48 Część królewskiego wojska wyszła przeciwko nim w stronę Jerozolimy. Król zaś rozłożył obóz, aby walczyć przeciw Judei i przeciw górze Syjon. (1 Mch 6, 48)
Po bitwie pod Betzacharia sytuacja Judy i powstańców żydowskich zdecydowanie się pogorszyła. Możliwe, że Juda ze swoim wojskiem wycofał się zaraz do Jerozolimy (Antiq12, 9, 5), choć autoj; pierwszej Księgi Machabejskiej wyraźnie tego nie pisze. Nie możemy jednak przypuścić, żeby Juda znajdował się poza Jerozolimą wtedy, kiedy świątynia była przez długi czas oblężona i już bliska poddania się, i żeby nie przyszedł z odsieczą, jak to zrobił, gdy chodziło o Betsur. Może Juda wycofał się na pustynię Gofna, jak chce Józef Flawiusz (BJ 1, 1, 5). i tam stoczył zwycięską bitwę z jakimś oddziałem syryjskim (2 Mch 13, 23).
Tak czy inaczej, jedna część wojsk syryjskich pociągnęła wtedy w stronę Jerozolimy i pewnie zaraz rozpoczęła oblężenie świątyni jerozolimskiej, podczas gdy druga oblegała Betsur w dalszym ciągu. Król tymczasem przeniósł swój obóz w inne miejsce, prawdopodobnie także już do Jerozolimy (Antiq 12, 9, 5), aby kierować oblężeniem ufortyfikowanego Syjonu.
49 Z tymi, którzy byli w Bet-Sur, zawarł pokój. Wyszli oni z miasta, bo w kraju był rok szabatowy, a nie mieli dość żywności na to, aby mogli dłużej wytrzymać w zamknięciu. 50 Król więc zajął Bet-Sur i pozostawił w nim załogę do strzeżenia go. (1 Mch 6, 49-50)
Betsur tymczasem pomimo bohaterstwa swych obrońców musiało się poddać. Bezpośrednim powodem tego był brak żywności. „Zapasowa bowiem żywność została już wyczerpana, rola zaś w tym roku uprawiona nie była. Wypadał bowiem właśnie siódmy rok, w którym rola zgodnie z Prawem musi leżeć ugorem“ (Antiq 12, 9, 5). Rok siódmy, tzn. szabatowy, którego przepisy (Wj 23, 10 n; Kpł 25, 1-7) ściśle były przestrzegane, zaczynał się i kończył jesienią. Zapasów więc żywności musiało starczyć od jesieni przez cały rok, i przynajmniej do drugiej wiosny. Gdy wtedy właśnie było w Judei jeszcze więcej ludności niż normalnie, nic dziwnego, że żywność prędzej się wyczerpała. Oczywiście w oblężonym Betsur mogły być warunki specjalne, a druga Księga Machabejska (13, 21) mówi tu o zdradzie.
Na mocy warunków kapitulacji obrońcy Betsur „wyszli... z miasta“ spokojnie i bezpiecznie, choć bez broni (Antiq 12, 9, 5), a król zaraz objął fortecę pod swoją władzę. Pozostawił w niej jednak tylko załogę. Całe zaś wojsko zabrał do Jerozolimy, było mu bowiem potrzebne do zdobywania drugiej fortecy: świątyni jerozolimskiej.
51 Sam zaś rozpoczął oblężenie świątyni, które trwało przez długi czas. Ustawił tam kusze i oblężnicze machiny, mianowicie: balisty do wyrzucania ognia i kamieni, balisty do rzucania strzał i proce. 52 Oni jednak przeciwko ich oblężniczym machinom zrobili swoje machiny wojenne i bronili się przez długi czas. (1 Mch 6, 51-52)
Po zdobyciu Betsur, a może już zaraz po bitwie pod Betzacharia, król Antioch V i jego główny doradca Lizjasz przenieśli swą kwaterę do Jerozolimy, żeby osobiście dopilnować oblężenia świątyni. Trwało ono przez dłuższy czas i było przeprowadzone zarówno po jednej, jak i po drugiej stronie przy zastosowaniu całej naówczas znanej techniki oblężniczej. Trzeba zaznaczyć, że czytelnik ma tutaj najbardziej wyczerpującą relację o tym, co można by nazwać artylerią u Seleucydów. Autor wzmiankuje najpierw ogólnie o kuszach i innych machinach oblężniczych, pomiędzy którymi zapewne nie brakło nie zanotowanych zresztą nigdzie taranów. Potem zaś wylicza spomiędzy kusz balisty, które służyły do rzucania zapalonych strzał, mających w oblężonej fortecy wywołać pożar, balisty do miotania kamieni, małe balisty do wypuszczania strzał (nazwę tych ostatnich balist żołnierze urobili od skorpiona) i wreszcie proce do rzucania mniejszych i większych kamieni. Przyrządy te służyły wojskom Seleucydów do walki oblężniczej ; przynajmniej nie jest wspomniane używanie ich w czasie innej walki. Prowadzona przy ich pomocy obustronna walka powodowała szkody u jednych i drugich, ale dzięki męstwu obrońców ufortyfikowanej świątyni ataki syryjskiego wojska przez długi czas były bezskuteczne.
53 W spiżarniach brakowało im jednak żywności, bo był to siódmy rok, a resztę zapasów zjedli ci, których spomiędzy pogańskich narodów przyprowadzono do Judei. 54 W świątyni więc pozostało już tylko niewielu obrońców, bo głód im bardzo dokuczał, i porozchodzili się każdy do swojej rodzinnej miejscowości. (1 Mch 6, 53-54)
Męstwo jednak obrońców świątyni osłabło, gdy w spiżarniach zabrakło żywności. Był to właśnie rok szabatowy, zapasy żywności skończyły się wcześniej, niż przewidywano. Przez sprowadzenie bowiem rodaków z Galilei i Galaadu (zob. 5, 23. 45) mocno powiększyła się liczba mieszkańców małej i nieurodzajnej Judei. Na skutek głodu wielu obrońców świątyni uciekło do swoich rodzinnych miejscowości. Wtedy też z powodu głodu i małej liczby obrońców zjawiła się obawa, że świątynia będzie musiała się poddać. Niespodzianie jednak przyszła dla nich pomoc z innej strony.
55 Wtedy Lizjasz dowiedział się, że Filip, którego król Antioch jeszcze za życia ustanowił wychowawcą swego syna Antiocha, aby go nauczyć rządzić królestwem, 56 powrócił z Persji i Medii razem z wojskiem, które było przy królu, i stara się o objęcie władzy. (1 Mch 6, 55-56)
Powrócił mianowicie Filip, któremu umierający Antioch IV Epi- fanes zlecił zarząd nad królestwem i wychowywanie nieletniego królewskiego syna, obecnie już króla, Antiocha V Eupatora (zob. w. 14-15). Filip musiał się spodziewać, że Lizjasz nie będzie chciał ustąpić z zajmowanego stanowiska i dlatego pewnie długi swój pobyt w Medii i Persji wyzyskał na przygotowanie wojska, by przy jego użyciu móc nie tylko odebrać Lizjaszowi władzę, ale utrzymać się również na stanowisku rządcy monarchii Seleucydów.
57 Wobec tego [Lizjasz] pospiesznie dał znak, aby odstąpić od oblężenia. Do króla, do dowódców wojska i do żołnierzy mówił: "Codziennie nas ubywa, żywności mamy mało, a miejsce, które oblegamy, jest warowne. Ponadto zaś sprawy królestwa na nas czekają. 58 Teraz więc podajmy prawicę tym ludziom, zawrzyjmy pokój z nimi i z całym ich narodem. 59 Pozwólmy, niech postępują zgodnie ze swoimi obyczajami, tak jak to robili poprzednio. Rozgniewali się oni bowiem i zrobili to wszystko z powodu tych obyczajów, których myśmy im zakazali". (1 Mch 6, 57-59)
Lizjasz rzeczywiście nie zamierzał ustąpić z zajmowanego stanowiska. W jego więc interesie leżało, żeby osobiście być w stolicy państwa, Antiochii, i nie wpuścić tam Filipa. Oblężenie świątyni jerozolimskiej, które go dotychczas zatrzymywało w Judei, zamierzał przerwać, żeby mieć wolne ręce i odpowiednią liczbę wojska do pokonania Filipa. Jako najbliższy doradca królewski, a właściwie regent, zwołał w imieniu króla naradę, na której dowodził, że trzeba odstąpić od oblężenia z powodu wielkich strat w wojsku, braku żywności i słabej nadziei zdobycia fortecy. Na końcu zaś ogólnikowo dodał, że w królestwie są jeszcze inne sprawy do załatwienia. Radził też zawrzeć pokój z Żydami, pozwalając im na zachowywanie zakazanych dekretem Antiocha IV Epifanesa odrębnych religijnych przepisów.
60 Słowa te spodobały się królowi i dowódcom. Wysłał poselstwo w sprawie zawarcia pokoju, a oni je przyjęli. 61 Gdy król i dowódcy złożyli im zaprzysiężone zapewnienie, wtedy wyszli z twierdzy. 62 Król udał się na górę Syjon, a kiedy zobaczył, jak to miejsce zostało umocnione, złamał przysięgę, którą złożył poprzednio, i mur wokoło rozkazał zburzyć. (1 Mch 6, 60-62)
Rada tego, który faktycznie sprawował władzę w imieniu małoletniego króla, musiała podobać się i królowi, i dowódcom wojska. Do twierdzy wysłano parlamentarzy, których w tych warunkach, w jakich obrońcy się znajdowali, przyjęto z radością. Został zawarty pokój, który dla powstańców i wszystkich mieszkańców Judei był zakończeniem kilkuletnich walk. Pod przysięgą bowiem króla i jego dowódców, a więc także Lizjasza, mieli zapewnione spokojne wykonywanie religijnego kultu przepisanego Mojżeszowym Prawem i możliwość ułożenia sobie życia zgodnie z tymi przepisami (to samo zapewniało Żydom pismo królewskie, zob. 2 Mch 11, 22-26). Z oburzenia, z jakim autor wspomina o złamaniu przysięgi przez króla, który kazał rozwalić mury obronne świątyni jerozolimskiej, wnosimy, że nietykalność jej była także jednym z zaprzysiężonych warunków. Po zawarciu pokoju i po wyjściu ze świątyni judejskiej załogi, król, jako władca państwa, do którego Judea także należała, wszedł z wojskiem na teren ufortyfikowany. Burząc mury obronne Lizjasz zabezpieczył się na przyszłość przeciwko ewentualnemu oporowi Żydów. Spomiędzy dwóch bowiem posiadanych fortec tracili oni ostatnią.
63 Potem zaś szybko odjechał i udał się do Antiochii. Zastał tam Filipa panującego nad miastem; pobił go więc i miasto siłą opanował. (1 Mch 6, 63)
Lizjasz razem z królem wyjechał zaraz na północ — do Antiochii, zabierając ze sobą arcykapłana Menelaosa. Po straceniu go (2 Mch 13, 1-8) bratanek Menelaosa widząc, że król obdarzył godnością arcykapłańską Alkimosa, uciekł w obawie o swoje życie do Egiptu na dwór Ptolemeusza VI Filometora i w Heliopolis wybudował drugą świątynię żydowską (Antią 12, 9, 7).
Król Antioch i Lizjasz znaleźli bramy stolicy zamknięte. Filip bowiem już panował „nad miastem“. Rozpoczęła się walka o władzę w państwie. Lizjaszowi jednak udało się zdobyć Antiochię dzięki pomocy mieszkańców stolicy, gdyż młody król był w jego obozie. Autor nie wspomina o tym, jaki los spotkał Filipa. Według drugiej Księgi Machabejskiej (9, 29) schronił się w Egipcie na dworze Ptolemeusza VI Filometora. Józef Flawiusz natomiast mówi o jego śmierci w Antiochii (Antią 12, 9, 7).
Lizjasz mylił się, jeżeli wierzył, że pozbywszy się Filipa, a oparłszy się na wojsku i ludzie antiocheńskim, może być spokojny o swoją władzę. Senat bowiem rzymski, uważający się za opiekuna wszystkich królów, czuwał nad sprawami Wschodu, a Demetriusz przypominał mu swoje uzasadnione pretensje do syryjskiego tronu. Na pewno na skutek zabiegów Demetriusza zjawiła się w Antiochii pewnego dnia w 162 roku przed Chr. rzymska komisja w osobach trzech senatorów, którymi byli Cn. Octavius, S. Lucretius i L. Aurelius. Zadaniem tej komisji było zgodnie z postanowieniami pokoju w Magnezji przypilnować spalenia syryjskich okrętów wojennych i zabicia słoni utrzymywanych w armii Śeleucydów (Polib. 31, 12; Appian, Syr. 46).
Komisja dokładnie spełniła swoje zadanie. Palenie jednak okrętów i zabijanie tak rzadkich i tak cennych, a równocześnie tak potrzebnych w armii słoni do tego stopnia wzburzyło ludność i wojsko (Appian, Syr. 46), że prawdopodobnie odtąd z nienawiścią zaczęto się odnosić do Lizjasza i małoletniego Antiocha V Eupatora. Nienawiść zaś do członków rzymskiej komisji wyraziła się zamordowaniem jej przewodniczącego Octaviusa w gimnazjum w Laodycei. Na wiadomość o tym mordzie Lizjasz wysłał natychmiast do senatu rzymskiego listy, w których tłumaczył się, że jest niewinny (Polib. 31, 19). Senat zaś rzymski niby uznał jego niewinność i oficjalnie z racji tego morderstwa nie wszczynał przeciw Lizjaszowi żadnych kroków, ale też wcale nie przeciwdziałał ucieczce Demetriusza z Rzymu. Demetriusz zaś umknął, aby objąć panowanie w Syrii.
Lit: por. poprzednia notka
Inne tematy w dziale Kultura