wqbit wqbit
1591
BLOG

Judasz-motyw zdrady i zwrotu kasy-rewelacja historyczna!!!

wqbit wqbit Historia Obserwuj temat Obserwuj notkę 5

 Imię Judasz, po hebrajsku Jehuda, jest dosyć częstym w Starym Testamencie. Nosił je jeden z synów patriarchy Jakuba, a konsekwentnie i pochodzące od niego pokolenie, jedno z dwunastu pokoleń Izraela. Etymologicznie łączy się ono z czasownikiem chwalić, co wyrażone jest w błogosławieństwie Jakuba udzielonym Judzie: „Judo, ciebie chwalić będą bracia twoi" (Rodz. 49, 8). Nawet w gronie apostołów było dwóch Judaszów, z których jeden był synem Jakuba: ‚„Juda Jakubowy" (Łk. 6,16; Dz. Ap. 1, 30). W przekładach zaznacza się przeważnie różnicę między nimi, nazywając jednego z nich „,Judą", a drugiego „Judaszem". Nie zważający na to autor czwartej Ewangelii zaznacza skrzętnie: ‚„Powiada mu Judasz, ale nie ten z Kariotu" (14, 22).

Ten przydomek „z Kariotu" nastręcza niemało trudności. Nazwa wskazywałaby na miejsce pochodzenia, chociaż w przekazie historycznym znana jest w różnej formie: Iskariot (Mk 3, 19; 14, 10; U. 6, 16), Iskariotes (Mt. 10, 4; 26, 14; Mk 14, 43; Łk. 22, 3; J. 12, 4; 13, 2),. Znajdujące się w niektórych manuskryptach formy Skariotes albo Skariot są oczywiście pochodnymi.

Chodzi o miejsce pochodzenia, jak na to wskazuje Ewangelia Jana, w której ojciec Judasza Szymon również nazwany jest Iskariotes (6, 71; 13, 26). A zatem cała rodzina pochodziła z miejscowości zwanej „Kariot

Znane są i inne przykłady takiego pochodzenia przydomka, lak np. u Józefa Flawiusza: „i jeszcze czwartego króla imieniem Istobos" (Antiq. 7, 6, 1) -,oczywiście chodzi tu o isz Tob, tj. o kogoś pochodzącego z miejscowości Tob. W myśl takiego znaczenia przydomka, Iskariot jest jedynie transkrypcją hebrajskiego isz Qarioth, tj. człowiek z Kariotu. Znaczeniu to przyjmowane jest ogólnie i nie brak potwierdzenia tego rodzaju zwrotu i w innych dokumentach historycznych.

Znano kilka miast tej nazwy w Palestynie: w Moabie (Jer. 48, 24; Am. 2, 2) oraz w Judei południowej (Joz. 15, 25). Za tym ostatnim opowiada się wielu autorów (I J.-M. Vost) jako za hipotezą najbardziej prawdopodobną". J. Klausner np, ojczyznę rodziny Judasza uważa miejscowość Krijoth, położoną na pół od Hebronu. Z faktu bowiem, że rodzina Judasza pochodziła z Karjo nie należy wysnuwać wniosku o stałym jej przebywaniu w tej miejscowości. Migracje zwłaszcza w granicach jednego pokolenia nie należały wówczas do rzadkości, a przydomek niekoniecznie świadczy o miej aktualnego zamieszkania.

W każdym razie nie ulega wątpliwości, że w gronie apostolskim tylko Judasz pochodził z Judei: inni byli Galilejczykami. Wytwarzało to pewną różnicę podyktowaną usposobieniem i poglądami. Trafnie uchwycił współczesny autor amerykański: „Życie Jezusa upływało między dwoma biegunami, Jerozolimą i Galilea. Jerozolima była miejscem, do którego ciągle powracał, ale stale przebywał w okolicach Jeziora Galilejskie w odległości ponad sto kilometrów na północ od Jerozolimy. Tu spędzał większą część swego krótkiego życia, w Nazarecie i w pobliskich miejscwościach jeziora położonego ponad 200 metrów poniżej poziomu morza: Galilea leży w spokojnej nizinie, Jerozolima natomiast wznosi się wyżynie owiewanej wiatrami. Galilea jest urodzajna i zasobna, Jerozolima osiadła na jałowych ugorach. W Galilei rosną maki i anemony cały krajobraz nasycony jest żywymi barwami, Jerozolima błyszczy złotem. Są to dwa światy tak różne, że mogłyby się znajdować na różny kontynentach" (R. Payne).

Ujawniło się to i w różnicy mieszkańców. Jedynym przedstawicielem Judei w gronie apostolskim był właśnie Judasz z Karjotu". Nie wiadomo w jakich okolicznościach przystał on do Chrystusa, ale nic nie wskazuje na to, że uczynił to w złych zamiarach. I widocznie wyróżniał się wśród innych, jeżeli Chrystus wybrał go i zaliczył do grona Dwunastu (Mt. 1,1-4; Mk 3, 13-19; Łk. 6, 12-16). Wprawdzie w katalogu apostołów imię jego umieszczone jest na ostatnim miejscu z wiele mówiącym uzupełnieniem: „który go też zdradził" (Mt. Mk) lub „który był zdrajcą" (Łk.), ale Ewangelie były pisane w czasie, w którym zdrada Judasza rzucała cień na jego imię od początku. Nie świadczy to bynajmniej o jego usposobieniu w chwili, gdy podążał za Chrystusem, i nie bez racji A. Loisy pisał, że Judasz początkowo w swych poglądach na mesjanizm nie różnił się niczym od innych apostołów".

Widocznie oczekiwania Judasza przy boku Chrystusa doznały zawodu albo przynajmniej układały się w sposób wyraźnie dla niego niepomyślny, jeśli podczas tzw. kryzysu galilejskiego spowodowanego zapowiedzią ustanowienia Eucharystii (J. 6, 22-64) stanął po stronie zgorszonych, wywołując tym powiedzenie Chrystusa: „Wszakże są między wami tacy, którzy nie wierzą. Wiedział bowiem Jezus od początku, którzy to nie wierzyli i kto miał go zdradzić" (J. 6, 65). Po pewnym czasie, wobec rozdwojenia wśród rzesz i odejścia wielu, raz jeszcze wrócił do tego tematu: „Czyż nie wybrałem was dwunastu? A jeden z was jest szatanem. A mówił o Judaszu Szymonowym, Iszkariocie; bo ten miał go zdradzić, a był jednym z dwunastu" (J. 6, 71-72).

Odtąd sytuacja Judasza przy boku Chrystusa była raczej dziwna. Czy liczył na jakąś zmianę i zrealizowanie swych narastających zamiarów? W każdym razie sprawował urząd skarbnika przechowującego ofiary składane na rzecz utrzymania Jezusa, Jego apostołów i innych potrzebujących ich pomocy. Jan zaznacza, że nosił trzos, po grecku glossokomon, przez to rozumieć należy specjalną torbę przeznaczoną do przechowywania pieniędzy (J. 12, 6). Jest to szczegół wiele mówiący, zwłaszcza w połączeniu ze zdarzeniem, które miało miejsce w Betanii pod Jerozolimą w przeddzień triumfalnego wjazdu do stolicy. Wtedy to Maria namaściła stopy Jezusa drogim olejkiem nardowym, którego cenę właśnie Judasz ocenił na 300 denarów (J. 12, 1-5), co było znaczną sumą, jeśli się zważy, że za Augusta denar był dzienną zapłatą zwykłego robotnika. Judasz nie ukrywał swego oburzenia z powodu tak wielkiego wydatku, i to pod pozorem, że olejek ten można było przecież sprzedać, aby wspomóc ubogich,. Referując to wydarzenie Jan daje jaskrawy wyraz swemu stosunkowi do Judasza pisząc: „A mówił to nie dlatego, żeby się troszczył o ubogich, ale że był złodziejem i mając trzos, wykradał to, co wkładano.

W ogóle, jeżeli charakterystyka Judasza zawarta u synoptyków nie oszczędza zdrajcy i piętnuje go w sposób wymowny, to w Ewangelii Jana nabiera ona odcienia specjalnego. Widocznie ten umiłowany uczeń Chrystusa wiedział o Judaszu więcej niż inni ewangeliści. „Zdrajcą" nazywają go wszyscy, ale tylko Jan nazywa go „złodziejem" (12, 6), „szatanem" (6, 70), „synem zatracenia" (17, 12). Ażeby sens tego ostatniego epitetu uchwycić należycie, mieć trzeba na uwadze, że tak właśnie Antychrysta nazwie św. Paweł (2 Tes. 2, 3).

Po opuszczeniu Wieczernika Judasz „udał się do członków Sanhedrynu, którzy go oczekiwali poczyniwszy już pewne przygotowania materialne i moralne. Materialne streszczały się w wydaniu rozkazu służbie przy świątyni, aby była gotowa do wyruszenia na niewielką, tajemniczą wyprawę".

Tymczasem po ustanowieniu Eucharystii Chrystus przemawiał do uczniów, kończąc święte obrzędy odśpiewaniem hymnu (Hallel), po czym wszyscy opuścili Wieczernik udając się w kierunku Góry Oliwnej. Droga nie była daleka i można ją było swobodnie przebyć w nieco więcej niż pół godziny.

A choć było już późno, to przecież miasto nie spało jeszcze. Zbyt wielu pielgrzymów przybyło do Jerozolimy na święto Paschy wypełniając nie tylko domy i ulice, ale również miejscowości podmiejskie, aby nawet w późnych godzinach wieczornych miasto me rozbrzmiewało ich gwarem, Przecież do obecności w tych dniach w świątyni Prawo zobowiązywało wszystkich mężczyzn dorosłych, zamieszkałych w Palestynie, z wyjątkiem kalek. Toteż napływ tłumów był olbrzymi i kapłani mieli me lada zadanie czuwać nad ofiarą baranka, składaną przez ojców rodzin. Józef Flawiusz oblicza, że w czasie święta Paschy, przypadającej na czas wojny z Rzymianami, złożono na ofiarę 255.600 jagniąt, a ilość obecnych w tym czasie w Jerozolimie historyk żydowski oblicza na 2.700.000, co byłoby liczbą fantastyczną. Toteż krytycy odnoszą się sceptycznie do tych obliczeń. Niezależnie jednak od tego przyjąć trzeba, że świątynia w czasie Paschy przybierała wygląd wyjątkowy. Zdążali bowiem do niej nie tylko Żydzi z Palestyny, ale i z krajów ościennych. W dniu tym spotykali się w Jerozolimie wszyscy wyznawcy mozaizmu mieszkający w różnych częściach świata, a miasto i świątynia rozbrzmiewały różnojęzyczną mową, w której oprócz języka aramajskiego rozróżnić można było język grecki, łaciński i inne”. Wobec powyższego nie należało bynajmniej do zadań łatwych wśród tego tłumu odnaleźć w porze nocnej Chrystusa i Jego apostołów. Toteż zdrada Judasza nie tylko ułatwiła, ale wręcz umożliwiła ujęcie Chrystusa z dala od tłumów i ewentualnych jego reakcji.

Z Wieczernika do Getsemani droga prowadziła wzdłuż południowych murów świątyni, skąd należało zejść w dół, minąć potok Cedron, aby znaleźć się u podnóża Góry Oliwnej,. Dosyć strome jej stoki od strony doliny Cedronu pokryte były w czasach Chrystusa (podobnie jak i dzisiaj) ogrodami. Wśród drzew oczywiście przeważały drzewa oliwne. Jeden z ogrodów ze względu na znajdującą się w nim tłocznię oliwy zwał się Getsemani (gat szemanim - tłocznia oliwy). Chrystus z jego właścicielem pozostawał prawdopodobnie w jakimś stopniu znajomości, skoro wolno mu było wraz z uczniami często ów ogród nawiedzać: „Jezus schodził się tam często z uczniami swymi" (J. 18, 2). Przybył też tam po odbyciu Ostatniej Wieczerzy w otoczeniu apostołów: tu miała miejsce Jego męka wewnętrzna i pojmanie przez wysłanników żydowskich.

Według Ewangelii Jana Getsemani leżało za potokiem Cedron i było ogrodem (18, 1). Mateusz i Marek mówią ogólnie o Górze Oliwnej (Mt. 26, 30; Mk 14, 26) i miejsce zwą „posiadłością" (Mt. 26, 36; Mk 14, 32). Łukasz tylko Górę Oliwną wymienia (22, 29).

Określenia zatem samych Ewangelii są dość wyraźne i dlatego dla pierwszych chrześcijan nie było rzeczą trudną odnaleźć to miejsce. Znał je Euzebiusz (263-340), a za czasów Hieronima (347-420) wystawiony już był kościół, o którym wspomina i Eteria jako o ecelesia elegans. Persowie w roku 614 jako jeden z pierwszych zburzyli kościół w Getsemani. Od czasu ich najazdu aż do krzyżowców na miejscu agonii Chrystusa w Getsemani istniało niewielkie oratorium. W wieku 12 krzyżowcy powiększyli sanktuarium, które później (r. 1392) przekazano pod opiekę franciszkanom.

Do Getsemani wkroczył Judasz na czele żołnierzy żydowskich, służby świątynnej i innych wysłanników Sanhedrynu (Mt. 26, 47; Mk 14, 43; Łk. 22, 47; J. 18, 3). W kilka tygodni później naoczny świadek wydarzeń - Piotr, wskaże na tego, który był przywódcą owego oddziału i kierował jego poczynaniami: „Judasza, który stał się przewodnikiem tych, co pojmali Jezusa" (Dz. Ap. 1, 16).. Uderzający jest przy tym sposób, w jaki Judasz według uprzedniej umowy miał wskazać Jezusa. Mógł przecież stanąwszy w pobliżu wskazać na niego niejako palcem mówiąc: To ten. Ale jak czytamy u Marka: „Zdrajca... jego dał im znak mówiąc: To ten, którego pocałuję, chwytajcie go a prowadźcie ostrożnie" (Mk 14, 44; por. Mt. 26, 48). Pocałunkiem pozdrawiali uczniowie nauczycieli, starszych czy członków rodziny. Wybranie tego symbolu przyjaźni czy miłości jako sposobu zdradzenia Chrystusa ma w sobie coś odrażającego.

Chrystus powitał Judasza zwrotem, który po polsku tłumaczy się niemal powszechnie: „Przyjacielu, po coś przyszedł?" (Mt. 26, 50),. Nie, „jest to dokładny przekład greckiego: Trudno jest przetłumaczyć to wyrażenie raczej idiomatyczne, którego sens trafnie uchwycił chyba św. Łukasz: „Judaszu, pocałunkiem zdradzasz Syna Człowieczego" (22, 48)1.

Ale dlaczego Judasz zdradził?

C h c i w o ś ć. Było to wyjaśnienie powszechnie przyjęte w katechezie apostolskiej, co jest zupełnie zrozumiałe ze względu na Ewangelię Jana nazywającą Judasza „złodziejem", wykradającym ofiary ze wspólnej kasy (12, 6). Ponadto czyż sam nie zażądał zapłaty za wydanie Sanhedrynowi Jezusa: „Co mi chcecie dać, a ja go wam wydam" (Mt. 26, 15). Chęć materialnego zysku jako motyw zbrodni narzucała się przeto sama przez się i uwzględniana być musi przez wszystkich egzegetów,. A funkcja skarbnika sprawowana w gronie apostolskim znakomicie ułatwiała Judaszowi jego niecne zadania. Byłoby chyba jednak zbytnim uproszczeniem zagadnienia, aby w chęci zysku materialnego upatrywać jedyny, a może nawet główny motyw zbrodni Judasza. Chociaż trzeba przyznać, że wartość rzeczy oceniał on od pierwszego rzutu oka i bez wahania wymienił cenę olejku spikanardowego przy namaszczeniu w Betanii: trzysta denarów (J. 12, 5). Jednakże suma wręczona mu przez Sanhedryn była stosunkowo nieznaczna: trzydzieści srebrników (syklów) równało się przecież 120 denarom, które niewykwalifikowany robotnik mógł zarobić w ciągu czterech miesięcy. Zresztą zapłatę tę Judasz zwrócił w geście dramatycznym, co warte jest podkreślenia. I wydaje się, że dobrze moment ten uchwycił autor znanej książki pt. „Dzień, w którym umarł Chrystus” J. Bishop, przytaczający zresztą w jej zakończeniu wcale poważną bibliografię. Zwrócił on uwagę na moment, gdy widząc rozwój wydarzeń związanych z procesem Chrystusa Judasz odnosi pieniądze do świątyni, chcąc zrzucić z siebie ciężar odpowiedzialności za to, co się stało: Mógł odkupić morderstwo, zwracając pieniądze. Jeżeli niczego nie przyjmie za zdradę - nie będzie zdrady. Tak być powinno. Prawo mówiło, że nie ma pełnej ugody, dopóki jedna z targujących się stron nie wejdzie w posiadanie towaru. Otóż Kajfasz posiadał Jezusa, ale Judasz unieważni ugodę, zwracając pieniądze.

Zawiedziona miłość. Judasz był na pewno zachłanny i chciwy na pieniądze, ale musiał być jeszcze i inny motyw jego postępowania. Istniały w nim zapewne przynajmniej dwa uczucia: miłość złota, która popchnęła go do zdrady Jezusa, i inna jeszcze miłość, która musiała być silniejsza, skoro po dokonanej zdradzie przezwyciężyła miłość złota i zmusiła Judasza do oddania pieniędzy, do potępienia swego czynu, do żalu nad niewinną ofiarą, a wreszcie do samobójstwa z rozpaczy. Co było przedmiotem tej miłości, tak przeciwnej miłości złota? Nic innego wymyślić niepodobna - choć długo by się nad tym zastanawiano - poza uznaniem za przedmiot miłości osoby samego Jezusa. Gdyby Judasz nie odczuwał do Niego miłości tak wielkiej, że chwilami przewyższała ona miłość złota, to ani nie oddałby pieniędzy, ani nie potępił swego czynu. Tak, ale skoro kochał Jezusa, dlaczego go zdradził? Zapewne, miłość jego była wielka, ale nie wyłączna, nie była to miłość szczodra, ufna, otwarta, jak Piotra czy. Jana; zawierała w swym płomieniu cos z dymnego czadu, coś z ciemności. Z czego składały się te ciemne elementy w miłości Judasza, nie wiemy i pozostanie to dla nas tajemnicą najwyższej nieprawości"'.

Przyspieszenie triumfu. Już Teofilakt (1038-1108), arcybiskup Ochridy w Bułgarii, podaje wiadomość o istniejącym za jego czasów oryginalnym wyjaśnieniu motywu zdrady Judasza. Apostoł ten, zdaniem owych nie nazwanych („Quidam") chrzescijan, nigdy me utracił swej wiary w mesjańską godność Chrystusa, pojmowanej oczywiście w sensie czysto politycznym, ale nie bez łączności z religijnymi ideami judaizmu, a powodowany chęcią zysku zdradzil Chrystusa w przekonaniu, że Jego niezwykła moc oprze się wszelkim zakusom Żydów. Dopiero gdy wydarzenia potoczyły się inaczej, żalem zdjęty, zwrócił pieniądze i popełnił samobójstwo.

Anlogicznego rozstrzygnięcia bronili niektórzy autorzy życiorysu Chrystusa w wieku 19 (H. E. G. Paulus, Ą. Neander, C. Hase). Według nich ani chęć zysku, ani obawa przed Żydami nie powodowały Judaszem, gdy ofiarował Sanhedrynowi swoje usługi. Ale jedynie chęć przysłużenia się triumfowi Chrystusa i przyspieszenia nastania czasów mesjańskich. Judasz był mesjanistą w sensie naówczas przyjętym, w czym zresztą nie różnił się przynajmniej początkowo od innych apostołów. Gdy, w pewnym momencie rzesze zamierzały ogłosić Chrystusa królem (J. 6, 1), nie można oprzeć się przekonaniu, że nie działo się to bez poduszczeń Judasza. Wjazd triumfalny do Jerozolimy stwarzał szczególnie sprzyjającą ku temu okazję. Ale i tej nie wykorzystał Chrystus spędzając dni następne w świątyni na nauczaniu nie mającym nic wspólnego z zamiarem inauguracji ery mesjańskiej. Judasz był wyraźnie zawiedziony. A chcąc za wszelką cenę doprowadzić do jakiegoś rozstrzygnięcia, ofiarował Sanhedrynowi swoje usługi, nie w zamiarze zdrady Chrystusa, ale w przekonaniu, że to przyspieszy rozwój wydarzeń i zapewni triumf Chrystusa i Jego sprawy. A wówczas i dla Judasza zmienią się czasy, których oczekiwał przecież przez lata swego pobytu u boku Chrystusa wraz z innymi apostołami.

Mesjanizm nacjonalistyczny. Ewangelie wyraźnie wskazują na to, ze zarówno Judasz, jak i inni apostołowie byli mesjanistami, tylko w nieznacznym stopniu w sensie prorockim, natomiast w pełnym sensie: owych nurtów pozabiblijnych, których wyrazem była ówczesna literatura apokryficzna. Mesjanizm ten o cechach niewątpliwie nacjonalistycznych można scharakteryzować w następujący sposób: „Mesjasz apokryfów jest władcą ziemskim, panującym w królestwie, które w następstwie przewidzianym przez proroka Daniela (rozdz. 2 i 7) zajęło miejsce czterech poprzednich. Jest on potomkiem Dawida (Ps. Sal. 17, 5. 23; 4 Ezdr. 12, 32), zjawiającym się niespodzianie po okresie wielkich klęsk i cierpienia (Hen. 80,), Palestyna i Jerozolima staną wówczas w pełni swej chwały, a naród wybrany opływać będzie w dobrobyt wszelkiego, rodzaju.

Księga Jubileuszów, Testamenty 12 Patriarchów i inne apokryfy wypełnione są opisami owego dobrobytu ziemskiego, jaki rozpocznie się z nastaniem ery mesjańskiej, a obrazu tego nie zaciemnia żaden wzgląd na życie przyszłe. Autorzy ich ograniczają swój horyzont wyłącznie do mesjanizmu ziemskiego, dopiero w apokryfach późniejszych zjawi się nuta eschatologiczna z powtórnym przyjściem Mesjasza, sądem i nagrodą lub karą pośmiertną. Za ilustrację tak pojętego mesjanizmu może służyć 17 Psalm Salomona, którego autor modlił się o zesłanie potężnego władcy: „Wejrzyj, Panie, i wzbudź dla nich króla ich, syna Dawidowego, w porze, którą Ty sam, Boże, wybrałeś, aby sługa twój objął królowanie nad Izraelem" (w. 21). Zadaniem jego będzie wyniszczenie „plemion bezbożnych" (w. 24). Oczyści z nich Palestynę tak, że stopą swą me splami jej żaden cudzoziemiec: „Rozdzieli (synów Boga swego) w krainie według pokoleń i nigdy już nie zamieszka u nich sąsiad ani obcoplemieniec" (w. 28). A wszystko to czynić będzie w „bojaźni Bożej", w „duchu wiary i sprawiedliwości" (w. 40), wsparty na potędze Boga, który sam jest „królem jego, i ulituje się nad wszystkimi narodami, które przed jego obliczem ucichły w trwodze"..

Jeśli nawet z zadań tak pojętego Mesjasza nie wyklucza się pewnych funkcji o charakterze religijnym, jednak wszelka myśl soteriologiczna jest im obca. Nawet 3 Księga Sybillińska nie miała o niej nic do powiedzenia swym pogańskim czytelnikom, ale autorzy jej cały swój mesjanizm skupili przy temacie dóbr doczesnych i potęgi ziemskiej (w. 489-808), grożąc zresztą Grekom i Rzymianom karami za bałwochwalstwo i zbrodnie moralne (w. 538-544; 601-623; 632-651).

Groźba ta tym bardziej zasługiwała na uwagę, że Sybilla żydowska usiłowała nawet określić czas zjawienia się Mesjasza, i to nawiązując do znanych wydarzeń historycznych: „Gdy Rzym zapanuje nawet nad Egiptem... nastanie największe królestwo nieśmiertelnego króla. Przybędzie Święty Książę (Mesjasz), który ujmie sceptr władzy nad całą ziemią po wszystkie czasy"(w.46-50)".

Judasz niezawodnie należał do mesjanistów typu nacjonalistycznego. Wyraz „Mesjasz" miał dla niego treść konkretną i upłynęło niemało czasu, zanim się przekonał, że Chrystus mesjanizm pojmował inaczej, na zwycięskiego wodza się nie nadawał i do rozprawy orężnej nie dążył. Wielu innych apostołów przeżywało ten kryzys własnych iluzji na swój sposób. Judasz chciał za wszelką cenę ratować własną przyszłość wobec nieuchronnej klęski swych dotychczasowych nadziei. Czy miłość złota odgrywała tu jakąś rolę? Zapewne tak. Ale nie tylko ona kierowała jego krokami, gdy zdecydował się iść do Sanhedrynu i ofiarować mu swoje niecne usługi. Był to niewątpliwie rodzaj zemsty za lata uważane za stracone. Było jednocześnie ubezpieczeniem się na przyszłość wobec niebezpieczeństwa, jakie zawisło nad Jezusem.

Oczywiście jest to tylko próba wytłumaczenia jego skomplikowanej psychologii, której adekwatnie nie przeniknął nikt, tak że tajemnicę Judasza należałoby właściwie uznać za me rozwiązaną. Miał rację jeden z dawniejszych cenionych egzegetów angielskich, gdy w zakończeniu swych rozważań o psychologii Judasza wyraził się, że „zbrodnia jest w dużej mierze wynikiem tysiąca motywów z niepowstrzymaną furią kłębiących się w umyśle zbrodniarza".

 

 

wqbit
O mnie wqbit

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (5)

Inne tematy w dziale Kultura