Tym, co łączyło wszystkich w jedną zwartą grupę społeczności (koinonia) czy kościoła (eklesia), a co sprawiało, że na innych czynili wrażenie sekty (airesis), była wiara wmesjańską i boską godność Chrystusa. Wszyscy krytycy bez wyjątku godzą się na to, że w gminie jerozolimskiej godność mesjańska Chrystusa przede wszystkim, brana była pod uwagę.
Stoi to w jak najściślejszym związku z przepowiedniami Starego Testamentu i stanowi jeden z ulubionych sposobów argumentacji chrześcijańskiej wobec Żydów, jak to wynika już z pierwszej mowy Piotra wygłoszonej w dniu Zesłania Ducha Św. (Dz. Ap. 3, 14). W ogóle podkreślić by należało, że w mowach skierowanych do słuchaczy w Jerozolimie punkt ciężkości spoczywa na idei mesjańskiej? Nie dziwi to tym bardziej, że mesjanizm był pomostem, który mógł wypełnić przepaść, jako wytwarzała się stopniowo między wyznawcami Chrystusa a judaizmem. Dlatego tak wiele mówią Apostołowie o zapowiedziach prorockich, o Synu Człowieczym znanym : księgi Daniela (7, 13) oraz licznych szczegółach towarzyszących sprawowanej przez niego władzy i wykonywaniu sądów.
Chrystus wyniesiony jest zdecydowanie ponad poziom stojący w żywym kontraście z mesjanizmem naówczas ogólnie przyjętym: mówi się o Nim jako o większym od Dawida (Dz. Ap. 2, 29-34 -Bracia, wolno powiedzieć do was otwarcie, że patriarcha Dawid umarł i został pochowany w grobie, który znajduje się u nas aż po dzień dzisiejszy. 30 Więc jako prorok, który wiedział, że Bóg przysiągł mu uroczyście, iż jego Potomek zasiądzie na jego tronie, 31 widział przyszłość i przepowiedział zmartwychwstanie Mesjasza, że ani nie pozostanie w Otchłani, ani ciało Jego nie ulegnie rozkładowi.
32 Tego właśnie Jezusa wskrzesił Bóg, a my wszyscy jesteśmy tego świadkami. 33 Wyniesiony na prawicę Boga, otrzymał od Ojca obietnicę Ducha Świętego i zesłał Go, 34 jak to sami widzicie i słyszycie. Bo Dawid nie wstąpił do nieba, a jednak powiada:
Rzekł Pan do Pana mego:
Siądź po prawicy mojej,), przypisuje Mu się funkcję rządzenia wszystkimi narodami (Dz. Ap. 10, 42 -On nam rozkazał ogłosić ludowi i dać świadectwo, że Bóg ustanowił Go sędzią żywych i umarłych. 43 Wszyscy prorocy świadczą o tym, że każdy, kto w Niego wierzy, przez Jego imię otrzymuje odpuszczenie grzechów".), jest On dawcą życia (Dz. Ap. 3,5 -Lecz Piotr wraz z Janem przypatrzywszy się mu powiedział: 5 "Spójrz na nas!". A on patrzył na nich oczekując od nich jałmużny. 6 "Nie mam srebra ani złota - powiedział Piotr - ale co mam, to ci daję: W imię Jezusa Chrystusa Nazarejczyka, chodź!" 7 I ująwszy go za prawą rękę, podniósł go. A on natychmiast odzyskał władzę w nogach i stopach. 8 Zerwał się i stanął na nogach, i chodził, i wszedł z nimi do świątyni, chodząc, skacząc i wielbiąc Boga.), kamieniem węgielnym zbawienia (Dz. Ap. 4, 11 -On jest kamieniem, odrzuconym przez was budujących, tym, który stał się głowicą węgła -(Psalm 118:22) — „A głowica węgła” to najwyższy, wieńczący kamień budowli. Wiązał on od góry dwie ściany, zapobiegając ich rozpadnięciu się i zawaleniu konstrukcji.); jest pośrednikiem między Bogiem i ludźmi oraz Zbawicielem wszystkich (Dz. Ap. 4, 12 -I nie ma w żadnym innym zbawienia, gdyż nie dano ludziom pod niebem żadnego innego imienia, w którym moglibyśmy być zbawieni".; 10, 43 -Wszyscy prorocy świadczą o tym, że każdy, kto w Niego wierzy, przez Jego imię otrzymuje odpuszczenie grzechów"); jest wreszcie Panem wszystkich — Panton Kyrios (Dz. Ap. 10, 36 -Posłał swe słowo synom Izraela, zwiastując im pokój przez Jezusa Chrystusa. On to jest Panem wszystkich.) — w znaczeniu, które domaga się bliższych wyjaśnień.
Otóż choć od roku 1913, tj. od czasu, gdy Bousset ogłosił swoje dzieło pt. ,,Kyrios Christos. Geschichte des Christusglaubens von den Anfängen des Christentums bis Irenaus", czyni się w kołach liberalnych różnicę między wiarą gminy Jerozolimskiej a wiarą późniejszego Kościoła w sprawie poglądu na postać Chrystusa i Jego kult. Usiłowano mianowicie wykazać, że kult Chrystusa w gminie jerozolimskiej nie istniał: chrześcijanie osiadli w Jerozolimie uważali Chrystusa za Syna Człowieczego” zgodnie z Jego nauczaniem oraz z przepowiedniami proroków; z Jego Osobą wiązano nadzieje rychłego odrodzenia religijnego w warunkach zgodnych z naczelną ideą religii Starego Testamentu, tj. z monoteizmem. Dopiero później, gdy chrześcijaństwo przekroczyło granice Palestyny i dotarto do ośrodków o kulturze helleńskiej (Antiochia), gdy zetknęło się z prądami uznającymi apoteozę i kult cezarów, których wielbiono jako kurios — cały ten skomplikowany aparat sakralno-polityczny zastosowano i do osoby Chrystusa: stał się on dla swych wyznawców jedynym godnym tej nazwy Kyriosem, Panem. Jest to tym bardziej zrozumiałe, że mesjanizm na terenie wyłącznie pogańskim nie stwarzał szczególnych warunków dla właściwego zrozumienia misji Chrystusa. Przyobleczenie go natomiast w szaty Kyriosa sprzęgało wszystkich jego wyznawców w jedną społeczność, dla której kult założyciela stawał się znamieniem szczególnym.
Powyższe rozumowanie Bousseta opiera się na całym szeregu przesłanek fałszywych, i dlatego jego obraz pierwotne go chrześcijaństwa zgoła nie odpowiada rzeczywistości. Kult cezarów miał według niego utorować drogę dla kultu Chrystusa, i to w ośrodkach helleńskich, tzn. nadających się do tego rodzaju propagandy. Niezależnie od tego, w jakiej formie kult cezarów znany byt już w początkach ery chrześcijańskiej oraz jakie znaczenie posiadał szczególnie w orientalnych prowincjach imperium — wiązanie z nim tytułu "Kyrios” w zastosowaniu do Chrystusa oparte jest na nieporozumieniu. Tytuł ten bowiem w tym znaczeniu znany jest już Ewangeliom (Mt. 10, 23—26; Mt. 21, 3; Mk. II, 3; Łk. 19, 31) i odpowiada jak najściślej tej atmosferze religijnej, jaka wieje z pouczeń Chrystusa i Jego stosunku do uczniów. Chrześcijanie jerozolimscy nie tworzą bynajmniej pierwszego ogniwa tej tradycji. Znana ona była już przedtem i daje temu wymowny wyraz sam Chrystus, gdy na Ostatniej Wieczerzy zwraca się do uczniów: Wy mnie nazywacie Mistrzem i Panem (didaskalos kai kyrios) i dobrze mówicie, bo jestem nim” (J. 13, 14). Skoro więc chrześcijanie jerozolimscy tytuł ten do Chrystusa stosują (Dz. Ap. 1, 24; 7, 59, 60; 10, 4; 11, 8, 9, 10; 9, 13) i posługuję się nim między, sobą mówiąc o Chrystusie (Dz. Ap. 9, 17, 27), to należy w tym upatrywać autentyczny wyraz wiary pierwotnego Kościoła. Nie wpływ gmin hellenistycznych, ale sama nauka Chrystusa była podstawą, że już w Jerozolimie upatrywano w nim Kyriosa, łącząc W ten sposób mesjańską i boską Jogo godność. co stanowiło istotną różnicę między judaizmem a Credo pierwotnego Kościoła. Wszystko inne od tej różnicy zależy i na jej tle dopiero właściwego nabiera znaczenia.
Ta wiara zresztą jest bezpośrednią przyczyną cudów działalnych przez Apostołów w imię Jezusa (Dz. Ap. 3,1-10; 5, 12. 15—16) i idących w ślad za tym prześladowań ze strony judaizmu, co na późniejszy rozwój religii miało wpłynąć w sposób decydujący.
Od pierwszej chwili istnienia rolę naczelną w niewielkiej grupie chrześcijan obejmują Apostołowie. Ujawnia się to między innymi w fakcie wyboru św. Macieja (Dz. Ap. 1, 15—26). na uwagę zasługuje przy tym warunek stawiany kandydatom: osobistego kontaktu z Chrystusem znajomości Jego życia ,,począwszy chrztu Janowego aż do dnia wniebowstąpienia" (Dz. Ap. 1, 22). Jest to ważne z tego względu, że decydująco wpłynęło na kompletne wyodrębnienie apostolatu chrześcijańskiego ze sfery znanej judaizmowi. Katalog Apostołów przytoczony przez "Dzieje Apostolskie” (1. 13) zawiera imiona znane z Ewangelii (Mt. 10, 2—4; Mk. 3, 16 —18: Łk. 6. 14—16) i dotyczy tych tylko, którzy specjalnie przez Chrystusa byli powołani w określonym celu czuwania nad rozwojem Kościoła tak, aby za pomocą przepisanych przez Założyciela środków wszyscy Jego Wyznawcy osiągnęli zbawienie. Jest to tzw. pierwotne znaczenie apostolatu chrześcijańskiego, obejmujące tylko dwunastu uczniów Chrystusa.
Dla wierzących Zmartwychwstanie Jezusa Chrystusa jest faktem obiektywnym, konkretnym i możliwym do stwierdzenia wydarzeniem, jakie miało miejsce „poza świadkami”, którzy ograniczyli się do przyjęcia go do wiadomości.
Dla niewierzących zmartwychwstanie jest natomiast hipotezą subiektywną. Czymś, co się może i dokonało ale wewnątrz domniemanych świadków, w mrocznej sferze ich pragnień, ich podniet i ich neurozy, może w ich mistyfikatorskiej woli.
Dla wierzących Zmartwychwstały jest dotykalnym ciałem: „Popatrzcie na moje ręce i nogi: to ja jestem. Dotknijcie Mnie (pselafao - grec. obmacajcie) i przekonajcie się: duch nie ma ciała i ani kości jak widzicie, że Ja mam (Łk 24,39). Dla niewierzących jest natomiast rzeczywistością zwodniczą, patologiczną i mroczną.
Łatwiej jest przyjąć, że apostołowie i uczniowie musieli ulec stwierdzonemu, bezspornemu faktowi, że stwierdzili rzeczywistość, której nie dało się zaprzeczyć, ponieważ przyciągała nie ich wyobraźnię, lecz zmysły. Od wzroku do słuchu aż po dotyk: wezwanie Jezusa, aby Go dotknąć.
A tymczasem próbuje się wmówić wierzącym coś absolutnie nieprawdopodobnego, pewnego rodzaju nadzwyczajną „podnietę” dla przezwyciężenia w uczniach przygnębienia wywołanego przez mękę i śmierć Jezusa. Wiadomo jak palące było rozczarowanie piątku. Tak wielkie, że grupa mężczyzn i kobiet, zagubionych, zabarykadowała się w domu w przekonaniu, że zostali oszukani. Bardzo stara tradycja łączy dzień sobotni z obecnością Maryi, która sama zachowywała mocną wiarę w zmartwychwstanie, podczas gdy wszyscy inni byli tak zawiedzeni, że grupa apostolska była bardzo bliska rozwiązania się, po tej przygodzie rozpoczętej z tak wielkimi wydarzeniami a zakończonej tak tragicznie.
Pozostawano, w sytuacji psychologicznie dokładnie przeciwnej tej zakładanej przez hipotezę, która domyśla się oczekiwania, nadziei, pragnienia, jakich tymczasem nie było.
O, wiele zatem bardziej uzasadniona jest teza, wg, której było to zdarzenie na tyle niespodziewane, na ile obiektywne (powtarzające się ukazywania Zmartwychwstałego), a nie teza o subiektywnych poruszeniach duszy dla wyciągnięcia tych zrozpaczonych z otchłani, do której zostali wtrąceni. Tylko konkretne fakty mogły zaradzić tak konkretnemu palącemu rozczarowaniu, nie żadne tam wymysły i wzdychania.
Celsus jako pierwszy uznał, że zjawienia się są tylko „zbiorowymi halucynacjami” (potem powtarzali to w zasadzie wszyscy aż do współczesnych – krytycy). Tymczasem wg uczonych takie zjawisko w zasadzie nie istnieje a już na pewno nie może być trwałe. Np. w Lourdes w 1858, na fali emocji wzbudzonej przez Bernardettę Soubirous, wielu młodych twierdziło, że też mieli widzenia Matki Bożej. W zasadzie nikogo nie udało się im przekonać a po paru dniach „epidemia wizjonerska” wygasła.
Doświadczenia mistyczne (pozytywne) jak i patologiczna halucynacja (negatywne) są ze swojej natury odosobnione. Na pewno nie wystarczyła „histeryczna kobieta – Maria Magdalena” Celsusa; ani nie wystarczyli inni, którzy usiłowali przekonać towarzyszy, że widzieli czy słyszeli Zmartwychwstałego, aby spowodować w pierwszej chrześcijańskiej wspólnocie „psychiczną epidemię”, która doprowadziłaby do tak bardzo trwałej i solidnej pewności, żeby nawet prowokować nią groźby Żydów (ryzykować posądzenie o bluźnierstwo) i Rzymian, a często i śmierć.
Dodatkowo, co jest absurdalne w przypadku zmyślenia o Zmartwychwstałym mówią, że ukazał się Marii Magdalenie, jako ogrodnik, anonimowy wędrowiec dwóm, którzy szli do Emaus, jako jakiś przechodzień lub rybak na brzegu jeziora. Nigdy w sposób majestatyczny, bez demonstracji splendoru i potęgi, które niewątpliwie mit by wymyślił lub halucynacja sobie wyobraziła. Właśnie to umniejszenie, to skromne zachowanie dodatkowo dementują hipotezę subiektywną.
Co ciekawe po Wniebowstąpieniu, ukazał się Pawłowi, podczas drogi do Damaszku, „jako światło z nieba jaśniejsze od słońca”, takie, że wszyscy upadli na ziemię (Dz 26,13).
Zatem podczas 40 dni, kiedy dał uczniom wiele dowodów, na to , że żyje, mówiąc im o królestwie Bożym (Dz 1,3n), Zmartwychwstały wybrał dyskrecję, jego Zjawienia są skromne.
Ten przedział przed i po Wniebowstąpieniu wydaje się potwierdzać, że autorzy Nowego Testamentu dalecy są od ulegania fantazji i relacjonują wydarzenia tak jak się one faktycznie miały. Jest pewne, że jego znajomym byłoby miło gdyby Jezus ukazał się im się w sposób chwalebny zaraz po wyjściu z grobu. Ale tak się nie stało, Boża strategia wybrała inne sposoby o wiele mniej głośne, a nawet ukryte, jeśli nie tajemne, a więc tak trzeba było relacjonować, ponieważ taka była prawda. Natomiast w przypadku Pawła prawda była w opowiadaniu, że Zmartwychwstały wybrał objawienie się w oślepiającej chwale.
Inne tematy w dziale Kultura