Łukasz podaje trzykrotnie w Dziejach Apostolskich opis nawrócenia Pawła w historycznej relacji samego zdarzenia pomieszczonej po męczeńskiej śmierci św. Szczepana (9, 1-19), w mowie św. Pawła wygłoszonej do wzburzonych Żydów na terenie świątynnym (22, 3-16) oraz w mowie obronnej wygłoszonej przed prokuratorem Festusem i królem Agryppą w Cezarei (26, 9-18).
Wszystkie trzy opisy zgodne są w zasadniczej linii przebiegu nawrócenia i jego okolicznościach: zbliżającego się do Damaszku Pawła otoczył blask niezwykły i ukazał mu się Chrystus, czyniący mu wyrzut z powodu prześladowana chrześcijan Na wyrażoną gotowość spełnienia Jego woli Chrystus poleca mu wejść do miasta i oczekiwać dalszego biegu wydarzeń Jest to zatem jedna z chrystofanii znanych w Nowym Testamencie, w których wzrok i słuch odgrywają zasadniczą rolę chodzi w nich o oglądanie Chrystusa własnymi oczami oraz o dialog dotyczący określonej treści.
Trzy opisy różnią się pod niejednym względem, z czego dawniej wysnuwano nieuzasadnione wnioski co do samej historyczności wydarzenia. Nie zwracano należytej uwagi na ich różnice sytuacyjne domagające się wysunięcia pewnych momentów na plan pierwszy lub pominięcia innych.
Inaczej wydarzenie to opisywać będzie Łukasz, ze spokojem kronikarza notujący szczegóły w ich historycznym następstwie a inaczej sam Paweł w gwarze świątynnego tłumu odwołujący się do faktu, który na życie jego wpłynął tak decydująco i uczynił go nienawistnym dla wszystkich zelotów judaizmu. Z kolei przemawiając wobec prokuratora i króla Agryppy Paweł na pewno nie musiał odwoływać się do tych samych szczegółów, o jakich wspominał tłumowi na terenie świątynnym. Każda z tych relacji ma właściwy sobie wyraz i koloryt. Wszystkie one dotyczą tego samego zdarzenia, ale rozważanego w innym aspekcie i opartego na odmiennych szczegółach i jeśli w relacji Łukasza jest, że towarzysze Pawła w czasie chrystofanii „stanęli zdumieniu, a Paweł przed Agryppą wspomina o tym, ze „wszyscy upadli na ziemię (26, 14) - to wolno chyba upatrywać w tym dwa różne momenty tej samej sceny, sceny w ruchu, a nie na obrazie utrwalonym przez artystę.
Podobnie Łukasz zaznacza, że towarzyszący Pawłowi „głos wprawdzie słyszeli, ale nikogo nie widzieli (9,7), a Paweł podkreśla że „światło wprawdzie widzieli ale głosu mówiącego do mnie nie słyszeli (22,9). Wydawać by się mogło ze zachodzi tu sprzeczność nie dająca się wytłumaczyć, pomimo wielu prób czynionych w tym kierunku. Tak np. odwoływano się niejednokrotnie w celu uzgodnienia tych opisów do podwójnego znaczenia czasownika akouo (który pod wpływem aramajskim oznaczać może nie tylko „słyszeć” (z dopełniaczem), ale i „rozumieć” (z biernikiem). Wyjaśnienie takie wielu egzegetów zostało uznane za wystarczające.
Inaczej należałoby ocenić próbę odwołania się do podwójnego znaczenia wyrazu fone w Dz 9, 7 w znaczeniu „odgłosu”, bez zrozumienia treści słów, a w Dz 22, 9 w znaczeniu mowy wyraźnej i w pełni zrozumiałej.
Jednakże nie należy stanowczo wykluczać, ze towarzysze Pawła widzieli jedynie światło i rozlegający się głos, natomiast samego Chrystusa nie widzieli a treść dialogu między Chrystusem a Pawłem była im zupełnie nieznana, co potwierdza zastosowane przeciwstawienie w samym opisie (men i de).
Istotne, że dwie powyższe rozbieżności przez większość współczesnych egzegetów uznawane są za nic nie znaczące i dopuszczalne nawet w historycznych opisach o różnej wersji. K. Lake nazywa je „unimportant, odwołując się do odchyleń nawet w zeznaniach świadków dotyczących jednego faktu -„Of these differences the first two (tj. dwie wyżej omówione) are unimportant, and are such as are always found in any narrative which is repeated.Any lawyer knows that complete agreement between witnesses, or the exact repetition of the same story, is a sign of fabrication or of very careful preparation.Por. The beginnings of Christianity, 5, 189.
Większość egzegetów, oświadcza się za następstwem wydarzeń, wypływającym z połączenia obydwu wersji z rozdz. 9 i 22. Jest to niewątpliwie słuszne ze względu na syntetyczne ujęcie Pawła w mowie przed Agryppą i bardziej analityczne w pozostałych wersjach, zawsze jednak z zastrzeżeniem, ze tylko łączne rozważanie wszystkich trzech wersji pozwala na rekonstrukcję wydarzenia w jego zasadniczym charakterze i w kolejności szczegółów. Właśnie ta harmonizacja relacji stawia i historyczność wydarzenia w korzystnym świetle.
Łukasz bowiem, jak zaznacza E. Pfaff, mógł bez trudu usunąć nawet najdrobniejsze odchylenia w opisach których był przecież świadom. A jednak pozostawił je w przekonaniu, ze w niczym obie mowy Pawła nie podważają tego, co sam o nawróceniu jego napisał w rozdz. 9. Jest to zatem concordia discors, jak mówi G Riccioti daleko bardziej interesująca niż uzgodniony we wszystkich szczegółach opis w wydaniu trzykrotnym. I nie trzeba dodawać, że i dla dokumentacji historycznej owa concordia discors ma wprost wyjątkowe znaczenie.
W Listach Pawła nie ma wprawdzie wynurzeń, które by pozwoliły ustalić czas, miejsce, przebieg jego nawrócenia i towarzyszące mu okoliczności, ale nie brak w nich nie tylko aluzji, lecz i wiele mówiących stwierdzeń dotyczących tego zdarzenia. Są to co prawda stwierdzenia fragmentaryczne, odwoływanie się do faktu, który prawdopodobnie był niejednokrotnie przedmiotem ustnego nauczania Apostoła i nie wymagał specjalnych pouczeń w Listach, będących pismami okolicznościowymi. Ale stwierdzenia te są niezmiernie cenne ze względu na to, ze nie były poddane żadnej pracy redakcyjnej, tak jak mowy Pawła w Dziejach Apostolskich, i zawierają wyłącznie nie tylko jego poglądy, ale i sformułowania. Najdłuższy fragment dotyczący nawrócenia znajduje się w Liście do Galatów:
Albowiem oznajmiam wam bracia ze Ewangelia głoszona przeze mnie nie jest pochodzenia ludzkiego Bom jej nie otrzymał ani tez nauczył się od człowieka, ale przez objawienie Jezusa Chrystusa. Wszak słyszeliście, jak niegdyś postępowałem w judaizmie, że nad miarę prześladowałem Kościół Boży i burzyłem go. A prześcigałem w judaizmie wielu rówieśników moich w mym narodzie, takem żarliwie miłował moje ustawy ojczyste. Lecz gdy się podobało Temu który wybrał mnie już w łonie matki mojej i wezwał przez łaskę swoją aby objawił Syna swego we ranie i abym głosił go między poganami ani przez chwilę nie radziłem się ciała i krwi Nie poszedłem tez do Jerozolimy, do tych, którzy byli Apostołami już przede inną, alem poszedł do Arabii skąd znów wróciłem do Damaszku" (1 11-17)
Nie ulega żadnej wątpliwości, że w tekście tym jest mowa o nawróceniu sama treść i wzmianka o Damaszku wyraźnie na to wskazują, chociaż samo nawrócenie nie jest nawet wspomniane. Podkreślone jest wszakże „objawienie Syna Bożego” w okolicznościach znanych z opisu Dziejów Apostolskich
W Listach do Koryntian św. Paweł niejednokrotnie wraca do tego tematu”
Czy nie jestem wolny? Nie jestem że Apostołem? Czyż Chrystusa Jezusa Pana naszego me widziałem? A wy czy me jesteście dziełem moim w Panu? Jeśli dla innych nie jestem Apostołem, wszakże dla was jestem, bo wy jesteście pieczęcią apostolstwa mojego w Panu" (1 Kor 9, 1-2).
Apostolat Pawła ma w powyższym tekście podwójną, motywację: 1) oglądanie Chrystusa 2) i ewangelizację Koryntu. Nie może tu zatem chodzić o jakieś przeżycia religijne dostępne dla wszystkich wiernych, ale o zdarzenie mogące być legitymacją apostolstwa Pawła. Jedynie tylko nawrócenie pod Damaszkiem odpowiada tym warunkom. Do widzenia tego wraca jeszcze Paweł w zakończeniu listu, precyzując jego charakter i znaczenie:
„Bo naprzód podałem wam, com też otrzymał, że Chrystus umarł za grzechy nasze według Pisma i że był pogrzebany, I że zmartwychwstał trzeciego dnia według Pisma ze ukazał się Kefasowi a potem dwunastu Potem widziało go jednocześnie więcej fliz pięciuset braci z których wielu żyje dotychczas a niektórzy pomarli. Potem ukaza,1 się Jakubowi potem wszystkim Apostołom. A w końcu po wszystkich niby poronionemu płodowi (tj. w sposób nagły, nieoczekiwany, jak nieoczekiwane jest poronienie płodu zamiast właściwego rozwiązania ciąży!!!) ukazał się i mnie (1 Kor 15 3-8)
Jak z powyższego wynika, Paweł ukazanie się mu Chrystusa stawia na jednym poziomie z tymi, które miały miejsce po zmartwychwstaniu. Nie chodziło zatem o jakieś przeżycie tylko wewnętrzne ale o zjawienie się w formie bliżej nie określonej, takiej jednak, że jak z Dziejów Apostolskich wynika, dopiero słowne stwierdzenie identyczności Osoby („Jam jest Jezus, którego ty prześladujesz 9, 5) przesądziło niepewność.
Niektórzy autorzy zaprzeczają, jakoby w tekście 2 Listu do Koryntian ,,Bóg bowiem który rozkazał aby z ciemności zabłysła światłość sam oświecił serce nasze abyśmy zajaśnieli blaskiem poznania jasności Bożej w obliczu Chrystusa [Jezusa]” (4 6) kryła się jakakolwiek aluzja do zdarzenia pod Damaszkiem. Tak by się na pierwszy rzut oka wydawało ale w powiązaniu ze znanymi już tekstami pewne charakterystyczne sformułowania tego wiersza mają swoje źródło w okolicznościach nawrócenia.
Można by tu przytoczyć jeszcze tekst Listu do Filipian:ale biegnę za tym aby jakoś uchwycić to w co sam zostałem uchwycony przez Chrystusa Jezusa (3 12).
Stwierdzenia czy aluzje powyższe, rozpatrywane niezależnie od Dziejów Apostolskich niewiele miałyby do powiedzenia współczesnemu krytykowi o nawróceniu Pawła, ale w łączności z opisem Dziejów i na jego tle nabierają znaczenia tym cenniejszego ze mają wszelkie cechy wspomnień autobiograficznych i nie potrzeba chyba dodawać ze w ustalaniu przebiegu nawrócenia i jego charakteru muszą być przede wszystkim brane pod uwagę.
Z porównania Listów z Dziejami Apostolskimi nie należałoby jednak wyciągać nieuzasadnionych wniosków o istniejących między nimi rozbieżnościach. Przeciwnie, trudno o większa zgodność dwóch niezależnych opisów w dziełach o zupełnie odmiennym rodzaju literackim. I jeśli różni egzegeci nie mogli uzgodnić wyznań Pawła z opisem Łukasza to właśnie dlatego, że nie odróżnili osobistego tonu w autobiograficznych szczegółach Apostoła od beznamiętnej relacji historyka interesującego się bardziej obiektywnym przebiegiem wydarzeń niż wewnętrznymi przeżyciami ich protagonisty.
Interpretacja Nowego Testamentu rozwijała się w wieku XIX pod znakiem wyeliminowania z tych ksiąg wszystkiego, co dotyczyło świata nadprzyrodzonego Chodziło o jej uzgodnienie z postulatami deizmu czy wręcz racjonalizmu jako naczelnymi prądami epoki. Rzecz jasna, że dotyczyło to jedynie tych fragmentów, które uznano za historyczne inne bowiem tłumaczono jako legendy późniejsze, nie troszcząc się w ogóle o ich interpretację.
Ale nawrócenie św. Pawła uznano w kołach nawet bardzo liberalnej krytyki za fakt historyczny. Inaczej trudno było zrozumieć cały Corpus Paulinum. Sądzono jednak że fakt ten można wytłumaczyć w sposób zupełnie naturalny, bez odwoływania się do cudów czy objawień. Postawa taka zmusiła wielu krytyków do wyszukanych wyjaśnień rzekomo broniących historii przed infiltracją teologii.
By podać chociaż w zarysie wszystkie hipotezy wysuwane w tym względzie, trzeba by w tym celu napisać duże dzieło. Dzieła takie zresztą istnieją. Niemal każde pokolenie uczonych miało w tej sprawie własne rozwiązania, nad którymi później przechodzono do porządku dziennego. Wiele z tych rozwiązań wydaje się dzisiaj naiwne i właśnie z krytyką nie mające nic wspólnego. Gdy np. czyta się wyjaśnienie Paulusa (1761-1851), jakoby Chrystus nie zakończył bynajmniej życia na krzyżu, ale pochowany w letargu powstał i pod Damaszkiem spotkał się z Pawłem w swej ziemskiej postaci, lub też gdy w barwny właściwy mu sposób E. Renan (1823-1892) poucza, że Paweł pod Damaszkiem znalazł się w kręgu szalejącej od szczytów Hermonu burzy, a w huku piorunów dopatrywał się głosu Chrystusa, to można przyznać słuszność G Riccottiemu, że wyjaśnienia tego rodzaju czynią wrażenie narzędzi epoki kamiennej.
Z wielkiej liczby hipotez za pomocą których starano się w sposób racjonalistyczny wytłumaczyć nawrócenie Pawła, wielu zwolenników do dziś ma tzw. hipoteza psychologiczna: Polega ona na tym, że cały proces nawrócenia Pawła sprowadza do rzędu przeżyć wewnętrznych o potęgującym się wciąż natężeniu, które osiągnęły swój szczyt pod Damaszkiem i spowodowały doniosłą decyzję. „Kryzys w duszy Pawła- tak można by nazwać to zmaganie się wewnętrzne, mające z prześladowcy uczynić nie tylko gorliwego chrześcijanina, ale i Apostoła Chrystusa Różne wskazywano przyczyny tego kryzysu. Jedni, odwoływali się do trudności intelektualnych nawiedzających od pewnego czasu Pawła w stosunku do prawdziwości judaizmu i jego zasad religijnych, inni wskazywali na racje moralne. O Pfleiderer (1839-1908) np. podkreślał, ze śmierć Szczepana, której Paweł był bezpośrednim świadkiem (Dz 8, 1), zachwiała jego równowagę psychiczną. Usiłował on to zachwianie się przezwyciężyć przez tym większą gorliwość w ściganiu chrześcijan. I to było jednym z powodów, że Paweł prosił o upoważnienie udania się do Damaszku i ścigania tam chrześcijan. Podróż do tego miasta była długa (ok. 250 km) i uciążliwa. W przypuszczalnych wtedy warunkach podróżowania trwała nie mniej niż osiem dni, w ciągu których kryzys narastał. Gdy wreszcie na horyzoncie ukazało się miasto, Paweł powziął wielką decyzję zerwania z dotychczasowym zyciem i przyłączenia się do tych, którzy, jak Szczepan, dawali tak wzniosły wyraz swej wierze w Chrystusa jako Mesjasza, nie zrywając bynajmniej z całą religijną tradycją Izraela. To było właśnie owo „ukazanie się” Chrystusa Pawłowi. Reszty dopełnił jego trzyletni pobyt w Arabii wykorzystany w celu dokładnego zgłębienia zasad nowej wiary, której odtąd stanie się nieustraszonym wyznawcą i Apostołem.
Do nakreślonego powyżej przypuszczalnego przebiegu nawrócenia poszczególni krytycy wprowadzają pewne modyfikacje. Cały kryzys niektórzy z nich motywują np. skłonnością Pawła do wizji, jego nerwowym, wybuchowym usposobieniem. Przywoływano na pomoc cały szereg innych jeszcze czynników nawet z psychopatologii, za pomocą których starano się wytłumaczyć tę „wielką przemianę" bez odwoływania się do ingerencji Bożej w formie opisanej przez Dzieje Apostolskie, a potwierdzonej wyznaniami Pawła.
Zapomniano przy tym, że proponowane rozwiązanie pozostaje w jaskrawej sprzeczności z dokumentami, które tak pojętego kryzysu nie tylko nie uzasadniają, ale wykluczają go stanowczo i to nie tylko Dzieje Apostolskie ale sam Paweł w tych nielicznych wyznaniach znanych z jego Listów. Przecież podkreśla on z takim naciskiem, że nawrócenie to przyszło nagle i nic na jego zbliżanie się nie wskazywało (Fil 3, 12), używa przy tym wiele mówiącego sformułowania „zostałem uchwycony” z nagła i niespodzianie, wbrew wszelkim przewidywaniom i zamiarom. A i zresztą z innych jego oświadczeń nie wynika, ze zdarzenie pod Damaszkiem zaskoczyło go całkowicie, krzyżując jego plany i przekreślając dotychczasowy tryb życia? Nie można wprawdzie wykluczać redakcyjnego wpływu Łukasza na obydwa sprawozdania Pawła o swym nawróceniu w Dz. 22 i 26, ale nie bez powodu jego nagłość podkreślona jest w nich z równą mocą jak jego wyznanie w Listach. Toteż hipoteza C. Holstena, O. Pfleiderera i wszystkich innych zwolenników takiego rozwiązania jest raczej psychologicznym schematem dającym się zastosować do każdego nawrócenia, w którym czynniki intelektualne, moralne itp. mają swe znaczenie, a zasadnicze etapy niewiele się od siebie różnią.
Jest to Chrystofania pod Damaszkiem czyli zjawienie się Pawłowi Chrystusa w sposób żywo przypominający Jego liczne zjawienia się Apostołom po zmartwychwstaniu. Sam zresztą Paweł tak to rozumiał, gdy ową chrystofanię stawiał na jednym poziomie ze zjawieniem się innym Apostołom (1 Kor 15, 3-8). Wszelkie interpretacje jego nawrócenia z tym się liczyć muszą. Inaczej, najdokładniej nawet konstruowane teorie chybiają celu i są raczej zniekształceniem wydarzenia niż jego interpretacją. Wszystko to wskazywałoby na to, że w chrystofanii pod Damaszkiem chodziło o zjawienie się dostrzegalne zewnętrznie i pouczenia stwierdzone słuchowo czyli nie o jakieś przeżycie wewnętrzne tylko, ale o doznania pochodzące od osoby drugiej, będącej przyczyną sprawczą zdarzenia i nadającej mu określony charakter. Tak to niemal powszednie egzegeci katoliccy i wielu egzegetów protestanckich pojmują, uznając, że tylko fenomen zewnętrzny czyni zadość warunkom wymaganym przez opis Dziejów i stwierdzenia Pawła.
Ale nie bez wyjątków. Pewni egzegeci uznając zresztą w pełni nadprzyrodzony charakter zdarzenia i godząc się na bezpośrednią ingerencję Bożą cały proces nawrócenia sprowadzają do rzędu przeżyć mistycznych, dokonujących się w duszy Pawła, a więc zasadniczo do jakiejś wizji wewnętrznej jako wyniku wpływu Bożego.
Wydaje się jednak, ze rzecz ma się akurat przeciwnie. Jeśli bowiem nic nie wskazywało na jakieś zwątpienie, jakie zakradło się do duszy Pawła, na kryzys, który dokonywał się w jego wnętrzu - jeśli zdążał on do Damaszku w niezachwianym przekonaniu o słuszności swojej sprawy, to nie łatwo można się zgodzić na jakąś wizję w sensie ogólnie rozumianym, w pełnym świetle dnia (południe) i wśród towarzyszy podróży. Czy bowiem wizja bez względu na jej pochodzenie nie wymaga pewnego skupienia się, skoncentrowanej uwagi, nie określonej bliżej podatności ze „strony przeżywającego ją?
A jeśli tak, to w wypadku Pawła okoliczności zewnętrzne czas, miejsce i brak jakiegokolwiek przygotowania stanowczo jej nie sprzyjały. A nie sprzyjały dlatego, ze nie chodziło o jakieś wzloty wewnętrzne („słodycz, radość i szczęście), ale o fakt zewnętrzny, mający swoją wymowę tym większą, ze zdarzył się nagle i przez nikogo nie był przewidywany.
Inne tematy w dziale Kultura