1Potem opuścił Ateny i przybył do Koryntu. (Dz. Ap. 18,1)
Wszystkie bóstwa starożytności znajdowały w Koryncie swoich czcicieli. Panteon rzymski pomieszał się tu z greckim, aby z kolei ulec wpływom wschodnim. Obok Jowisza Kapitolińskiego czczono Wielką Macierz bogów, Asklepios odbierał cześć na równi z Serapisem". Nie brakło i wtajemniczeń w misteria. Na ich istnienie wskazuje świątynia Izydy, a trudno pomyśleć, aby Dionizos-Bakchos nie miał w Koryncie zwolenników.
Ponad wszystkie wszakże świątynie i kulty słynęła świątynia Afrodyty na szczycie Akrokoryntu. Feniccy założyciele miasta przynieśli ze sobą kult swej rodzinnej bogini Asztarty wraz z właściwym mu wyuzdanym ceremoniałem. Choć wyparci przez Greków skierowali się w inne strony, pozostawili na miejscu Asztartę z jej kultem. Grecy nazwali Asztartę Afrodytą i przyjęli całkowicie wschodni ceremoniał stosowany długo na Akrokoryncie. Jego cechę charakterystyczną stanowiła tzw. hierodulia, tj. prostytucja sakralna uprawiana przez kapłanki.
Dekadencja religijna Koryntu zaszła tak daleko, ze kapłankom Afrodyty okazywano cześć publiczną podobnie jak rzymskie Westalki, miały one prawa do pierwszych miejsc w teatrze i nie kto inny, jak wybitny liryk Simonides, sławił skuteczność ich modłów w walce z Persami o wolność Grecji.
Ten to kult Venus vulgivaga, jak ją nazywał lud rzymski, czynił z Koryntu miasto rozkoszy w specyficznym znaczeniu, do którego zdążali nie tylko marynarze i handlowcy, ale przeżarci sceptycyzmem żądni użycia Grecy i Rzymianie Korintiadzein - żyć po koryncku, znaczyło tyle co oddawać się rozpuście w sposób wyszukany. Mogli to czynić przede wszystkim ludzie zamożni, stąd „bon mot" przypomniane przez Strabona, które przetłumaczył Horacy: Non cuivis homini contingit adire Corinthum – Nie każdy może iść do Koryntu.
Liczbę kapłanek w świątyni oblicza Strabo na ponad 1000 i sama ta liczba rzuca wymowne światło na atmosferę panującą w mieście.
Jednej z wybitniejszych heter Afrodyty, Lais, na drodze wiodącej do Kenchr wystawiono symboliczny pomnik: wyobrażał on lwicę trzymającą w pazurach barana. Trudno o bardziej dosadne podkreślenie roli kapłanek Afrodyty w stosunku do nawiedzających jej świątynię czcicieli.
Sława Koryntu jako miasta rozkoszy, w pismach autorów starożytnych przesłania wszystko inne. Ale nie można wykluczać zainteresowań naukowych czy artystycznych wśród jego mieszkańców. Co prawda Korynt helleński nie pozostawił pod tym względem jakiejś bogatej tradycji, a położenie miasta i zajęcia Koryntian nigdy nie sprzyjały pielęgnowaniu sztuk i nauk. Gdy jednak już w drugim wieku Aelius Aristides w swej mowie istmijskiej głosi ze Korynt słynął z liczby swych szkół i gimnazjów, a retorów i filozofów spotkać tam było można na każdym zakręcie ulicy, to nie da się odrzucić z góry jego świadectwa po uwzględnieniu zwykłej w takich wypadkach retorycznej przesady. Epiktet utrzymuje, że ucząca się młodzież marzyła o udaniu się do Koryntu w celu pogłębienia swych wiadomości. Dodać by, należało, że odbywane co dwa lata igrzyska istmijskie ku czci Posejdona (od 582 przed Chr.) nie ustały nawet po zburzeniu Koryntu. Ściągały one i w czasach rzymskich licznych uczestników, którzy w zawodach muzycznych, atletycznych i wyścigach konnych ubiegali się o zwycięstwo. W czasie ich trwania ożywiało się życie Koryntu, zwłaszcza gdy stawały się one okazją do proklamacji ważnych aktów politycznych, jak np. ogłoszenie wolności Greków za Nerona w roku 67 po Chrystusie.
Do tego to miasta postanowił się udać Paweł po opuszczeniu Aten celem głoszenia w nim Ewangelii. Drogą lądową, idąc przez Eleusis i Megarę, już w drugim dniu podróży (85 km od Aten) mógł się znaleźć w Koryncie. Podróż morska między Pireusem a Kenchrami trwała zaledwie dzień jeden. Nie wiadomo, w jaki sposób dotarł Paweł do Koryntu.
W mieście takim jak Korynt nie mogło braknąć Żydów, osiedlających się głównie w ośrodkach handlowych Śródziemnego Morza. O istnieniu gminy żydowskiej w Koryncie świadczą nie tylko „Dzieje Apostolskie", ale i pewna inskrypcja, omówiona obszernie przez A. Deissmanna, będąca zapewne fragmentem napisu pomieszczonego nad wejściem do synagogi. Jej treść: (SYNA) GOGE EBR(AION) wyraźnie na to wskazuje. Deissmann, który badał ją szczegółowo w muzeum korynckim, gdzie się dotychczas znajduje, czas jej powstania oznaczył na 100 przed Chr. do 200 po Chr. i poważnie liczył się z możliwością, że pochodzi ona z synagogi, w której nauczał Paweł.
Do dzielnicy żydowskiej skierował się Paweł po „swoim przybyciu do Koryntu. Był sam i w trosce o zapewnienie sobie możności działania należało najprzód pomyśleć o zyskaniu oparcia w mieście tak dużym. Praca rąk własnych jedynie mogła mu dać swobodę poczynań i niezależność stanowiącą jeden z punktów jego programu.
2Znalazł tam pewnego Żyda, imieniem Akwila, rodem z Pontu, który z żoną Pryscyllą przybył niedawno z Italii, ponieważ Klaudiusz wysiedlił z Rzymu wszystkich Żydów (Dz. Ap. 18,2).
Przypadek zrządził, że zetknął się w Koryncie z pewnym Żydem, imieniem „Akulas (Aquila), pochodzącym z Pontu. Ten wraz z żoną swoją Priscillą (Priscilla jest formą zdrobniałą imienia Prisca) przybył właśnie niedawno z Rzymu, zmuszony do opuszczenia go z powodu dekretu Klaudiusza skazującego wszystkich Żydów na wygnanie ze stolicy imperium (Dz. Ap. 18, 2). Ten szczegół opisu Łukasza ma swoje potwierdzenie w tekstach historyków rzymskich i pozwala ustalić prawdopodobną datę przybycia Pawła do Koryntu.
W Rzymie Żydzi osiedlili się od czasów, gdy książę z rodu Hasmonejczyków, Szymon, uzyskał od senatu uznanie niepodległości swego państwa i ważne prerogatywy dla najwyższego kapłana. Corocznie wysyłali oni dary do świątyni jerozolimskiej. Po powrocie Pompejusza ze Wschodu wielu jeńców wojennych sprzedano na rynkach jako niewolników. Obdarzeni później wolnością, pozostali oni w Rzymie, zamieszkując głównie dzielnicę zatybrzańską (Regio Trans tiberina).
Władcy Rzymu nie zawsze okazywali im swoją życzliwość. Po śmierci Juliusza Cezara Żydzi przez noce całe zawodzili żale nad jego zwłokami z wdzięczności za otrzymane dobrodziejstwa. August nie omieszkał pójść jego śladem. Ale już Tyberiusz usunął ich z Rzymu lub wysłał na Sardynię do walki z bandytyzmem. Zaprzyjaźniony z Agryppą I Kaligula nie występował przeciwko Żydom rzymskim. Jego następca Klaudiusz na początku swego panowania potwierdził im przywileje i dopiero później wydał dekret skazujący ich na. wygnanie."
Otóż według Swetoniusza powodem tej zmiany polityki cesarskiej w stosunku do Żydów był dekret cesarski spowodowany był niepokojami w gminie żydowskiej: Iudaeos impufsore Chresto assidue tumultuantes Roma expulit. Powodem zatem było rozszerzanie się w Rzymie chrześcijaństwa już w tym czasie. Zdaje się bowiem nie ulegać wątpliwości, że „Chretos" oznacza Chrystusa, podobnie jak „chrestiani" - chrześcijan. Historyk rzymski nie bardzo był zresztą o tym poinformowany, skoro mógł przypuszczać, że „Chrestos" osobiście wszczynał niepokoje w Rzymie. Datę powyższego zdarzenia pozwala ustalić notatka Orozjusza. Z tekstu Dio Kasjusza wynikałoby, że już w pierwszym roku panowania Klaudiusza, Żydzi zmuszeni byli Rzym opuścić. Ale chodzi tu najprawdopodobniej o prawo zgromadzeń. Gdy wydany w tym względzie zakaz okazał się nieskuteczny, już w dziewiątym, roku panowania tego cesarza -wydany został dekret banicyjny.
Dziewiąty rok panowania Klaudiusza „przypada na 49-50,.a ponieważ Aquila przybył do Koryntu niedawno zatem Paweł spotkał się z nim około 51 roku naszej ery.
Ale jeszcze lepsze, że wszystko zdaje się wskazywać na to, że Aquila wraz z Priscillą byli już chrześcijanami. Łukasz nie mówi wprawdzie o tym wyraźnie, ale sposób, w jaki opisuje spotkanie z Pawłem, każe się tego domyślać. Nigdzie nie mówi np. o ich nawróceniu i chrzcie, a z listu do Koryntian wynika, że na pewno nie byli oni ochrzczeni przez Pawła (1 Kor. 1, 14). Z powodu rozruchów, wszczętych przez Żydów rzymskich w sposób dobrze znany z pobytu Pawła w Antiochii Pizydyjskiej (Dz. Ap. 13, 50),w Lystrze (14, 19), w Tessalonice (17, 5) i w Berei (17, 13), interweniowały władze państwowe i nie rozróżniając między chrześcijanami a Żydami, skazały wszystkich na wygnanie. Aquila i Priscilla należeli właśnie do liczby tych chrześcijan, którzy objęci dekretem udali się do Grecji i Azji Mniejszej.
Przyszedł do nich, 3 a ponieważ znał to samo rzemiosło, zamieszkał u nich i pracował; zajmowali się wyrobem namiotów (Dz. Ap. 18,3).
Znajomość z nimi pozwoliła Pawłowi zająć się w Koryncie pracą ręczną. Wyrób namiotów, z którym zapoznał się w swoim Tarsie, zapewniał mu dostateczne utrzymanie. A ponieważ Aquila wraz z żoną uprawiali, to samo rzemiosło, wspólnymi siłami mogli przystąpić do pracy.
4 A co szabat rozprawiał w synagodze i przekonywał tak Żydów, jak i Greków (Dz. Ap. 18,4).
Środowisko, w jakim przebywali, dawało Pawłowi niejednokrotnie okazję do nauczania Ewangelii Akcję główną prowadził i tutaj na terenie miejscowej synagogi
5Kiedy Sylas i Tymoteusz przyszli z Macedonii, Paweł oddał się wyłącznie nauczaniu i udowadniał Żydom, że Jezus jest Mesjaszem (Dz. Ap. 18,5).
W działalności Pawła w Koryncie rozróżnić można dwa „etapy: etap pierwszy, trwający do przybycia Syli, i Tymoteusza z Macedonii, oraz etap drugi, już po przybyciu" obydwu tych Apostołów.
W okresie pierwszym Paweł przez wiele tygodni nauczał w synagodze. Wydaje się jednak, że nauczanie to miało charakter jedynie przygotowawczy. Nauczony doświadczeniem w Azji Mniejszej, w Tessalonice i w Berei, nie przystępował już bezpośrednio do wysnuwania ostatecznych wniosków ze Starego Testamentu z zastosowaniem do osoby Chrystusa, nie po przestawał na nakreśleniu właściwego tła mesjanicznego, na którym dopiero osoba Chrystusa zjawić by się mogła. Znając skądinąd, choćby tylko w ogólnych zarysach z mowy w Antiochii Pizdydyjskiej, poglądy Pawła pa Stary Testament oraz jego uzdolnienia dialektyczne należałoby, przypuszczać, że wywodów jego słuchano z zainteresowaniem, i to nie tylko ze strony Żydów, ale i tych pogan, którzy się przy synagodze grupowali.
Taki stan rzeczy zmienił się z chwilą przybycia Syli i Tymoteusza. Wieści z kościołów Macedonii okazały się jak najlepsze. Pomyślano nawet o nadesłaniu Pawłowi zasiłku, o którym pisać będzie później do Koryntian z naciskiem: „A będąc u was i niedostatek cierpiąc, nikomu nie byłem ciężarem: gdyż to, czego mnie brakowało, dołożyli bracia" przybyli z Macedonii" (2, Kor. 11, 9). Pozwoliło mu to na, spotęgowanie działalności ewangelizacyjnej o wyraźnym już charakterze. Już nie o mesjanizmie w ogóle, ale o realizacji zapowiedzi mesjańskich w osobie Chrystusa począł Paweł mówić w synagodze.
6 A kiedy się sprzeciwiali i bluźnili, otrząsnął swe szaty i powiedział do nich: "Krew wasza na waszą głowę, jam nie winien. Od tej chwili pójdę do pogan" (Dz. Ap. 18,6).
Wywołało to w Koryncie, jak i gdzie indziej, dyskusje i sprzeciwy o gwałtownym przebiegu. Łukasz zaznacza, że Żydzi dopuszczali się nawet bluźnierstw przy tej okazji (18, 6). Zerwanie z synagogą stało się wobec tego koniecznością. Ze słowami „Krew wasza na głowę waszą (Dz. Ap. 18, 6), co znaczy: „Zguba wasza jest waszym tylko dziełem, opuścił Paweł synagog postanawiając rozwinąć pracę wśród pogan w Koryncie.
7 Odszedł stamtąd i poszedł do domu pewnego "czciciela Boga", imieniem Tycjusz Justus. Dom ten przylegał do synagogi. 8 Przełożony synagogi, Kryspus, uwierzył w Pana z całym swym domem, wielu też słuchaczy korynckich uwierzyło i przyjmowało wiarę i chrzest. 9 W nocy Pan przemówił do Pawła w widzeniu: "Przestań się lękać, a przemawiaj i nie milcz, 10 bo Ja jestem z tobą i nikt nie targnie się na ciebie, aby cię skrzywdzić, dlatego że wiele ludu mam w tym mieście". 11 Pozostał więc i głosił im słowo Boże przez rok i sześć miesięcy (Dz. Ap. 18,7-11).
Dotychczasowy wysiłek wydał jednak pewne rezultaty. Wraz z Pawłem opuściła synagogę nie tylko wielka rzesza pogan szukająca tam dotychczas prawdziwego Boga, którego w panteonie pogańskim odnaleźć nie mogła, ale i niektórzy Żydzi uznający słuszność wywodów Apostoła. Co więcej, „na czele tych ostatnich stanął sam przełożony synagogi (ppyoc), Kryspus, który przyjął chrześcijaństwo waz z całym domem swoim (Dz. Ap. 18, 8). Chociaż zaprzeczyć się nie da, że, niekiedy nadawano go w celu wyróżnienia pewnych osób, to jednak zasadniczo przysługiwał on temu, kto stał na czele synagogi i kierował religijnym życiem gminy. Funkcja ta skupiała się zazwyczaj w jednym ręku. Tylko w szczególnych wypadkach, jak w Antiochii Pizydyjskiej, i członkowie rady przybocznej synagogi otrzymywali ten tytuł.
Kryspus tylko jako mąż „zaufania patriarchy mógł stanąć na czele gminy żydowskiej w Koryncie. Jego nawrócenie było tym znamienniejsze, że z racji swego urzędu miał on czuwać nad czystością doktrynalną judaizmu. Wyznaczał on wygłaszających przemowy na zebraniach synagogalnych. I jeżeli Paweł przez szereg tygodni nauczał w synagodze korynckiej, to mógł to czynić nie tylko za wiedzą, ale jedynie za przyzwoleniem Kryspusa.
Po zerwaniu z synagogą schronienia młodej gminie chrześcijańskiej udzielił w domu swoim Titius Justus. Był to poganin należący widocznie do zamożniejszych obywateli miasta. Jego łacińskie imię składające się z nomen i cognomen wskazuje, nawet na obywatelstwo rzymskie. Należał on prawdopodobnie do liczby kolonistów korzystając w pełni z przysługujących praw . Uczęszczając do przylegającej do jego domu synagogi miał możność przysłuchiwania się wywodom Pawła. Odnalazł w nich to, co zdawało się odpowiadać najtajniejszym pragnieniom jego duszy. Przyjął wreszcie chrześcijaństwo i drzwi swego domu otworzył na oścież przed Pawłem i współbraćmi w wierze.
W domu takiego chrześcijanina mógł czuć się bezpiecznym. Mieszkanie Titiusa zamienił na kościół i rozpoczął gromadzić w nim wszystkich wyznawców nowej wiary, gdyż „wielu też z Koryntian słuchając uwierzyło i przyjmowało chrzest (Dz. Ap. 18, 8).
Przeciw nienawiści żydowskiej umocnił go Pan zapewnieniem, aby się nie lękał, bo nauczanie jego wyda wielkie owoce w Koryncie (Dz. Ap. 18, 10). To zapewnienie sprawiło, że był tam półtora roku, nie szczędząc trudu i wysiłków w dziele ustawicznego pomnażania liczby chrześcijan Jeżeli do miasta tego przybył początkowo „w słabości, bojaźni i ze drżeniem, może mając w pamięci niedawną ateńską klęskę", to z czasem okazał taki hart ducha, że będzie się mógł powołać nań wobec wszystkich: „a mowa moja i nauczanie moje nie polegały na przekonywających słowach mądrości ludzkiej, ale na okazaniu ducha i mocy: aby wiara wasza nie wypływała z mądrości ludzkiej, ale mocy Bożej.
Ponadto:
Karl Schubert (hebraista na Uniwersytecie Wiedeńskim) - Ostatnią rzeczą, jakiej oczekiwał Żyd od Mesjasza było to, że musi on cierpieć, umrzeć a następnie zmartwychwstać. Ostatnią rzeczą był krzyż i pusty grób w środku historii ( zgorszenie dla Żydów). Pogląd, że ostateczne zmartwychwstanie mogłoby być antycypowane ze względu na jednostkę - kimkolwiek by była, Nawet Mesjaszem - był dla judaizmu, we wszystkich jego orientacjach, zupełnie obcy.
Jens Jeremias (słynny niemiecki biblista) - Pierwotna chrześcijańska wiadomość o zmartwychwstaniu Jezusa z odstępem czasu, jaki go oddziela od powszechnego zmartwychwstania stanowi dla judaizmu zupełną nowość. A nawet dla absolutnie całej historii religii.
Inny współczesny biblista niemiecki Rudolf Schnackenburg - Jeżeli się twierdzi, że zmartwychwstanie nastąpiło dla jednej osoby Jezusa, to trzeba wnioskować, że to zjawienia się zmusiły do takiego twierdzenia. Myśl żydowska zupełnie do tego nie upoważniała.
Innymi słowy uczniowie Jezusa nie wymyśliliby sobie czegoś o czy nawet uczeni w piśmie nie wiedzieli. Zresztą w Ewangeliach widać wyraźnie, że wcale nie nadążają za Jezusem, gdy ten twierdzi, że Syn Człowieczy musi cierpieć, umrzeć a po trzech dniach zmartwychwstanie.
A.T Robinson, sławny egzegeta angielski:, Jeżeli ta niesłychana myśl o odosobnionym i przyśpieszonym zmartwychwstaniu Mesjasza powstała w żydowskiej mentalności apostołów, mogło to nastąpić tylko, dlatego, że narzuciło im się nie do pokonania, nie do odparcia doświadczenie zmartwychwstania Jezusa.
Reasumując zmartwychwstanie za czasów Jezusa było w judaizmie uważane za wydarzenie powszechne, z drugiej mesjańska interpretacja Cierpiącego sługi Jahwe była obca temu samemu judaizmowi, żadnej śmierci dla Mesjasza, a zatem żadnej konieczności powrotu do życia.
A więc co?
A więc świadkowie Paschy doznali czegoś, co ich mocno przekonało, że spotkali Jezusa we własnej osobie po jego śmierci i pogrzebie, bo w przeciwnym razie nigdy do głowy by im nie przyszło opowiadanie czegoś podobnego.
Na koniec uwaga, że w Starym Testamencie, nie brakuje, choć są rzadkie przykładów „zmartwychwstania”. Sam Jezus przecież wskrzesza córkę przełożonego synagogi Jaira, czy Łazarza. Ale tym, co nigdy nie występuje w literaturze żydowskiej jest zmartwychwstanie do chwały do nowej i stałej formy życia. Wszystkie opisane w Torze zmartwychwstania i te przypisywane działaniu Jezusa są tylko powrotami tymczasowymi do normalnego, ziemskiego życia.
Inne tematy w dziale Kultura