wqbit wqbit
580
BLOG

Niewolę Żydów doskonale wyjaśnia 10 rozdział Księgi Samuela!

wqbit wqbit Historia Obserwuj temat Obserwuj notkę 0

1Samuel wziął wtedy naczyńko z olejem i wylał na jego głowę, ucałował go i rzekł: "Czyż nie namaścił cię Pan <na wodza swego ludu, Izraela? Ty więc będziesz rządził ludem Pana i wybawisz go z ręki jego wrogów dokoła. A oto znak dla ciebie, że> Pan cię namaścił na wodza nad swoim dziedzictwem: (1 Sm 10, 1)

 

          Wers 1 - Samuel pragnie przekonać Sa­ula, że rzeczywiście to, co mu uczynił, pochodzi od Jahwe. Wyjawia mu, co go spotka w drodze powrotnej, i to z takimi szczegółami, jakich przewidzieć nie można. Przepowiada trzy wy­darzenia — znaki. Pierwszy znak — to dwaj mężczyźni, których Saul spotka w Selsach przy grobie Racheli, w niedalekiej odległości od granicy Beniamina. Prorok podaje naprzód miejscowość Selsach, gdzie nastąpi spotkanie.

 

2Gdy dziś ode mnie odejdziesz, napotkasz w Selsach, przy grobie Racheli, niedaleko od granicy Beniamina, dwóch mężczyzn. Oni ci powiedzą: "Znalazły się oślice, których poszedłeś szukać". Tymczasem ojciec twój nie myśli o oślicach, lecz trapi się o was mówiąc: "Co mam uczynić dla mego syna?" (1 Sm 10, 2)

 

Wyrażenietu użytewskazy­wałoby, że Saul spotka mężczyzn w porze dnia najbardziej naświetlonej promieniami słońca — a więc w po­łudnie.

 

3Gdy przejdziesz stamtąd dalej i dotrzesz do dębu Tabor, spotkają cię tam trzej mężczyźni, udający się do Boga w Betel: jeden będzie niósł troje koźląt, drugi będzie niósł trzy okrągłe chleby, a trzeci będzie niósł bukłak wina. 4 Pozdrowią cię i dadzą ci dwa bochenki chleba, i weźmiesz je z ich rąk.(1 Sm 10, 3-4)

 

Drugim znakiem według za­powiedzi Samuela będą trzej męż­czyźni — pielgrzymi udający się do Betel, starożytnego sanktuarium, zna­nego już z Rdz (12, 8; 13, 3; 28, 18 iin.).Nieść będą oni swoje ofiary: troje koźląt, trzy okrągłe chleby i bukłak wina. Spotkanie nastąpi na drodze wiodącej do sanktuarium. Pielgrzymi zachowają się przyjaźnie wobec Saula: zapytają go o powo­dzenie(salom),a na znak szacunku wobec przyszłego króla — ofiarują mu dwa chleby. Wszystko, to dziać się będzie (wg TM) „przy wielkim dębie Tabor(tabor)”.Podana nazwa miejsca spotkania jest wątpliwa. Nie­którzy sądzą, że chodzi tu o miejsce zwaneDebora.

 

5Później dotrzesz do Gibea Bożego, gdzie się znajduje załoga filistyńska. Gdy zajdziesz do miasta, napotkasz gromadę proroków zstępujących z wyżyny. Będą mieli z sobą harfy, flety, bębny i cytry, a sami będą w prorockim uniesieniu. 6 Ciebie też opanuje duch Pański i będziesz prorokował wraz z nimi, i staniesz się innym człowiekiem. 7 Gdy ci się spełnią te znaki, uczyń, co zdoła twa ręka, gdyż Bóg będzie z tobą. 8 Pójdziesz przede mną do Gilgal, a ja później przyjdę do ciebie, aby złożyć całopalenia i ofiary biesiadne. Czekaj na mnie przez siedem dni, aż przyjdę do ciebie, aby cię pouczyć, co masz czynić".(1 Sm 10, 5-8)

 

             Ostatni, trzeci znak jest także dla Saula czymś niezwykłym. Wra­cając od Samuela spotyka on na ko­niec grupę prorokóww Gibea. Tutaj znajdowały się po­sterunki filistyńskie lub zarządcy fili­styńscy. Wyrażenie to oznacza również ko­lumnę, słup. Takim slupem soli stała się żona Lota (Rdz 19, 16).

             Właśnie w tym mieście Saul ma wg zapowiedzi Samuela spotkać gru­pę proroków(hebel).Nie są to oczywiście prorocy w zna­czeniu, Izajasza, Je­remiasza, Amosa czy innych. Są to ludzie, którzy grupowali się wokół proroka powołanego, jakim był Sa­muel; byli jego słuchaczami, uczniami. Celem ich było apostolstwo, a formy tego apostolstwa nawiązywały w nie­jednym szczególe do zewnętrznych form stosowanych przez proroków pogańskich, grupujących się wokół pogańskich sanktuariów. Od prawdziwych proroków Bożych różnili się tym, że nie byli oni powo­ływani do tych zadań, jakie Bóg sta­wiał poszczególnym prorokom. Nazywano ichnebi’imrównież z tego względu, że należeli oni do jakiegoś proroka, jemu służyli, byli jego wy­słannikami. Wypełniając swe obo­wiązki, zwłaszcza obowiązki modli­twy ujętej chyba w pewne liturgiczne normy, posłu­giwali się instrumentami muzyczny­mi: harfą, fletem, bębnem i lirą. Choć nazwy tych instrumentów kojarzą się z określonymi instrumentami, to ich wygląd nie za­wsze odpowiada w pełni ich dzisiejszym wyobrażeniom.

Owi czciciele Jahwe odznaczali się wielką gorliwością: byli entuzjastami czci Bożej. Wpadali w jakiś religijny nastrój, który wraz z muzyką ich instrumen­tów miał taką siłę, że mógł się udzie­lić człowiekowi nienależącemu do ich grona. Ich religij­na ekstaza wyrażała się w pełnych natchnienia śpiewach (1 Sm 10, 5), w powtarzanych nieustannie okrzykach (1 Krl 22.1 10-12; 18, 26-28), symbo­licznych nieraz gestach (1 Krl 22, 11), tańcach (Wj 15, 20; 1 Kri 18, 26). Cza­sem ranili się do krwi (1 Krl 18, 28; Zach 13, 6), darli na sobie szaty (1 Sm 19, 24; Iz 20, 2; Mich 1, 8), czasem tracili nawet przytomność (1 Sm 19, 24; Dn 8, 18-24; 10, 8 nn).

Samuel przeświadczony o tym, co nastąpi, poucza z całym przekona­niem Saula, by postępował tak, jak będzie uważał za stosowne, gdyż bę­dzie z nim Bóg. Szczególne trudności, jakie napotka, winny bowiem być rozwiązane przez to, co przeżyje. Po­dobną rolę znaku na dowód powoła­nia do wykonywania specjalnej misji pełniło wyprowadzenie Izraelitów z Egiptu (Wj 3, 12), wprowadzenie ich do Kanaanu przez Jozuego (Joz 1, 5), zwycięstwo nad Madianitami przez Gedeona (Sdz 6, 12-16), umocnienie monarchii Dawida (2 Sm 7, 8), ewan­gelizacja Koryntu przez Pawła (Dz 18, 10), a nawet całego świata (Mt 28, 20), dzieło Maryi w roli Matki Zbawiciela (Łk 1, 28).

Saul, przeświadczony o swej misji wyko­nywać może wszystko, co uzna za słuszne, według swego upodobania, gdyż będzie z nim Bóg — tzn. że po­moc Boża towarzyszyć będzie każde­mu jego przedsięwzięciu, które po­dejmie, „które będzie miał pod ręką”.To wyraźne wy­branie Saula przez Jahwe sprawiło, że stał się on innym człowiekiem, jak o tym zapewnił go Samuel (w. 6).


9Gdy tylko [Saul] odwrócił się i miał odejść od Samuela, Bóg zmienił jego serce na inne i w tym dniu spełniły się wszystkie owe znaki. 10 Skoro przybyli stamtąd do Gibea, spotkał się z gromadą proroków i opanował go duch Boży. Prorokował też wśród nich.
11 A kiedy wszyscy, którzy go znali przedtem, spostrzegli, że on prorokuje razem z prorokami, pytali się nawzajem: "Co się stało z synem Kisza? Czy i Saul między prorokami?" 12 Na to odezwał się pewien człowiek spośród nich: "Któż jest ich ojcem?" Dlatego też powstało przysłowie: "Czy i Saul między prorokami?"
(1 Sm 10, 9-12)

 

Spełniły się wszystkie znaki zapowie­dziane przez proroka. Autor tekstu nie podał przebiegu pierwszych dwu wydarzeń, natomiast więcej uwagi poświęcił ostatniemu, a zarazem nad­zwyczajnemu znakowi, jakim było spotkanie Saula z grupą proroków, wśród których i sam prorokował (w. 10).

Proroctwo nie przechodzi z ojca na syna, dlatego też może i Saul pro­rokować. LXX, przekład Syr., tu­dzież niektóre kodeksy Wugaty posiadają: jego ojciec. Ta lekcja jest zrozumiała. Należy obja­śniać w ten sposób: Gdy jedni się dziwili, że przecież Kisz, ojciec Saula, nie jest prorokiem, in­ni na to odpowiadali: Cóż ma oj­ciec do proroctwa? Wszak dar proroczy nie przechodzi z ojca na syna. Nic tedy nie przeszkadza, aby Saul nie mógł być prorokiem.


13Kiedy przestał prorokować, udał się na wyżynę. 14 Stryj Saula zapytał go i jego chłopca: "Gdzie chodziliście?" Odpowiedział: "Aby poszukać oślic. Widząc, że ich nie ma, udaliśmy się do Samuela". 15 Stryj znów postawił Saulowi pytanie: "Opowiedz mi - proszę - to, co wam mówił Samuel". 16 Na to Saul odpowiedział stryjowi: "Zapewnił nas, że oślice zostały odnalezione". Sprawy jednak władzy królewskiej, o której mówił Samuel, nie wyjawił mu. (1 Sm 10, 13-16)

 

Po ustąpieniu szczególnego stanu, jaki spowodowany został duchem Jahwe, udał się Saul do miasta Gibea. Prawdopodobnie w tym mieście mieszkał stryj Saula, który go znał dobrze. Nic więc dziwnego, że wprost postawił pytanie, jaka jest przyczyna podróży Saula. Wiadomość o spotka­niu Saula z Samuelem wywołała chęć dowiedzenia się, co mówił prorok. Saul odpowiedział jednak na pytanie stryja bardzo ostrożnie. I chociaż powiedział prawdę, co Samuel mówił mu o oślicach, to przecież nie wspo­mniał w ogóle o najważniejszym wy­darzeniu. Sprawa królestwa, zgodnie z zamierzeniem proroka, pozostała jeszcze tajemnicą.

 

17Tymczasem Samuel zwołał lud do Mispa. 18 Odezwał się wtedy do Izraelitów: "To mówi Pan, Bóg Izraela: Wyprowadziłem Izraelitów z Egiptu i wyzwoliłem was z ręki Egiptu i z ręki wszystkich królestw, które was ciemiężyły. 19 Lecz wy teraz odrzuciliście Boga waszego, który uwolnił was od wszystkich nieszczęść i ucisków i rzekliście Mu: "Ustanów króla nad nami". Ustawcie się więc przed Panem według pokoleń i według rodów".(1 Sm 10, 17-19)

 

17-18. W relacji mowa naprzód o zebraniu ludu w Mispie,że miał to być „cały lud”(w,24), a nie tylko starsi (8, 4). Mispa stanowiła przez długi czas punkt zborny, gdy chodziło o jakieś szcze­gólnie ważne rozstrzygnięcia (7, 5; 7, 10). Spotkanie rozpoczęło się przy­pomnieniem stosunku Jahwe do Izraela. On sam pełnił funkcję króla, a naród niepotrzebnie domaga się in­nego. Wypełniał tę funkcję, chroniąc swój lud od klęsk i ucisku.

Samuel przemówił do ludu w imie­niu Jahwe: „tak mówi Jahwe, Bóg Izraela” (por. 2, 27).Zwrócił uwagę, że wybór króla jest odrzuceniem Bo­ga, który przecież dawał tak wiele dowodów wierności swym obietnicom: wyprowadził lud z niewoli egipskiej, ochraniał go przed zaborczością in­nych narodów.Słuchacze wiedzieli, że Samuel odwołuje się w ten sposób do słynnych wydarzeń w historii na­rodu: do ogłoszenia Dekalogu (Wj 20, 2; Pwt 5, 6) i innych praw (Wj 29 46; Kpł 11, 45 i in.), do przyrzeczeń, które złożył naród wobec żegnającego ich Jozuego (Joz 24, 6) czy wobec anioła Pańskiego (por. Sdz 2, 1-5). A wydarzenia te rzeczywiście wykazują, że Jahwe był dobrym królem. Tym­czasem Jego odrzucają Izraelici na rzecz człowieka (por. 8, 5). Ale Bóg zgadza się na ten wybór. Aby doko­nać wyboru na króla człowieka, na­leży postępować jednak według pew­nego ustalonego porządku.

 

20Samuel kazał wystąpić wszystkim pokoleniom Izraela i padł los na pokolenie Beniamina. 21 Nakazał potem, by wystąpiło pokolenie Beniamina według swoich rodów, i padł los na ród Matriego. <I nakazał wystąpić z rodu Matriego po jednemu>, a los padł na Saula, syna Kisza. Szukano go, lecz nie znaleziono.(1 Sm 10, 20)

 

19-21. Izrael miał jeszcze wtedy ustrój patriarchalny. Dwanaście po­koleń podzielonych było na szczepy, te zaś dzieliły się na rody. Na podstawie tego podzia­łu dokonywano aktów sądowych.Jozue np. szukał winnego w ten sposób, że ustawiał swych poddanych według podanego wyżej podziału (por. Joz 7, 14-18). Podobnie więc ustawiono się przed wyborem Saula.

Jak w szczegółach przebiegał wy­bór króla spośród pokoleń, szczepów i rodów, tego nie wiemy, gdyż autor tego nie podał. Tekst wskazuje tylko, że poszczególne grupy przechodziły przed Jahwe. Z tego możemy wnio­skować, że losowania dokonywano za pomocą urim itummim,tj. owych ta­jemniczych kamieni, które najwyższy kapłan trzymał w specjalnej torebce na piersiach.

Kiedy na rozkaz Samu­ela przechodziło któreś z pokoleń przed Arką Przymierza, wtedy sta­wiano pytanie: Czy król pochodzić bę­dzie z pokolenia Beniamina? Wtedy najwyższy kapłan wyjmował z toreb­ki kamień, który oznaczał odpowiedź: tak lub nie. Jeżeli wypadł los na da­ne pokolenie, wtedy w podobny spo­sób przeprowadzano losowanie szcze­pu, następnie rodu, a wreszcie z rodu wyłaniano kandydata. W ten sposób los wskazał ostatecznie na Saula.

 

22Jeszcze pytali się Pana: "Czy ten człowiek tu przybył?" Odrzekł Pan: "Oto tam ukrył się w taborze". 23 Pobiegli więc i przyprowadzili go stamtąd. Gdy stanął w środku ludu, wzrostem przewyższał cały lud o głowę. 24 Rzekł wtedy Samuel do całego narodu: "Czy widzicie, że temu, którego wybrał Pan, nikt z całego ludu nie dorówna?" A wszyscy ludzie wydali okrzyk wołając: "Niech żyje król!"(1 Sm 10, 22-24)

 

       22-24. Saul wiedząc już wcześniej o tym, co miało nastąpić, nie brał udziału w losowaniu, lecz ukrył się tam, gdzie się znajdowały wozy i ba­gaże. Jahwe zapytany, czy wylosowa­ny człowiek w ogóle przybył na wezwanie Samuela, odpowiedział rów­nież za pomocą tajemnych kamieni, że Saul jest na miejscu. Został więc wyszukany i przyprowadzony przez lud. Samuel przedstawił ludowi pierwszego króla, a lud również po raz pierwszy w swej historii zawołał pod adresem człowieka: „Niech żyje król!”

        Saul spodobał się ludowi ze względu na wygląd zewnętrzny, co nie było bez znaczenia. Wiadomo z historii Herodota (por. III, 20), że Etiopowie, do których Kambyzes posłał Ichtiofagów z Elefantyny, po­sługują się zwyczajami odmiennymi od reszty ludów; specjalnie zaś w od­niesieniu do władzy królewskiej taki jest u nich zwyczaj: „Kogokolwiek ze współziomków uznają za najroślejsze­go i posiadającego odpowiednią do wzrostu siłę, tego uważają za godnego królowania”. Nie bez znaczenia był również wygląd zewnętrzny u Per­sów, skoro zwracano uwagę np. na Kserksesa, że nikt z mężów pod wzglę­dem piękności i okazałości nie był bardziej godzien posiadania potęgi (królewskiej) niż właśnie Kserkses (por. Herodot VII, 187).

 

25Wtedy Samuel ogłosił ludowi prawa władzy królewskiej, zapisał je w księdze i złożył ją przed Panem. Następnie odprawił Samuel wszystkich ludzi do domów. (1 Sm 10, 25)

 

Samuel dokonał jeszcze jednego obrzędu: ogłosił prawo królewskie i zapisał je w księdze, którą złożył przed Jahwe. Chodziło tu najprawdo­podobniej o to, co w Pwt 17, 20 o ustanowienie władzy królew­skiej. Jest też rzeczą możliwą, że Sa­muel podał także pewne normy, które przypominały o wzajemnych obo­wiązkach króla i poddanych (por. 2 Sm 5, 3) oraz o ustosunkowaniu się tak króla, jak i jego poddanych do Boga (1 Sm 12, 14 n. 25). Po tych obrzędach Samuel odprawił wszyst­kich do domów.

 

 

 

26Również i Saul udał się do swego domu w Gibea, a towarzyszyli mu wojownicy, których serca Bóg poruszył. 27 Tymczasem synowie Beliala mówili: "W czym ten może nam pomóc?" I wzgardzili nim, nie złożyli mu też daru, ale on nie zwracał na to uwagi. (1 Sm 10, 26-27)

 

               26-27. Odszedł też i Saul do Gibea. Dołączyli się doń „wojownicy, któ­rych Bóg serca poruszył”. Była to ja­kaś honorowa eskorta, która utworzy­ła się spontanicznie dla króla. Okre­ślenie „których Bóg serca poruszył”, zrozumiałe zresztą i dla nas, wskazuje równocześnie, że nie wszyscy zgodnie uznali Saula, lecz znaleźli się i tacy, którym król nie odpowiadał. Nie byli oni entuzjastami tego rodzaju władzy. Nie oczekiwali oni od nowe­go króla niczego dobrego — nie spo­dziewali się ratunku. Okazało się także, jak słabe jest to nowe króle­stwo, skoro Saul, choć zauważył nie­zadowolenie — nie wszyscy bowiem złożyli mu dary, które były znakiem uległości — przemilczał cały ten incy­dent i nie zwracał na to pozornie uwagi.

 

wqbit
O mnie wqbit

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze

Inne tematy w dziale Kultura