wqbit wqbit
454
BLOG

Szanse kosmicznego kultu ukrzyżowanej „rzeczy” za 2000lat=0!

wqbit wqbit Historia Obserwuj temat Obserwuj notkę 8

 List do Filipian zajmuje odrębne miejsce wśród listów św. Pawła. Adresaci jego bowiem zajmują w sercu Apostoła miejsce wyjątkowe jako dzieci duchowe najbardziej umiłowane, pierwociny jego dzieła apostolskiego w Europie (por.Dz 16,12–40).

W czasie drugiej wyprawy misyjnej po Azji Mniejszej w latach 50–53 św. Paweł wraz z Sylasem i Tymoteuszem, do których dołączył się w Troadzie Ewangelista Łukasz, wybrali się do Europy skłonieni nocnym widzeniem Pawła (Dz 16,9n). W Macedonii pierwszym miejscem ich postoju była rzymska kolonia Filippi. Tam apostołowie zdobyli dla wiary Lidię, zamożną handlarkę purpurowych tkanin, rodem z Tiatyry w Azji Mniejszej. Na skutek fałszywego oskarżenia i bezprawia zbyt pospiesznie działających urzędników rzymskich zostali oni obaj publicznie wychłostani i wtrąceni do więzienia, skąd ich wyrwała Boża interwencja (Dz 16,16–40). Wynikiem tego faktu było nawrócenie nadzorcy więzienia wraz z całą jego rodziną. Jego dom – jak poprzednio Lidii – stał się punktem oparcia powstającego Kościoła Filipian. W tym kościele owocował wkład cierpienia obu apostołów, tak iż stał się on wśród innych chwałą (Flp 4,1) Pawła. I tylko Filipianom wolno było kilkakrotnie przychodzić z pomocą materialną swemu ojcu duchowemu (4,10.14–16).

Zgodnie z tradycyjnym poglądem List do Flp powstał w latach 61–63, podczas pierwszego rzymskiego uwięzienia, razem z pozostałymi listami więziennymi: Ef, Kol i Flm. Coraz więcej zwolenników zyskuje hipoteza, że list ten powstał już w latach 56–57 w Efezie podczas jakiegoś krótkiego uwięzienia tam Pawła. Milczą wprawdzie o tym Dz, niemniej wzmianki w innych listach (1 Kor 15,32; 2 Kor 1,8 nn) zdają się to potwierdzać. Ostatnio wysuwa się przypuszczenie o jeszcze wcześniejszym pobycie Pawła w więzieniu korynckim (por. Dz 18,12).

List pisany z więzienia nie zawiera ani jednej skargi, przeciwnie – tętni radością, swoistą exhortatio ad martyrium. Nieoczekiwana jest teologiczna doniosłość tego listu: szereg ważnych sformułowań doktrynalnych rzuconych jakby mimochodem. Na pierwszy plan wysuwa się hymn o pokorze Chrystusa (2,6–11), podany jako argument uzasadniający pokorę chrześcijan. Ukazuje on kolejno: boską preegzystencję Chrystusa, Jego Wcielenie w twarde warunki życia, wewnętrzny związek Jego doczesnego „ogołocenia” i haniebnej śmierci krzyżowej z późniejszym wywyższeniem przez Ojca, uwieńczonym adoracją o zasięgu kosmicznym. Eschatologia – nagroda pośmiertna jeszcze przed paruzją (1,23). Życie zaś doczesne ukazuje się jako nieustanny bieg ku doskonałości, z niezłomną nadzieją, że wezwanie z góry będzie skuteczne do końca (3,12 nn). Napomnienia moralne listu, jak zawsze u Pawła, mają uzasadnienie chrystocentryczne: Chrystus jest wzorem (2,5) i dawcą łaski (1,11.19; 4,23). Najgłębszą racją chrześcijańskiej nieustannej radości jest to, że Pan jest blisko (4,5). Dlatego wiernych ma cechować swoista beztroska (4,6). Nadto list obfituje w zawsze aktualne w Kościele napomnienia do jedności i zgody (1,27; 2,1–5; 4,2).

 

1 1 Paweł i Tymoteusz, słudzy Chrystusa Jezusa, do wszystkich świętych w Chrystusie Jezusie, którzy są w Filippi, wraz z biskupami i diakonami. 2 Łaska wam i pokój od Boga, Ojca naszego, i Pana, Jezusa Chrystusa!

 

W adresie tego listu obok zwykłych elementów stałego formularza (zob. Rz 1,1.7) są znamienne szczegóły godne podkreślenia. Święty Paweł nie nazywa siebie „apostołem”, lecz siebie i Tymoteusza, najwierniejszego z uczniów (por. Dz 16,3; 17,14n; 18,5; 2 Kor 1,19n) – określa mianem sług Chrystusa Jezusa. Wobec Macedończyków (por. adresy 1 i 2 Tes) nie trzeba było akcentować godności apostolskiej, bo tam jej nikt nie podważał.

…..

12 Bracia, chcę, abyście wiedzieli, że moje sprawy przyniosły raczej korzyść Ewangelii, 13 tak iż kajdany moje stały się głośne w Chrystusie w całym pretorium i u wszystkich innych.

 

Główny zrąb Flp stanowi coś, co jest więcej niż opisem niedawnych faktów. Zaczyna św. Paweł od nowin o sobie jako więźniu. Nie są to jednak zwierzenia prywatne: nowiny dotyczą nieoczekiwanego obrotu, jaki przyjęło uwięzienie Apostoła, bez reszty oddanego sprawie Chrystusa. Z uwięzienia Pawła korzysta Ewangelia, którą tu należy rozumieć jeszcze – zgodnie ze źródłosłowem (por. Mk 1,1; Rz 1,1) – jako dynamiczne głoszenie Dobrej Nowiny o zbawieniu w Chrystusie. Mianowicie rozniosła się wieść o zaszczytnych kajdanach Pawła, nie pospolitego przestępcy, lecz Apostoła Chrystusa, w całym pretorium. Tym terminem określano wówczas nie tylko pałac cesarski czy kwaterę wielkorządcy rzymskiego (Mt 27,27), ale również i kwatery pretorianów lub ich samych, a także zespół ludzi pozostających na służbie cesarskiej. Tych ostatnich ma tu Paweł na myśli. Od nich to wieść o Pawle szła jeszcze dalej, oczywiście docierając do pogan.

 

14 I tak więcej braci, ośmielonych w Panu moimi kajdanami, bardziej się odważa głosić bez lęku słowo Boże. 15 Niektórzy wprawdzie z zawiści i przekory, inni zaś z dobrej woli głoszą Chrystusa. 16 Ci ostatni [głoszą] z miłości, świadomi tego, że jestem przeznaczony do obrony Ewangelii. 17 Tamci zaś, powodowani niewłaściwym współzawodnictwem, rozgłaszają Chrystusa nieszczerze, sądząc, że przez to dodadzą ucisku moim kajdanom.

Innym dodatnim skutkiem uwięzienia Apostoła jest ożywienie gorliwości misjonarskiej wśród miejscowych chrześcijan, bo właśnie jego przykład natchnął ich świętą odwagą. Dalej Paweł, mimo swej ogromnej żarliwości ducha trzeźwy realista, stwierdza prawdę niezbyt pochlebną dla niektórych braci – nie dość szlachetne pobudki ich apostolskiego działania: niewłaściwe współzawodnictwo. Na te wady był Paweł uczulony (por. Rz 13,13; 1 Kor 1,11; 2 Kor 12,20; Ga 5,20n; 1 Tm 6,4; Tt 3,3). Za to innym chrześcijanom przypisuje szczere intencje oraz miłość w proklamowaniu Chrystusa, jedynego Władcy, co oczywiście było niezgodne z rzymskim kultem cezarów.

 

18 Ale cóż to znaczy? Jedynie to, że czy to obłudnie, czy naprawdę, na wszelki sposób głosi się Chrystusa. A z tego ja się cieszę i będę się cieszył.

 

Pawła jednak jako bezinteresownego Apostoła Chrystusa mniej obchodzą braki moralne ludzkich narzędzi, a więcej postęp samej sprawy Bożej, która mimo wszystko posuwa się naprzód, bo na wszelki sposób głosi się Chrystusa. Dla ludzkich zaś niedoskonałych narzędzi apostolskich zna Paweł tajemniczy ratunek jakby przez ogień (1 Kor 3,15). Stąd mimo wszystko się cieszy.

 

19 Wiem bowiem, że mi to wyjdzie na zbawienie (Hi 13,16 LXX) dzięki waszej modlitwie i pomocy, udzielanej przez Ducha Jezusa Chrystusa,

 

Paweł tym różni się od Hioba, od cierpiącego „Męża sprawiedliwego”, że ufność swą opiera nie na czystości sumienia, lecz na łasce. Duch Święty, określony tutaj podobnie jak w Rz 8,9 dopełniaczem Jezusa Chrystusa, bo zstępuje do dusz dzięki ich zjednoczeniu z Chrystusem, udziela mu pomocy dzięki modlitwom Filipian. Paweł ceni sobie modlitwy wiernych (por. Rz 15,30; Ef 6,19n; Kol 4,3.18), tj. skuteczne wstawiennictwo Kościoła.

 

20 zgodnie z gorącym oczekiwaniem i nadzieją moją, że w niczym nie doznam zawodu. Lecz jak zawsze, tak i teraz, z całą swobodą i jawnością Chrystus będzie uwielbiony w moim ciele: czy to przez życie, czy przez śmierć.

 

Warunkiem skuteczności modlitwy wstawienniczej jest niezłomna nadzieja Apostoła, którą wyraża jego formuła zaczerpnięta z Psalmów (por. np. Ps 31[30],2; 35[34],4.26). Nie doznać zawodu w języku NT (por. 2 Kor 10,8; 1 P 4,16; 1 J 2,28) znaczy doczekać w chwili rozstrzygającej, zwłaszcza podczas paruzji, ujawnienia swej przynależności do Chrystusa. On bowiem – znak sprzeciwu (Łk 2,34) – ma triumf zapewniony.

 

21 Dla mnie bowiem żyć – to Chrystus, a umrzeć – to zysk.

 

Lapidarna zasada tłumaczy tę imponującą postawę Apostoła. Chrystus oznacza tu skrótowo trud dla Chrystusa – cel życia ziemskiego Pawła. Paradoksalny zaś zysk w śmierci – to osiągnięcie celu tego życia, tzn. nieutracalnej bliskości z Chrystusem (por. 1,23; 3,8; Rz 14,8; 2 Kor 5,8).

 

22 Jeśli zaś żyć w ciele – to dla mnie owocna praca, cóż mam wybrać? Nie umiem powiedzieć. 23 Z dwóch stron doznaję nalegania: pragnę odejść, a być z Chrystusem, bo to o wiele lepsze;

 

Apostoł do końca urywku rozważa oba człony alternatywy, przed którą stoi jako więzień. Dalsze życie doczesne ma przed sobą perspektywy owocnego działania apostolskiego, co stanowi wielką wartość dla Pawła. Wybór jest trudny, bardzo swoista „święta obojętność” podlega, jak się okazuje, prawu napięcia: z dwóch stron nalegania. Osobiście całą duszą pragnie być już na zawsze z Chrystusem – po drugiej stronie grobu, bezpośrednio po śmierci (por. Łk 23,43; Dz 7,56.59; 2 Kor 5,6–8). To o wiele lepsze (niemożliwe do dosłownego przetłumaczenia jest pleonastyczne nagromadzenie aż trzech przysłówków greckich). Lepsze od łączności z Chrystusem wśród prac apostolskich, tak jak lepszy jest kres drogi niż pielgrzymowanie z dala od niego. Tęsknota to za szczęściem, którym jest nie jakiś stan, lecz osoba – być z Chrystusem.

 

24 pozostawać zaś w ciele – to bardziej konieczne ze względu na was. 25 A ufny w to, wiem, że pozostanę, i to pozostanę nadal dla was wszystkich, dla waszego postępu i radości w wierze, 26 aby rosła wasza duma w Chrystusie Jezusie przez moją ponowną obecność u was.

 

Drugi zaś człon alternatywy ocenia Apostoł pod kątem widzenia dobra adresatów: jest to wytrwanie na życiowym posterunku. Kościołowi bardziej potrzebne jest apostolstwo niż męczeństwo. Ufny w tę zasadę, Apostoł przeczuwa, że sprawa jego przybierze obrót pomyślny dla Filipian. Jego powrót do nich przyniesie im radosny postęp w wierze, da szlachetną, nadprzyrodzoną dumę z jego działalności wśród nich. sugeruje, że sytuacja Filipian ochrzczonych nie była łatwa ze względu na otoczenie tak pogańskie, jak i żydowskie.

 

27 Tylko sprawujcie się w sposób godny Ewangelii Chrystusowej, abym ja – czy to gdy przybędę i ujrzę was, czy też będąc z daleka – mógł usłyszeć o was, że trwacie mocno w jednym duchu, jednym sercem walcząc wspólnie o wiarę w Ewangelię, 28 i w niczym nie dajecie się zastraszyć przeciwnikom. To właśnie jest dla nich zapowiedzią zagłady, dla was zaś zbawienia, i to przez Boga.

 

Od myśli o przyszłej, może już bliskiej, chwili przybycia do Filipian przechodzi Apostoł od razu do swoich aktualnych obowiązków wobec nich, udzielając im napomnień. Nie ma tu o wielkich wadach i nadużyciach, co świadczy o wysokim poziomie etycznym tego Kościoła macedońskiego. Zacząwszy od unum necessarium – od życia godnego Ewangelii – od razu akcentuje Apostoł potrzebę trwałej jedności. Ramię w ramię mają Filipianie walczyć o wiarę w Ewangelię, gdyż nie brak jej przeciwników. Bliższy kontekst nasuwa przypuszczenie, że Apostoł ma na myśli pogan, którzy zwalczali nową wiarę jako religio illicita. Wzorem proroków ST Apostoł poucza Filipian o teologicznym sensie faktu dziejowego, który przeżywają: zmagania królestwa Bożego z przeciwieństwami należą do programu zamierzonego przez Boga. Jego sąd już się z wolna dokonuje w ciągu dziejów, a dzień Chrystusa jedynie ujawni ten sąd wobec całego świata (por. 2 Tes 1,3–10). Tak więc w obecnym trudnym dla nich „znaku” winni dostrzec przyszłe zbawienie i to przez Boga.

 

29 Wam bowiem z łaski dane jest dla Chrystusa: nie tylko w Niego wierzyć, ale i dla Niego cierpieć, 30 skoro toczycie taką samą walkę, jaką u mnie widzieliście, i jaką teraz prowadzę.

 

Apostoł pisze o zasadzie, która jest echem ósmego błogosławieństwa z Mt 5,11n: cierpienie dla Chrystusa to Boży charyzmat, to łaska następna, płynąca z wiary w Niego, jej najpełniejsze uwieńczenie. Tak więc cieszyli się apostołowie ubiczowani przez Sanhedryn (Dz 5,41), a Paweł z Sylasem, właśnie w więzieniu w Filippi, po bezprawnym wychłostaniu rózgami modlili się i śpiewali hymny (Dz 16,25). Filipianie widzieli swego czasu wspomniane bezprawie władz miejskich wobec Pawła i Sylasa, a obecnie słyszą o jego ponownym uwięzieniu – mają więc przykład zachęcający do toczenia walki równie odważnej, gdyż jest to próba na miarę sił ludzkich.

 

2 1 Jeśli więc jest jakieś napomnienie w Chrystusie, jeśli jakaś moc przekonująca Miłości, jeśli jakieś uczestnictwo w Duchu, jeśli jakieś serdeczne współczucie – 2 dopełnijcie mojej radości przez to, że będziecie mieli te same dążenia: tę samą miłość i wspólnego ducha, pragnąc tylko jednego,

 

Trzy dary, wpierw wspomniane, są oczywiście również owocami działalności Pawła wśród Filipian. Jeśli więc może on liczyć na jej trwałe następstwa w duszach adresatów, a nadto na ich osobiste współczucie dla siebie – więźnia, niechaj starają się o dopełnienie radości. Będzie nią stwierdzenie, że panuje wśród nich jedność dążeń. A tym unum necessarium jest sprawa Chrystusa.

 

3 a niczego nie pragnąc dla niewłaściwego współzawodnictwa ani dla próżnej chwały, lecz w pokorze oceniając jedni drugich za wyżej stojących od siebie. 4 Niech każdy ma na oku nie tylko swoje własne sprawy, ale też i drugich.

 

Poprzednią zachętę z kolei wzmacniają odpowiednie konkretne już zakazy. Wypomina Apostoł zauważone złe dążności wśród Filipian: niewłaściwe współzawodnictwo i pragnienie próżnej chwały.

Środkiem na nie skutecznym będzie pokora, która ocenia drugich za wyżej stojących od siebie. Zdanie Apostoła, rzucone wiernym niedawno nawróconym z pogaństwa, stawiało wielkie wymaganie. Starożytność bowiem nie uważała pokory w ogóle za cnotę. Czy to grecka „niskość umysłu”, czy rzymska humilitas (dosł.: „przyziemność”), nikomu nie imponowały. Trzeba było Wcielenia, by pokora stała się niezbędnym warunkiem prawdziwej wielkości chrześcijanina. Ściśle z pokorą wiąże się miłość. Nadaje jej tu Apostoł konkretną postać dbałości o sprawy drugich (por. Rz 15,2n; 1 Kor 8,13; 2 Kor 8,8), bo miłość nie szuka swego (1 Kor 13,5).

 

Ostatnia zachęta Apostoła otrzymuje z kolei najmocniejsze poparcie. Jest nim ukazanie niedościgłego, a przecież wszystkich obowiązującego, wzoru pokory Jezusa Chrystusa w hymnie o Jego ogołoceniu z chwały (kenoza). Jest to ukończona formuła chrystologii. Dla Pawła jednak chrześcijański etos ma zawsze jako uzasadnienie ostateczne logos; a wszyscy mamy się stać na wzór Syna Bożego (Rz 8,29).

 

5    To dążenie niech was ożywia; ono też [było] w Chrystusie Jezusie.

 

Bezpośrednie wezwanie do naśladowania Chrystusa pokornego w całokształcie dążeń poprzedza sam hymn. Owo dążenie w życiu ziemskim Jezusa – to nie tylko pokora, ale i ofiarne samozaparcie, posunięte do ostateczności.

 

6    On to, istniejąc w postaci Bożej,

     nie skorzystał ze sposobności,

     aby na równi być z Bogiem,

 

Pierwsza strofa hymnu, objęta tym wierszem, stwierdza Boską preegzystencję Chrystusa i mówi o Jego własnej ocenie niewątpliwego prawa do chwały zewnętrznej, odpowiedniej do swej godności Syna Bożego. Wyraz postać oddaje tu nie tyle istotę, ile raczej rangę, kondycję, dającą się poznać na zewnątrz. Wobec tego niewątpliwego prawa do godnej chwały zewnętrznej Chrystus zajął absolutnie szokujące stanowisko. Stojąc w obliczu Wcielenia nie skorzystał ze sposobności bytowania ziemskiego na równi z Bogiem. Na jakąś tajemniczą decyzję Syna Bożego wskazują także inne teksty NT (por. 2 Kor 8,9; Hbr 12,2). Chrystus postąpił odwrotnie niż Adam w raju, który dał się skusić szatańskiej ułudzie równości z Bogiem (Rdz 3,5). Potem ziemski Jezus zajmie tę samą postawę rezygnacji z chwały, gdy będzie kuszony przez diabła (Mt 4,3–7; Łk 4,3–12) i gdy stanie w obliczu męki (Mt 26,53).

 

7    lecz ogołocił samego siebie,

     przyjąwszy postać sługi,

     stając się podobnym do ludzi.

    

Druga strofa opiewa następstwo poprzedniej oceny i decyzji – pierwszy etap dobrowolnego uniżenia się Chrystusa, zwany od użytego tu czasownika greckiego „kenozą”. Najlepiej oddać go terminem „ogołocenie”, gdyż Boska Osoba właściwie nie podlega czynności „wyniszczenia”, jak to się zazwyczaj dotąd tłumaczyło. Dwie następne czynności w pokornym dążeniu Chrystusa tłumaczą, na czym polegało owo ogołocenie: przyjął postać sługi oraz stał się podobnym do ludzi. Chrystus ogołocił samego siebie z tej chwały, do jakiej Mu dawała prawo postać Boża Jego preegzystencji. Postać sługi – wyraźne przeciwstawienie do postaci Bożej – znów nie tyle oznacza samą naturę człowieka, ile raczej szczególny rodzaj ludzkiego bytowania. Wyraz sługa przywodzi tu na pamięć tak popularną w pierwotnym Kościele teologię Sługi Jahwe, która w ziemskich dziejach Jezusa dostrzegła urzeczywistnienie proroctwa z Iz 53 (por. Mt 12,18; Dz 3,13.26; 4,27–30; 8,32–35; 1 P 2,21–25). Jak z dalszej części hymnu wynika, chodzi o program służby szczególnej, polegającej na dobrowolnym cierpieniu i haniebnej śmierci. Podobnym do ludzi staje się Chrystus nie przez samą tylko naturę ludzką, lecz przez dzielenie z człowiekiem wszystkiego prócz grzechu (por. Hbr 2,17; 4,15; 10,5–10).

 

A w zewnętrznej postaci uznany za człowieka,

8    uniżył samego siebie,

     stając się posłusznym aż do śmierci –

     i to śmierci krzyżowej.

Trzecia strofa podaje dalsze etapy „kenozy” Chrystusa: życie doczesne i rodzaj śmierci najhaniebniejszy, który stanowi kres uniżenia. Postać zewnętrzna Chrystusowego człowieczeństwa łatwo mógł ukryć Jego prawdziwą wielkość transcendentną. Dodatkowo w tym życiu tylko ludzkim – według zewnętrznego przejawu – Jezus przyjął postawę pokory, gdy aż tak uniżył samego siebie. Wyraziła się ona w posłuszeństwie względem Boga Ojca, o którym tak wiele mówi NT, podkreślając jego bolesną cenę (Mt 26,39 par.; Hbr 5,7), przejawy zewnętrzne (1 P 2,23) i zbawczą wartość (Rz 5,19; Hbr 5,8–10). Określenie posłusznym aż do śmierci nie tylko wskazuje na granicę czasową, lecz i na szczytowe osiągnięcie (por. 2 Tm 2,9; Hbr 12,4). Chrystusowe posłuszeństwo było heroiczne, ale niezwykle trudne do zrozumienia dla świata starożytnego, który z boskością wiązał piękno i wolność. Za podtekst więc może służyć ekspiacyjna postawa Sługi Jahwe, który cierpi posłusznie (Iz 53,4–6.8.12). Nie waha się Apostoł przed dodaniem nowego określenia, jeszcze bardziej szokującego jego starożytnych słuchaczy i czytelników, mianowicie – śmierci krzyżowej, którą zawsze głosił z takim naciskiem (3,18; 1 Kor 1,17n. 23; 2,2; Ga 5,11.24; 6,14; Kol 1,20; 2,14). Był to najhaniebniejszy rodzaj śmierci, stosowany jako kara tylko w odniesieniu do niewolników. Wzdrygali się przed nim nie tylko obywatele imperium rzymskiego, które ustawami chroniło ich przed śmiercią krzyżową. Także w oczach Żydów taka śmierć oznaczała Boże przekleństwo (Pwt 21,23; Ga 3,13).

Wg prawa rzymskiego, ten, kto został powierzony żołnierzom po to by zostać ubiczowany, a następnie ukrzyżowany dostawał się pod absolutną władzę swoich katów, tracąc status nie tylko obywatela – a Jezus nim nie był, – ale nawet osoby. Mający być ubiczowanym, był uważany za coś (res), w czym już nie ma niczego ludzkiego, za puste widmo, o które prawo już się nie troszczyło, nad którym można się dowolnie znęcać. Także biczowanie rzymskie nie było ograniczone jakąś określoną ilością uderzeń w przeciwieństwie do żydowskiego, surowo ograniczonego do 39.

 

 

9    Dlatego też Bóg Go nad wszystko wywyższył

     i darował Mu Imię

     ponad wszelkie imię,

 

Słowo dlatego wskazuje, że wywyższenie Chrystusa przez Boga jest następstwem kolejnych aktów Jego poprzedniego uniżenia. Odpowiada to błogosławionym następstwom posłuszeństwa Sługi Jahwe (Iz 53,10–12; por. 52,13), jak zresztą zasadzie o wywyższeniu uniżających się, podanej przez samego Jezusa (Mt 23,12 par.). Filipianie na tym przykładzie mają zrozumieć, jak Bóg ceni i jak nagradza prawdziwą pokorę. Zresztą wewnętrzny związek dobrowolnej męki i późniejszej chwały Chrystusa należy do podstawowych tez chrystologii NT. Znajdujemy go w świadomości Jezusa (por. Mt 12,39n; 16,21 par.; Łk 2,26; J 3,14n; 8,24; 10,17; 12,32–34), jak również w myśli teologicznej Apostołów (np. Rz 8,17; Hbr 2,9; 12,2; Ap 1,18; 2,8; 5,9n.12). Przez wywyższenie zaś należy rozumieć w myśl teologii Apostołów trzy fakty paschalne: zmartwychwstanie Chrystusa, wniebowstąpienie z zajęciem miejsca po prawicy Ojca i dowód tego faktu w postaci zesłania Ducha Świętego (Dz 2,33; 5,31; Rz 1,3n; 8,34; Ef 4,9n; Kol 3,1; Hbr 7,26; 9,12–14). Tu jednak wywyższenie człowieczeństwa Chrystusa otrzymuje akcent szczególny, wyrażony następną Bożą czynnością: darował Mu Imię ponad wszelkie imię. Jak dalszy kontekst (w. 11) wskazuje, imieniem tym jest dotąd w ST tylko Bogu przysługujący tytuł PAN.

 

10   aby na Imię Jezusa

     zgięło się każde kolano (Iz 45,23)

     istot niebieskich i ziemskich, i podziemnych.

 

Piąta strofa hymnu mówi o kosmicznej adoracji majestatu – bo tak tu należy rozumieć Imię – wywyższonego Jezusa. Hymn zapożycza tu słów z Izajasza o zgięciu się każdego kolana przed Bogiem. Ta oznaka boskiego kultu i poddania się władzy (por. Rz 11,4; 14,11; Ef 3,14) jest kolejnym, równoległym przejawem Bożej nagrody: za skrajne uniżenie się – najwyższa godność, za posłuszeństwo – posłuch ze strony wszystkich mieszkańców kosmosu, a więc aniołów, ludzi żyjących i zmarłych, a wreszcie za przeżytą do końca rzeczywistość Sługi – równie rzeczywista władza nieograniczona Pana.

11   I aby wszelki język wyznał (Iz 45,23)

     że Jezus Chrystus jest PANEM –

     ku chwale Boga Ojca.

Szósta i ostatnia strofa hymnu ukazuje akt końcowy adoracji kosmicznej Chrystusa – znów słowami z Izajasza. Aktem tym jest powszechne wyznanie, że Jezus Chrystus jest PANEM. Była to formuła pierwotnego kerygmatu apostolskiego, jak widać z Rz 10,9; 1 Kor 12,3; 2 Kor 4,5. Co więc dziś proklamuje Kościół, kiedyś uzna cały kosmos: uniżonemu aż do śmierci krzyżowej Chrystusowi przysługuje cześć Boska w Jego uwielbionym człowieczeństwie. Kosmiczne uznanie Chrystusa PANEM zmierza ku chwale Boga Ojca, jak zresztą cały zbawczy plan (por. Rz 15,7; 2 Kor 1,20; Ef 1,6.12). W teologii św. Pawła wszystko bierze początek od Ojca i do Niego zmierza (por. 1 Kor 12,4–6; 15,28; Ef 4,6). Tak kończy się hymn. Został umieszczony tutaj (mniejsza o to, czy już ułożony przedtem, czy skomponowany ad hoc) nie bezpośrednio dla pouczenia dogmatycznego, lecz w celu ukazania wspaniałych powiązań zwykłego życia chrześcijan w kolonii macedońskiej z wielkimi liniami zbawczego planu Bożego, który obejmuje wszystkich ludzi i wszystkie czasy.

 

wqbit
O mnie wqbit

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (8)

Inne tematy w dziale Kultura