wqbit wqbit
2072
BLOG

Ujrzał i uwierzył-oto co Jan zobaczył w grobie. SENSACJA!

wqbit wqbit Historia Obserwuj temat Obserwuj notkę 1

 4Biegli oni obydwaj razem, lecz ów drugi uczeń wyprzedził Piotra i przybył pierwszy do grobu. 5 A kiedy się nachylił, zobaczył leżące płótna, jednakże nie wszedł do środka. 6 Nadszedł potem także Szymon Piotr, idący za nim. Wszedł on do wnętrza grobu i ujrzał leżące płótna 7 oraz chustę, która była na Jego głowie, leżącą nie razem z płótnami, ale oddzielnie zwiniętą na jednym miejscu. 8 Wtedy wszedł do wnętrza także i ów drugi uczeń, który przybył pierwszy do grobu. Ujrzał i uwierzył. (J 20, 4-9)

 

Dlaczego Jan - apostoł i ewangelista - był pierwszym, który uwierzył w zmartwychwstanie Jezusa? Co „ujrzał", aby „uwierzyć" (jak oświadcza w 8 wierszu 20 rozdziału swojej Ewangelii), po wejściu do grobu, za Piotrem, owego „ósmego dnia", który stał się pierwszą w historii niedzielą?

Tekst Jana, obok niego wersję i odnośną interpretację Antonia Persilego (Vittorio Messori „Mówią, że Zmartwychwstał”), kapłana, który poświęcił studia całego życia staraniom o rozszyfrowanie przyczyny tej nagle odzyskanej wiary.

Jan 20,5,5 A kiedy się nachylił, zobaczył leżące płótna, jednakże nie wszedł do środka. „Schyliwszy się, (Jan) ujrzał bandaże na ziemi, ale nie wszedł". Przekład Antonia Persilego: „Schyliwszy się, (Jan) spostrzegł rozpostarte opaski, ale nie wszedł".

Jak widać, oficjalne katolickie wydanie ma „leżące płótna"; wydanie uczonego tłumaczy: „rozpostarte opaski". Jest to decydujący problem dla samego ewangelisty, który w każdym z dwóch następnych wierszy (6 i 7) mówi o tych, które dla Tysiąclatki byłyby „płótnami na ziemi", podczas gdy dla Persiliego są zawsze i tylko „rozpostartymi opaskami". Co chciał  Jan przekazać, powtarzając trzy razy w trzech następujących po sobie wierszach te swoje keimena tá othónia, te linteamenta posita, jak tłumaczy łacińską Wulgata?

Otóż tłumaczy to zastosowana wobec Jezusa „technika" pogrzebu, zgodnej z żydowskimi prawami i zwyczajami, przez Józefa z Arymatei, przez jego pobożnego pomocnika Nikodema oraz, z pewnością, przez ich sługi.

Persili harmonizuje dotyczące się tego wzmianki, jakie podają Synoptycy, ze wzmiankami Jana, podkreślając, że ciało Ukrzyżowanego musiało zostać całkowicie zawinięte w wielkie płótno - całun - nie tylko w celu uniknięcia kontaktu żywych ze zwłokami samymi przez się nieczystymi, ale także z posłuszeństwa nakazowi nierozpraszania krwi kogoś, kto umarł z ranami na ciele.

Z tego samego zwoju płótna, z którego został zrobiony „całun", Józef z Arymatei - lub któryś jego sługa - odciął ta othónia: nie „bandaże", lecz „opaski". „Bandażami" bowiem związano zwłoki Łazarza, dla oznaczenia których Jan używa innego rzeczownika (11,44). Othónia, które powracają tutaj w trzech wierszach, były szersze: duże „opaski", którymi zostało owinięte całe ciało Jezusa, z wyjątkiem tylko głowy. Na głowie, którą już okrywał „całun", była nałożona „chusta".

Jak Don Persili doszedł do tej rekonstrukcji? Przede wszystkim zwracając uwagę na to, co zostało napisane przez Jana, „schyliwszy się, ujrzał opaski": skoro je tylko ujrzał, a nie całun, stało się tak widocznie dlatego, że całun był cały pokryty opaskami (z wyjątkiem głowy; ale Apostoł, stojąc na zewnątrz, widział tylko tę część, gdzie były nogi).

Jednak nie należy zapominać, że nieco wcześniej ten sam ewangelista mówił o owych othónia: „Zabrali więc ciało Jezusa i obwiązali je w bandaże razem wonnymi olejkami, stosownie do żydowskiego sposobu grzebania" (J 19,40). „Wonne olejki" to „około stu funtów mieszaniny mirry i aloesu" przyniesionych przez Nikodema. Było to 32 kilogramy i 700 gramów w stanie płynnym, z czego część została wylana na pogrzebowy kamień dla przygotowania „łoża" zapachów, druga część służyła do namaszczenia wewnętrznych ścian grobu (oto dlaczego taka ilość, która wielu krytykom wydawała się nieprawdopodobna) i reszta została wylana na całun.

„Opaski" owinięte wokół ciała Jezusa, aż do całkowitego pokrycia całunu, miały także za zadanie zapobiegać zbyt szybkiemu wyparowywaniu wonnej cieczy, co nastąpiłoby, gdyby całun był w kontakcie z powietrzem. Takie wydaje się też zadanie chusty na głowie. Skoro już był całun, który ją owijał, po co ten dodatkowy kawałek płótna? Miał ścisły powód: chronienie roztworu mirry i aloesu przed nadmiernie szybkim wyparowaniem.

„Opaski" więc, nie „płótna": kompletne pokrycie aż po szyję. i przede wszystkim „rozpostarte" (Persili). Tekst grecki bowiem mówi, że othónia były keimena. A więc jest tutaj imiesłów czasownika keimai, który odpowiada łacińskiemu jacere, leżeć. Jak wyjaśnia słownik klasycznego języka greckiego, keimai „znaczy leżeć, być rozpostartym, siedzącym, wyciągniętym, horyzontalnym; mówi się o jakiejś rzeczy niskiej w przeciwstawieniu do wysokiej, podniesionej, jak na przykład spokojne morze wobec morza wzburzonego".

Z tego więc wnioskuje Persili: „Znaczeniem, jakie Jan chce nadać temu czasownikowi, jest uwypuklenie tego, że najpierw opaski były uniesione („jak wzburzone morze"), ponieważ wewnątrz było ciało; po Zmartwychwstaniu natomiast opaski były zniżone, rozpostarte („jak spokojne morze"), leżąc na tym samym miejscu, gdzie znajdowały się, kiedy zawierały zwłoki Jezusa. Wulgata tłumaczy imiesłowem posita, który dobrze oddaje wyobrażenie opasek rozpostartych i pustych, ponieważ czasownik ponere znaczy właśnie „kłaść na dół". Dlatego dwa słowa keimena ta othónia musi się tłumaczyć jako „opaski rozpostarte", ale nienaruszone, nie uszkodzone, nie rozwiązane ( ... ).

Stanowią one pierwszy ślad zmartwychwstania: było bowiem absolutnie niemożliwe, żeby ciało Jezusa, po prostu reanimowane, wyszło z opasek lub żeby zostało wyniesione, czy to przez przyjaciół, czy też wrogów, bez rozwinięcia tych opasek albo, w każdym razie, bez naruszenia ich w jakiś sposób".

Persili ciągnie dalej: „Ten ślad byłby wystarczający do uwierzenia w Zmartwychwstanie, ale w grobie był jeszcze bardziej niezwykły ślad, który Piotr miał szczęście zobaczyć jako pierwszy: usytuowanie chusty. Jeżeli ważne jest, dla zrozumienia natychmiastowej wiary Jana, usytuowanie opasek, jeszcze bardziej jest ważne usytuowanie chusty, która stykała się z ciałem. Jest to usytuowanie tak zaskakujące, że ewangeliście potrzebny jest cały werset z dwudziestu słów dla opisania go!!

Przed tym siódmym wersetem jest oczywiście szósty, który w przekładzie Biblii Tysiąclecia brzmi: „Nadszedł potem także Szymon Piotr, idący za nim. Wszedł on do wnętrza grobu i ujrzał leżące płótna". Tutaj, jak wiadomo, jest do dokonania jedna zmiana: „rozpostarte opaski" zamiast „płótna".

Ale należałoby jeszcze dodać, że jest łacińska Wulgata, której trzy greckie czasowniki, użyte przez Jana w tych wersetach, obecny katolicki przekład tłumaczy zawsze przez „widzieć". W ten sposób gubi się ważny odcień, jakim, wydaje się, ewangelista chciał wskazać pewien postęp: od pierwszego stwierdzić z wahaniem, do przyglądać się i następnie do ujrzeć w pełni, tak żeby zrozumieć i uwierzyć. Nie jest to marginalne spostrzeżenie, ponieważ także w tym uważnym doborze czasowników tylko pozornie synonimicznych Jan potwierdza, jakiej wymaga od czytelnika uwagi, aby zrozumiał ścisłe znaczenie każdego słowa. To, że w Ewangeliach nie ma niczego „przypadkowego", można odkryć także w tych „subtelnościach", które znajdują się w tekście oryginalnym, a których często nie można ocenić w tłumaczeniach, oddających wszystkie trzy czasowniki użyte przez Jana w tych wersetach (blepei, theórei, eiden) jednym „ujrzał".

Werset 7, który kontynuuje opis tego, co się znajdowało przed Piotrem: „oraz chustę, która była na Jego głowie, leżącą nie razem z płótnami, ale oddzielnie zwiniętą na jednym miejscu.". Tak przekład Biblii Tysiąclecia. Natomiast według przekładu proponowanego przez Persiliego: „i chusta, która była na jego głowie, nie rozpostarta z opaskami, ale przeciwnie, owinięta w nieporównywalnym układzie".

Przede wszystkim trzeba przypomnieć, że termin „chusta" („sudario") przybrał - i to dokładnie pod wpływem słów Ewangelii - znaczenie pogrzebowe, podczas gdy nie była ona niczym innym jak kawałkiem płótna, chustką (większą od dzisiejszych) do ocierania potu. Przypomnienie tego jest ważne, ponieważ wielu nie widzi różnicy między „całunem", o którym mówią Synoptycy, a „chustą" Jana, do tego nawet stopnia, że je identyfikują, sądząc, że jedno i drugie stanowi „odzież pogrzebową". W rzeczywistości „chusta" była kawałkiem - prawdopodobnie o bokach 60 do 80 centymetrów - który Józef z Arymatei odciął lub kazał odciąć z tego zwoju płótna, z którego uzyskał już sindón i othónia, całun i opaski.

O powodzie dodatkowego nakrycia chustą już okrytej całunem głowy było mowa powyżej: ochrona pachnącej cieczy obficie wylanej przez Nikodema i jego sługi. Nie można wykluczać też innego motywu, przytoczonego przez Persilego: niepozostawienie w nieładzie fałd całunu, ze względu na to, że cała reszta ciała była porządnie obwiązana. Zarówno Józef z Arymatei, jak i Nikodem, bogaci i budzący szacunek wybitni obywatele, na pewno nie byli ludźmi, którzy by lubili niedokładną pracę, zwłaszcza dla człowieka, którego miłowali. Nie należy chyba także wykluczać tego, że rany na twarzy i na głowie (między innymi korona cierniowa, źródło obfitego krwotoku) zmoczyły całun krwią.

Jeżeli Jan wyszczególnia, że była to właśnie „ta chusta, którą położono Mu na głowie", to prawdopodobnie dlatego, mówi Persili, aby „uprzedzić czytelnika, że  nie mówi o innej chuście, która znajdowała się wewnątrz wielkiego płótna, jako podtrzymująca podbródek, i dlatego była niewidoczna. Jednym słowem, Jan ściśle określa, że Piotr widział chustę, która była na zewnątrz na głowie Jezusa, a nie tę, która była wewnątrz, dookoła głowy Jezusa". Chusta podwiązująca podbródek bowiem stanowiła miłosierną część obyczaju pogrzebowego, mającą na celu zapobieżenie niestosownego widoku otwartych ust z powodu osłabienia u zmarłego mięśni szczęki. Konieczne więc było wyjaśnienie tego przez ewangelistę starożytnemu czytelnikowi: Jezus został pochowany z poszanowaniem także w tym Jego godności.

Tak więc ta „chusta" „nie razem z płótnami" (J 20,7) - tak chciałby przekład. Powracają tu zatem (trzeci i ostatni raz) othónia keimena. Persili: „W rzeczywistości, Ewangelia chce powiedzieć, iż chusta nie była spłaszczona na grobowym kamieniu. Geometrzy starożytnej Grecji używali wyrażenia keimenon schema w znaczeniu figury w poziomie, w pozycji horyzontalnej". Ewangelista chce powiedzieć to samo: opaski były rozpostarte w poziomie, znajdowały się w położeniu horyzontalnym, podczas gdy chusta była w podniesionej pozycji". Stąd proponowane tłumaczenie naszego uczonego: chusta „nie rozpostarta z opaskami".

Natychmiast potem następuje w tym krytycznym, decydującym wierszu 7 - alla choris entetyligmenon, co Biblia Tysiąclecia tłumaczy „oddzielnie zwiniętą". A oto co mówi ksiądz biblista: „Nieszczęśliwe tłumaczenie niszczy cudowny ślad, jaki ewangelista z wielką troskliwością uwypuklił oraz opisał zwięźle i wyraziście. Ten przekład bowiem zawiera trzy błędy, które przekręcają świadectwo Jana".

Według więc don Persilego „przede wszystkim imiesłów entetyligmenon został samowolnie przetłumaczony na włoski imiesłów „piegato" (zwinięta) zamiast na avvolto" (owinięta). Jest to potwierdzeniem faktu, że wywodzi się z rzeczownika entyle, co odpowiada rzeczownikom „nakrycie, płaszcz kąpielowy", przedmiotom, które służą do owijania, a nie składania".

Następnie jest owo choris, które jest przysłówkiem: „To prawda, że oznacza przede wszystkim „odrębnie, oddzielnie, na uboczu". Jednak także jest prawdą, że w znaczeniu przenośnym, może znaczyć „odmiennie, przeciwnie". Może przyjąć dwa znaczenia: znaczenie miejscowe i znaczenie modalne, przenośne. Tutaj trzeba przysłówkowi choris dać znaczenie przenośne, ponieważ logika świadectwa polega na przeciwstawieniu pozycji przyjętej przez opaski (rozpostarte) odmiennej pozycji, przyjętej przez chustę (owinięta)".

Trzecim błędem - lub niewłaściwym zrozumieniem - przekładu jest to, że nie zrozumiano dla motywacji filologicznych, których wyjaśnianie tutaj były zbyt skomplikowane zależności między spójnikiem przeciwstawnym alla („lecz") i przysłówkiem choris.

„Kończąc", pisze Persili, „to zdanie trzeba tłumaczyć w ten sposób, aby oddać myśl, chusta na głowę znajdowała się w pozycji innej niż pozycja opasek dla ciała, a nie na innym miejscu. Piotr przygląda się opaskom rozpostartym na grobowym kamieniu i, na tym samym kamieniu, przygląda się także chuście która, w przeciwieństwie do opasek, które są rozpostarte, jest w pozycji owijania, chociaż niczego nie owija".

Z tego powodu poprawnym tłumaczeniem byłoby, zamiast „oddzielnie zwinięta", jak chce Biblia tysiąclecia: „Lecz przeciwnie, owinięta".

Jednakże, dla uzupełnienia tego 7 wiersza, są w nim trzy inne krótkie greckie słowa, które bywają jeszcze częściej źle rozumiane niż tamte. Tymi słowami są eis éna tópon. Według Biblii Tysiąclecia - ich znaczenie wydaje się oczywiste. A mianowicie: „w jednym miejscu". Właśnie za pomocą tych trzech terminów przekład potrafi zbudować zdanie „na jednym miejscu oddzielnie".

Oto propozycji Persilego, na pewno nowa, chociaż może dla jakiegoś eksperta „gorsząca", ale w rzeczywistości nie wydaje się mieć przeciwko sobie poważnych motywacji filologicznych. Gdyby następnie rzeczywiście chodziło o „ścisłe" tłumaczenie, rozjaśniłby się w godny pochwały i ostateczny sposób sens owego zagadkowego „ujrzał i uwierzył".

Proponuje Persili rozumienie greckiego słowa tópos nie jako „miejsce", lecz jako „pozycję". „Ale jaka jest ta pozycja chusty", - „pozycja tak ważna, że poświęcono jej cały 7 wiersz?

Piotr (w opowiadaniu, rozumie się, że Jan od niego musiał uzyskać to, co pisze Ewangelia) określa ją dotknięciem artysty za pomocą przyimka eis (po polsku „w”) i liczebnika ena («jeden", biernik uzgodniony z biernikiem rzeczownika tópos). Tego liczebnika ena nie można tłumaczyć, że chusta była tej samej pozycji"; nie można nawet utrzymywać, iż chusta znajdowała się na innym miejscu, różnym od grobowego kamienia; nie można nawet twierdzić, że chusta znajdowała się w miejscu nieokreślonym, ponieważ takie twierdzenie byłoby zbędne, pleonastyczne, wręcz niedorzeczne. Dlatego można wnioskować, że wyrażenie eis ena musi mieć inne znaczenie, które świadectwo Piotra czyniłoby mocnym i dokładnym. Liczebnik eis, może być użyty w znaczeniu „jedyny".

Wyraz eis - poświadczony przez wiarogodnego Ethelberta Stauffera, wykładowcę Nowego Testamentu w Uniwersytecie w Bonn - w 15 tomach niedoścignionego Wielkiego Słownika Nowego Testamentu rozpoczyna w ten sposób: „W Nowym Testamencie eis tylko rzadko jest używane jako liczebnik. najczęściej oznacza sam, jedyny, niezrównany albo też obdarzony nieporównywalną mocą...". To znaczy, dokładnie jak proponuje Persilio, od którego znowu cytat: „Jedyny jest znaczeniem, jakie Piotr chciał nadać słowu ena.

Chusta, duży kawałek płótna, jakie owija głowę, w przeciwieństwie do opasek, była owinięta w JEDYNEJ pozycji, w znaczeniu szczególnej, wyjątkowej, niepowtarzalnej. Albowiem, gdy powinna być rozpostarta na grobowym kamieniu z opaskami, była tymczasem podniesiona i owinięta. Pozycja chusty wydaje się jedyną w całym tego słowa znaczeniu w oczach Piotra i Jana, ponieważ stanowi wyzwanie dla siły przyciągania".

Aby lepiej zrozumieć, trzeba pamiętać (według autora, który ma po swojej stronie Nowy Testament: ciało Zmartwychwstałego jest rzeczywiście „materialne", i dlatego każe siebie dotykać oraz je i pije, ale równocześnie do sali, gdzie są uczniowie, wchodzi przez drzwi zamknięte, więc poprzez materię), trzeba zatem pamiętać, że „Jezus nie tylko nie wyszedł z grobu (przewrócenie kamienia u wejścia było tylko znakiem"), ale że nawet nie wyszedł z płócien, ponieważ z ich wnętrza bezpośrednio wszedł w wymiar wieczności. Tak, że Jego przeniesienie się nie było z jednego miejsca na drugie, ale tajemniczym przejściem z jednego stanu w inny, z czasu w wieczność".

Szanując zagadkę, mogło to wydarzyć się z pewnego rodzaju błyskiem światła i ciepła: „zauważalny" odblask Tajemnicy, który musiał nagle osuszyć wonności, które nasycały płótna. Po zniknięciu ciała, opaski, jakimi je owinięto, cięższe, opadły na całun, który pokrywały i przybrały ową pozycję „rozpostartą”. Chusta na głowę, lżejsza i mniejsza, żeby tak powiedzieć, „nakrochmalona" przez momentalne wysuszanie się ciekłych wonności, pozostała - aby posłużyć się słowami Nowego Testamentu - „przeciwnie" (niż opaski) „owinięta", jak wtedy, gdy owijała głowę zmarłego, tak więc ukazując się dwom apostołom „w jedynej pozycji".

Czy ta właśnie nadzwyczajna sytuacja usprawiedliwia „uwierzył" Jana, po tym jak „ujrzał"? Na pewno, brak jakiegokolwiek znaku włamania i naruszenia płócien, z których nikt nie mógł wyjść lub zostać wyciągniętym, oraz ta nieporównywalna „pozycja" chusty, jeszcze wzniesionej, ale nad próżnią całunu, który leży rozpostarty na grobowym kamieniu; na pewno więc to wszystko usprawiedliwiałoby natychmiastowe zrozumienie Jana i jego poddanie się - jako pierwszego w historii – rzeczywistości zmartwychwstania, które pozostawiło nieme, ale tak bardzo wymowne ślady.

Dla dodatkowej jasności na koniec w całości wersety Jana od 5 do 7 w tłumaczeniu Antonia Persilego: „(Jan) pochyliwszy się, spostrzega rozpostarte opaski, ale nie wszedł. Przychodzi tymczasem Szymon Piotr, który szedł za nim, i wchodzi do grobu, i przygląda się rozpostartym opaskom oraz chuście, która była na Jego głowie, nie rozpostartej z opaskami, ale przeciwnie, owiniętej w jedynej pozycji".

wqbit
O mnie wqbit

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (1)

Inne tematy w dziale Kultura