1 Po tych wydarzeniach król Aswerus uczynił wielkim Hamana, syna Hammedaty, Agagitę, i wywyższył go, i umieścił tron jego ponad wszystkimi książętami, którzy przy nim byli. (Est 3, 1)
Przez słowa: „Po tych wydarzeniach“ (podobnie 2, 1), autor chce bardziej podkreślić historyczność swego opowiadania. Gdy porówna się 2,16 z 3,7 można wyciągnąć wniosek, że wydarzenia opisane w rozdz. 3 odnoszą się do okresu czasu od 7 do 12 roku panowania Kserksesa, czyli między 478 a 473 przed Chr. W tym czasie zatem nastąpiło wyniesienie Amana do godności pierwszej osoby po królu.
Analiza filologiczna imienia Aman, jak również jego genealogia są niepewne. TM ma Haman, Vg Aman. Niewątpliwe jest to imię perskie. Wskazują na to rdzenne spółgłoski imienia ojca Amana. „Haman, syn Hammedata’“. Aman był Persem. Należał nawet do partemim, tj. do szlachty perskiej (H. Gunkel, s. 16).
Tego to Amana król wywyższył, dosłownie: „wyniósł krzesła jego“. Typowo obrazowe powiedzenie wschodnie. Autor nie podaje racji, dla których to się stało. Może było wynikiem zwykłego kaprysu wschodniego władcy. W każdym razie staje on przed nami jako pierwszy po królu.
2 Wszyscy słudzy króla, którzy stali w bramie, klękali i oddawali pokłon przed Hamanem, ponieważ taki rozkaz wydał król co do jego osoby. A Mardocheusz nie klękał i nie oddawał pokłonu. 3 Wtedy stojący w bramie słudzy królewscy powiedzieli Mardocheuszowi: "Dlaczego przestępujesz polecenie króla?" (Est 3, 2-3)
Specjalne wyróżnienie Amana pociągało za sobą pewne konsekwencje: od momentu wyróżnienia przysługiwały mu nadzwyczajne oznaki czci i honoru, tym bardziej obowiązujące wszystkich, że zwrócił na nie uwagę sam król w wydanym przez siebie z tej racji specjalnym rozkazie. Z tego też powodu wszyscy urzędnicy królewscy pełniący służbę w bramie (nie wiadomo, czy inni podwładni króla, książęta, dowódcy wojskowi, szlachta królewska też byli objęci tym rozkazem) „klękali i padali na twarz przed Amanem“. W krajach starożytnego Wschodu były to normalne objawy okazywania komuś najwyższej czci i szacunku. Izraelici ich nie praktykowali, gdyż byli przekonani, że uklęknięcie z padnięciem na twarz nosi na sobie cechy kultu religijnego i należy się samemu Bogu. Herodot wspomina, że Persowie nie tylko padali na twarz i całowali ziemię przed swoimi królami (3, 86; 8, 118), ale te same oznaki czci okazywali też wysokim urzędnikom królewskim (3,134). Zwyczaj ten był praktykowany także przez Żydów, ale nie posiadał żadnych cech bałwochwalstwa, ponieważ wypływał spontanicznie ze strony osoby, która go wykonywała dobrowolnie, z własnej inicjatywy w celu uznania czyjejś wyższości, czy uproszenia sobie potrzebnej pomocy czy opieki (por. Rdz 23, 7; 27, 29; 33, 3; 2 Sm 14, 4; 3 Kri 1, 16. 47).
Mardocheusz nie uklęknął i nie uderzył czołem o ziemię przed Amanem tylko dlatego, aby „nie stawiać wyżej czci człowieka nad cześć Boga“ (por. 4, 17e). Może by się jeszcze zgodził tylko na jedną czynność, np. na uklęknięcie (por. 2 Krl 1, 13) lub upadnięcie na twarz (por. Wj 33, 6 n), ponieważ pojedynczo, oddzielnie Izraelici spełniali te czynności (por. kom. do 8, 3). Jednak połączenie tych dwóch aktów z sobą i wykonywanie ich równocześnie stałoby na pewno w kolizji z tym, co mówi Wj 20, 5. Mardocheusz, jako gorliwy wyznawca Zakonu Pańskiego, wierny Prawu Mojżeszowemu Izraelita, nie mógł się zgodzić na grzech bałwochwalstwa.
Niewątpliwie związany był z tym także i inny motyw, motyw natury patriotycznej. Mardocheusz widzi także w Amanie potomka Amalekitów, tego narodu, który Bóg odrzucił od pierwszej chwili zetknięcia się ich z Izraelitami. Zatem okazywanie Amanowi jakichś oznak czci i honoru wydawało się Mardocheuszowi po prostu znieważeniem Jahwy. Izraelici nigdy nie łączyli się ze swoimi wrogami czy wrogami Jahwe, jak to wynika choćby z ksiąg Ezdrasza, Nehemiasza, gdzie chodziło o współżycie z Samarytanami, czy też z 1—2 Mch, opisujących stosunki Izraelitów z Seleucydami.
Zachowanie się Mardocheusza może by przeszło bez echa, gdyby nie było ostentacyjne oraz gdyby nie stało się ono przedmiotem zainteresowania jego współtowarzyszy i poddanych z „bramy“. Sam bowiem Aman przy wielkiej liczbie dworzan i przy wzmożonym ruchu pieszych w bramie mógł nie dostrzec odmiennego od wszystkich zachowania się Mardocheusza.
4 Mówili do niego tak codziennie, ale on ich nie słuchał. Powiedzieli więc Hamanowi, aby się przekonać, czy trwałe będą postanowienia Mardocheusza, ponieważ wyznał im, że jest Żydem. (Est 3, 4)
Utarczka słowna trwała „codziennie“, tzn. stale, każdego dnia o tym dyskutowano w bramie. Gdy dyskusja nie odniosła pożądanego skutku,, słudzy, zapewne w obawie o swoje własne życie, donieśli o tym Amanowi. Byli przy tym ciekawi, czy Mardocheusz teraz zmieni swoją postawę wobec jasnego rozkazu królewskiego.
5 I zauważył Haman, że Mardocheusz nie klękał i nie oddawał pokłonu, i napełnił się Haman gniewem. 6 Uważał jednak za niegodne podnieść rękę na samego tylko Mardocheusza, ponieważ powiedziano mu o narodzie Mardocheusza. Szukał więc Haman sposobności, aby w całym królestwie Aswerusa wytępić wszystkich Żydów, to jest naród Mardocheusza. (Est 3, 5-6)
Aman nie przypuszczał, by mógł ktoś lekceważyć rozkaz króla. Gdy się jednak przekonał o słuszności skargi, „napełnił się... gniewem“. Gniew ten szybko przeniósł się z jednej osoby — Mardocheusza — na cały jego naród. Rozumowanie Amana było następujące: Jeżeli Mardocheusz należy do takiego narodu, którego prawa są przeciwne rozporządzeniom królewskim (por. 3, 8), to w takim razie będzie ustawiczna walka między Żydami a Persami. Zakończyć będzie można tę walkę przez zupełne wyniszczenie Żydów. Pozbawienie bowiem życia samego Mardocheusza nie rozwiąże problemu bez reszty.
Plan Amana, jak na owe czasy, nie był czymś nadzwyczajnym ani zbyt srogim. Jak wspomina Herodot, mordowanie poszczególnych plemion, szczepów czy warstw społecznych było wtedy na Wschodzie na porządku dziennym (por. 1, 106; 3, 79). Wydaje się jednak, że powzięcie takiego planu przez Amana nie było spowodowane wyłącznie nieprzychylną postawą Mardocheusza w stosunku do niego. Zachowanie się Żydów, zwłaszcza ich ekskluzywizm w stosunku do wszystkich rozporządzeń perskich nie podobał się już od dawna absolutnym władcom Wschodu. Dlatego szukali sposobności, by się zemścić na nich.
7 Od pierwszego miesiąca, to jest miesiąca Nisan, w dwunastym roku [panowania] króla Aswerusa rzucano "Pur", to jest los, w obecności Hamana na każdy dzień i na każdy miesiąc aż do dwunastego miesiąca Adar. (Est 3, 7)
Decyzja wyniszczenia Żydów zapadła już nieodwołalnie. Aman pragnie jeszcze tylko dowiedzieć się od bogów o dniu, w którym ma zacząć przeprowadzać swój plan. Dlatego rzuca losy. Zwyczaj rzucania losów był bardzo rozpowszechniony na całym starożytnym Wschodzie. Babilończycy czynili to na początek roku, ponieważ wierzyli, że w tym dniu Marduk zbiera wszystkich bogów i ustala razem z nimi bieg wypadków w nadchodzących miesiącach. Persowie przejęli zwyczaj rzucania losów od Babilończyków, co stwierdza wyraźnie Herodot (S, 128) i Ksenofont (Ciropedia, 4, 5, 55; 6, 3, 34—36). Rzucano zwykle losy pierwszego dnia pierwszego miesiąca, a więc w Nowy Rok. Dla Żydów był to miesiąc Nisan. Izraelici na ogół nie dawali wiary wróżbom i wróżbitom. Wiedzieli dobrze o zakazie Bożym posługiwania się wróżbiarstwem i magią (Pwt 18, 9-14). Nie znaczy to, że nie mogli zasięgać rady u samego Boga za pośrednictwem arcykapłana (1 Sm 23, 2; 30, 8). Jeśli czasem Pan Bóg dopuścił
Aman rzucał losy z dnia na dzieńod 1 Nisan przez cały rok (możliwe jest, że czynili to jego wróżbici i magowie) aż do 12 miesiąca Adar. Przy całym opisie przebiegu losowania autor podkreśla niedwuznaczne działanie Opatrzności Bożej. Los nie padł w miesiącu Nisan, był to bowiem miesiąc, w którym Pan Bóg wybawił swój naród z niewoli egipskiej, nie mógł zatem stać się on miesiącem zagłady Żydów. Losowanie przeciąga się z miesiąca na miesiąc aż do końca roku tylko dlatego, aby Mardocheusz i Estera mieli dużo jeszcze czasu na zorganizowanie obrony i na pokrzyżowanie u samego króla perfidnych planów Amana. Pan Bóg opiekuje się swoim narodem całkowicie. Los w ręku Amana jest początkiem jego zguby.
8 Potem rzekł Haman do króla Aswerusa: "Jest pewien naród rozproszony i odłączony od narodów we wszystkich państwach królestwa twego, a prawa jego są inne niż każdego innego narodu. Praw króla oni nie wykonują i w interesie króla leży, aby ich nie zostawić w spokoju. (Est 3, 8)
Aman upewniany co do daty zagłady Żydów, przystępuje do dalszej części swojego działania: pragnie postępowaniu swemu nadać wszelkie pozory praworządności. W tym celu trzeba pozyskać dla swoich planów króla, od którego zależy wszystko. Aman zwraca się do króla ostrożnie: „Jest pewien naród“; nie wymienia jego nazwy. Może dlatego, by król nie przypomniał sobie od razu Mardocheusza, który uratował mu życie, a wtedy zamiar Amana wygubienia Żydów zostałby przekreślony. Ogólne dane, które Aman wymienia o tym narodzie w w. 8 już wiele mówiły; można się było łatwo domyślić, że gra idzie o Żydów. Ale król ani się nie domyślał, ani o to pytał. Wierzył Amanowi, jako swojemu zaufanemu ministrowi. Aman w swojej mowie do króla stawia Żydom trzy zarzuty: 1) jest to naród rozproszony po całym królestwie i odseparowany od innych narodów. — Według Seisenbergera (s. 150) Żydów było w państwie perskim około 2 miliony. Mieszkali wszędzie: we wschodnich prowincjach, gdzie ich zapędziła niewola asyrobabilońska, w Egipcie, jak świadczą o tym odnalezione na wyspie Elefantynie papirusy, w Azji Mniejszej, jak mówi o tym Jl 4, 6, a nawet wpływami swoimi sięgali aż po Etiopię ; 2) rządzą się swoimi prawami, które głównie dotyczą przepisów rytualnych, przyjmowania tych czy innych pokarmów, oraz ich wiary w jednego Boga. — W tym Aman przesadził, ponieważ wiadomo, że wielu Żydów w niewoli asymilowało się z otoczeniem i odstąpiło od wiary ojców (por. Ezd 2, 64; 7, 6; 8, 17)., 3) Najpoważniejszy jest trzeci zarzut „praw króla nie wykonują“. — Do tych praw należały także między innymi prawa dotyczące religii państwowej, tymczasem Żydzi w swoim ekskluzywizmie trzymali się swojej religii. Dlatego byli w oczach Amana wrogami państwa.
9 Jeśli król uzna to za słuszne, niech wyda dekret, aby ich wytracić, a ja wpłacę na ręce urzędników dziesięć tysięcy talentów srebra, aby je przelano do skarbca królewskiego". (Est 3, 9)
Aby prędzej i łatwiej pozyskać sobie króla, proponuje mu pewną transakcję handlową. Jako pierwszy minister w państwie znał kłopoty finansowe króla, wiedział też, że po ostatniej nieudałej wyprawie na Grecję skarb państwa jest pusty. Dlatego zaproponował królowi, że z racji wydania dekretu na Żydów on wpłaci do kasy skarbu państwa kwotę 10 tysięcy talentów srebra. Była to na owe czasy zawrotna suma, równająca się w przeliczeniu około 420 milionów zł. Było to wyraźne przekupstwo. Zwyczaj ten był wtedy rozpowszechniony w Persji (por. H. Gunkel, s. 21). W 2 Mch Jazon, brat najwyższego kapłana Oniasza, przez przekupstwo chciał dostać najwyższy urząd kapłański od króla Antiocha i posłał mu w tym celu już przez Menelaosa pewną ilość pieniędzy. Ten zaś dołożył jeszcze od siebie kwotę 300 talentów srebra i kupił dla siebie tę godność (2 Mch 4, 7-28). Zachodzi tylko pytanie, skąd Aman miał taką ilość pieniędzy? Jest jasne, że nie dawał ze swoich, liczył jedynie na to, że je otrzyma z konfiskaty majątku Żydów. Majątek ten oceniał na wiele wyższą kwotę, ale planował jeszcze z tego pewną część zostawić dla siebie, a część ofiarować tym, którzy dopomogą mu w zrealizowaniu jego planów. Niewątpliwie samo przeprowadzenie akcji eksterminacyjnej było także związane z pewnymi kosztami, ale to wszystko mieli zapłacić Żydzi, których dobra materialne Amanowi były znane ze wszystkimi szczegółami. Swoje przemówienie do króla Aman zaczyna od dobrze znanej i często powtarzanej w Est formułki: „Jeśli się to królowi podoba“ (por. 1, 19). Królowi to się spodobało, dlatego dał Amanowi potrzebne do wykonania tego planu upoważnienia.
10 Na to zdjął król sygnet z ręki swojej i dał go Hamanowi, synowi Hammedaty, Agagicie, wrogowi Żydów. (Est 3, 10)
Dekrety starożytnych wschodnich władców nie musiały być osobiście przez nich podpisane. Wystarczyło do ich ważności, by wyciśnięto pod nimi pieczęć wyrytą na sygnecie królewskim. Aman otrzymał od króla sygnet, a tym samym pełne upoważnienie do działania na swoją rękę. Dekret taki, opatrzony sygnetem królewskim, miał moc obowiązującą w całym państwie (por. Rdz 41, 42; Est 8,8 n). Przez otrzymanie sygnetu Aman mógł sformułować treść dekretu jak najbardziej korzystnie dla siebie. Jedni egzegeci uważają to za dowód pełnego zaufania, jakim król darzył Amana. Inni (i to jest bardziej prawdopodobne) sądzą, że Kserkses po nieudałej wyprawie na Grecję popadł w depresję, co także było zjawiskiem częstym u królów perskich, i z tej racji pozwolił swemu zaufanemu ministrowi działać na swoją rękę.
11 I powiedział król do Hamana: "Niech będzie ci dane srebro i lud ten, abyś uczynił z nim to, co wydaje się słuszne w oczach twoich". (Est 3, 11)
Ks. Kruszyński, uważa, że słowa te należy rozumieć w tym sensie, iż król pieniądze ofiarowane mu przez Amana przyjmuje, ale oddaje je pod jego zarząd i do jego osobistego uznania, ufając mu całkowicie. Podobnie z Żydami może Aman postąpić, jak uważa za stosowne. Obie te hipotezy są możliwe i jedna nie wyklucza drugiej, a raczej, przeciwnie, jedna w drugiej się zamyka. Ponieważ Kserkses przeżywał chwile depresji (co się zgadza z całokształtem jego charakteru), dlatego chwilowo w ręce Amana złożył decyzję i losy pań- stwaf.
Autor księgi lansuje tu jeszcze inną myśl: mimo że Aman otrzymał od króla wszelkie możliwe pełnomocnictwa, mimo że, po ludzku sądząc, dysponował wszystkimi środkami ułatwiającymi mu eksterminację Żydów, to jednak planu swego nie przeprowadzi do końca. Przeszkodzi mu w tym Opatrzność Boża, która stale czuwa nad swoim wybranym ludem (por. szczególnie ostatnie słowa w. 11).
12 Zawołano pisarzy królewskich w miesiącu pierwszym dnia trzynastego i napisano wszystko, co rozkazał Haman, do satrapów króla i do namiestników, którzy stali na czele wszystkich państw, i do książąt poszczególnych narodów; napisano do każdego państwa jego pismem i do poszczególnych narodów w jego języku w imieniu króla Aswerusa i opieczętowano sygnetem królewskim. 13 Potem wysłano listy przez gońców do wszystkich państw króla, aby wygubić i wybić, i wyniszczyć wszystkich Żydów od chłopca do starca, dzieci i kobiety w tym samym dniu, to jest w dniu trzynastym miesiąca dwunastego, to jest w miesiącu Adar, a majątek ich skonfiskować. (Est 3, 12-13)
Zanim jednak do tego dojdzie, Aman działa konsekwentnie i planowo. Przede wszystkim zwołuje pisarzy królewskich, których było bardzo wielu. Herodot wspomina o 20 sekretarzach Kserksesa (por. 7, 100; 8, 90). Było ich na pewno więcej. Aman odczytał im w języku perskim tekst dekretu zredagowanego przez siebie, a ich obowiązkiem było przełożyć go na wszystkie języki i pisma używane w królestwie perskim w poszczególnych prowincjach. Pisarze pracę swoją rozpoczęli 13 Nisan, a więc stosunkowo bardzo wcześnie, licząc do dnia, który wskazał rzucony los jako na dzień zagłady Żydów, tj. 13 Adar. Amanowi zależało na pośpiechu ze względu na to, by zaskoczyć Żydów, a tym samym, by im uniemożliwić samoobronę. Dalej, by dekret szybko dotarł do najbardziej odległych prowincji państwa perskiego, co przy ówczesnych warunkach komunikacyjnych nie było łatwe. Chodziło głównie o prowincje graniczące z Indiami, południowym Egiptem czy z Etiopią.
Dzień 13 Nisan nie wróżył nic szczęśliwego Amanowi. Był to przecież dzień poprzedzający Paschę — pamiątka oswobodzenia Izraelitów z niewoli egipskiej — a zatem dzień, w którym Pan Bóg szczególnie okazał łaskawość narodowi wybranemu. W dekrecie nie wymieniono Żydów imiennie, by tym bardziej ich zdezorientować i nie pozwolić im na jakąkolwiek obronę.
Odbiorcami dekretu mieli być w pierwszym rzędzie ahasdarpenim, —satrapowie, tyle co perskie kszatrapa.Satrapia, podzielona na kilka prowincji (medinót), obejmowała bardzo wielki obszar kraju (za Dariusza kraj był podzielony na 20 satrapii; por. Herodot 3, 89 n). Na czele prowincji stali pahót = „namiestnicy“ królewscy (por. asyro-babilońskie pachatu). Oni to, jako drudzy, otrzymali dekret królewski. Trzecimi odbiorcami byli „książęta poszczególnych narodów“. Chodzi tu na pewno o naczelników różnych szczepów, przywódców plemion i przełożonych (patriarchów ?) rodów. których w państwie perskim było bez liku.
Dekret opieczętowany na końcu sygnetem króla, który zastępował jego podpis, nabierał tym samym mocy prawnej. W ten sposób zredagowane pismo królewskie nie mogło być nigdy cofnięte (por. Herodot 3, 128; 8, 8).
Dekret królewski mieli roznieść po kraju specjalni harasim — kursorzy, posłańcy, najprawdopodobniej wchodzący w skład urzędników poczty królewskiej. Nie należeli oni do najszybszych, jeśli weźmiemy pod uwagę to, co mówi Est 8, 10. Zadanie jednak im powierzone było bardzo trudne do wykonania ze względu na olbrzymią rozległość państwa perskiego. Wprawdzie ze stolicy Suzy biegły tzw. drogi królewskie we wszystkich kierunkach, lecz na ich przebycie potrzeba było nieraz i kilkadziesiąt dni czasu. Herodot opisuje, że z Suzy do Sardes biegła droga, długa 13,5 tys. stadiów greckich, tj. 2673 km. Miała ona 111 stacji odpoczynkowych, gdzie wymieniano konie, posilano się i zmieniano kursorów. Na przebycie tej drogi potrzeba by było na ówczesne warunki około 90 dni. Kursorzy Amana jadąc dzień i noc mogli tę trasę przebyć w krótszym czasie.
14 Odpis pisma został dostarczony wszystkim państwom jako ustawa i ogłoszono wszystkim narodom, aby były gotowe na ten dzień. (Est 3, 14)
O nakazie zrobienia odpisu świadczy użycie perskiego słowa: patsegen = odpis, kopia (por. także 4, 8; 8, 13; Ezd 4, 11, gdzie jest mowa o parśegen). U Żydów też były znane i robione odpisy ważniejszych dokumentów (por. Jr 32, 10 nn).
15 Gońcy pobiegli przynaglani rozkazem królewskim, a dekret ogłoszono na zamku w Suzie. Król i Haman siedzieli i pili, miasto zaś Suza było w rozterce. (Est 3, 15)
Tekst dekretu króla podano do ogólnej wiadomości najpierw w Suzie, gdzie go zredagowano. Na pewno opublikowano jego odpis, sądząc z toku myśli w. 14. Tak więc Żydzi mieszkający w Suzie dowiedzieli się o planie Amana w stosunku do nich przynajmniej na 11 miesięcy przed jego zamierzonym wykonaniem. Wiadomość ta stała się przyczyną ogólnej konsternacji i smutku. Z tekstu w. 15 wynika, że w mieście powstały dwa obozy: do jednego należał Kserkses i Aman, do drugiego „miasto Suza“. F. Stummer jest zdania, że z zasmuconymi Żydami sympatyzowały także i inne narodowości mieszkające w Suzie.
lit - któraś z poprzednich ,ostatnich notek :)
Inne tematy w dziale Kultura