wqbit wqbit
283
BLOG

Historyczność 2 rozdziału fantastycznej Księgi Tobiasza!!!

wqbit wqbit Historia Obserwuj temat Obserwuj notkę 0

1 Tak więc za panowania Asarhaddona wróciłem do swego domu i żona moja Anna, i syn mój Tobiasz zostali mi przywróceni. Na naszą Pięćdziesiątnicę, to jest na Święto Tygodni, przygotowano mi wspaniałą ucztę, a ja zająłem miejsce przy stole. 2 Zastawiono mi stół i przyniesiono liczne potrawy. Wtedy powiedziałem do mojego syna Tobiasza: "Dziecko, idź, a gdy znajdziesz kogo biednego z braci moich uprowadzonych do Niniwy, który zachowuje wierność całym sercem, przyprowadź go tu, aby jadł razem ze mną. Ja czekam, dziecko, na twój powrót". (Tob 2, 1-2)

 

Zgodnie ze zwyczajem obowiązującym podczas Zielonych Świąt a także i ze względu na wyjątkową gościnność Tobiasza, na ucztę postanowiono zaprosić biednych rodaków, takich, „którzy zachowują wierność“, tj. pobożnych Żydów. Taki sposób postępowania Tobiasza był nie tylko dowodem jego wierności wobec prawa, ale również stanowił piękny przykład dla młodego Tobiasza (por. 4, 17). Zielone Święta, to żydowskie Święto Tygodni (por. Wj 23, 16; Pwt 16. 9-12; Lb 23,15-21).

 

3 Wyszedł więc Tobiasz, aby poszukać jakiegoś biednego między naszymi braćmi, ale wrócił i rzekł: "Ojcze!", a ja odpowiedziałem: "Oto jestem dziecko". A on odezwał się: "Ojcze, oto jeden nasz rodak został zamordowany i porzucony na rynku. I dopiero co go uduszono". (Tob 2, 3)

 

Okazuje się, że za Asarhaddona nie ustało jeszcze zupełnie prześlado­wanie Żydów. Skrytobójcze mordy miały nadal miejsce, chociaż już nie były tak liczne jak dawniej. Wiadomość o nowym morderstwie zasmuci­ła tak dalece Tobiasza, że odebrała mu wszelką chęć do dalszej uczty. Ujawniło się przy tym, że wpływ Achikara. którego tak bardzo wy­chwala autor w 1, 21, nie był tak wielki, i zupełnie słusznie można mieć zastrzeżenia odnośnie do jego roli iznaczenia na dworze królewskim. Wypadek opisany w w. 3 wygląda na wyrafinowaną zemstę na człowieku za totylko, że był Żydem.

 

4 Wtedy wyskoczyłem, pozostawiłem ucztę nietkniętą, ściągnąłem człowieka z placu i złożyłem go w jednym z moich pomieszczeń, czekając aż do zachodu, aby go pogrzebać. 5 Powróciłem, umyłem się i jadłem chleb w smutku. (Tob 2, 4-5)

 

Tobiasz przynosi zabitego czło­wieka z rynku nie do swojego domu mieszkalnego, bo ten w myśl Lb 19. 14 stałby się przez to nieczysty, lecz do jakiegoś innego pomieszczenia nie zamieszkanego, sąsiadującego z do­mem.

Sam jednak Tobiasz staje się nieczysty i dlatego dokonuje na sobie rytualnych obmyć. Oczywiście nie takich, jakie przepisuje prawo w Lb 19,    12-20, ponieważ na wygnaniu nie było do tego odpowiednich warunków. Jego oczyszczenie było tylko zwykłym obmyciem się z brudu i po­tu. Zresztą nie miał na wy­gnaniu przy sobie specjalnej wody do rytualnych oczyszczeń; nie było też świątyni, do której miał zamknięte wejście każdy człowiek, który dotknął się zwłok zmarłego.

 

6 Wspominałem sobie przy tym na słowa proroka Amosa, które wypowiedział o Betel:
Wasze święta zamienią się na smutki,
a wasze pieśni na żałobne lamentacje.
7 I wybuchnąłem płaczem. Potem, gdy słońce zaszło, wyszedłem, wykopałem grób i pogrzebałem tamtego.
(Tob 2, 6-7)

        

Pogrzeb zmarłego człowieka uIzraelitów odbywał się zwykle tego samego dnia. w kilka godzin po śmierci. Gdy zabitego Tobiasz grze­bał po zachodzie słońca, postępował zgodnie z przepisami Prawa Mojże­szowego (por. Rdz 46, 4; Dz 9, 37; Tb 14, 15;

 

8 Moi sąsiedzi mówili drwiąc ze mnie: "Jeszcze się nie boi. Już bowiem z powodu takiego samego czynu poszukiwano go, aby go zabić, tak że musiał uciekać, i oto znowu grzebie umarłych". (Tob 2, 8)

 

Upomnienia Tobiasza, czynione mu przez jego sąsiadów, są nie tyle naganą, ile wyrazem współczucia ze strony najbliższych ze względu na ryzyko, jakiego się Tobiasz podejmo­wał przez swoje niepoprawne postę­powanie. Autor wspomina tu o tym celowo, by podkreślić bohaterstwo Tobiasza. Tę myśl wyraźnie wypo­wiada Vg 2, 9: „Tobiasz więcej bał się Boga aniżeli króla“

 

9 Tej nocy wykąpałem się i poszedłem na podwórze, i położyłem się pod murem dziedzińca. Z powodu upału miałem twarz odkrytą. (Tob 2, 9)

 

O spaniu Tobiasza poza domem, póź­niejsi komentatorowie żydowscy wi­dzieli dowody jego rytualnego za­nieczyszczenia. Tobiasz jednak spał poza domem wyłącznie ze względu na letnie upały. Świadczy o tym fakt, że przy spaniu miał ,twarz odkrytą“, co na Wschodzie nie jest w zwyczaju. Przez wyrażenie aula, dziedziniec, podwórze, nie moż­na rozumieć — jak chcą niektórzy egzegeci — innego letniego domu Tobiasza ale jego właściwe mieszkanie, na co wskazuje Vg 2, 10. Aula oznacza tu dziedziniec przylega­jący do mieszkalnego domu i wtedy wyrażenie o ptakach siedzących na murze z w. 10 nabiera właściwego sensu.

 

10 Nie zauważyłem, że ptaki siedziały nade mną na murze. Wtedy spadły ciepłe odchody ich na moje oczy i spowodowały bielmo. Poszedłem do lekarzy, aby się wyleczyć. Ale tym bardziej oczy moje wygasały z powodu bielma, im bardziej smarowano mi je maścią, aż w końcu całkiem oślepłem. Przez cztery lata byłem niewidomy. Wszyscy moi bracia smucili się z mojego powodu. Achikar utrzymywał mnie przez dwa lata, zanim wyjechał do Elimaidy. (Tob 2, 10)

 

Przyczyną ślepoty Tobiasza było właściwie nieumiejętne leczenie zapalenia oczu, spowodowanego za­nieczyszczeniem pochodzącym z gniaz­da ptaków. VL ma: passeres, Vg: ex nido hirundinum (jaskółki), tekst aram.: ęipporim — małe ptaszki. Ich odchody nie mogły natychmiast spo­wodować bielma, ka­tarakty, ale po dłuższym okresie nie­właściwego leczenia mogło dojść i do­szło do tego, że oczy Tobiasza zakryło bielmo. Ślepota jego jest już trzecim wyraźnym dopustem Bożym (1 — niewola, 2 — prześladowanie i tu­łaczka) na sprawiedliwego i wiernego Bogu Tobiasza. Nic dziwnego, że Vg w tym miejscu wyraźnie poszerza opowiadanie historii życia Tobiasza, porównując jego cierpienia i jego za­chowanie się do cierpień i postawy sprawiedliwego Joba (Vg 2, 12-18). Wzmianka o współczuciu rodaków Tobiasza z powodu jego ślepoty jest zrozumiała, jeśli się założy, że na tym tle autor pragnie znowu podkreślić dobroczynność Achikara (por. kom. do 1, 21).

 

11 W tym właśnie czasie żona moja Anna przędła, wykonując kobiece roboty. 12 Odsyłała to wszystko pracodawcom, a oni dawali jej za to zapłatę. Siódmego dnia miesiąca Dystros odcięła przędzę i odesłała ją pracodawcom. Oni dali jej pełną zapłatę i dodali do tego koziołka. (Tob 2, 11-12)

 

Żona Tobiasza Anna podej­muje pracę zarobkową, co mogło mieć miejsce chyba dopiero po wyjeździe Achikara do Elimaidy, tj. w trzecim roku ślepoty Tobiasza. Wspomagany początkowo przez Achikara (2 lata Tobiasz korzystał z jego stołu) i ma­jący jeszcze pewne oszczędności, To­biasz nie był zmuszony od początku swojego nieszczęścia posyłać żonę do pracy. Zdecydowanie się Anny na podjęcie pracy zarobkowej, i to bar­dzo uciążliwej i żmudnej, jak przę­dzenie wełny, świadczy o wielkiej biedzie, jaka zaglądnęła do domu bo­gatego kiedyś Tobiasza. Vg 2, 19 twierdzi, że Anna chodziła do pracy, według zaś kodeksów greckich wy­gląda, że pracowała chałupniczo i uprzędzoną wełnę co pewien czas posyłała swoim pracodawcom.

Dnia 7 Dystros, tj. 7 Adar (Dystros jest macedońską nazwą mie­siąca luty-marzec), za sumienną pracę otrzymała od swoich pracodawców prócz zwykłej płacy premię (VL ma: specjalną zapłatę) w postaci małego koziołka.

 

 

13 Kiedy koziołek szedł do mnie, zaczął beczeć. Zawołałem wtedy żonę i powiedziałem: "Skąd ten koziołek? Czy nie pochodzi on z kradzieży? Oddaj go właścicielom! Nie wolno nam bowiem jeść niczego, co pochodzi z kradzieży". 14 A ona mi rzekła: "Jest to podarunek dodany mi do zarobku". Ja nie wierzyłem jej i powiedziałem, żeby oddała go właścicielom, i wstydziłem się z tego powodu za nią. A ona odpowiedziała: "Gdzie są teraz twoje ofiary, gdzie są twoje dobre uczynki? Teraz jest już wszystko o tobie wiadome". (Tob 2, 13-14)

 

Ten koziołek staje się przy­czyną niezgody między Tobiaszem a jego żoną. W swojej sumienności po­suniętej aż do przesady, Tobiasz po­dejrzewa żonę o kradzież. Jego rozu­mowanie opiera się tu prawdopodob­nie na przepisach Wj 23, 4 i Pwt 22, 1-3. Incydent ten świadczy o wielkiej biedzie w domu Tobiasza, tak wiel­kiej, że nawet nie stać ich było na kupienie małego koziołka. Ale i w tych okolicznościach Tobiasz nie uległ pokusie zatrzymania przyprowadzone­go przez żonę zwierzątka. Ponad wszystko cenił uczciwość i wierność Bożym przykazaniom. Widocznie ob­liczył sobie i doszedł do wniosku, że zwykła zapłata i jeszcze koziołek były za wysoką stawką za tę pracę, którą wykonała jego żona. Dlatego zażądał od żony zwrócenia przypro­wadzonego koziołka.

Czuła się posądzeniem męża tak da­lece dotknięta, że natychmiast odpła­ciła mu pięknym za nadobne. A ty jakim jesteś? Musisz być grzeszni­kiem, skoro spadają na ciebie takie nieszczęścia. Było to bolesne oskarże­nie Tobiasza i równocześnie zupełnie bezpodstawne. Ale było to zgodne ze sposobem rozumowania Izraelitów, że nieszczęście jest zawsze karą za grze­chy. Zupełną analogię do tego rozu­mowania spotykamy w mowach wy­głoszonych przez przyjaciół Joba, jak również w ostrych wymówkach czy­nionych mu przez jego żonę (por. Jb 2,9 nn). ‘ Wymówki żony Tobiasza są gwałtownym atakiem wymierzonym w pobożność Tobiasza i jego wiarę w Opatrzność Bożą. Vg, która tekst raczej parafrazuje, niż go tłumaczy, jeszcze w ostrzejszych słowach oświe­tla cały ten problem (por. Vg 2, 22).

lit: por poprzednia notka

wqbit
O mnie wqbit

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze

Inne tematy w dziale Kultura