1 Pan skierował do Jonasza, syna Amittaja, te słowa: 2 "Wstań, idź do Niniwy - wielkiego miasta - i upomnij ją, albowiem nieprawość jej dotarła przed moje oblicze". (Jon 1, 1-2)
Niewidzialny Bóg działa tu swoim słowem, któremu nadaje formę określonego polecenia i przekazuje je Prorokowi. Jest nim Jonasz, syn Amittaja. Oba te imiona w takim samym układzie poza omawianą Księgą występują jeszcze tylko w 2 Krl 14, 25. Poza tymi wzmiankami brak jakichkolwiek innych danych dotyczących biografii Proroka, czasu czy miejsca jego działania. To samo imię Proroka i jego ojca oraz wykonywany urząd prorocki przemawiają za identyfikacją osób z obu tych Ksiąg, a co za tym idzie, umiejscawiają nasze opowiadanie w izraelskim królestwie Jeroboama II (784—744), któremu Jonasz wygłosił przepowiednię.
Misja zlecona Jonaszowi dotyczy grzesznego miasta Niniwy. Nini- wa położona na lewym brzegu Tygrysu, była jednym z ważniejszych miast starożytnego Wschodu. Dziś przypominają ją tylko ruiny dwóch wzgórz Kujundżik i Nebi Junus, leżące niedaleko dzisiejszego Mossulu. Na Nebi Junus znajduje się cmentarz, a sama nazwa całego wzniesienia jest wyrazem zapatrywania, że znajduje się tu grób proroka Jonasza. Od w. XIX poszukiwano na Kujundżik śladów dawnego miasta. Po latach badania przyniosły wspaniałe rezultaty, które razem z innymi świadectwami pisanymi pozwalają skreślić historię Niniwy już od 5 tysiąclecia przed Chr.
Najpierw było to miasto szumerskie, później w zmiennej kolejności losów panowali tu Babilończycy, Huryci, najbardziej zaś upamiętnili swój pobyt w nim Asyryjczycy. Władca Asyrii Adadnirari III, (810—782), prawie współczesny izraelskiemu królowi Jeroboamowi II, znany jest m.in.jako jeden z tych, którzy przyczynili się do rozbudowy Niniwy. Kiedy potem miasto to stało się stolicą państwa asyryjskiego, jego wszechstronny rozwój osiągnął punkt szczytowy za Sennaheriba (704—681) i Assurba- nipala (668—631). Niedługo potem następuje jednak szybki upadek potężnego państwa. Zagrożeni zaborczością Asyrii Babilończycy, Medowie Scytowie wykorzystując nieudolność następnych władców utworzyli koalicję, która doprowadziła do podboju państwa, a w r. 612 do zdobycia i zniszczenia Niniwy.
W tradycji biblijnej Niniwa wybija się jako miasto znane ze swej wielkości i starożytności (Rdz 10, 11 n). Miasto to i władca w nim mieszkający (Sennaherib) wspominani są w historii izraelskiej w takiej ocenie, że stanowić mogą symbol ucisku, okrucieństwa i tyranii (por. 4 Kri 19; Iz 36, 1 — 37. 38). Nic więc dziwnego, że to miasto potężne, ale pełne kłamstwa, rozboju i krwi (Nah 3, 1), otrzymało w końcu swoją zapłatę: stało się bezludnym pustkowiem (Sf 2, 13).
Księga Jonasza nawiązuje do okresu, kiedy Niniwa znajdowała się w pełnym rozwoju. Kilkakrotnie podkreśla bowiem, że było to miasto bardzo wielkie (1, 2; 3, 2; 4, 11). Już wtedy jednak zasługiwało na gniew Boży.
3 A Jonasz wstał, aby uciec do Tarszisz przed Panem. Zszedł do Jafy, znalazł okręt płynący do Tarszisz, uiścił należną opłatę i wsiadł na niego, by udać się nim do Tarszisz, daleko od Pana. (Jon 1, 3)
Jonasz nie zachował się obojętnie wobec nakazu Bożego. Jahwe powołał go do swej służby wezwaniem: qum — powstań! (1, 2). Jonasz „powstał”, lecz z zupełnie innym zamiarem. Sądził prawdopodobnie, że przez ucieczkę z terytorium, na którym mieszka rządzony przez Jahwe naród wybrany, uniknie konieczności wypełnienia rozkazu. Postanawia uciekać aż do Tarsis. Położenie miejscowości o takiej nazwie nie jest dostatecznie wyjaśnione. Ostatnio przeważa opinia uczonych, że Tarsis należy utożsamić z nazwą Tartessus, która początkowo odnosiła się do rzeki Baetis (Guadalquivir) w południowo-zachodniej Hiszpanii, później nazwą tą określano tereny położone nad rzeką, wreszcie także miasto założone przez Jończyków u jej ujścia. Według Biblii Tarsis było w pewien sposób zależne od Tyru (Iz 23, 1 nn), stąd właśnie sprowadzano metale, zwłaszcza srebro i cynę (Jr 10, 9; Ez 27, 12). Prawdopodobnie była to więc kolonia Tyru. Z niektórych opisów biblijnych wynika także, że Tarsis było jakby synonimem dalekich wysp (Ps 71, 10; Iz 60, 9) lub odległych krain (Iz 66, 19; Ez 38, 13). Szczegół ten zasługuje na uwagę przy interpretacji ucieczki Jonasza. Prorok wybrał tę właśnie miejscowość, ponieważ chciał usunąć się jak najdalej od kraju Izraela.
4 Ale Pan zesłał na morze gwałtowny wiatr, i powstała wielka burza na morzu, tak że okrętowi groziło rozbicie. (Jon 1, 4)
Prorokowi udaje się pomyślnie wypełnić pierwszą część swego planu. Idzie (wajjered — zeszedł) do nadmorskiego miasta Jaffy, tu trafia na statek odpływający właśnie do Tarsis, płaci za przejazd i zajmuje miejsce.
Jaffa była osadą portową na palestyńskim wybrzeżu Morza Śródziemnego. Nazwa ta znajduje się w spisie miast zdobytych przez Tutmozisa III (1490—1436) i Sennaheriba. Również księgi biblijne wskazują na starożytność tego miasta (Joz 19, 46), które dzięki swemu położeniu odgrywało ważną rolę nie tylko w historii Izraela (2 Krn 2, 16; Ezd 3, 7; 1 Mch 10, 75; 11, 6; 12, 33; 2 Mch 12, 3. 7), ale także w pierwszych latach istnienia chrześcijaństwa (Dz 9, 36 nn; 5 nn). Dziś Jaffa włączona jest w obręb miasta Tel-Aviv.
Hebr. anijjah (od ’ani) oznacza statek przystosowany do długich podróży morskich (Iz 2, 16; 23, 1. 14; 60, 9; Ez 27, 5). Odznaczać się więc musiał odpowiednią wielkością i silną konstrukcją. W Ps 47, 8 jest on obrazem potęgi nieprzyjacielskiej, która jednak zostanie zniszczona przez Boga.
Ucieczka Proroka napotyka jednak trudności. Okazuje się, że władzy Jahwe nie można zacieśniać do terytorium Izraela, podlega jej również morze. To Jahwe sprowadza (hetil)groźny sztorm (ruah-g'odolah) grożący rozbiciem statku (sa'ar-gadol).
5 Przerazili się więc żeglarze i każdy wołał do swego bóstwa; rzucili w morze ładunek, który był na okręcie, by uczynić go lżejszym. Jonasz zaś zszedł w głąb wnętrza okrętu, położył się i twardo zasnął. (Jon 1, 5)
Jonasz jest już pewny pomyślnej realizacji swego planu. Przeżycia związane z aktem powołania i dotychczasowymi próbami sprzeciwu wyczerpały jego siły, skoro nawet w czasie burzy morskiej śpi twardo. Żeglarze ukazani są tu jako ludzie pobożni, dzielni i roztropni.
Należy się spodziewać, że ludzie morza przeżyli niejedną burzę. Tajednak jest wyjątkowa, skoro wzbudza przerażenie u żeglarzy. Podejmują wszelkie próby odsunięcia niebezpieczeństwa. Przede wszystkim wzywają pomocy bóstw. Każdy woła do swojego bóstwa. Jest rzeczą zrozumiałą, że na tego rodzaju statku znajdują się wyznawcy różnych religii. Dla autora Księgi fakt ten ma ważne znaczenie dla wykazania mocy Jahwe, który sam jeden rządzi wszystkimi wypadkami.
Żeglarze nie tylko polecają się opiece bóstw. Jako ludzie roztropni robią wszystko, co praktyka zawodowa w takim niebezpieczeństwie czynić nakazuje. By odciążyć statek, wyrzucają do morza rzeczy mniej potrzebne.
Wszystkie próby ocalenia statku (wzywanie bóstw i straty poniesione przez wyrzucenie ładunku) odbywają się bez udziału Jonasza, który w dalszym ciągu śpi.
6 Przystąpił więc do niego dowódca żeglarzy i rzekł mu: "Dlaczego ty śpisz? Wstań, wołaj do Boga twego, może wspomni Bóg na nas i nie zginiemy". (Jon 1, 6)
Dowódca żeglarzy robi mu z tego powodu wyrzut, a zarazem nakazuje wezwać na pomoc także jego Boga. Wydaj ący to zarządzenie nazwany jest rab hahobel, posiada więc najwyższą władzę na statku, jest za wszystko odpowiedzialny, dlatego używa wszystkich środków, by cało wyjść z niebezpieczeństwa. Jego odezwanie się do Jonasza w takiej sytuacji nie wygląda na zwykłe pytanie, dlaczego śpi. Jest to raczej karcący wyrzut: jak można teraz tak postępować! Wszyscy wezwani dotąd bogowie nie przynoszą wybawienia, są bezsilni. Może właśnie Bóg Jonasza, uproszony przez Proroka, przyjdzie 7.pomocą.
7 Mówili też [żeglarze] jeden do drugiego: "Chodźcie, rzućmy losy, a dowiemy się, z powodu kogo to właśnie nieszczęście [spadło] na nas". I rzucili losy, a los padł na Jonasza. (Jon 1, 7)
Załoga statku chce wiedzieć, kto jest powodem przeżywanej trwogi. Losowanie wykazało, że przyczyną tej tragicznej przygody jest Jonasz. Rzucanie losów dla poznania woli bóstw, dla rozstrzygnięcia spraw spornych itp. było praktyką powszechnie znaną i w Izraelu
Jozue za pomocą losów rzucanych w obecności Jahwe przydzielił pokoleniom izraelskim odpowiednie terytoria (Joz rozdz. 16 — 19); Aaron w Dzień Przebłagania wybrał losem kozła ofiarnego (Kpł 16, 8 nn). W ten również sposób przydzielano niektóre funkcje przy świątyni po niewoli babilońskiej (Neh 10, 35). Prorocy czynią aluzję do rozlosowywania zdobyczy wojennych pomiędzy zwycięzców (zob. Jl 4, 3; Abd 11; Nah 3, 10). Praktykę taką stosowano także przy rozstrzyganiu sporów (Przp 18. 18), wreszcie przy odnajdowaniu winnych (por. 1 Sm 14, 41 nn). Według księgi Estery także poganie poznawali wolę bóstwa przez rzucanie losu (por. 3, 7; 9, 24).
Wszystko to świadczy, że opisana tu scena poszukiwania winnego drogą losowania jest zgodna z ówczesnymi religijnymi praktykami.
8 Rzekli więc do niego: "Powiedzże nam, <z jakiego powodu ta klęska przyszła na nas?> Jaki jest twój zawód? Skąd pochodzisz? Jaki jest twój kraj? Z którego jesteś narodu?" 9 A on im odpowiedział: "Jestem Hebrajczykiem i czczę Pana, Boga nieba, który stworzył morze i ląd". (Jon 1, 8-9)
By zaradzić nieszczęściu, wszyscy gwałtownie domagają się od Jonasza wyjaśnienia, na czym polega jego wina, która sprowadziła zagrożenie ich życiu. Zarzucają go pytaniami.
Otrzymana odpowiedź jeszcze bardziej ich przeraża. Na razie jest to krótkie oświadczenie Proroka, że jest Hebrajczykiem i czci Jahwe, który jest Bogiem nieba, morza i lądu.
W terminologii biblijnej nazwę Hebrajczyk wprowadza się często tam, gdzie jakiś cudzoziemiec mówi o Izraelitach (np. Egipcjanin: Rdz 39, 14. 17; 41, 12; Wj 1, 16; 2, 6; Filistyn: 1 Sm 4, 9; 14, 11; 39, 3). Używa jej również Izraelita, gdy mówi do cudzoziemców (Rdz 40, 15; Wj 1, 19; 2, 7; 3, 18; 5, 3; 7, 16; 9, 1. 13). Niekiedy określeniem „Hebrajczycy” przeciwstawia się Izraelitów innym narodom (Rdz 43, 32; Wj 1, 15; 2, 11). Jonasz mówi do ludzi obcej narodowości, używa więc określenia „Hebrajczyk”.
Jahwe znany jest poganom pod nazwą Boga Hebrajczyków (por. Wj 3, 18; 5, 3; 7, 16 itd.). Imienia Jahwe nie odważano się wymawiać. Jonasz jednak pytającym go poganom wymienia imię Jahwe. Jest to jakby jego osobiste wyznanie wiary i przyznanie się do służby temu Bogu, który jest władcą całego świata, który rządzi niebem, morzem i lądem.
10 Wtedy wielki strach zdjął mężów i rzekli do niego: "Dlaczego to uczyniłeś?" - albowiem wiedzieli mężowie, że on ucieka przed Panem, bo im to powiedział. 11 I zapytali go: "Co powinniśmy ci uczynić, aby morze przestało się burzyć dokoła nas?" Fale bowiem w dalszym ciągu się podnosiły. (Jon 1, 10-11)
Opowiadanie nie powtarza dalszych wyjaśnień Proroka, znane są już bowiem czytelnikowi. Główny nacisk kładzie natomiast na reakcję tych, którzy słuchają jego wynurzeń. Kiedy poznali całą prawdę, oburzyli się na niedorzeczność i karygodność jego postępowania. Mah-zzo’t 'asitanie jest pytaniem o inne szczegóły, ponieważ dalsze słowa każą się domyślić, że żeglarze zostali już dokładnie poinformowani przez Proroka o wszystkim. To pozorne pytanie jest wyrazem ich oburzenia na postępek Jonasza. Ma więc raczej charakter oskarżającego wyrzutu: Jak mogłeś tak postąpić! Coś ty zrobił!
12 Odpowiedział im: "Weźcie mnie i rzućcie w morze, a przestaną się burzyć wody przeciw wam, ponieważ wiem, że z mojego powodu tak wielka burza powstała przeciw wam". (Jon 1, 12)
Odpowiedź Proroka poświęcającego własne życie dla ratowania innych dowodzi, że jest to człowiek szlachetny i konsekwentny. Kiedy zdaje sobie sprawę, że uchylając się od wypełnienia woli Jahwe bardzo zawinił, skoro spotyka za to wszystkich tak wielka kara, jego decyzja jest szybka i odważna: okupi swój zły postępek własną śmiercią. Wyrażenie ki jodea ’ani wskazuje na bezpośredni związek postanowienia Jonasza z jego obserwacją dramatycznego przebiegu sztormu morskiego.
13 Ludzie ci starali się, wiosłując, zawrócić ku lądowi, ale nie mogli, bo morze coraz silniej burzyło się przeciw nim. (Jon 1, 13)
Tekst nie mówi, dlaczego żeglarze nie wykonują od razu rady Jonasza. Z następnych jednak wierszy można wywnioskować, że czyn taki nie odpowiadał ich zapatrywaniom religijno-moralnym. Dlatego dokładają wszelkich wysiłków, aby dopłynąć do brzegu bez zastosowania tej ostateczności. O intensywności ich pracy świadczy użyty tu czasownik hatar, który należy do słów bardzo rzadko spotykanych w Biblii, a ma zastosowanie tylko tam, gdzie chodzi o określenie czynności trudnej do wykonania (por. Ez 8, 8; 12, 5. 7. 12 — o przekopywaniu ściany; Am 9, 2; Jb 24, 16 —-o wkroczeniu do miejsca trudno dostępnego).
14 Wołali więc do Pana i mówili: "O Panie, prosimy, nie dozwól nam zginąć ze względu na życie tego człowieka i nie obciążaj nas odpowiedzialnością za krew niewinną, albowiem Ty jesteś Pan, jak Ci się podoba, tak czynisz". 15 I wzięli Jonasza, i wrzucili go w morze, a ono przestało się srożyć. 16 Ogarnęła wtedy tych ludzi bojaźń przed Panem. Złożyli Panu ofiarę i uczynili śluby. (Jon 1, 14-15)
Wysiłki ich udaremnia wzrastający wciąż napór morza, a groza chwili zmusza do wypełnienia życzenia Jonasza. Zanim to uczynią, pragną się usprawiedliwić przed Bogiem Proroka. Modlitewne wezwanie: annah Jahwe — o Jahwe, ciebie prosimy — świadczy, że pozbawienie Jonasza życia było dla żeglarzy sprawą niełatwą. Z treści ich prośby przebija bojaźń przed następstwami, jakie taki krok może wywołać. Prorok bowiem należy do Jahwe. Jeśli zawinił, On sam wymierzy należną mu karę. Dla żeglarzy Jonasz pozostaje „krwią niewinną”, czyli człowiekiem niewinnym, którego nie mają prawa skazywać na śmierć (por. Pwt 27, 25;
W zakończeniu żeglarze odwołują się do wolnej woli Jahwe, która przeżywanym przez nich wypadkom wyznaczyła taki właśnie przebieg. Jest to jakby akt ufności i nadziei, że Bóg będzie im łaskawy i nie pomści na nich śmierci Jonasza.
Wyrzucenie Jonasza ze statku sprowadziło zapowiedziany skutek: morze się uspokoiło (dosłownie: powstrzymało swój gniew;
Ostatni wiersz tego rozdziału opisuje reakcję tych, którzy nie tylko wyszli cało z niebezpieczeństwa, ale równocześnie byli świadkami wszechmocy i sprawiedliwości Boga Jonasza,
Widzialnym skutkiem bojaźni Bożej są: złożenie ofiary i podjęcie zobowiązań w formie ślubu.
Ofiara żeglarzy więc polegała również na zabiciu jakiegoś zwierzęcia.
Oczywiście mogli tu wyzyskać wskazówki swego rytuału. Jednak z bardzo ogólnego opisu składanej ofiary czy uczynionych ślubów można wyciągnąć wniosek, że w tym opowiadaniu chodzi autorowi tylko o sam fakt uczczenia Jahwe przez ludzi innych religii, a nie o szczegóły, na czym ofiara lub śluby polegały. Użycie terminów izraelskich świadczyć może tylko o autorze i o rozumiejących je dobrze czytelnikach takiej narodowości, dla których głównie utwór został przeznaczony.
Inne tematy w dziale Kultura