Ignatius Ignatius
902
BLOG

Sepultura: Beneath the Remains (1989) - Recenzja

Ignatius Ignatius Kultura Obserwuj notkę 0

Mortality, insanity, fatality
You'll never want to feel what I've felt
Mediocrity, brutality and falsity
It's just a world against me

Sepultura: Beneath the Remains (1989) - RecenzjaOstatni album Sepultury wydany w latach ’80 Beneath the Remains (1989) był zarówno pierwszym wydanym dla dużej amerykańskiej wytwórni. Nagrany został w Rio de Janeiro pod czujnym okiem samego Scotta Burnsa (producenta gigantów z Florydy). Schizophrenia (1987) była albumem, która przetarła drogę, Beneath the Remains (1989), to była nowa jakość, która zaskarbiła sobie uznanie fanów na całym świecie. Co znalazło swoje odbicie w sprzedaży płyt jak i w turnee, które zakończyło się wielkim sukcesem. Sepultura została jednogłośnie okrzyknięta „nową death metalową sensacją”. Powstanie tego krążka ma nawet swoją „sensacyjną” historię, Scottowi Burnsowi skradziono bagaż, w dodatku nie wszystko udało się zrealizować na miejscu, więc Max musiał tak, czy siak zmuszony był wybrać się na Florydę aby dokończyć wokale. Okazało się, że nie ma tego złego bo dzięki temu m.in. John Tardy z Obituary gościnnie wystąpił w „Stronger then Hate”.   

Piękne, romantyczne akustyczne gitary, kryją w sobie tajemniczy mrok. Wstęp ten na miarę pierwszej wspaniałej okładki w dorobku Sepultury, którego autorem jest Michael Whelan. Praca ta nosi nazwę Nightmare in Red i swoją drogą jest to idealny motyw na dziarę, z okładką wiąże się ciekawa anegdota. Pierwotnie zespół chciał aby okładką tejże płyty była inna praca artysty - Bloodcurdling Tales of Horror and the Macabre.Ostatecznie pod naciskiem wytwórni zmieniono pierwotną koncepcję i wykorzystano Nightmare in Red.Przyznać trzeba, że obie prace są doskonałe i mają coś w sobie wyjątkowego. Obie też mogłyby śmiało zdobić trzeci album Sepultury. Pikanterii dodaje fakt, że obraz Bloodcurdling Tales of Horror and the Macabrewykorzystała rok później na potrzeby okładki Obituary Cause of Death (1990), co delikatnie mówiąc rozczarowało i zdenerwowało Sepulturę. Bo do tego stopnia podobał się zespołowi ten obraz, że Igor postanowił sobie fragment pracy wytatuować na swym ramieniu – nie wiedząc, że tatuuje sobie fragment okładki innego zespołu… Nie ma jednak tego złego, bo ostatecznie oba dzieła Michaela Whelana zdobią klasyczne dla tego podgatunku muzyki metalowej albumy.

Tytułowy „Beneath the Remains” rozkręca się szybko oszałamiając rozmachem brzmienia. Wszystkie początkowe trudy zaprocentowały, naprawdę światowej klasy jakością. Wszystkie detale i niuanse gitarowe brzmią tak soczyście i precyzyjnie. Teraz tandem Max-Andreas mogą pokazać jak się szyje zabójcze riffy. Chwilowe wyciszenie dla wzmocnienia przekazu i przejście do monstrualnego riffowania, wokal czystszy, wyraźnie osadzony w thrasherskim stylu. Jakby przyduszony i to kultowe pohukiwanie w refrenie – czysty oldschool. Brzmienie, jak tu się nie jarać tak doskonałym brzmieniem, w porównaniu z poprzednimi albumami, to tak jakby zestawić zacnego Małego Fiata z dobrym rocznikiem Mustanga. To co zapoczątkowano na Schizophrenia(1987) udoskonalono szlifem brylantowym. Gitary Cavalery i Kissera tną, rżną, szarpią, zarzynają, perkusja atakuje nieludzkimi seriami i pędzi w szalonym tempie. Melodyjne partie Kissera współgrają z ścianą bardziej zdecydowanego i skomasowanego ognia. Znacznie dojrzalszy album zrywy. Chore solo łechce zmysł słuchu. Radosna melodyjna wstawka wyłania się niespodziewanie niczym różana korona na gołej zimnej czaszce z okładki. Pierwsze starcie podsumowują odgłosy zaciętej bitwy.

Betraying and playing dirty
You think you'll win
But someday you'll fall
And I'll be waiting

Płynnie niczym wymiana magazynka przez wprawionego żołnierza przechodzimy do największego killera z całego albumu – „Inner Self”, to dominacja podwójnej stopy, ponury riff, przejścia Igora i lejemy gitarową smołę, budując wspaniały pasaż, rozbudowany przebojowy, bogaty w wspaniałe gitarowe odpały, akustyczne wstawki etc. Całości dopełnia smutne deklamowanie Maxa, Jego westchnięcie poprzedza ciężką death thrashową krucjatę. Ekspresyjna solówka, bardzo melodyjna ozdabia tę hekatombę i nadaje jej ludzkiego wymiaru. Jeden z najbardziej oczekiwanych na koncercie kawałków wpisując się tym samym w poczet najważniejszych utworów Brazylijczyków. Wraz z kontraktem z dużą wytwórnią, pojawiły się środki na pierwszy promocyjny klip, który powstał do tego kawałka. Wspomniany na początku „Stronger then Hate”, ciężkie gitarowe wprowadzenie, seria mocnych solówek Kissera, brutalny, przy tym melodyjny utwór, prawdziwe thrashowe arcydzieło, wzbogacone chórkami niczym uran. Za sitkami pojawili się nie byle goście – oprócz jednego z najlepszych growlerów Johna Tardy;ego pojawili się ziomale z Incubus (dziś zespół znany jako Opprobrium) Francis Howard i Scott Latour oraz Kelly Shaefer (Atheist), który jest również autorem tekstu. Obok dewastującej podwójnej stopy objawia się wysmakowna gitara Andreasa. Jest to utwór w którym tyle się dzieje wspaniałych rzeczy, niespełna sześciominutowa artystyczna chłosta.

Soldiers going nowhere
Soldiers blinded by their faith

Sepultura: Beneath the Remains (1989) - RecenzjaNic dziwnego, że tym albumem zespół otworzył sobie drogę na sam szczyt, szczytów metalowej góry, takie utworu jak „Mass Hypnosis” nagrywają najwięksi. Intensywna szorstka gitara, wzmożona kanonada perkusyjna, zastosowany niepokojąco dziwny pogłos na wokalu Maxa, death thrashowa wojna toczy się nadal karmiąc się skrajnymi emocjami. Puls żywego organizmu, wspomagany progresywnymi elementami stanowią o sile i wyjątkowości utworu na całym albumie. Bogaty w wspaniałe popisy każdego z instrumentalistów, wpleciona wzruszająca akustyczna partia naprawdę chwyta za serce. Rany… jak niezwykle równa jest ta płyta, każdy kawałek zniewala. Nie inaczej jest z „Sarcastic Existance” perkusyjna batalia Igora C. roznosi obiekty mieszkalne w drzazgi, ta płyta jest niemożliwie wspaniała, uwielbiam takie wielowątkowe instrumentalne pasaże, Kisser wyjątkowo onanizuje się na gryfie, niechęć do rodzaju ludzkiego bije z wokalu Maxa, kroczące partie, z narastającym tempem, eksplozja basowej gitary – ten zespół w tamtym czasie był niepowstrzymany. Drugim i ostatni utworem jaki Sepultura odziedziczyła w spadku po poprzednim zespole Andreasa (Pestilence*) jest kawałek „Slaves of Pain”. Jak dobrze, że utwór o takim potencjalnie nie został zmarnowany. Jest to kontynuacja bezlitosnego wyskokowej luty.  Soniczny nihilizm łagodzony wręcz poetyckimi partiami solowymi. Kisser wycisnął z tego kawałka wszystko co najlepsze. Nie było lepszego momentu w historii zespołu na wykorzystanie tego kawałka.

Contradiction, aggression, desolation, illusion

W „Lobotomy” mamy do czynienia z  solidnie pokombinowanymi partiami Igora, słychać, że dużo serca wkłada w swoją grę. Ostatecznie wyzbył się toporności na rzecz finezyjnego zabijania. Ciężki death metalowy riff, niepozbawiony kisserowskiej ekspresji. Psychodeliczna aura, dziwnie maniakalne partie Maxa, jakby to On był poddawany zabiegowi i zdawał relację na żywo i w kolorze. Piękno utworu rozkwita po trzeciej minucie, ciężar perkusji i gitarowe, kwieciste orgazmy jedne z najdłużej zapadających w pamięci. Jak jeszcze ktoś przypadkiem byłby głodny wrażeń to Brazylijczycy zaspokoją głód śmiertelnego metalu z najwyższej półki w „Hunger”. Hegemonia riffu, rytmu i hałasu.

Na sam koniec zespół zostawił apokaliptyczną, death metalową manifestację siły w postaci „Primitive Future”. Jest to jeden z najbardziej rzeźnickich momentów płyty, tytuł może kojarzyć się z początkami Sepultury ale pierwsza solowa partia Kissera od razu przypominają, że te czasy zespół ma już za sobą. Niemniej utwór jak zresztą cały album po prostu drą człowieka na drobne strzępy.

Jako bonus w remasterach pojawiają się kolejne dwie instrumentalne wersje – „Inner Self” i „Mass Hypnosis”. Zwłaszcza w tym pierwszym można podziwiać wspaniały lejący się bas. Oprócz tego pojawia się też cover, który znalazł się pierwotnie na tribute albumie zespołu Os Mutantes.

Płyta t-e-k-t-o-n-i-c-z-n-a. Kto wie, czy nie najlepsza rzecz jaką ten zespół poczynił, pewnikiem mało, która płyta z katalogu Sepultury może się mierzyć z tym krążkiem. Klasyczny przykład potwierdzający stereotyp magii trzeciej płyty? Bardzo prawdopodobne.

 

Nie mylić z holenderskimi wirtuozami.

Ignatius
O mnie Ignatius

♤Everything louder than everyone else♤ Entuzjasta hard'n'heavy

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze

Inne tematy w dziale Kultura