37 W ostatnim zaś, najbardziej uroczystym dniu święta, Jezus stojąc zawołał donośnym głosem: «Jeśli ktoś jest spragniony, a wierzy we Mnie - niech przyjdzie do Mnie i pije! 38 Jak rzekło Pismo: Strumienie wody żywej popłyną z jego wnętrza». 39 Apowiedział to o Duchu, którego mieli otrzymać wierzący w Niego; Duch bowiem jeszcze nie był, ponieważ Jezus nie został jeszcze uwielbiony. 40 Awśród słuchających Go tłumów odezwały się głosy: «Ten prawdziwie jest prorokiem». 41 Inni mówili: «To jest Mesjasz». «Ale - mówili drudzy - czyż Mesjasz przyjdzie z Galilei?42 Czyż Pismo nie mówi, że Mesjasz będzie pochodził z potomstwa Dawidowego i z miasteczka Betlejem?»43 I powstało w tłumie rozdwojenie z Jego powodu. 44 Niektórzy chcieli Go nawet pojmać, lecz nikt nie odważył się podnieść na Niego ręki.
Codziennie przez całą oktawę święta Namiotów wspaniała procesja wyruszała do źródła Siloe, by zaczerpnąć z niego wody ( 76). W ostatnim dniu, najbardziej uroczystym, Jezus, nawiązując do tej właśnie ceremonii i stosując ją do siebie i swojej nauki, wołał (dosłownie „ (dosłownie „kradzo – krzyczeć pełnym głosem) : „Jeśli kto pragnie, niech do mnie przyjdzie, a pije. O cudownej wodzie mówił Jezus do Samarytanki; ale już sześć wieków przedtem o tej samej wodzie mówił również pewien prorok, który wkładał w usta Boże taką skargę:
„Dwie złości uczynił lud mój:
mnie opuścił, źródło wody żywej,
a wykopali sobie cysterny,
cysterny rozwalone, które nie mogą wody zatrzymać (Jer 2, 13).
I teraz Jezus wołał głośno, składając uroczyste oświadczenie; oświadczenie to wznieciło podobną, jak przed paru dniami, dyskusję w tłumie. Niektórzy stronnicy Jezusa poczęli wołać: On jest naprawdę prorokiem! - A inni mówili: To Mesjasz! - Przeciwnicy zaś odpowiadali: Jaki tam Mesjasz! Czyż Mesjasz ma przyjść z Galilei? Czy też przyjdzie z Betlejem, jako potomek Dawida?
Wrócili, więc strażnicy do arcykapłanów i faryzeuszów, a ci rzekli do nich: «Czemuście Go nie pojmali?» 46 Strażnicy odpowiedzieli: «Nigdy jeszcze nikt nie przemawiał tak, jak ten człowiek przemawia».47 Odpowiedzieli im faryzeusze: «Czyż i wy daliście się zwieść? 48 Czy ktoś ze zwierzchników lub faryzeuszów uwierzył w Niego? 49 Aten tłum, który nie zna Prawa, jest przeklęty». 50 Odezwał się do nich jeden spośród nich, Nikodem, ten, który przedtem przyszedł do Niego: 51 «Czy Prawo nasze potępia człowieka, zanim go wpierw przesłucha, i zbada, co czyni?»52 Odpowiedzieli mu: «Czy i ty jesteś z Galilei? Zbadaj, zobacz, że żaden prorok nie powstaje z Galilei».
53 I rozeszli się - każdy do swego domu.
W czasie tej dyskusji zabrał głos ostrożny Nikodem, który zdecydował się jeszcze na krok ostateczny. Miał tyle odwagi, by przypomnieć konieczność postępowania zgodnie z Prawem.Prawo starotestamentalne (por. Wj 23, 1; Pwt 17,4) nakazywało dokładne zbadanie każdej sprawy o charakterze religijnym; podobnie nauczała tradycja rabinacka (TB Sanh 5, 4c; Erod Rabba 21, 3). Prawo żydowskie nie potępia człowieka, zanim go nie wysłucha i nie rozpatrzy jego czynów. Ale i Nikodemowi odpowiedziano z sarkazmem: Czy także ty nie jesteś z Galilei? Przestudiuj księgi, a przekonasz się, że z Galilei nie może przyjść prorok!
W w. 32 arcykapłani wysyłają służbę z poleceniem pojmania Chrystusa. Motywy nie wykonania polecenia przez służbę są godne podkreślenia: odczuli oni w słowach i wystąpieniach Jezusa moc nieskończenie większą niż u przywódcy ludowego" lub jakiegokolwiek człowieka w ogóle. Świadectwu sług nie przeciwstawiają przywódcy żadnego cytatu ze ST, ale jedynie własny autorytet. Argumentację ich cechuje pycha, a zarazem głęboka pogarda dla bezimiennego tłumu. Chodzi tu o grupę, znaną od początków judaizmu pod nazwą am, ame, haares, złożoną z ludności mieszanej pod względem etnicznym i religijnym. Hillel Starszy odmawia im jeszcze w ostatnich latach przed Chr. jakiejkolwiek pobożności. Rzeczywiście ludzie ci nie znali Prawa i nie zachowywali go, stając się przedmiotem nienawiści faryzeuszów. Spośród tych ludzi rekrutowali się liczni słuchacze Dobrej Nowiny głoszonej przez Jezusa. Przekleństwo pod adresem tej grupy religijnej odzwierciedla nie tylko sytuację religijną w Palestynie, ale i postawę arcykapłanów i faryzeuszów wobec jakiegokolwiek sprzeciwu (por. 9, 28).
Następnie Jan podaje opis ocalenia przez Jezusa cudzołożnicy, opisany pod tym adresem – http://iktotuzmysla.salon24.pl/424468,genialna-obrona-cudzoloznicy-przed-ukamienowaniem, zachęcam do ponownego przeczytania, a potem zaczyna się interesujący nas dzisiaj kolejny fragment:
12 Aoto znów przemówił do nich Jezus tymi słowami: «Ja jestem światłością świata. Kto idzie za Mną, nie będzie chodził w ciemności, lecz będzie miał światło życia». 13 Rzekli do Niego faryzeusze: «Ty sam o sobie wydajesz świadectwo. Świadectwo Twoje nie jest prawdziwe». 14 W odpowiedzi rzekł do nich Jezus: «Nawet, jeżeli Ja sam o sobie wydaję świadectwo, świadectwo moje jest prawdziwe, bo wiem skąd przyszedłem i dokąd idę. Wy zaś nie wiecie, ani skąd przychodzę, ani dokąd idę. 15 Wy wydajecie sąd według zasad tylko ludzkich. Ja nie sądzę nikogo. 16 Ajeśli nawet będę sądził, to sąd mój jest prawdziwy, ponieważ Ja nie jestem sam, lecz Ja i Ten, który Mnie posłał. 17 Także w waszym Prawie jest napisane, że świadectwo dwóch ludzi jest prawdziwe. 18 Oto Ja sam wydaję świadectwo o sobie samym oraz świadczy o Mnie Ojciec, który Mnie posłał». 19 Na to powiedzieli Mu: «Gdzie jest Twój Ojciec?» Jezus odpowiedział: «Nie znacie ani Mnie, ani Ojca mego. Gdybyście Mnie poznali, poznalibyście i Ojca mego». (J 8, 12-19)
Inny szczegół, związany z tym samym świętem, dał Jezusowi okazję do objawienia siebie i swego programu. Począwszy od zmierzchu pierwszego dnia święta Namiotów ludność schodziła się tłumnie na zewnętrzny dziedziniec świątyni niosąc w ręku palmowe, mirtowe i wierzbowe gałązki, a gdy tylko ściemniło się, kapłani zapalali ogromne lampy umieszczone na wszystkich świecznikach, a tłum zapalał swoje małe lampki w niezliczonej ilości. Następnie na jasno oświetlonym dziedzińcu wykonywano uroczysty taniec, a lewici ustawieni na stopniach dziedzińca wewnętrznego śpiewali święte hymny. W tańcu tym współzawodniczyli ze sobą wysocy dygnitarze i sławniejsi doktorzy; chodziło o to, kto potrafi tańczyć najdłużej z zapaloną pochodnią w ręku (Sukkah. V. 1-4; Sukkah babli 50 a-b, 53 a-b). Ta radosna, jasna noc pozostawała na długo w pamięci rozbawionych tłumów; pewnego dnia Jezus nawiązując do światła, które w tej ceremonii tak dużą odgrywało rolę, przyrównał do niego siebie. Nie wiadomo dokładnie, w jakim to działo się dniu, ale jeżeli Jan umieszcza ów epizod wśród innych, które wydarzyły się podczas tych świąt (por. 8,12-59), to zapewne dlatego, że widzi w tym pewnego rodzaju przygotowanie do następnego wypadku ze ślepym od urodzenia, który od Jezusa otrzymał światłość dla oczu.
Jak uprzednio mówił o wodzie w związku ze świętem Namiotów, tak obecnie w bardzo podobnych okolicznościach mówi o świetle. Dawny lud Boży postępował pod przewodnictwem Jahwe, objawiającego się w słupie ognia (Lb 14. 14) nowy lud zdąża ku Bogu wraz z Chrystusem-światlem. Faryzeusze odpowiedzieli, że nikt nie jest obowiązany Mu wierzyć, bo świadczył przecież sam o sobie, a świadectwo takie nie jest wiarygodne; wynikła stąd dłuższa dyskusja, kilkakrotnie wznawiana (por. J 8,20-21; 8,30-31), którą należy przeczytać w oryginale.
Zasadnicze wypowiedzi Jezusa są następujące:
Świadectwo Jego jest potwierdzone przez Ojca Niebieskiego, ale Żydzi nie znają Ojca, bo nie znają Jezusa. A tymczasem czas już na to najwyższy: Jezus oddali się niebawem na zawsze od Żydów - pomrą oni zatwardziali w swym grzechu, który polega na tym, że nie uznali Jego posłannictwa. Oni pochodzą z „niskości (ek ton kato), czyli ze świata, Jezus zaś z, wysokości" (ek ton ano). Wówczas Żydzi kierują pod Jego adresem ironiczne pytanie, podobnie jak uczynili w stosunku do Jana Chrzciciela, gdy przybyli do niego wysłannicy faryzeuszów z Jerozolimy ( 277). „Któżeś ty jest?" Jezus odpowiada. „W pierwszym rzędzie (jestem) tym, co właśnie mówię do was”. W słowach tych uchyla się od jasnej i zdecydowanej odpowiedzi, której oczekiwali Żydzi, by móc zastosować wobec Niego gwałt, jak to się zresztą okaże pod koniec dyskusji.
A jednak - mówił dalej Jezus - kiedy Żydzi „podwyższą Syna Człowieczego", wówczas poznają, że rzeczywiście był On, Synem Człowieczym wypełniającym ściśle posłannictwo przekazane Mu przez Ojca.
To zupełne poddanie się woli Ojca zrobiło na wielu słuchaczach, którzy wierzyli w Niego, silne wrażenie. Jezus zwraca się do nich, ale przerywają Mu nowi rozmówcy, zachowujący się wrogo. Oto treść tych słów: Jeśli się przyjmie naukę Jezusa, uzyska się prawdziwą wolność; wolność ta nie polega na tym, że się jest potomkiem Abrahama, ale polega na uwolnieniu się od grzechu. Kto jest prawdziwym potomkiem Abrahama, winien postępować sprawiedliwie jak Abraham, a nie usiłować zabić Jezusa, którego posłał Ojciec Niebieski. Nie wystarczy głosić, że się jest synem Bożym, jak to czynią przeciwnicy Jezusa, należy Go również kochać i przyjąć Jego Nauki, gdyż On „wyszedł od Boga i przez Niego jest posłany. Kto nie słucha słów Jezusa, tym samym wykazuje, że za ojca ma diabła, który od początku był mordercą i ojcem kłamstwa. Jeżeli Jezus mówi prawdę, dlaczego Mu nie wierzą? Kto może dowieść Mu grzechu? Kto jest od Boga, słucha słów Bożych, ale przeciwnicy Jezusa, dlatego Go nie słuchają, że nie są od Boga.
Dysputa staje się coraz gorętsza. Żydzi odczuwają te mocne, wymierzone w nich uderzenia i zamiast wysunąć jakieś przekonywające, argumenty, bronią się obelgami. Mówią na przykład: „Czyż niesłusznie mówimy, że jesteś Samarytaninem i czarta masz? Odpowiedział Jezus: Ja czarta nie mam, ale oddaję cześć Ojcu memu, a wyście mnie znieważyli. Ja nie szukam własnej chwały, ale jest ktoś, który szuka i sądzi. Zaprawdę, zaprawdę powiadam wam, jeśli kto zachowa naukę moją, nie zazna śmierci na wieki. Tedy mu rzekli Żydzi: Teraz poznaliśmy, że czarta masz. Abraham umarł i prorocy, a ty mówisz: Jeśliby, kto zachował naukę moją, nie zazna śmierci na wieki. Czyżeś ty większy od Ojca naszego, Abrahama, który umarł? Nawet prorocy pomarli. Za kogo się uważasz? Odpowiedział im Jezus: Jeśli ja sam siebie chwalę, chwała moja niczym nie jest. Ale jest Ojciec mój, który mnie uwielbia i o którym wy powiadacie, że jest Bogiem waszym, a nie poznaliście Go. Ale ja Go znam i jeślibym powiedział, że Go nie znam, byłbym podobnym wam kłamcą. Ale znam Go i nauki Jego strzegę. Abraham, ojciec wasz, z radością wyglądał dnia mojego, a ujrzał i rozradował się. Rzekli tedy żydzi do niego: Pięćdziesięciu lat jeszcze nie masz, a Abrahama widziałeś? Rzekł im Jezus: Zaprawdę, zaprawdę powiadam wam, pierwej nim Abraham był, jam jest (J. 8, 48-58) - toteż może zastosować do siebie znaną dobrze ze ST formułę objawienia się Boga 'eh"jéh '"ser 'eh."jéh (Wj 3, 14)
Dyskusja się skończyła. Jezus ogłosił, że istniał wcześniej niż Abraham, a więc i cały hebraizm, którego Abraham był założycielem.
I znowu Żydzi porwali kamienie, aby Go ukamienować. Jest faktem, że po 46 latach od rozpoczęcia wielkiej odbudowy postanowionej przez Heroda, roboty były jeszcze w toku i do ich ukończenia będzie potrzeba dalszych trzydzieści lat. Zupełnie więc logiczne, że na placu budowy będącym jeszcze w pełnym ruchu znajdowały się w zasięgu ręki surowce - kamienie - do kamienowania. Nie znajdowały się gdzie indziej, chyba że za murami, przynajmniej w wystarczającej ilości, biorąc pod uwagę to, co wiemy z innych źródeł starożytnych, że do udogodnień, które upiększały Jerozolimę, należały ulice miejskie całkowicie wybrukowane wielkimi płytami kamiennymi, na sposób rzymski. A więc także tutaj jest ukryty ale pewny sygnał „rzeczy widzianej".
Inne tematy w dziale Kultura