Opinie traktujące Ewangelie jako opowiadania mitologiczne winny się liczyć z poważnym zespołem trudnych pytań, poczynając od jednego, które jest całkiem poważne: Jak to się stało, że niektóre fragmenty i pouczenia Ewangelii są niby legendarne, a rama legendy zawsze się przedstawiała jako dokładnie opisana i jak najbardziej udokumentowana historycznie?
Problem ten na przestrzeni ostatnich dziesięcioleci przybrał znaczne rozmiary wraz z postępem nowych znajomości na temat dawnego Izraela. Równocześnie sama nauka zacieśniła przestrzeń czasową, podczas której mit miałby się uformować, pozbawiając w ten sposób mitologów wystarczającego czasu, aby ich teoria zachowała chociaż minimum wiarygodności.
Jeśli autorzy Ewangelii są fałszerzami, to tutaj chodzi o takich fałszerzy, jakich nigdy nie widziano.
A przecież żaden specjalista z różnorodnych szkół mitologicznych nie może, rzecz jasna, wychodzić od założenia, że jakaś grupa ekspertów dała początek Ewangeliom po odbyciu poszukiwań w bibliotekach i pracy przy biurku, aby zbudować tak ścisłe ramy historyczne i aby w nich umieścić postać owej powieści.
Wręcz przeciwnie. Naciągając rzeczywistość historyczną pierwotnego Kościoła, wszyscy uznają za ustalone istnienie jakiegoś anonimowego i zbiorowego autora, jakiejś grupy fanatyków poszukujących wyróżnienia dla wspólnoty nawiedzonej histeryczną wiarą. Co więcej, te niespokojne i tajemnicze siły twórcze rozszerzają się wszędzie, aż do najbardziej zagubionego kąta basenu Morza Śródziemnego: z ich zetknięcia się, mniej lub bardziej chaotycznego, miałyby zatem wyjść teksty, jakimi dysponujemy...
To absurdalne by taką hipotezę, podawaną za naukową, można pogodzić z treścią i formą Ewangelii.
Zobaczmy teraz, w jakim stopniu można ją pogodzić. z ramami historycznymi, służącymi za podstawę Ewangelii.
Oto, co napisał 80 letni ojciec Lagrange, po pięćdziesięciu latach badań prowadzonych w Palestynie z tym jedynym pragnieniem, aby zestawić wszystkie szczegóły podane przez Ewangelie z rzeczywistymi danymi wynikającymi z obyczajów, z historii, z archeologii tamtego kraju: „Bilansem mojej pracy jest stwierdzenie, że nie istnieją zarzuty natury «technicznej» sprzeciwiające się wiarygodności Ewangelii. Wszystko to, co podają, aż do najmniejszego szczegółu, może być naukowo sprawdzone".
Nie chodzi tu z pewnością o jakąś pustą apologetykę. Potwierdzają to setki artykułów, surowych, poważnych i dokładnych w czasopiśmie Revue Biblique kierowanym zez samego ojca.
Sławny angielski orientalista, sir Rawlinson: „Chrześcijaństwo odróżnia się od innych religii świata właśnie poprzez swój charakter historyczny. Religie Grecji i Rzymu, Egiptu, Indii, Persji i całego Wschodu stanowiły systemy spekulatywne, które nie usiłowały nawet nadać sobie podstaw historycznych. Gdy idzie o chrześcijaństwo, dzieje się coś przeciwnego".
Przy pomocy czterech niewielkich książeczek, które zostały stworzone me wiadomo gdzie i kiedy, możliwe jest odtworzenie znacznej części środowiska historycznego starożytnej Palestyny. Łącznie z kilku gatunkami, dzisiaj już w tamtych okolicach nie istniejącymi. Można także stworzyć „mapę plastyczną" Izraela: z Jerozolimy do Jerycha schodzi się w dół (Łk 10,30), a do Jerozolimy podchodzi się w górę (Łk 19,28). Schodzi się także z Nazaretu do Kafarnaum (Łk 4,31).
Oto raz nie wiadomo który sprzeczność wielkiej liczby ,,nauczycieli rozumu".
Ewangelie - i to jest już jednomyślnie przyjęte - wypływają z przepowiadania „heroldów wiary", dla których ważne było przede wszystkim i nade wszystko głoszenie życia, śmierci i zmartwychwstania Jezusa. Zauważono, jak bardzo cała reszta przez Ewangelistów była uważana za drugorzędną. Otóż mędrcy odrzucają złośliwie istotę tychże tekstów, czyli przepowiadanie Bóstwa Chrystusa, jednakże z zadziwiającą niekonsekwencją zgadzają się, że to, co dodatkowe, zasługuje na pełne zaufanie.
I wówczas stwierdzają, że tych wspólnot, którym my zawdzięczamy wiarę, z pewnością nie należy traktować poważnie, kiedy mówią o Jezusie, o Jego cudach, o Jego życiu i o Jego nauczaniu. Ale są jednakże w pełni wiarygodne, kiedy - dla usytuowania całej tej „afery" - odmalowują ramy historyczne, społeczne, geograficzne, to znaczy, gdy opisują miejsce, czas, zwyczaje, postaci!!!
Prawdę mówiąc, mitolodzy (a wraz z nimi ich koledzy - krytycy) chętnie by się obeszli bez konieczności przyznawania takiej wiarygodności, choćby tylko ograniczonej do ram zewnętrznych. Są jednak tego wszystkiego pewni z powodu wyników prac, poszukiwań, wykopalisk, które mają takie znaczenie, że nie można im zaprzeczyć.
Nikt już nie może odrzucać doskonałego, zawartego w Ewangeliach opisu świata żydowskiego przed zburzeniem świątyni w roku 70.
Jeśli ktoś je uznaje za rodzaj mitycznego „tygla", z jakiego miały wyjść księgi wiary, musi wyjaśnić, w jaki sposób ów groch z kapustą może z taką dokładnością wydobywać rzeczywistość, akurat niezwykle trudną do odtworzenia. Chodzi o kraj pod okupacją wraz z jego pomieszaniem kompetencji, z podziałem instytucji, z powikłaniami prawnymi.
To, co się stworzyło w tego rodzaju tyglu, ustawicznie zadziwia swoim dojrzałym smakiem historycznym.
W ten sposób bez żadnego fałszywego kroku odtworzony został bardzo szczególny mikrokosmos pewnego zakątka świata, potem skreślonego z mapy, ale już wtedy, gdy Ewangelie posiadają ostateczną formę: Judea początkowo zarządzana przez Archelausa, syna Heroda, przechodzi pod władzę prokuratora rzymskiego, zależnego od legata w Syrii, podczas gdy Galilea przeciwnie, pozostaje pod panowaniem Heroda Antypasa, tetrarchy uzależnionego od Rzymu...
W Ewangelii Łukasza, we wprowadzeniu, które ma za zadanie tylko umiejscowić w czasie i przestrzeni działalność Jana, jako wstęp do przepowiadania Jezusa, wyliczonych jest co najmniej siedmiu różnych przywódców religijnych i politycznych; wszyscy noszą imiona i tytuły ściśle dokładne (to zostało udowodnione):
Było to w piętnastym roku rządów Tyberiusza Cezara. Gdy Poncjusz Piłat był namiestnikiem Judei. Herod tetrarchą Galilei brat jego Filip tetrarchą Iturei i kraju Trachonu, Lizaniasz tetrarchą Abileny; za najwyższych kapłanów Annasza i Kajfasza skierowane zostało słowo Boże do Jana, syna Zachariasza, na pustyni (3,1-2).
Na tej całkiem splątanej scenie politycznej działają i ścierają się z sobą, opisywani jeden po drugim krótko, ale dokładnie, herodianie, saduceusze, faryzeusze, uczeni w Piśmie, zwolennicy Jana...
Irwin Linton, sędzia w Sądzie Najwyższym Stanów Zjednoczonych, autor studium o Nowym Testamencie z punktu widzenia prawnego, zauważa jak bardzo typ świadectwa dostarczony przez Ewangelie odpowiada normie, jaką kieruje się nowoczesne sądownictwo. Świadectwo - powiada ów sędzia - jakie każdy sędzia by przyjął, ponieważ „wskazuje istotnie imiona, miejsca, chwile".
Czy to naprawdę logiczne sądzić, że Ewangelie powstały właśnie wśród fanatycznych grup, a równocześnie godzić się, że ci rozmarzeni ludzie zdołali odtworzyć ze znakomitą dokładnością złożony, miniony już i obcy świat?
Trzeba zauważyć, iż mitolog nie chce się cofnąć przed żadną trudnością. Zakłada on, że owa rekonstrukcja dokonała się wtedy, gdy Izrael był już zniszczony od dziesiątków lat, wraz z wszystkimi swoimi instytucjami a nawet z nazwami geograficznymi, zastąpionymi przez nowe, celem wskazania, iż rzeczywistość terytorialna jest także nowa. Kiedy Jerozolima straciła swoje imię i nosiła nazwę Aelia Capitolina, gdzie nie mogła stanąć stopa żadnego Żyda.
A tymczasem, mimo to wszystko, jasne jest, że - pod określonym „naukowym" spojrzeniem - naiwni to właśnie wierzący. Ci, którzy wobec takich trudności uznają za wielce logiczne wyobrażenie, iż Nowy Testament przynosi jedynie dokładne wspomnienia świadków, którzy przeżyli to, o czym mówią.
http://iktotuzmysla.salon24.pl/480461,zamiana-wody-w-wino-1-szy-cud-historyczny-ale-i-szokujacy
Inne tematy w dziale Kultura