To było nieuniknione, prędzej czy później Laibach musiał sięgnąć po to dzieło filozoficzne. W zasadzie aż się dziwię, że dopiero teraz zrealizowano ten projekt. Wielkie dzieło modernizmu zostaje przeniesione w postmodernistyczny wymiar.
Niemiecki filozof w Tako rzecze Zaratustra. Książka dla wszystkich i dla nikogo (1883 - 1891) kompiluje swoje przemyślenia odnośnie „śmierci Boga”, „woli mocy”, koncepcji „wiecznego powrotu”. Powieść ta inspirowała i inspiruje wielu artystów w tym muzyków począwszy od poematu symfonicznego Richarda Straussa po bardziej współczesną twórczość np. zespołów metalowych – m.in. Xantotol.
Fryderyk Nietzsche sięga po postać Zaratustry nieprzypadkowo, jest to perski prorok, który stworzył zaratusztrianizm - znana religia także jako zaratustryzm, zoroastrianizm, zoroastryzm. Jest to jedna z najstarszych monoteistycznych religii, która miała wpływ na Judaizm, Chrześcijaństwo, Islam.
Jest to zmodyfikowana ścieżka dźwiękowa do sztuki teatralnej, której premiera odbyła się w 2016 roku w reżyserii Matjaža Bergera. Bazując na materiale promocyjnym opublikowanym na oficjalnej stronie Laibach, wizją reżysera był spacer po moście pomiędzy trzema stadiami -zwierzęcia, człowieka i nadczłowieka. Szkoda, że nie jest wystawiana w ramach trasy koncertowej. Nie jest to pierwszy raz kiedy Słoweńcy byli zaangażowani w tego typu przedsięwzięciu – część z nich również doczekało się swojego fonogramu – Krst Pod Triglavom – Baptism (1987) oraz bardziej znany Macbeth (1990). Jest to też dobry trop dla zrozumienia recenzowanej pozycji. Dlatego jestem tym bardziej skonfundowany tym, że recenzenci zaskoczeni są tzw. „neoklasycznym” obliczem tejże płyty. Tego typu elementy towarzyszą kolektywowi niemal od początku działalności!
Po przebojowej i bardzo przystępnej płycie (jak na Laibach) Spectre (2014) i bardzo stonowanej i poważnej EP 1 VIII 1944 Warszawa (2014) przyszedł czas na bardziej wymagającą porcję muzyki. Trzeba przyznać, że już dawno nie było tak stricte industrialnej płyty w twórczości Laibach. Muzyka na niej zawarta przesiąknięta jest atmosferą książki i rzeczywiście stanowi jej doskonałą „ścieżkę dźwiękową”.
Światłości ty olbrzymia! czymże byłoby twe szczęście, gdybyś nie miała tych, komu jaśniejesz?.*
1. Przed wschodem słońca, subtelnie wiatr tajemnicę rozwiewa. Symfoniczna pełna nadziei i ukojenia dotykająca serca patosem i wzruszeniem.
Najtroskliwsi pytają dziś: „jak zachować człowieka?” Zaratustra wszakże pyta, jako pierwszy i jedyny: „jak przezwyciężyć człowieka?
Der Mensch
Ist gegen sich selber
Das grausamste
Tier.+
2. Bliższy Laibach niepokój i dźwiękowe otoczenie. Postindustrialne spowolnione tętno. Drgają nerwy dawno zapomnianej maszyny, która wznowiła pracę. Odzywa się odhumanizowany głos Milana-Zaratustry. Deklamacja w surowej, zimnej pozbawionej człowieczeństwa manierze. Muzyczne tło sączy się, ulatnia, intryguje minimalizmem do którego Laibach od początku miał smykałkę. Industrialna symfonia, natężenie dźwięków rośnie, to znów przygasa. Tak jak wiara w człowieczeństwo, która potrafi wzbudzać nadzieję na przyszłość, by po chwili wzbudzać odrazę gdy jej beznadziejna część zaczyna o sobie dawać znać.
Niewinnością jest dziecię i zapomnieniem, jest nowopoczęciem, jest grą, jest toczącym się pierścieniem, pierwszym ruchem, świętego „tak” mówieniem.
3. Marszowy, militarystyczny początek. Mistrzowskie operowanie dramaturgią, mariaż lekko zdeformowanego piękna z upiększoną przemysłową brzydotą. Nie jest to nowa jakość dla słoweńskiego kolektywu ale z pewnością dzieło na miarę ich kunsztu. Wszystkie zjazdy i uniesienia tworzą zarazem nieznośną i upajającą huśtawkę wzlotów i upadków człowieka.
Patrzcie, jam jest zwiastunem błyskawicy, jam jest ciężką kroplą z chmury: ta błyskawica zwie się nadczłowiekiem.
Ich bin ein Verkündiger
Ein Verkündiger des Blitzes
So lang' sehnte ich mich
Und schaute in die Ferne
4. Ostre jak brzytwa cięcie jaźni, wyparte przez odgłos maszyny. Ociężałej, kapryśnie zaprogramowanej. W odpowiedzi na przemawiającego Zaratustrę odzywają się cyfrowo-symfoniczne razy. Głuche, potężne grzmoty w tle odmierzają. Chwilowe wyciszenie i zaczyna się ugniatanie. Wspierane przez nieznośne dostrajanie strumieniem, cienkiego, lodowatego, chirurgicznego ostrza.
Wy spoglądacie w górę, gdy chcecie podniesienia. Ja patrzę na dół, bom jest wyniesiony.
Któż jest między wami, co zarazem i śmiać się potrafi i wzniesionym się czuć?
Kto szczytów najwyższych dosięgnie, ten śmieje się z wszelkich tragikomedii i tragicznych powag”.
5. Monotonny szczęk metalu uderzanego o metal. Dławi się nad przepaścią przy akompaniamencie nerwowej kolekcji stukotów. Tuż za wszystkimi powtarzającymi się kolizjami tli się cyfrowa nieuchwytna mgła. Urzekająca zwiewność nie ma szans z mechaniczną topornością. Głębia i niesamowitość zbliżają się i oddalają aż na końcu już tylko w uszach dzwoni…
Wzdychali przeto: „O, gdybyż były drogi niebiańskie, którymi by można było się przekraść w inny byt i szczęście!” — wówczas wynaleźli sobie swe ścieżki kryte i napitki krwawe!
Wir haben
Das Glück
Erfunden
Sagen sie
6. Szczęśliwe odgłosy konsumpcji i piłowania. Narastające napięcie. Wysokie tony – pauza. Mechaniczny puls – pauza. Elektroniczna precyzja ściera się z analogową niedoskonałością człowieka. Zatarustra przemawia ludzko choć i tak przeraźliwie nieludzko – wręcz grobowo, w przemyślany sposób dawkuje słowa. Nagle przywiało ambientowo-industrialną zadymkę, która przeradza się w pomruku grozę.
Czy słyszysz ty, jak tajemnie, jak okrutnie do ciebie mówi ta stara, głęboka, głęboka północ?
Człowiecze , słysz!
Dunkel
Dunkel ist die Nacht
7. Kryształowa cisza zgwałcona zostaje przez obmierzłe tarcie. W oddali głuche bombardowanie miarowo przerywane pojedynczym klawiszem. Szlifowanie ustaje, atmosfera mimo to gęstnieje, nieustannie trzymając w napięciu.
Nastała noc: ocknęły się wszystkie pieśni kochanków. I dusza moja jest pieśnią kochanka.
8. Hegemonia nocy, odgłos potężnego chrapania, mechaniczny trans uduchowionej maszyny. Chaos, zmienne tempo, nawiedzony rdzeń. Trudno uchwytny, meandrujący, nawiedzony sen. Nieunikniona dekonstrukcja majaka.
Tam też i słowo „nadczłowiek” na drodze podjąłem oraz i to, że człowiek jest czymś, co przezwyciężonym być winno,
— że człowiek jest mostem, a nie celem: sławiącym swe szczęście za to południe i wieczór, jako że to jest droga ku nowym jutrzniom…
Meine Brüder
Wozu bedarf es
Des Löwen
Im Geiste
Unschuld
Ist das Kind
Das Kind
Mit einem goldenen Haar
Unschuld
Ist das Kind
Unschuld
Ist ein Spiel
Unschuld
Ist eine Erst-Erweckung
9. Powrót do spajającego w całość tematu. Głos Zaratustry jest jeszcze bardziej ludzki i ciepły. Znów odzywa się niesamowitość zaklętych dźwięków. Sącząca się, chropowata melodia daje nadzieję, lecz zawarta w niej jest również przestroga. Człowiek może osiągnąć dużo, ale równie wiele stracić , wszystko zależy od jego postępków.
Kocham tego, który ani kropli ducha sobie nie pozostawia, lecz chce być całkowicie duchem swej cnoty: tako przekracza on most jako duch.
Ich schreite als Geist
Über die Brücke
Ich bin ein wirklich schwerer Tropfen
Fallend aus den dunklen Wolken
Ich will meinen Untergang
10. Kolejny rozdział powoli się wyłania. Nagłe potężne odgłosy rozpadu, kropel kapania, cyfrowy szum informacyjny. Dołączają plamy dźwiękowe. Głos wrócił do sroższej maniery lekko przydymionej. Krótka chwila ciszy. Migotliwy impuls pianina jedynym humanistycznym przebłyskiem w tej onirycznej acz mechanicznej apoteozie.
Mój to poranek, mój dzień świta: bywaj i, bywaj, wielkie ty moje południe!
Hier kommt die Sonne
Die Sonne hell
11. Następuje konsekwentny powrót do punktu wyjścia. To właśnie ta część płyty pilotowała album, jako najmniej reprezentatywny dla ogółu. Jeden z najpiękniejszych utworów w całej bogatej dyskografii. Harmonijny, podniosły, jedyny w którym śpiewa Mina. Zwiewny, powoli rozwijająca się sielanka, przywodząca na myśl poprzedni projekt Sounds of Music. Mina mrucząc kojąca nuci. Cóż za przeciwwaga ciepły, delikatny głos na tle wokalnej dominacji Milana. Laibach znów zaskakuje jak na specjalistów od nietypowych rozwiązań.
Nazwałem wam trzy przemiany ducha: jako duch wielbłądem się staje, wielbłąd lwem, wreszcie lew dziecięciem.
12. Rozanielenie nie może wszak trwać wiecznie, przemiana wiąże się z ceną, nikt nie mówił, że będzie lekko. Ogłuszający hałas, kojarzący się z rykiem silników samolotów. Szary wyjący szum, bezwzględny i nieprzenikniony. Wzbudzający trwogę – żadna istota żywa na planecie ziemia, nie jest wstanie zgładzić swojego gatunku. Ciekawostką jest to, że już kiedyś Laibach użył podobnego rozwiązania, właśnie na Krst Pod Triglavom – Baptism (1987).
Laibach tym krążkiem wraca do awangardowej macierzy. Przy czym nie sili się na przekraczanie granic. Jest to płyta pełna dźwiękowego kunsztu, który konsekwentnie rozwijany jest przez kolektyw od ładnych paru lat. Laibach udźwignął ciężar gatunkowy tytułowego dzieła.
W ramach ciekawostki nie jest to pierwsze nawiązanie do tematu - jeden z pod projektów NSK - 300 000 V.K. nagrał album Also Sprach Johann Paul II (1997) z okazji setnej rocznicy dzieła Richarda Straussa. Ponadto płyta ta dedykowana była nadchodzącemu „trumfowi religii chrześcijańskiej”.
* fragmenty pochodzą z Tako rzecze Zaratustra Książka dla wszystkich i dla nikogo tłum. Wacław Berent.
+ fragmenty tekstów utworów Laibach: Also Sprach Zarathustra (2017)
Inne tematy w dziale Kultura