wqbit wqbit
686
BLOG

Nawet godzina spotkania Jezusa z Cyrenejczykiem się zgadza!

wqbit wqbit Historia Obserwuj temat Obserwuj notkę 2

Oto kolejny znak historyczności: spotkanie Cyrenejczyka z Jezusem miało miejsce około południa. O tej godzinie, zwłaszcza w kwietniu, kiedy żar słońce jeszcze nie jest nie do zniesienia nie wracało się z pola; zazwyczaj robiło się to o zmierzchu. Ale w tym wypadku jest piątek, a nawet piątek, który poprzedza najbardziej uroczyste święto, święto Paschy: a więc w tym dniu rabini radzili aby przerwać prace około południa, by mieć kilka godzin wolnych przed rozpoczęciem okresu świątecznego odpoczynku i zająć się w tym czasie całością przygotowań do rodzinnych ceremonii paschalnych. Dla każdego zatem, kto wie jak czytać, tutaj znajduje się następne połączenie danych ewangelicznych z dokładną rzeczywistością tamtych czasów.

    Mateusz: Wychodząc, spotkali pewnego człowieka z Cyreny imieniem Szymon. Tego przymusili, żeby niósł krzyż (27,32).

     Łukasz: Gdy Go wyprowadzili, zatrzymali niejakiego Szymona z Cyreny, który wracał z pola i włożyli na niego krzyż, aby go niósł za Jezusem (23,26).

     Marek: I przymusili niejakiego Szymona z Cyreny, ojca Aleksandra i Rufusa, który wracając z pola właśnie przechodził, żeby niósł krzyż Jego (15,21).

          W tekście greckim jest napisane: przymusili ”paragonta tina Simona Kyrenaion”. Przecinek w tłumaczeniach (bo w Kodeksach greckich nie używa się przecinków) znajduje się po paragonta i tłumaczy się to jako przechodzący niejaki Szymon, ale logika nakazuje (potwierdza to łacińska Wulgata) przesunąć przecinek za słowo tina (ponieważ tina łączy się z Simona). Wtedy mielibyśmy: „zatrzymali przechodzącego, niejakiego Szymona z Cyreny.

    Marek, poza imionami apostołów Jezusa przytacza bardzo mało imion własnych. W tym zaś wypadku podaje imię Szymona i jego synów Aleksandra i Rufusa. Biorąc to pod uwagę, wydaje się, że podaje ich imiona ponieważ znani byli adresatom, do których Marek się zwraca. Tymi adresatami, zgodnie z potwierdzoną tradycją są chrześcijanie w Rzymie.

     Ciekawe jest i to, że Paweł w swoim Liście do Rzymian, pisze: Pozdrówcie wybranego w Panu Rufusa i jego matkę, która jest i moja matką (16,13). Wielu egzegetów jest zdania, że ten Rufus był właśnie synem Szymona z Cyreny, a wyrażenia „wybrany w Panu” oraz „matka jego, która jest i moja matką” świadczą o poważaniu jakim byli otoczeni w pierwotnej wspólnocie bliscy krewni tego, który pomógł Panu w Jego męce przynosząc mu (nawet nie do końca dobrowolnie) nieco ulgi. W czasie śmierci Jezusa Paweł był chłopcem, prawdopodobnie rówieśnikiem synów Szymona z Cyreny, stąd widzi w żonie Szymona matkę swoją.

     Miasto jego pochodzenia Szymona, Cyrena, leżało w Libii, od 4 wieku przed Chrystusem było siedzibą jednej z najbardziej znaczących wspólnot żydowskich w Afryce Północnej. Geograf grecki Strabon, prawie współczesny Jezusowi, twierdzi, że aż jedna czwarta populacji był pochodzenia żydowskiego.

     Dzieje Apostolskie informują, że Cyrenejczycy mieli swoją Synagogę w Jerozolimie (6,9) a nieco dalej podają wiadomość szczególnie cenną: „o obywatelach Cyreny”, przeszli oni mianowicie na chrześcijaństwo i zaliczali się do pionierów przepowiadania Ewangelii nie-Żydom.

     Jakiś czas temu w Jerozolimie w dolinie Cedronu został znaleziony, na cmentarzu znakomitych osób, grób rodzinny z czasów Jezusa. Inskrypcje informują o pochowaniu w nim rodziców jakiegoś Szymona z Cyreny. Wg archeologów izraelskich i międzynarodowych może tu nie chodzić o prosty zbieg okoliczności, biorąc pod uwagę, że Cyrenejczyk z Ewangelii był prawdopodobnie znakomitym obywatelem, posiadaczem ziemskim (wg Łukasza i Marka).

Został zatrzymany jak „wracał z pola”. Właściciele ziemscy byli też obecni jako znaczący uczestnicy w chrześcijańskiej wspólnocie Jerozolimy: Właściciele pól albo domów sprzedawali je i przynosili pieniądze uzyskane ze sprzedaży i składali je u stóp Apostołów (Dz 4,34). Spotkanie Cyrenejczyka ze Skazańcem miało miejsce około południa. O tej godzinie, w kwietniu, żar nie jest nie do wytrzymania i nie schodziło się z pola, chyba, że się było jego właścicielem.

     Wszystko również pokrywa się z faktem przymuszania do dźwigania krzyża przez przechodzącego. Wiadomo od min. Plauta czy Kwintyliana, że po wyroku śmierci, formował się pochód składający się ze skazańca i oddziału żołnierzy odkomenderowanych do wykonania zadania (exactores mortis). Pochód musiał przejść przez miasto, bardziej niż dla ukarania winnego, dla przestrogi dla innych. Na miejscu kaźni czekał już pal stipes umocowany na stałe, podczas gdy skazaniec miał dowlec belkę poprzeczną patibulum.

     Uczony Salomon Sofrai w opublikowanej w 1965 r książce „Pielgrzymki do Jerozolimy w epoce drugiej Świątyni” pisze: Pośród zwyczajów bardzo rozpowszechnionych wśród rzymskich władz okupacyjnych znajdował się zwyczaj żądania od pielgrzymów upokarzających posług w dniach wielkich świąt żydowskich. A Dawid Flusser, inny znakomity historyk, dodaje, że aby upokorzenie było jeszcze większe (drewno belki krzyżowej było w wysokim stopniu nieczyste) te upokarzające posługi narzucano jak tylko to było możliwe, właśnie znakomitym osobistościom Izraela.

 

wqbit
O mnie wqbit

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (2)

Inne tematy w dziale Kultura