Rok 1991 dla Autopsy jest rokiem przełomowym. Po debiucie, który zapisał się w annałach death metalu, Chris Reifert postanowił nie spoczywać w pokoju i pracować nad dalszymi przetokami w przegniłym korpusie. Niepozorna mała płyta Retribution for the Dead (1991) to nowa autopsja w dziejach kalifornijskiego zespołu.
Zespół przekornie poczuł sadystyczny potencjał w bardziej skrupulatnym, wolniejszym pastwieniu się nad swoimi instrumentami i co za tym idzie słuchaczami. Dwa z trzech krwawych smarków zawartych na EPce zostały powtórzone na drugim długograju. Jednak utwory te pochodzą z innej, wcześniejszej sesji nagraniowej.
Brzmienie EPki jest bardziej surowe i wyostrzone, różnicę dostrzec można w artykulacji Chrisa. W obu wersjach nasz wokalista sprawuje się świetne i m.in. dlatego pozycji tej nie należy bagatelizować. Zwłaszcza ze względu na fenomenalny utwór tytułowy, który od razu wprowadza nas w nową stylistyczną odsłonę jaką zaprezentował zespół na tym wydawnictwie. Autopsy postanowiło wpisać się i realizować w nurcie death doom.
Obsessed with revenge,
Digging up the putrid curse
Retribution for one stricken down,
Now the morbid winds will call
Wstęp niezmiernie ponury, mrożące krew w żyłach riffowanie - lodowate niczym zachwycający pejzaż zdobiący okładkę - swoja drogą ma coś w sobie ten obrazek. Kto wie czy nie najlepsza z wszystkich okładek Autopsy. Świdrująca melodia gitary. Powolne uderzenia perkusji i niezastąpiona torsja Chrisa, który buduje nastrój, w nie mniejszym stopniu niż pozostałe instrumentarium. Kwintesencja death doom metalu, która rozwinięta zostanie na kolejnych krążkach. Rozbudowana opowieść muzyczno-liryczna, z zmianami akcji i druzgocącym finiszem. Doskonale słychać, że zespół godnie czerpie i nawiązuje do pionierów gatunku.
W drugim na liście - „Destined to Fester” wita nas przygaszony gitarowy powiew wraz z marszową, nerwową partią perkusji. Zawodzące potępieńczo gitary, ohydnie jątrzy się kolejna opowieść. Złowieszcze łamanie kości odsłoniętego pulsu gitary basowej Steve'a - brata jednego z gitarzystów Erica Cutlera. Lekkie zamieszanie niczym agonalny przebłysk werwy jaką włożono w punkt kulminacyjny, z bardziej gęstym pogromem. Świetna solówka i firmowy amok wokalisty, którzy przedziera się przez druty kolczaste partii gitarowych.
Ostatni utwór na płytce, buja niczym zapowiedź death n’ rollowego zjawiska które rozkwitnie parę lat później. To tylko przygotowanie do stopniowego doszczętnego zlodowacenia. Temperatura riffu schodzi w dół co raz niżej. Zstępuje po schodach śmierci, potyka się i bezwzględna lawina gotowa. Z zwichrowaną solówką i rytmicznym okaleczaniem. Wracamy do groteski ponurego pląsania. Pomimo pozornie mniejszej siły rażenia, realnie odczuwalna brutalność jest znacznie większa. Nie od dziś wiadomo, jak chłód dotkliwie potrafi potęgować ból.
Lost in the white
Nothing in sight
Stumbling thru the snow and ice
Blinded by forces you can't control
Just to stay alive your only goal
Chwilowe wyciszenie przerwane eksplozją straszliwego wrzasku, któremu wtóruje ostateczny płomienny gitarowy spazm. Tekst utworu idealnie koresponduje, z równie obrazowym i sugestywnym lirykiem do „Severed Survival”. W obu przypadkach możemy się wczuć w poczynania nieszczęsnego protagonisty postawionego w krańcowej sytuacji. Ulęgnąwszy blokującej zdrowy rozsądek panice. Poddany niesamowitej presji bezwzględnego żywiołu. W akcie desperacji, pozbawiony racjonalnych hamulców, posuwa się do autodestrukcyjnych czynów.
Retribution for the Dead (1991) to świetna zapowiedź drugiego albumu. Zarazem wprowadzenie do najbardziej cenionego okresu twórczości Autopsy.
Inne tematy w dziale Kultura