1Józef został uprowadzony do Egiptu. I kupił go od Izmaelitów, którzy go tam przyprowadzili, Egipcjanin Potifar, urzędnik faraona, dowódca straży przybocznej (Rdz, 39, 1).
Autor biblijny nazywa Putyfara seris, co Vulgata przełożyła przez eunuchus. Tak samo określa autor biblijny dwóch dworzan faraona: pierwszego podczaszego i pierwszego piekarza (40, 2). Wprawdzie w Egipcie znano eunuchów, to jednak dworzanie faraonów, nawet strażnicy haremu byli ludźmi żonatymi. Wydaje się, że autorzy biblijni wprowadzili wyrażenie seris. W biblijnym opowiadaniu o Józefie pod wpływem asyryjskich zwyczajów, gdzie eunuchowie byli tak liczni na dworze królewskim, że dla cudzoziemca eunuch był niemal synonimem urzędnika dworskiego. To nasuwa sam tekst biblijny, który chociaż nazywa Putyfara eunuchem, wspomina też o jego żonie. Należy więc wyraz ten przetłumaczyć jako urzędnik.
Ów Egipcjanin musiał być wysokim dygnitarzem na dworze króla, jeśli mógł Józefa wtrącić do więzienia, gdzie przetrzymywano więźniów faraona
2Pan był z Józefem i dlatego wiodło mu się dobrze i był w domu swego pana, Egipcjanina. 3 Ten jego pan spostrzegł, że Bóg jest z Józefem i sprawia, że mu się dobrze wiedzie, cokolwiek czyni. 4 Darzył więc on Józefa życzliwością, tak iż stał się jego osobistym sługą. Uczynił go zarządcą swego domu, oddawszy mu we władanie cały swój majątek. 5 A odkąd go ustanowił zarządcą swego domu i swojego majątku, Pan błogosławił domowi tego Egipcjanina przez wzgląd na Józefa. I tak spoczęło błogosławieństwo Pana na wszystkim, co [Potifar] posiadał w domu i w polu (Rdz, 39, 2-5).
Opieka Jahwe (w.3, 5, 21) podkreślona przez autora biblijnego oraz różne przymioty sprawiły, że właściciel Józefa nie odesłał go do swego majątku, gdzie zwyczajni niewolnicy ciężko pracowali, ale zostawił go w swoim domu, gdzie zdobywał razem z zaufaniem swego pana coraz wyższe stanowiska.
Przez Józefa spływało błogosławieństwo Boże na cały dom jego pana, co wyraża słowem masliah to jest człowiek przynoszący szczęście. Nic dziwnego, że rozsądny Egipcjanin uczynił Józefa przełożonym (wajjap-qidehu), nie tylko nad całym swym domem, ale i nad całą swą posiadłością. Urząd takiego intendenta spotyka się w źródłach egipskich i zwie się po egipsku mr-pr (mer-per). Wyrażenie pr w tych źródłach oznacza nie tylko dom, ale i całą posiadłość. Urząd ten istniał i w późniejszych zasach w Egipcie, jak o tym świadczą papirusy określające go wyrazem greckim oikonomos. Także i faraon miał takiego zarządcę.
6 A powierzywszy cały majątek Józefowi, nie troszczył się już przy nim o nic, tylko o [to, aby miał takie] pokarmy, jakie zwykł jadać. (Rdz, 39, 6)
Od urzędu powierzonego Józefowi należy odróżnić urząd zarządcy domu, majordoma, o jakim wspomina Rdz 43, 16. 19. 44, gdy mówi o przełożonym nad domem Józefa. Tak wysoki urząd, jaki powierzył Egipcjanin Józefowi, miał w zamiarach Opatrzności Bożej przygotować Józefa na zarządcę całego Egiptu. Egipcjanin, mając całkowite zaufanie do Józefa, oddał mu wszelką władzę nad swoją majętnością, sobie jedynie zostawił troskę o pokarm. Przez to wyrażenie chciał autor biblijny zaznaczyć, że odtąd Egipcjanin ufając Józefowi żył beztrosko. Ale raczej, w słowach tych kryje się aluzja do przepisów egipskich, które zabraniały Egipcjanom powierzania troski o przygotowanie dla nich posiłku obcokrajowcom (por. Rdz 43, 32).
Józef miał piękną postać i miłą powierzchowność. 7 Po tych wydarzeniach zwróciła na niego uwagę żona jego pana i rzekła do niego: "Połóż się ze mną". 8 On jednak nie zgodził się i odpowiedział żonie swego pana: "Pan mój o nic się nie troszczy, odkąd jestem w jego domu, bo cały swój majątek oddał mi we władanie. 9 On sam nie ma w swym domu większej władzy niż ja i niczego mi nie wzbrania, wyjąwszy ciebie, ponieważ jesteś jego żoną. Jakże więc mógłbym uczynić tak wielką niegodziwość i zgrzeszyć przeciwko Bogu?" (Rdz, 39, 7-9)
Poprzednie wiersze miały na celu jedynie przygotować tło właściwemu opowiadaniu o kuszeniu Józefa. Opowiadanie to składa się z dwóch części, wyraźnie od siebie różnych. Punktem kulminacyjnym pierwszej są słowa Józefa do Egipcjanki, drugiej — stanowcza odmowa, która powoduje katastrofę. Józef przedstawia Egipcjance jej propozycję jako niesprawiedliwość wobec swego pana, zarazem grzech przeciw Bogu. Słowa Józefa — jak słusznie zauważa G. von Rad (dz. cyt., 319) — należy tak rozumieć, iż niesprawiedliwość wobec męża jest równocześnie grzechem wobec Boga. Józef zaś posiadał bojaźń Bożą, tj. szacunek dla elementarnych norm moralnych, których stróżem było Bóstwo. Bojaźń Boża to nie tyle moment psychologiczny, ile moment wolitywny, tj. posłuszeństwo nakazom Bóstwa. Etos jest tu całkowicie i świadomie związane z Bóstwem. Z tych krótkich słów poznaje się wysokie pojęcia religijno-moralne Józefa, i autora biblijnego, opisującego tę wypowiedź.
Cudzołóstwo uchodziło w Izraelu od najdawniejszych czasów za jedno z największych przestępstw. Dekalog (Wj 20, 14), prawo świętości (Kpł 18,20), Pwt (22, 22) zabraniały stanowczo cudzołóstwa. Także współżycie z zaręczoną uchodziło za cudzołóstwo i było jak współżycie z zamężna jednakowo karane.
10I mimo że go namawiała codziennie, nie usłuchał jej i nie chciał położyć się przy niej, aby z nią żyć(Rdz, 39, 10).
Jedynym zadośćuczynieniem za ten występek była kara śmierci. Staro izraelskie małżeństwo nie było zasadniczo monogamiczne. Obok właściwej żony mógł posiadać jej mąż uboczne żony (Rdz 16, 2). Rekrutowały się one z niewolnic albo z branek wojennych (Pwt 21, 10-14). Wobec takiego porządku rzeczy nie było w ST równości płci. Niewiasta miała obowiązek wierności, gdyż mogła należeć jedynie do jednego męża. Kto łamał małżeństwo, tj. kto współżył z zamężną niewiastą, ten łamał jedno z najświętszych przykazań w Izraelu.
Również i u innych narodów starożytnego Wschodu małżeństwo było pod ochroną bóstwa, ale uważano cudzołóstwo raczej za występek przeciw prawu własności niż przeciw bóstwu.
Niewierna Egipcjanka zabiegała usilnie, by złamać opór Józefa. W utworze egipskim, zwanym "Mądrość Ani", napisanym w czasach nowożytnego Egiptu, znajduje się tekst, który może stanowić znakomitą ilustrację do wiersza 10: „Niewiasta, gdy jest daleko od swego męża, mówi: jestem piękna; mówi tak do ciebie przez długie dni, jak tylko nie ma obok nikogo. Gdy zaś zdoła uchwycić cię w swe sidła, wtedy ma miejsce występek, który powoduje karę śmierci...”
Obraz biblijnej Egipcjanki z historii Józefa znakomicie harmonizuje z tym, co wiadomo o niewiastach egipskich z literatury egipskiej: lekkomyślna, zalotna, kapryśna, niezdolna do zachowania tajemnicy, kłamiąca, mściwa, niewierna z natury - Montet - " La vie quotidienne en Egypte au temps des Ramses, Paris, 1946 - Życie codzienne w Egipcie w czasach Ramzesa".
11Pewnego dnia, gdy wszedł do domu, aby spełniać swe obowiązki, i nikogo z domowników tam nie było, 12 uchwyciła go ona za płaszcz i powiedziała: "Połóż się ze mną!" Lecz on [wyrwał się], zostawił płaszcz w jej ręku i wybiegł na dwór(Rdz, 39, 11-12)
Egipcjanka nie zraziła się wytrwałą odmową Józefa. Korzystając razu pewnego z tego, że znalazła się sam na sam z Józefem, pochwyciła go za suknię, kusząc do grzechu. Józef i w tym wypadku okazał się człowiekiem niezwykłej cnoty, gdyż zostawił w ręku Egipcjanki suknię, a sam uciekł. Chodzi tu o długą tunikę przepasaną w biodrach pasem, a nie o płaszcz, jak mają niektóre przekłady. Po domu nie noszono płaszczy, ale tuniki. Uciekł więc Józef niemal nago, haniebnie, ale i dostojnie równocześnie. Zmysłowa miłość Egipcjanki zmieniła się teraz w nienawiść. Podobny fakt maluje autor 2 Sm (13, 15), przedstawiając w sposób realistyczny zmianę uczuć syna Dawida Amnona do swej siostry przyrodniej Tamar, którą po zgwałceniu bez litości później wyrzucił ze swego domu.
Daniel Rops (Histoire sainte, Paris 1945, 50) daje psychologiczne uzasadnienie tej zmiany uczuć, mówiąc, że niewiasty z trudem przebaczają ten rodzaj obrazy.
Zresztą Egipcjanka po od mowie i ucieczce Józefa znalazła się w bardzo krytycznym położeniu. Wiedziała dobrze, że ją czekała ciężka kara. Prawo bowiem egipskie nakładało na tego rodzaju występki ciężkie kary, nie wyłączając śmierci. Według papirusu Westcar, pochodzącego z czasów XII dynastii (2000—1785), żonę głównego lekarza królewskiego Uba-Onera za dopuszczenie się cudzołóstwa kazał faraon spalić, a popiół jej wrzucić do rzeki.
W zbiorze maksym Ptahhotepa, pochodzących z czasów średniowiecznego Egiptu, tak jest napisane: ,,To jest (cudzołóstwo) chwila krótka, jak sen. Zarabia sobie na śmierć, kto jej chce doznać”.
13A wtedy ona, widząc, że zostawił swój płaszcz i że wybiegł na dwór, 14 zawołała domowników i powiedziała im tak: "Patrzcie, sprowadzono do nas tego Hebrajczyka, a on chce tu u nas swawolić! Przyszedł do mnie, aby się położyć ze mną, i zaczęłam głośno krzyczeć. 15 A gdy tak krzyczałam głośno, zostawił u mnie swój płaszcz i pospiesznie wybiegł na dwór!" 16 I zatrzymała jego płaszcz u siebie. A kiedy przyszedł pan Józefa do domu, 17 opowiedziała o tym zajściu tak: "Wszedł do mnie ów sługa, Hebrajczyk, którego do nas sprowadziłeś, aby ze mną swawolić. 18 A gdy zaczęłam krzyczeć, zostawił u mnie swój płaszcz i uciekł z domu" (Rdz, 39, 13-18).
Mając w swoim ręku tunikę, postanawia Egipcjanka użyć jej, aby dowieść swej niewinności. To samo uczyni, gdy później mąż powróci do domu. Używa bowiem w swym oskarżeniu dwukrotnie wyrazu hebrajskiego s-h-q, który — jak to wynika z Rdz 26, 8 — oznacza erotyczne zabawy. Na podstawie bowiem takiego odnoszenia się Izaaka do Rebeki Abimelech, patrząc na nich z okna swego domu, wywnioskował, iż byli małżonkami. Twierdzi, że jedynie przez swój krzyk zdołała się obronić przed tym napastnikiem.
Nienawiść Egipcjanki do Józefa ujawnia się w pogardliwym nazwaniu go „Hebrajczykiem”. Chciała widocznie przez to wyrażenie rozbudzić u domowników wrogość do Józefa, iż muszą oni słuchać rozkazów człowieka o tak niskim pochodzeniu. Pełna zaś udanego oburzenia na rzekomą rozwiązłość Józefa, wyraża żal do męża, iż Józefa przyjął do służby w swoim domu. Tekst biblijny nie podaje, czy Egipcjanin miał jakieś wątpliwości co do prawdziwości oskarżenia Józefa przez jego żonę. Nie ma też i aluzji do tego, czy przesłuchiwał Józefa w tej sprawie.
19Kiedy pan jego usłyszał te słowa swej żony, która mu dodała: "Tak postąpił ze mną twój sługa!" - zapałał wielkim gniewem. 20 Polecił schwytać Józefa i oddać go do więzienia, gdzie znajdowali się więźniowie faraona(Rdz, 39, 19-20).
Ostatnie wiersze nasuwają szereg trudności, gdyż jest w nich wzmianka o karze więzienia, jaka spotkała niewinnie oskarżonego. W kodeksie bowiem karnym ST brakuje wzmianki o karze więzienia. Nie wspomina też o tej karze kodeks Hammurabiego ani prawodawstwo asyryjskie. Ponadto wydaje się, że kara więzienia byłaby zbyt mała w stosunku do winy, jaką obciążono Józefa. Jeśli bowiem wolny Egipcjanin za znieważenie obcego małżeństwa był winny śmierci, to o ileż więcej winnym tej kary był niewolnik, gdy nadużył zaufania swego pana. Toteż wielu komentatorów sądziło, że właściwie Egipcjanin rozgniewał się nie na Józefa, ale na swą żonę, nie wierząc jej oskarżeniom. Dla pozoru jedynie przeniósł on Józefa na inne stanowisko, aby go uwolnić od dalszych nagabywań swej żony. Jeszcze inni komentatorzy starają się wyjaśnić tę łagodną karę wielkim przywiązaniem tego Egipcjanina do Józefa.
Więzienie, do którego wtrącono Józefa, nosi nazwę bet hassöhar. Wyrażenie to poza historią Józefa (39, 20-23 i 40, 35) nie występuje w innych tekstach biblijnych. Samo słowo sähar znaczy okrążać, stąd w formie rzeczownikowej jakiś okrągły przedmiot. W połączeniu z bët oznacza okrągłą budowlę; taką to formę miały hetyckie twierdze. LXX przełożyła to wyrażenie przez warownia, twierdza.
Z tego wynikałoby, że kara Józefa jak i więźniów królewskich polegała na pracach przy budowie twierdzy. J. Vergote (dz. cyt., 27) przypuszcza, że chodzi tu o twierdzę Sile, która stanowiła administracyjne i strategiczne centrum w szeregu twierdz we wschodniej delcie Nilu.
Opowiadanie biblijne o kuszeniu Józefa ma wiele podobieństwa do egipskiej opowieści o dwóch braciach z czasów XIX dynastii (1225 r. przed Chrystusem), przekazaną na papirusie d’Orbiney, znajdującym się w British Museum.
A oto to opowiadanie wg tłumaczenia T. Andrzejewskiego, dz. cyt., 136—151.
Było raz — powiadają — dwóch braci z jednej matki i jednego ojca. Anup — było na imię starszemu, Bata — było na imię młodszemu, Anup miał dom i żonę, a jego młodszy brat byt dla niego jak syn...
Wiele dni potem, gdy byli na polu, zbrakło im ziarna; starszy brat posłał młodszego, mówiąc; — Pobiegnij, proszę, do wsi i przynieś nam ziarna. Młodszy brat zastał żonę swego starszego brata siedzącą i czeszącą się. Rzekł do niej: — Wstań i daj mi ziarna. Muszę biec na pole, bo brat mój czeka na mnie. Nie marudź.
Odpowiedziała mu: — Idź sam. Otwórz spichlerz i zabieraj, co ci się podoba —
nie przerwę przede czesania. Młodzieniec wszedł więc do obory i wziął wielki garnek, bo chciał zabrać dużo ziarna, nasypał Jęczmienia i pszenicy i wyszedł.
Wtedy zapytała go: Ile waży to, co niesiesz na ramieniu? Odpowiedział: —
Pszenica — 3 worki, jęczmień 2 worki, razem 5, tyle niosę na ramieniu. Tak
jej odpowiedział. A ona znów odezwała się do niego: — Moc wielka jest w tobie — codziennie podziwiam twoją siłę. Zapragnęła poznać go, jak się poznaje mężczyznę. Podniosła się więc, uczepiła się go i powiedziała: — Chodź, spędzimy razem chwilkę, połóżmy się. Wyjdzie ci to na korzyść, bo zrobię ci piękne ubranie.
Lecz młodzieniec stał się jak rozwścieczony leopard, gdy usłyszał to podłe wyznanie, które mu uczyniła. Ona zaś przestraszyła się okropnie. Tak się
do niej odezwał: — Jak to? Ty przecież jesteś dla mnie jak matka, a twój mąż
jest dla mnie jak ojciec i starszy jest ode mnie, i wychował mnie. Co mi tu
za ohydne paskudztwa wygadujesz! Tylko nie mów więcej czegoś takiego. Ja
też nie powiem o tym nikomu, ani nie pozwolę, by się z moich ust do kogokolwiek doniosło. Podniósł swoje brzemię i poszedł na pole...
Tymczasem żona starszego brata bala się skutków swego wyznania. Przyniosła więc tłuszczu i łoju i udawała pobitą, żeby móc powiedzieć swemu mężowi: "To twój młodszy brat mnie pobił”. Kiedy jej mąż powrócił wieczorem, tak jak to robił codziennie, i wszedł do domu, zastał żonę leżącą — udawała
chorą. Nie polała mu rąk wodą, jak to czyniła zwykle, i nie zapaliła przed nim światła, tak że w domu było ciemno, a ona leżała wymiotując. Mąż spytał ją: Co ci się stało? — Nic mi się nie stało, tylko twój
młodszy brat, gdy przyszedł po ziarno dla ciebie, zastał mnie siedząca samotnie i powiedział mi: ,,Chodź, spędzimy razem chwilkę, połóżmy się (włóż swoją perukę). Tak powiedział, ale ja go nie usłuchałam: — Czyż nie jestem dla ciebie jak matka? A twój starszy brat nie jest dla ciebie jak ojciec? — rzekłam. Wtedy przestraszył się i pobił mnie, żebym ci tylko nie doniosła. Lecz jeśli zostawisz go przy życiu, ja umrę. Uważaj, gdy wróci, nie słuchaj go. Taka jestem nieszczęśliwa przez to ohydne wyznanie, które mi dziś uczynił.
Wtedy starszy brat stal się jak leopard — naostrzył swoją dzidę I wziął ją do ręki. Potem stanął za drzwiami obory, żeby zabić swego młodszego brata, gdy nocą wróci wpuścić bydło do obory.
Kiedy słońce zaszło, młodszy brat załadował na siebie najrozmaitsze polne trawy, tak jak to robił codziennie, i powrócił. Ale gdy pierwsza krowa weszła do obory, tak się odezwała do swego pasterza: — Strzeż się, twój starszy brat stoi tam z dzidą w ręku, żeby cię zabić. Uciekaj przed nim. Usłyszał, co mówiła pierwsza krowa. Weszła inna i powiedziała to samo. Zajrzał więc pod drzwi i zobaczył nogi swego starszego brata, który stal za drzwiami z dzidą W ręku. Wtedy złożył swój ciężar na ziemi i rzucił się do ucieczki, a starszy brat pobiegł z dzidą za nim.
Wówczas młodszy brat pomodlił się do Re-Har-achtej: — Panie mój dobry! Tyś jest tym, który osądzisz złoczyńcę i sprawiedliwego. Re wysłuchał jego próśb. Re stworzył wielką wodę pełną krokodyli między nim a jego starszym bratem — jeden z nich był na jednym brzegu, drugi
na innym. Starszy brat uderzył się dwa razy po dłoni, że nie zdążył go zabić. Tymczasem młodszy brat zawołał doń z brzegu: — Stój tu, aż rozjaśni się ziemia. Gdy słońce wzejdzie, zostanie my rozsądzeni przez Re, a on odda zło czyńcę sprawiedliwemu. Ja bowiem nigdy nie wrócę do ciebie ani nie będę tam, gdzie ty będziesz — odejdę w dolinę Sosen. Kiedy rozjaśniła się ziemia i wstał następny dzień, wzszedł Re-Har-achtej i jeden ujrzał drugiego. Wtedy młodzieniec tak się odezwał do swego starszego brata: — Czemuś mnie gonił, żeby zabić zdradliwie, nie słuchając tego, co usta moje mówiły? Jestem przecie twym młodszym bratem,ty zaś jesteś dla mnie jak ojciec, a twoja żona jest dla mnie jak matka. Kiedy posłałeś mnie, abym przyniósł ziarna, twoja żona powiedziała mi: — Chodź spędzimy razem chwi1kę połóżmy się. Lecz patrz, ona to wszystko tobie poprzekręcała...
Później w utworze egipskim znajdują się różne fantastyczne przygody Baty i jego dojście do godności faraona.
Są pewne zbieżności tego opowiadania z biblijną historia o kuszeniu Józefa. Przede wszystkim i tu, i tam jest ten sam motyw: oskarżenie młodzieńca przez zamężna, niewiastę. Obaj ci młodzieńcy odznaczają się sumiennością, uczciwością i wstrętem do grzechu z obcą niewiastą. Bata spełniał wiernie rozkazy brata, a Józef Egipcjanina. Obok tych podobieństw jest jednak wiele różnic.
Opowiadanie egipskie obfituje w różne dziwaczne elementy, jak przemawianie krów ludzkim językiem, cudowne powstanie rzeki, rozdzielającej dwóch braci itp. Tymczasem opowiadanie biblijne cechuje trzeźwość i realizm. Toteż trudno mówić o zależności od siebie tych dwóch opowiadań. Można jedynie przyjąć współzależność literacką obu opowiadań, objawiającą się zwłaszcza w tym, że oskarżycielki w nich przypisują swoje własne przewiny fałszywie oskarżonym młodzieńcom.
Inne tematy w dziale Społeczeństwo