1 Wreszcie Hiob otworzył usta i przeklinał swój dzień. 2 Hiob zabrał głos i tak mówił: (Hb 3, 1)
Wyrazem tych uczuć jest najpierw złorzeczenie nocy, w której Hiob został poczęty (3, 3-10), a następnie — pragnienie przebywania w krainie zmarłych (3, 11-19). W trzeciej części swej wypowiedzi pyta, nie wymieniając wyraźnie Boga, dlaczego żyją ludzie, którzy tak jak on, dotknięci cierpieniem, pragnęliby umrzeć (3, 20-27). Ta wypowiedź Hioba wydała się jego trzem przyjaciołom niestosowna, a stąd dała powód do wszczęcia z nim dysputy.
Istnieje też uderzające podobieństwo monologu Hioba do fragmentu Księgi Jeremiasza, w którym Prorok przeklina dzień swego urodzenia (Jr 20,14-18). Ale między obu tymi tekstami można też dostrzec pewną dość znaczną różnicę.
Jeśli, jak wynika z prologu, zachowanie się człowieka w cierpieniu, a. ściślej — powstrzymanie się od złorzeczenia Bogu, jest probierzem doskonałości, to monolog Hioba jeszcze nie świadczy, jakoby nie był on człowiekiem doskonałym. Wprawdzie narzeka- on tu na swój los i wyraża pragnienie śmierci, ale Bogu nie złorzeczy..
Wstępem do monologu jest krótka wzmianka, która uzupełnia prolog, gdyż nawiązuje do długiego, trwającego siedem dni i siedem nocy milczenia Hioba i jego przyjaciół (2, 13). 0 przerwaniu tego milczenia przez Hioba świadczą słowa, że to on właśnie „otworzył swe usta, aby złorzeczyć dniowi swojemu” (w. 1). Jak rozumieć ów „dzień” Hioba? Egzegeci, sądzą, że chodzi tu o dzień urodzin. Ale jest to mało prawdopodobne, gdyż autor wspomniałby wyraźniej o dniu urodzin (por. Jr 20, 14, a także Rdz 40, 20; Oz 2, 5; Ekl 7, 1); po wtóre, nie zgadza się to z treścią monologu, której tylko jedna część (ww. 3-10) jest złorzeczeniem, podczas gdy dwie pozostałe mają już inny charakter. Być może więc wyraz „dzień” ma tu to samo znaczenie co i w 30, 25: los, ciężkie położenie Hioba (Ehrlich).
3 "Niech przepadnie dzień mego urodzenia
i noc, gdy powiedziano: "Poczęty mężczyzna".
4 Niech dzień ten zamieni się w ciemność,
niech nie dba o niego Bóg w górze.
Niechaj nie świeci mu światło,
5 niechaj pochłoną go mrok i ciemności.
Niechaj się chmurą zasępi,
niech targnie się nań nawałnica.(Hb 3, 3-5)
Najważniejszym jednak argumentem przeciwko wspomnianej opinii egzegetów jest to, że — jak można wnioskować z ww. 3-5 złorzeczenie Hioba odnosi się przede wszystkim do nocy, w której został poczęty.
Wprawdzie w ww. 3-5 jest mowa o dniu, ale u Izraelitów wyraz „dzień” obejmował również noc, gdyż dzień zaczynał się od zmierzchu, a zatem odpowiadał naszej dobie (por. Rdz 1, 5. 8. 13...). Toteż nic dziwnego, że w w. 3 dzień zrodzenia Hioba skojarzono z nocą jego poczęcia, jak gdyby, chodziło o jeden fakt. Zresztą Biblia niejednokrotnie wspomina o poczęciu i o narodzeniu jako o jednym fakcie (por. np. Rdz 21, 2 - 2 Sara stała się brzemienną i urodziła sędziwemu Abrahamowi syna w tym właśnie czasie, jaki Bóg wyznaczył.; 1 Sm 1, 20 - 20 Anna poczęła i po upływie dni urodziła syna i nazwała go imieniem Samuel, ponieważ [powiedziała]: Uprosiłam go u Pana.). Podobnie i tu, gdy Hiob mówi: „Niech zginie dzień, w którym zostałem zrodzony”, zaraz jakby wyjaśnia: a raczej niech zginie „noc, [która] wyrzekła: «Poczęty jest człowiek!»”
Złorzeczenie wyrażone słowami: „niech zginie”, które tu znaczą: ,,oby nigdy nie istniał”, „oby go nigdy nie było” (Knabenbauer), jest o tyle uzasadnione, że noc została przedstawiona jako istota żywa, jako zwiastun poczęcia Hioba (por. Jr 20, 15).
Podstawą złorzeczenia „dniowi” poczęcia jest przeciwstawienie światła ciemnościom, a zarazem aluzja do opisanego w Rdz 1, 3 stworzenia światła i oddzielenia go od ciemności. Autor nawiązując do słów: „Niech się stanie światłość!” (Rdz 1, 3), wkłada w usta Hioba złorzeczenie: „Oby ów dzień stał się ciemnością”, tzn. oby go Bóg nie był stworzył. Tę samą myśl wyrażają dalsze słowa złorzeczenia: „oby Bóg z wysokości o niego nie zadbał”, które z kolei wskazują, że Bóg stworzył nie tylko dzień pierwszy, ale że każdy nowy dzień jest jakoby powtórzeniem tego aktu stwórczego (por. 38, 12). Gdyby więc Bóg „nie zatroszczył się” o dzień, w którym Hiob miał być poczęty, dzień ten nie wyłoniłby się z ciemności: nie rozbłysłoby nad nim światło. Skoro zaś już ów dzień został stworzony przez Boga, to przynajmniej niechby go ciemność „odzyskała” jako swoją własność, sprowadzając na niego gęste chmury i przejmujące grozą zaćmienie słońca (w. 5).
6 Niech noc tę praciemność ogarnie
i niech ją z dni roku wymażą,
niech do miesięcy nie wchodzi!
7 O, niech ta noc bezpłodną się stanie
i niechaj nie zazna wesela!(Hb 3, 6-7)
Podobne złorzeczenie, ale już pod adresem nocy, znalazło się w w. 6. Właśnie ze względu na to podobieństwo niektórzy egzegeci sądzą, że Hiob nadal złorzeczy dniowi, że więc początkowy wyraz „noc” (,,noc oną”) należy zastąpić wyrazem „dzień”. Ale taka zmiana nie jest konieczna, gdyż — jak wspomniano — noc stanowiła integralną część „dnia”; jeśliby więc tę noc ,,wzięła” (dosł,), czyli pochłonęła ciemność, to wtedy nie nastąpiłby po niej dzień, a raczej nie byłoby w ogóle nocy i dnia. Stąd rzecz zrozumiała, dlaczego tutaj Hiob mówi o niezaliczeniu nocy swego poczęcia do dni i miesięcy roku.
Skoro jednak tak się nie stało, to niechby przynajmniej noc, o której mówi Hiob, była „niepłodna” (w. 7). Ten wyraz odnosi się do nocy. a stąd pośrednio i do matki Hioba: gdyby ta noc była okresem niepłodności (kobiety), Hiob nie zostałby poczęty. Ponieważ jednak stało się inaczej, Hiob powraca do tego, co powiedział poprzednio (w. 6): pragnąłby, żeby noc, w której miał być poczęty, była przedmiotem złorzeczenia czarowników (w. 8).
8 Niech ją przeklną złorzeczący dniowi,
którzy są zdolni obudzić Lewiatana.
9 Niech zgasną jej gwiazdy wieczorne,
by próżno czekała jutrzenki,
źrenic nowego dnia nie ujrzała:
10 bo nie zamknęła mi drzwi życia,
by zasłonić przede mną mękę.(Hb 3, 8-10)
W starożytności istniało przekonanie, że czarownicy, czyli „złorzeczący dniowi", mogli zaklęciami rozdrażnić smoka, będącego uosobieniem chaosu pierwotnego, i w ten sposób spowodować katastrofę kosmiczną. Według bowiem mitologii babilońskiej powstanie (stworzenie) świata łączyło się z pokonaniem pramorza, uosobionego jako bóstwo Ti a mat (Morze). Na tym tle powstało u Izraelitów przeświadczenie. że i Jahwe, stwarzając świat, odniósł zwycięstwo nad chaosem pierwotnym. który sobie wyobrażano jako smoka, „węża zwinnego” żyjącego w morzu, lub po prostu jako uosobienie morza (Iz 27, 1; 51, 9n; por. Hi 26, 12 n), a raczej owego chaosu. Otóż. jak wspomniano, istniało przekonanie, że ów smok, którego zwano Lewiatanem (zapożyczenie z mitologii fenickiej nazwy oznaczającej chaos pierwotny) albo Rahabem, był trzymany na uwięzi i że można go było rozdrażnić, wskutek czego świat pogrążyłby się znów w chaosie.
Noc, uosobiona w w. 9 podobnie jak poprzednio, nie powinna się była doczekać brzasku, czyli nadal pozostawać ciemnością. Wtedy już żaden dzień nie nastałby po niej, a więc i Hiob nigdy by nie zaistniał. Wspomniane w tym wierszu „gwiazdy jej brzasku” to prawdopodobnie planety: Wenus i Merkury. Wyrażenie dosłowne „powieki jutrzenki” jest obrazowym określeniem pierwszych promieni świtającego dnia (por. 41, 10).
Pod koniec tej części monologu (w. 10) autor podaje przyczynę złorzeczenia, które od w. 6 wyraźnie dotyczyło nocy poczęcia Hioba. Zwrot „zamknąć łono” odnosi się w Biblii do Boga: Bóg zamykał łono kobiety, czyniąc ją niepłodną (Rdz 16, 2; 20, 17; 1 Sm 1, 5). Tu zaś to samo powiedziano o nocy, która — jak wspomniano — została przedstawiona jako osoba.
Ton tej części monologu jest inny niż poprzednio. Hiob już nie złorzeczy, ale wyraża żal, że nie umarł zaraz po przyjściu na świat albo że nie urodził się martwy jako płód poroniony. Toteż przenosi się myślą do krainy zmarłych (Szeol) i z uczuciem jakby pewnej zazdrości snuje refleksje nad „szczęśliwym” losem tych, co tam przebywają. W pojęciu Izraelitów, jak i w ogóle Semitów, kraina zmarłych nie była miejscem nagrody po śmierci, ale też nie była miejscem kary. Jeśli więc Hiob żałuje, że nie umarł, to jedynie dlatego, iż w Szeolu byłby wolny od cierpień, które teraz spadły na niego.
11 Dlaczego nie umarłem po wyjściu z łona,
nie wyszedłem z wnętrzności, by skonać?
12 Po cóż mnie przyjęły kolana
a piersi podały mi pokarm?
16 Nie żyłbym jak płód poroniony,
jak dziecię, co światła nie znało.(Hb 3, 11-12,16)
W w. 11 jest nieco inna myśl niż we wspomnianym paralelnym fragmencie u Jeremiasza (por. Jr 20, 17: prorok wyraża żal, że łono jego matki nie stało się dla niego grobem), mimo tego samego wyrażenia merehem, które tu oznacza natychmiastową śmierć „od łona” (matki), czyli zaraz po urodzeniu. Czasownik hebrajski w pierwszym stychu w. 12, który dosłownie należałoby przetłumaczyć: „wyszły naprzeciw” mnie, i którego podmiotem jest wyraz „kolana” (tłum. „zostałem wzięty na kolana”), został wyjaśniony w paralelnym stychu tego wiersza. Toteż wbrew opinii niektórych egzegetów nie chodzi tu o akt adopcji przez wzięcie nowo narodzonego dziecka na kolana (por. Rdz 50, 23; 30, 3), ale po prostu o wzięcie dziecka na kolana, aby je nakarmić, co czyniła matka lub piastunka.
13 Teraz bym spał, wypoczywał,
odetchnąłbym w śnie pogrążony
14 z królami, ziemskimi władcami,
co sobie stawiali grobowce,
15 wśród wodzów w złoto zasobnych,
których domy pełne są srebra.(Hb 3, 13-15)
Snując dalej tę samą myśl Hiob wyjaśnia, że gdyby umarł tuż po urodzeniu, nie doznałby nieszczęścia, jakie nań spadło. Co więcej, leżąc w grobie jako małe dziecię, zażywałby spoczynku na równi z wielkimi tego świata. Nie różniłby się więc od królów i władców, którzy po śmierci spoczęli w „ruinach” (dosł.), jakie sobie jeszcze za życia zbudowali. Prawdopodobnie chodzi o piramidy, które sprawiały wrażenie nie zamieszkanych, opuszczonych pałaców albo - jak jest w w. 15 — „domów” (por. Iz 14, 18: „dom” jako określenie grobowca) w których wraz z ciałami zmarłych składano cenne przedmioty ze złota, srebra. Wzmianka o piramidach jest o tyle znamienna, że tego rodzaju grobowce, budowane na odludziu, były niejako symbolem niczym nie zamąconego spokoju i spoczynku.
Nawiązując do swego pragnienia śmierci (w. 11) Hiob posuwa się jeszcze dalej: wyraża żal, że nie został przez matkę poroniony jako płód nieżywy albo że nie narodził się martwy, „jak niemowlęta, które nie widziały światła” („widzieć światło” — zwrot biblijny, synonim czasownika „żyć”). Warto jednak zauważyć, że choć w następnych wierszach (ww. 17—18) myśl jest w zasadzie ta sama co poprzednio, Hiob nie mówi tu już o swoim spoczynku w grobie (por. wyraz taviun — „ukryty” w odniesieniu do poronionego płodu), ale w ogóle o Szeolu. W. 16 byłby zatem powtórzeniem w. 11 ze względu na pewne rozszerzenie myśli o tej krainie zmarłych.
17 Tam niegodziwcy nie krzyczą,
spokojni, zużyli już siły.
18 Tam wszyscy więźniowie bez lęku,
nie słyszą już głosu strażnika;
19 tam razem i mały, i wielki,
tam sługa jest wolny od pana. (Hb 3, 17-19)
Wskazuje na to wyraz „tam”, od którego zaczyna się w. 17 i który odnosi się do Szeolu. Po wtóre, Hiob mówi tu o spoczynku po śmierci, ale wiąże go z zatarciem różnic społecznych. W Szeolu niegodziwcy nie uciskają słabszych, bo sami są tu bezsilni; nadzorcy nie przynaglają niewolników do pracy, bo nie ma już tam niewolnego i pana, biedaka i bogacza, a mały człowiek równy jest wielkiemu.
20 Po co się daje życie strapionym,
istnienie złamanym na duchu,
21 co śmierci czekają na próżno,
szukają jej bardziej niż skarbu w roli;
22 cieszą się, skaczą z radości,
weselą się, że doszli do grobu.
23 Człowiek swej drogi jest nieświadomy,
Bóg sam ją przed nim zamyka. (Hb 3, 20-23)
Część końcowa monologu zaczyna się od pytania, które swe uzasadnienie znajduje w beznadziejnym położeniu Hioba. Stąd wynika, że mówiąc o „nieszczęsnym”, ma on na myśli przede wszystkim siebie.
Pytanie to zawiera pierwszą w tej wypowiedzi domyślną wzmiankę o Bogu, bo samo to słowo tu nie występuje. Proponowana przez niektórych egzegetów forma nieosobowa czasownika ntn — „dać” również wskazuje na Boga jako na dawcę życia. Pierwsze określenie życia — „światło” — jest charakterystyczne zarówno dla tej księgi (18, 18; 33, 28. 30; 38, 15), jak i w ogóle dla Biblii. Życie nazywano „światłem” przeciwstawiając je ciemności krainy podziemnej, gdzie przebywali zmarli.
W drugim stychu w. 20 występują obok siebie dwa bliskoznaczne, używane często zamiennie wyrazy: „życie” (hajjim) i „dusza” (nefes). Jednakże w danym wypadku ten drugi oznacza po prostu osobę, tak że odpowiedni zwrot hebrajski można by przetłumaczyć: „tym, którzy są rozgoryczeni” „których dusza jest w goryczy''. Ponieważ śmierć była uważana za kres wszelkich cierpień, jej usilne pragnienie, a nawet radość na myśl o jej nadejściu są zrozumiałe u człowieka cierpiącego (ww. 21-22). Właśnie dlatego Hiob pragnie śmierci, nie widząc wyjścia z położenia, w jakim się znalazł. „Droga jego została zakryta” i Bóg go „zewsząd osaczył” {w. 23). Te dwa obrazowe wyrażenia oddają całkowitą beznadziejność położenia bohatera (por. 19. 8; Lm 3, 7-9).
24 Płacz stał mi się pożywieniem,
jęki moje płyną jak woda,
25 bo spotkało mnie, czegom się lękał,
bałem się, a jednak to przyszło.
26 Nie znam spokoju ni ciszy,
nim spocznę, już wrzawa przychodzi".(Hb 3, 24-26)
Choć wiersz ten jest trudny do przetłumaczenia, nie ulega wątpliwości, że myśl jest tu podobna do tej, jaka została wyrażona w Ps 42, 4; 80,6 i 102, 10: pokarmem człowieka cierpiącego są łzy. Człowiek z natury swej lęka się cierpienia. Aluzją do tego jest w. 25. Ale jeśli Hiob był człowiekiem bogobojnym, to dlaczego bał się, że spotka go cierpienie? Przecież według powszechnego mniemania cierpienie było karą za grzechy.
W. 26 jest jakby uogólnieniem wypowiadanej skargi, przy czym Hiob podkreśla tu ustawiczną swą udrękę, która nie pozwala mu nawet westchnąć, powodując coraz to nowy „wstrząs”, a raczej odruch rozpaczy (Driver-Gray).
Inne tematy w dziale Kultura