Wierność Nowemu Testamentowi nakazuje absolutnie nie podążać za hipotezami „spirytualistycznymi”, dla których ciało nie ma znaczenia a tym co się naprawdę liczy to duch, idea, symbol.
Chrześcijaństwo zawsze patrzyło na całego człowieka nierozłącznie złożonego z materii i ducha, z ciała i duszy. Już Tertulian powiedział, że caro, cardo Est salutis - ciało jest podstawą zbawienia. Chrześcijaństwo jako jedyne ośmieliło się umieścić ciało w najbardziej ukrytych głębinach Boga – jak zauważył w związku ze zjawieniami się Zmartwychwstałego, Romano Guardini.
Materialne zmartwychwstanie Chrystusa nadaje sens wierze we wcielenie, zaznaczając ważność ciała dla judeochrześcijanina. Żydowska mentalność nie potrafiła wyobrazić sobie życia bez ciała".
Przeciwstawienie ducha i ciała, w tej samej osobie, (jak widzieliśmy) jest dla judaizmu nieznane, natomiast jest typowe dla kultury hellenistycznej i w ogóle pogańskiej. Jest więc całkowicie logiczne, że ewangeliczne opisy „chrystofanii", zjawień się Zmartwychwstałego, mieszczą się na tej linii judaistycznych „całości", „kompletności", bez „gnostyckich" schizofrenii i przeciwstawień.
Tylko ktoś, kto nie zna tekstów (albo je usuwa, jeżeli są w sprzeczności z jego teoriami, jak czyni to wielu, którzy także niezbyt znają te wersety w języku greckim) może powiedzieć, że Nowy Testament nie jest zainteresowany „materialnością" paschalnych doświadczeń. Jest całkiem przeciwnie. Do tego stopnia, że dla określenia tego, co zostało opowiedziane przez ewangelistów, termin „zjawienia się" wydaje się nieodpowiedni. Dlatego, że każe on myśleć o zjawisku, które nie podpada żadnemu zmysłowi poza wzrokiem. A tymczasem Zmartwychwstały został opisany przez Ewangelie jako ten, który, jak przed śmiercią na krzyżu, współuczestniczy w każdym aspekcie życia swoich przyjaciół.
Jest to współudział, który rozpoczyna się od pokarmu: właśnie żywienie się wydaje się głównym elementem „zjawień się" (tutaj cudzysłowy są bardziej niż kiedykolwiek obowiązkowe). „Macie tu coś do jedzenia?", pyta Zmartwychwstały, który po raz pierwszy zjawił się przed swoją wspólnotą. A pyta o to właśnie dlatego, że „z radości jeszcze nie wierzyli i pełni byli zdumienia". Wtedy „oni podali mu kawałek pieczonej ryby. Wziął i jadł wobec nich" (Łk 24,41-43).
Samo wprawdzie jedzenie nie było jeszcze niezbitym dowodem, że się ma wyłącznie ludzką istotę przed sobą.- (aniołowie, objawiający się ludziom, także się posilali) – ale pośmiertne posilanie się u istoty, która przedtem była na pewno człowiekiem, która cierpiała, poniosła rany i umarła, a teraz z bliznami tychże ran się okazuje i pokarm bierze, jest niewątpliwym dowodem, że ta osoba nie jest tylko duchem, ale ze jest tym, czym była przedtem, tj. człowiekiem, że więc zmartwychwstała do nowego życia.
W Emaus, siedzi z uczniami przy stole i właśnie tam poznają Go podczas łamania chleba.
Zjawiając się nad jeziorem Tyberiadzkim, jeszcze raz pyta o jedzenie, a nawet sam przygotowuje posiłek dla apostołów, którzy powracają z połowu: „A kiedy zeszli na ląd, ujrzeli żarzące się na ziemi węgle, a na nich ułożoną rybę oraz chleb. Rzekł do nich Jezus: „Przynieście jeszcze ryb, któreście teraz ułowili. ( ... )„ Rzekł do nich Jezus: „Chodźcie, posilcie się!". Dalej, ewangelista (który jest także świadkiem zdarzenia) potwierdza, że także Jezus uczestniczył w posiłku: „A gdy spożyli..." (J 21,9-10.12.15).
To wytrwałe obstawanie przy posiłku sprawia, że ten „materialny" aspekt wchodzi wręcz do kerygmy, do oficjalnego nauczania Kościoła. Piotr, głosząc wiarę w Cezarei, mówi: „Bóg wskrzesił Go trzeciego dnia i pozwolił Mu ukazać się nie całemu ludowi, ale nam, wybranym uprzednio przez Boga na świadków, którzyśmy z Nim jedli i pili po Jego zmartwychwstaniu" (Dz 10,40-41). A więc, bycie „z Nim przy stole" jest dla przywódcy apostołów jednym z wymogów, aby być wiarygodnymi poręczycielami prawdy Zmartwychwstania.
Ciało (a nawet ta jego część, którą spirytualizm, zarówno gnostycki jak i jakikolwiek inny, w każdym czasie uważa za najbardziej odrażającą: brzuch) staje się bardzo ważnym aspektem tych paschalnych opowiadań.
Między innymi, jest też propozycja namacalnego dowodu przedstawiona przez samego Zmartwychwstałego tym, którzy już wtedy odrzucali gorszący „materializm" tego wydarzenia, i, pisze Łukasz (24,37), „zdawało im się, że widzą ducha": „Lecz On rzekł do nich: „Czemu jesteście zmieszani i wątpliwości budzą się w waszych sercach? Popatrzcie na moje ręce i nogi: to Ja jestem. Dotknijcie się Mnie i przekonajcie: duch nie ma ciała ani kości, jak widzicie, że Ja mam" (Łk 24,38 nn.).
To „dotknijcie Mnie" w oryginale jest trybem rozkazującym greckiego czasownika pselafao, który dosłownie znaczy „dotykam, obmacuję": a więc coś bardzo „materialnego", bardzo „niespirytualistycznego".
Także do niewiernego Tomasza zostanie skierowane sławne napomnienie, aby „dotknął Go": „Podnieś tutaj swój palec i zobacz moje ręce. Podnieś rękę i włóż ją do mego boku, i nie bądź niedowiarkiem, lecz wierzącym" (J 20,27).
Ten sam „duchowy" Jan, na początku Pierwszego Listu, który nosi jego imię, posłuży się tym samym czasownikiem co Łukasz, „dotykać", w polemice z owymi starożytnymi gnostykami, którzy chcieli spowodować ulotnienie się materialnej rzeczywistości zmartwychwstania: „To wam oznajmiamy, co było od początku, cośmy usłyszeli o Słowie życia, co ujrzeliśmy własnymi oczami, na co patrzyliśmy i czego dotykały (epselafesan) nasze ręce. ( ... ) Oznajmiamy wam, cośmy ujrzeli i słyszeli, abyście i wy mieli współuczestnictwo z nami..." (1 J 1,1 nn.).
A więc, przedmiotem świadectwa Paschy wcale nie jest zdanie w rodzaju: „Ten Ukrzyżowany w jakiś sposób jeszcze żyje". Nie: świadectwo Nowego Testamentu, jednogłośne, bez wahań, odnosi się do rzeczywistości, także fizycznej zmartwychwstałego ciała. A zatem do grobu, który na zawsze pozostał pusty.
„Nie tylko sam pusty grób", „doprowadził ich do wiary. Przede wszystkim dokonało tego zasiadanie razem z Nim przy stole. Na podstawie ich doświadczenia byli pewni, że nie ukazał się im duch zmarłego, lecz że zmartwychwstało ciało, osoba w jej całości. Gdyby więc ktokolwiek (co jest absurdem) pokazał szczątki tego ciała, które dotykali, mogliby zwinąć manatki i - napełnieni bólem oraz zawiedzeni, jak już byli w tamte straszne dni piątku i soboty przed porankiem Paschy - powróciliby do swoich dawnych rzemiosł, bardziej dochodowych, mniej niedogodnych, mniej niebezpiecznych".
Czy ci, którzy dzisiaj uważają za „bez znaczenia dla wiary" fakt, iż martwe ciało wyszło z grobu i którzy mówią, że w najmniejszym stopniu nie byliby w ich wierze zaniepokojeni, gdyby to ciało tam uległo rozkładowi, nigdy - poza tym - nie zwrócili uwagi na uporczywość pierwotnego przepowiadania o „ciele, które nie widziało zepsucia"?
Co się tego tyczy, interesujące jest rozważenie kazania Pawła w szabat, w synagodze w Antiochii Pizydyjskiej, „po odczytaniu Prawa i Proroków". Cytat, który jest istotny, ukazując, jak pierwotna kerygma uznawała za centralny ten właśnie aspekt, który niejedni chcieliby przedstawiać jako bez znaczenia.
„My właśnie głosimy wam Dobrą Nowinę o obietnicy danej ojcom: że Bóg spełnił ją wobec nas jako ich dzieci, wskrzesiwszy Jezusa. Tak też jest napisane w psalmie drugim: Ty jesteś moim Synem, Jam Ciebie dziś zrodził". A to, że Go wskrzesił z martwych i że nie miał już nigdy ulec rozkładowi, tak wyraził: Wypełnię wierne, święte sprawy Dawida". Dlatego w innym miejscu mówi: «Nie dozwolisz, aby Twój Święty uległ skażeniu. Dawid jednak, zasłużywszy się swojemu pokoleniu, zasnął z woli Bożej i został złożony u boku swych przodków i uległ skażeniu. Lecz nie uległ skażeniu Ten, którego Bóg wskrzesił." (Dz 13,32-37).
To Pawłowe uporczywe twierdzenie o nie ulegającym rozkładowi ciele Ukrzyżowanego jest zgodne z tokiem całego pierwotnego nauczania, począwszy od absolutnie pierwszego misyjnego przemówienia Piotra w Jerozolimie, w dniu Pięćdziesiątnicy, natychmiast po zstąpieniu Ducha Świętego: „Dawid jako prorok, który wiedział, że Bóg przysiągł mu uroczyście, iż jego Potomek zasiądzie na jego tronie, widział przyszłość i przepowiedział zmartwychwstanie Mesjasza, że ani nie pozostanie w Otchłani, ani Jego ciało nie ulegnie rozkładowi. Tego właśnie Jezusa wskrzesił Bóg, a my wszyscy jesteśmy tego świadkami..." (Dz 2,30 nn.).
A więc: Ewangelie, cały Nowy Testament, chcą przekonać (raz obstając przy posiłku, raz przy ciele, które nie doznało zepsucia, raz przy „dotykaniu"), że paschalne - doświadczenie - przedłużone zresztą na pełnych czterdzieści dni i zakończone – co ciekawe - „podczas wspólnego posiłku", Dz 1,4 - nie było zupełnie subiektywne, wewnętrzne, duchowe. Lecz przeciwnie, bardzo „namacalne".
Inne tematy w dziale Kultura