pierwsze reprezentuje Duch i woda, rozumiana jako materialny czynnik sakramentalny, drugie łono matki, a właściwie ciało. Formalne zestawienie ich obu podaje w. 6. „Narodzenie Ducha" opisane jest wieloznacznym wyrażeniem. Może ono oznaczać zarówno narodziny „z góry”, tj. przenoszące człowieka w sferę życia zupełnie nowego, Bożego, płynącego z łaski, podobnie jak powtórne narodzenie czyli odrodzenie, nie przekraczające jednak płaszczyzny życia naturalnego, należące do sfery ziemskiej.
Tak to zrozumiał Nikodem
Ponieważ chodzi o dwa zasadniczo różne sposoby istnienia, między którymi nie ma żadnych punktów stycznych, nietrudno o błędne zrozumienie lub raczej brak zrozumienia. Sfera Ducha jest niedostępna dla ludzi żyjących w sferze ciała i postępujących według niej. Jedyną drogą może tu być całkowite otwarcie się na działanie Ducha i poddanie się Jego kierownictwu. Może to być jednak tylko dziełem łaski, prowadzącej ku życiu wiecznemu. Nie wolno też zapominać, że cały proces odrodzenia lub „zrodzenia z góry”, czyli z Ducha, związany jest ściśle z Wcieleniem, męką krzyżową i uwielbieniem Syna Człowieczego. To chrystologiczne odrodzenie wynika z łączności między Chrystusem a Duchem Świętym, darem Bożym w Chrystusie.
O chrzcie Duchem Świętym mówił już Jan Chrzciciel (por. 1, 33); przytaczane często paralele qumrańskie (szczeg. 1QS 3, 7 i 4, 20-22) mają zupełnie różny charakter teologiczny. Inne znaczenie przysługuje tam obmyciom, inne określeniu „duch święty”, inne wreszcie „ciału”, które podlega oczyszczeniu. Nade wszystko brak qumrańskiemu „oczyszczeniu przez Ducha” (1QS 3. 7) perspektywy chrystologicznej i oczywiście trynitarnej. Niemniej chodzi tu z pewnością o pełne i właściwe oczyszczenie i odnowienie, w którym zasadniczą role spełnia „duch” (ruah — por. 1QH 7. 6-7; 9, 32: 12, 12). Ta właśnie oczyszczająca funkcja ducha wykazuje pewne analogie do terminologii Janowej.
Jedynym czynnikiem prowadzącym do królestwa Bożego jest Duch. Obok życiodajnej funkcji jest On niewątpliwie istotnym elementem we wzbudzaniu i pomnażaniu nadprzyrodzonej wiary w Chrystusa i Jego dzieło (de la Potterie). Wiara ta jest z kolei podstawą sakramentalnego udzielania laski i otrzymywania życia jako dalszych etapów w procesie uświęcenia człowieka Chrystusowego.
Jan Ewangelista nie przeciwstawia Ducha ciału jako dwóch antagonistycznych wielkości, lecz jako wykładniki dwóch całkowicie odmiennych sposobów istnienia człowieka: nadprzyrodzonego i wiecznego oraz doczesnego i przemijalnego. Przejście z jednego do drugiego możliwe jest jedynie przy pomocy Boga, udzielającego daru łaski: równa się ono nowemu narodzeniu, otrzymanemu na drodze sakramentalnej.
7 Nie dziw się, że powiedziałem ci: Trzeba wam się powtórnie narodzić. 8 Wiatr wieje tam, gdzie chce, i szum jego słyszysz, lecz nie wiesz, skąd przychodzi i dokąd podąża. Tak jest z każdym, który narodził się z Ducha".(J 3, 7-8)
Nauka o odrodzeniu duchowym równoznacznym z nowym narodzeniem wywołuje zdziwienie uczonego żydowskiego. Nie mógł on nie znać qumrańskiej koncepcji odnowienia eschatologicznego; to jednak opierało się na dawnym porządku Prawa. Jezus zaś głosi absolutną niemożliwość osiągnięcia przez człowieka, żyjącego według ekonomii Starego Przymierza, życia wiecznego w eschatologicznym królestwie Bożym. By to zrozumieć, należy przyjąć zupełnie nowy sposób ujęcia i oceny spraw Bożych: ściśle nadprzyrodzony. Znają go dobrze czytelnicy czwartej Ewangelii, ożywieni wiarą i sakramentalnymi darami łaski. Nie znał ich Nikodem, który znajduje się dopiero na drodze ku nim.
Działania Ducha, dawcy łaski, me można stwierdzić zmysłowo i określić w kategoriach ludzkich, doczesnych. Przytoczone porównanie do wiatru (w. 8) znane jest ze Starego Testamentu, jakkolwiek w innym znaczeniu. Koh 11. 5-8 używa go jako potwierdzenia swego sceptycyzmu co do możliwości zrozumienia działania Bożego; w ustach Chrystusa oznacza ono nieograniczoną, wprost niepojętą moc działania Ducha. Siłę porównawczą podkreśla jeszcze gra słów, opierająca się na podwójnym znaczeniu słowa pneuma w języku grec., podobnie jak ruah w hebr. Można ją zestawić ze słowami Chrystusa o procesie kiełkowania oraz wzrostu nasienia w Mk 4, 27. Obu powiedzeniom wspólny jest podziw dla spontaniczności procesu naturalnego i niedostępności dla bezpośredniego poznania ludzkiego.
Wśród świata żyją ludzie, których napełnia życie całkowicie wewnętrzne, duchowe, które się nie da ująć w kategorie naturalne. Nic wiedzą oni, skąd j jak przybyło, czym zasłużyli na jego otrzymanie, choć działanie tego życia czują na każdym kroku. Prowadzi ich ono ku wyższemu celowi, który w miarę działania Ducha Świętego staje się dla nich coraz jaśniejszy, oczywistszy. Aby stać się jednak dzieckiem Bożym, nie wystarczy samo odrodzenie z wody i Ducha. Poddając się działaniu Ducha, należy przyjąć duchową postawę dziecka, pełnego pokory i gotowości wiary oraz miłości (por Mk 10, 14-15; Rz 8, 14-10; 1 P 1, 3. 14; 2, 2).
9 W odpowiedzi rzekł do Niego Nikodem: "Jakżeż to się może stać?" 10 Odpowiadając na to rzekł mu Jezus: "Ty jesteś nauczycielem Izraela, a tego nie wiesz? 11 Zaprawdę, zaprawdę, powiadam ci, że to mówimy, co wiemy, i o tym świadczymy, cośmy widzieli, a świadectwa naszego nie przyjmujecie. 12 Jeżeli wam mówię o tym, co jest ziemskie, a nie wierzycie, to jakżeż uwierzycie temu, co wam powiem o sprawach niebieskich?(J 3, 9-12)
Takie usposobienie podatne na proces odrodzenia można wyczytać w drugim pytaniu Nikodema. Wyznanie niewiedzy wolne jest od wątpliwości czy chęci kontrowersji, podobnie jak odpowiedź Chrystusa nie zawiera osobistej przygany pod adresem Nikodema ani też ironii. Raczej chodzi o krytykę starotestamentalnego urzędu nauczycielskiego w ogólności (por. 1. mn. w w. 11), który znając dobrze świadectwa o eschatologicznym działaniu Ducha w Starym Testamencie (zob. zwłaszcza Ez 36, 25-27 i 11. 19. także Iz 44, 3), wzbrania się odnieść je do Chrystusa. Kluczem do zrozumienia treści w. 12 jest przeciwstawienie „tego co Ziemskie'’ (epigeia) sprawom niebieskim" (epurania). Wywodzi się ono ze Starego Testamentu (por. Koh 5, 1; Iz 55. 8-9; Mdr 9. 16) j rozwija się w judaizmie (Ezdr 4, 10-11. 21 — por. Str BilL II, 424—125) pod wpływem apokaliptyki. Św. Paweł uważa rzeczy ziemskie za równoznaczne z przemijalnymi (por. 1 Kor 15. 40; 2 Kor 5. 1: Flp 3. 19). Jk 3. 15 nawet z przewrotnymi. Sprawy niebieskie przekraczają natomiast wszystko co ziemskie, ograniczone, widzialne — są transcendentne
Czwarta Ewangelia określa tymi terminami nie dwie wykluczające się wielkości, lecz dwa stopnie przekazywanego przez Jezusa objawienia. Pierwszy posługuje się jeszcze obrazami zaczerpniętymi ze sfery ziemsko- widzialnej (narodzenie, powiew wiatru), drugi przechodzi do wywyższenia Syna. a więc do spraw „niebieskich”. Ani zestawienie obu wielkości, ani następujące po nim ww. 13 nn nie mieszczą się w znanym gnostyckim schemacie epigeios - epiuranios rozumianym jako absolutne przeciwieństwo świata ziemskiego — oraz związanego z nim poczucia obcości człowieka na świecie — do świata niebieskiego, właściwej ojczyzny duszy.
13 I nikt nie wstąpił do nieba, oprócz Tego, który z nieba zstąpił - Syna Człowieczego.
14 A jak Mojżesz wywyższył węża na pustyni, tak potrzeba, by wywyższono Syna Człowieczego, 15 aby każdy, kto w Niego wierzy, miał życie wieczne.(J 3, 13-15)
Rozpoczęcie dowodzenia stwierdzeniem negatywnym. wykluczającym wstąpienie do nieba kogokolwiek poza Synem Człowieczym, zasługuje z wielu względów na uwagę.
Bezpośrednia aluzja do wniebowstąpienia Chrystusa domagałaby się wyjaśnienia w wypowiedzi o zdarzeniu przeszłym o trwałym skutku), jeśli utrzymać rzeczywistą relację do monologu Chrystusa. Raczej chodzi o to, że nikt nie mógł wstąpić do nieba, nim wstąpił Syn Człowieczy (tak już Augustyn, Tomasz z Akwinu. Bultmann, Barrett, Blank. Schwank), lub tez o działającego na ziemi Chrystusa, pochodzącego ze świata niebiańskiego i zdążającego tam, by dopełnić swego zbawczego dzieła (Schnackenburg)
W każdym wypadku wypowiedź ma charakter polemiki z analogicznymi twierdzeniami późno żydowskiej apokaliptyki o tendencjach gnostyckich (zob. Bultman, 107, uw. 5). Chodzi o stwierdzenie, iż żaden człowiek nie miał nigdy dostępu do sfery niebieskiej poza Chrystusem i bez Chrystusa. Do takiego dostępu uzurpowali sobie prawo gnostycy. Rozumieli oni jednak proces „zstąpienia" i „wstąpienia" inaczej: pierwsze stanowi rodzaj odstępstwa i metamorfozy, a nie dobrowolnej i z własnej inicjatywy podjętej decyzji zstąpienia Chrystusa na ziemię (1, 14): drugie natomiast charakterystyczne, niemal ekstatyczne wzniesienie się do nieba lub sfery światła, a nie powrót Syna do Ojca (por. 13, 1: 16, 28).
Dalsze światło na znaczenie tego chrystologicznego określenia rzuca przytoczony w w. 14 starotestamentalny tekst przedstawiający wywyższenie Syna Człowieczego. Typologia Lb 21, 5-9, tekstu opowiadającego o sporządzeniu węża miedzianego i umieszczeniu go na wysokim palu, znana była już w judaizmie biblijnym (por. Mdr 16, 6: „znak zbawienia” — symbolon soterias). Wczesnochrześcijańska literatura rozumie ją (być może niezależnie od Jana jako zapowiedź krzyża Chrystusowego (Barn 12. 5-7; Justyn, Apol I, 60, 1-4; Dial. 94. 1-3).
Bezsprzecznie Janową myślą jest natomiast wywyższenie Chrystusa w wyniku ukrzyżowania, a więc największego poniżenia. Nie chodzi tu więc o wywyższenie do godności Syna Człowieczego ale o wywyższenie poniżonego przez śmierć krzyżową Syna Człowieczego. Myśl tę przygotowuje zapewne Iz 52,13 — 53,12 — 52, 13 LXX) mówiąc o cierpiącym Słudze Bożym, podejmuje zaś pośrednio chrystologia Dz 2, 33 i Flp 2, 9. Jeżeli krzyż Chrystusa stanowi początek wywyższenia, jest to konsekwencją zbawczej Jego misji. Dlatego też wszyscy wierzący mogą osiągnąć życie wieczne jedynie w Jezusie Chrystusie i przez Chrystusa wywyższonego, tj. ukrzyżowanego, zmartwychwstałego i zasiadającego po prawicy Ojca. Następuje to — zgodnie z powtarzanym często przez Jana przeświadczeniem — w akcie wiary: ona to wytwarza żywą łączność z Chrystusem, Synem Człowieczym, i jako taka jest zalążkiem życia wiecznego.
16 Tak bowiem Bóg umiłował świat, że Syna swego Jednorodzonego dał, aby każdy, kto w Niego wierzy, nie zginął, ale miał życie wieczne. 17 Albowiem Bóg nie posłał swego Syna na świat po to, aby świat potępił, ale po to, by świat został przez Niego zbawiony. 18 Kto wierzy w Niego, nie podlega potępieniu; a kto nie wierzy, już został potępiony, bo nie uwierzył w imię Jednorodzonego Syna Bożego. 19 A sąd polega na tym, że światło przyszło na świat, lecz ludzie bardziej umiłowali ciemność aniżeli światło: bo złe były ich uczynki. 20 Każdy bowiem, kto się dopuszcza nieprawości, nienawidzi światła i nie zbliża się do światła, aby nie potępiono jego uczynków. 21 Kto spełnia wymagania prawdy, zbliża się do światła, aby się okazało, że jego uczynki są dokonane w Bogu". (J 3, 16-21)
Ostatecznym źródłem zbawczej inicjatywy Bożej w Jezusie Chrystusie jest Jego agape, wszechobejmująca miłość do ludzi i do świata. Miłość ta udziela się ludziom od Boga-Stwórcy i Ojca na miarę Jego majestatu i wielkości (por. Syr 2, 18) i przejawia się w podwójnej Bożej interwencji historycznej: we Wcieleniu i zbawczej śmierci Jezusa Chrystusa. 1 J 4, 9 przedstawia tę inicjatywę Bożą jako epifanię Jego miłości. Przedmiotem tej miłości jest świat (kosmos) bez jakichkolwiek ograniczeń, a więc także wszyscy ludzie (por. 1 Tm 2, 4). Specjalnie jednak chodzi Bogu o świat pogrążony w grzechu (Rz 5, 8), który przyszedł zgładzić Baranek Boży (J 1, 29, kom). Spójnik (sote wraz z odpowiadającym mu outos podkreśla nieskończoną miarę tej miłości, która wprowadza cały świat w zdumienie.
Określenie Jezusa jako „Jednorodzonego Syna” wyraża najpierw jedyność Synostwa Bożego, dalej identyczność między istniejącym odwiecznie „na łonie Ojca” (I, 18) i historycznie działającym Jezusem, wreszcie zakłada tożsamość między Synem Człowieczym a „Jednorodzonym Synem Boga". To Janowe określenie chrystologiczne należy zapewne do tradycji wczesnochrześcijańskiej, reprezentowanej przez czwartą Ewangelię, i opiera się na słownictwie starotestamentalnym (por. Mdr 7, 22 — novo- ytivćę o duchu Mądrości).
Ostatecznym celem zbawczego działania Bożego Jest wyzwolenie od eschatologicznej zagłady i udzielenie życia wiecznego. Oba terminy są ściśle przeciwstawne. „Zagłada” nie oznacza przerwania lub skończenia fizycznego sposobu istnienia, lecz wieczny i nieodwracalny stan śmierci. Podobnie „życie wieczne” nie oznacza przedłużenia doczesnej egzystencji, lecz jej wieczną, Bożą pełnię, szczęśliwą i błogosławioną.
J 3, 17 nie przekreśla myśli o sądzie. nadaje jej jedynie inną proporcję: posłannictwo Syna nie polega najpierw i przede wszystkim na sądzie, lecz dąży do zbawienia świata. Decydujący moment w życiu człowieka to przede wszystkim akt wiary, polegający na przyjęciu Chrystusa. Wobec objawiającego się światła Bożego i Jego nieskończonej miłości w Jezusie Chrystusie musi zająć człowiek niedwuznaczne stanowisko: afirmacji wołającego ku sobie Zbawiciela lub odrzucenia Jego łaski. Negatywna postawa stanowi właśnie Krisis Janowe, czyli sąd nad człowiekiem gardzącym bogactwem ofiarowanego mu zbawienia. Następuje on automatycznie wśród biegu historii zbawienia, nie zaś dopiero w chwili jej zakończenia; nie dotyczy chrześcijanina otwartego na zbawczą inicjatywę i działanie Boże w historycznym objawieniu się Chrystusa na święcie. Poza Chrystusem i bez Niego nie ma zbawienia, lecz jedynie ciemności i nieubłagany sąd. Krisis zakłada oddzielenie, podział ludzkości na dwie wielkie grupy: wierzących i czyniących swą wiarę programem życiowym oraz odrzucających zdecydowanie tę wiarę. Rozdział ten nie jest owocem apokaliptycznego „nawiedzenia" (w Qumran) czy też formalnego obrachunku sądowego, ale dokonuje się samorzutnie (Wikenhauser, 74). Podobnie jak w zaraniu dziejów Bóg oddzielił światło ad ciemności, tak Chrystus — prawdziwe światło świata (1, 4. 5. 7-9; 8, 12; 9, 5) — przybył na ziemię w określonym historycznie czasie i miejscu, by przynieść ludziom zbawienie. Dualistyczna terminologia qumrañska (por. kom. do 1, 5), którą posłużył się tutaj Ewangelista, wykazuje swoiste proporcje i znaczenie: jeżeli Zrzeszenie przygotowuje się do eschatologicznej walki między światłem a ciemnościami, stara się odtworzyć w barwach apokaliptycznych jej przebieg, przewiduje triumf światła w wyniku ciężkiej walki, to w czwartej Ewangelii jest ona raz na zawsze rozstrzygnięta. Uczynił to Chrystus inaugurując królestwo światła, zwyciężając ciemność i udzielając dzieciom światłości — swoim uczniom — moc triumfu nad nią.
Niezaprzeczalnym sprawdzianem przynależności do sfery światła lub ciemności jest postępowanie, a raczej postawa etyczna i religijna.
Świadome odrzucenie wiary w zbawcze dzieło Chrystusa nie tylko pociąga za sobą złe uczynki, czerpiące ustawiczną zachętę z nieprawości, dyktującej taką postawę. Do Chrystusa, światła świata. zdąża ten, który odpowiada pozytywnie na Jego zbawcze wołanie, bo Jego światło ma moc wykazania prawdziwego oblicza człowieka. Światło zbawcze zatem spełnia rolę dowodzącą, oceniającą, a wobec złego postępowania piętnującą.
Człowiek przewrotny unika Światła płynącegoz wiary w Chrystusa w obawie i płonnej nadziei, że uczynki jego pozostaną nieujawnione, a nawet dany to Światłu nienawiścią. Ale właśnie nienawiść światła uwydatnia je w pełni i oskarża, podobniejak zdążanie ku niemu ukazuje w pełni dążenie i postępowanie w duchu prawdy.
lit.: Dąbrowski, Gryglewicz, Pismo Święte Nowego Testamentu - wstęp, przekład z oryginału, komentarz, Pallotinum, Poznań-Warszawa 1975
Inne tematy w dziale Polityka