Wiele razy już opisywaliśmy w notkch, że autorzy ewangeliczni zachowują się dokładnie odwrotnie do tego jak zachowywaliby się autorzy wymyślający dowolnie swoją postać, w związku z zupełnie nieodpowiednim zastosowaniem imienia Jezus; o Jego mieście z wybrania, które nie tylko nie doznało zaszczytu cytowania w Piśmie Świętym, ale zostało uznane po prostu za miejscowość o złej sławie; o milczeniu na temat Jego wykształcenia; o owym zupełnie nic nieznaczącym zawodzie cieśli; o braku wszelkiej aluzji do Jego wyglądu zewnętrznego.
W tym wypadku zamiar nawrócenia świata, wywodzący się z myśli o Zbawicielu w osobie Żyda, był zjawiskiem podobnym do tego – jakby chcieć nawrócić jakiegoś Francuza z XXI wieku na religię mieszkańców Konga. W świecie starożytnym wielka była pogarda dla wszystkiego, co tyczyło, z bliska czy z daleka, środowiska żydowskiego. Oto, o czym nie powinni zapominać ci, którzy sądzą, iż mit o „takim Chrystusie nie zrodził się w środowisku palestyńskim, ale został tani zaniesiony przez wiernych pochodzenia nie żydowskiego.
Ale istnieje kolejny dodatkowy absurd: Absurdem tym jest śmierć na krzyżu. Po co pośród rozlicznych możliwych zakończeń zostało wybrane to, do którego świat starożytny miał niezwykły wstręt i traktował je z największą pogardą, jako że było przeznaczone dla ostatnich z niewolników?
Są historyczne dowody na to, że autorzy mitu nie mogli wymyśleć krzyża: podczas czterech pierwszych wieków (to znaczy dopóki krzyż pozostawał narzędziem śmierci w najbardziej odrażających przypadkach) chrześcijanie tak bardzo wstydzili się sposobu, w jaki ich Bóg został poddany śmierci, że nie stosowali go w sensie wyobrażeniowym.
Tak, więc przez trzy pierwsze wieki dziejów chrześcijaństwa jego symbolem nie był krzyż. Ukrywa się go, bowiem sam widok tego narzędzia śmierci (servile supplicium Cycerona) mógł narazić na szwank przepowiadanie.
Poszukiwano symboli czyniących odniesienie do krzyża w sposób dyskretny, nie ujawniając wcale jego gorszącego charakteru: maszt statku przecięty poprzeczką u góry, kotwica, wąż otaczający roślinę, pług, człowiek modlący się z rozpostartymi ramionami...
„Skandal Boga ukrzyżowanego trudny był do pojęcia nie tylko dla pogan, ale dla samych chrześcijan. Niektórzy zgodzili się w końcu na wypaczony pogląd uczniów Bazylidesa i zastąpili postać Jezusa ukrzyżowanego osobą Szymona z Cyreny" (E. Francia).
Można było, zatem stać się heretykiem, wyobrażając sobie jakiegoś sobowtóra, który konał na tej gorszącej szubienicy, choćby wcale nie towarzyszyły mu drwiny, jakie łączono z uwielbieniem człowieka, który skończył życie w ten hańbiący sposób.
Najstarsze graficzne wyobrażenie Ukrzyżowanego sięga trzeciego wieku i zostało odkryte na wzgórzu Palatyńskim w Rzymie w roku 1856. Nie jest to jeszcze znak wiary chrześcijańskiej, ale nadal okrutna kpina jakiegoś poganina: bowiem do krzyża był przybity osioł.
Krzyż z Herculanum, choć uznany przez wszystkich jako autentyczny, stanowi unicum, jedyny przypadek pośród tego wszystkiego, co znaleziono z pierwszych czasów chrześcijańskich. Spora liczba specjalistów stwierdza, że sklepienie lub drzwiczki, jakie go chroniły (pozostały ślady miejsc mocowania) okrywały go nie tyle dlatego, że był objęty zakazem, ale ponieważ wierni się go wstydzili, choćby był to odizolowany przypadek, i że stanowił potwierdzenie niepokoju, jaki odczuwał chrześcijanin na skutek takiego wspomnienia.
Zresztą już w roku 180 Celsus mówił złośliwie do chrześcijan, których uznano za „czcicieli krzyża": „Jak wyglądałby jako syn boży ktoś, którego ojciec nie potrafił uratować od najbardziej hańbiącej śmierci?"
Skoro, zatem pierwsi chrześcijanie dopiero po wiekach zgodzili się z myślą, że ich Bóg naprawdę umarł właśnie na krzyżu, to jak można sobie wyobrazić, że taka forma tortury mogła zostać wymyślona w ramach mitu przez samych chrześcijan? Jeśli to wszystko jest legendą, dlaczego nie wymyślono jakiejś innej, bardziej eleganckiej formy dla wcielenia mitu o Bogu cierpiącym? Na przykład ukamienowanie, jak w przypadku Szczepana, ścięcie jak u Jana Chrzciciela?
Trzeba przede wszystkim zwrócić uwagę, że o ile u pogan krzyż wzbudzał uczucie okrucieństwa „społecznego", u Żydów powodował przerażenie. Powiedziano w rozdziale 21 Księgi Powtórzonego Prawa, że powieszony na drzewie (wiadomo dobrze, że chodzi o ukrzyżowanego) jest przeklęty przez Boga.
Dlatego też Paweł będzie mógł bardzo słusznie zauważyć, iż o ile Chrystus ukrzyżowany jest „szaleństwem" dla pogan, dla Żydów stanowi „zgorszenie". Kto zatem ponosi odpowiedzialność za zmyślenie krzyża, „śmierci skrajnie antymesjańskiej, śmierci najbardziej nie do przyjęcia dla Mesjasza" (Dhanis)?
To samo w gruncie rzeczy uznał pewien „niedowiarek". A. Omodeo w związku z zakończeniem życia, jakie ewangeliści podają jako śmierć swojego Mesjasza, mówi: ,znajdujemy się całkiem poza potrzebami pierwotnej wpólnoty, stajemy wobec tradycji pozbawionej wszelkich podejrzeń".
Inne tematy w dziale Kultura