Ignatius Ignatius
1028
BLOG

Sepultura: Schizophrenia (1987) - Recenzja

Ignatius Ignatius Kultura Obserwuj notkę 0

Sepultura: Schizophrenia (1987) - RecenzjaNastrajające niepokojem smyczkowe intro i słowo schizophrenia wyryczane wspak rozpoczynają przełomową dla Sepultury płytę. Przełomową ponieważ doszło do bardzo ważnej zmiany personalnej, dotychczasowy gitarzysta prowadzący Jairo został zastąpiony przez Andreasa Kissera, który wniósł wiele świeżości i modyfikację stylistyczną, która sprawiła, że odtąd muzyka Sepultury będzie bardziej „cywilizowana”, żeby nie powiedzieć przystępna i co najważniejsze będzie na bieżąco z metalowymi trendami, by ostatecznie przyczynić się do kreowania własnych. Cóż więc się kryje za tą nieszczęsną okładką? Pierwsze co się rzuca w oko to zerwanie z kiczowatym satanizmem, tytuł albumu i okładka sugerują zwrot ku zupełnie innej tematyce. Początkowo, gdy ją ujrzałem miałem bardzo negatywne odczucia, taki zespół z tak słabą szatą graficzną? Okazuje się, że trzeba trochę dłużej przyglądnąć się jej aby ujrzeć cały zamysł plastyka, który idealnie koresponduje z muzyczna zawartością. Rozbita szyba, a może lustro za którym, panuje krajobraz obłędu jeszcze większy niż przed rozbiciem zwierciadła. Półmrok, Indianin w bliżej nieokreślanym stanie strachu, na samym środku pustyni, i te oczy, przenikliwe karcące oczy. Gdyby nie feralny dobór barw – infantylność błękitu szkła strasznie gryzie się, z ponura kolorystyką. Nie jest to z pewnością najlepsze dzieło Ibsena (trzeba za to przyznać, że najbardziej dojrzałe) i nic dziwnego, że na tej okładce zakończono współpracę. Co ciekawe Indianin z okładki stanowił jak się okazało przepowiednią elementów, które w niedalekiej przyszłości miały charakteryzować muzykę Brazylijczyków.

Od samego początku „From the Past Comes the Storm”, przytłacza nas, intensywność dusznej gęstej jatki. Poprawiło się nieco brzmienie – masywniej brzmi perkusja, wokal Maxa nadal zajadły ale bardziej gardłowy, czytelny i pozbawiony „demonicznego” pogłosu. Szybko utwór rozkręca się i mamy w pełnej krasie death thrashową poezję. Kunszt Kissera i nieustający progres reszty instrumentalistów jest od razu słyszalna. Muzyka jest bardziej przewiewna, więcej w niej miejsca, momentami odnoszę wrażenie, że się nieco się uprościła i poukładała, z drugiej strony pojawiają się co raz odważniejsze techniczne smaczki. Wspaniała długaśna solówka, bardzo melodyjna i zgrabna - wystarczy ją porównać z kakofonicznymi odjazdami z EPki. W trakcie wykonywania przez gitarzysty partii solowej narasta dramaturgia utworu. Zadziorny utwór, brutalny, prawdziwie buntowniczy i rozbudowany jak na wczesną Sepulturę. Motoryczny i bardzo energetyczny. Gitary twardsze i bardziej bezwzględnie ciosane.

To the wall - claims the soldier
My last steps march to the death
Last wills! Hell! This is idiotism
Fuck off to me, fuck off to all of You

Pulsujący wstęp „To the Wall”, melodyjne spopielenie w średnim tempie, uproszczone dosadne partie perkusji, wyczuwalny puls gitary basowej, co raz więcej gitarowych smaczków. Wokal Maxa o thrasherskiej manierze, tym razem niepozbawiony „piekielnych” ozdobników. Potężne przejścia Igor: krążą i krążą i mógłby tak krążyć w nieskończoność - nawet jakość nagrania traci na znaczeniu przy tak podniosłym, dramatycznym graniu. Okrutne przyspieszenie kulminacyjnego momentu zapiera dech w piersiach, neoklasyczna solówka największą ozdobą utworu, która przemienia się w elektryczne niekończące się szczytowanie. Świetne thrasherskie skandujące chórki pod koniec. Jeden z najlepszych momentów tej płyty. Co ciekawe autorem tekstu jest ten sam jegomość, który użyczył swojego głosu w intro na Bestial Devastation (1985).

Blood, pain - nothing to say
Why then - must we die?

Utwór „Escape to the Void” to jeden z dwóch kawałków jakie Sepultura odziedziczyła po Pestilance jako „wiano” Andreasa Kissera. Muzycznie jest to nadal brutalny thrash, który zapoczątkowany został przez mięsiste skurcze spazmatycznej gitary. Otwarło to wieczerzę wspaniałych riffów. Wolniejsze partie  niepozbawione feelingu, zmiany tempa, interesujące melodyjne, rozmarzone wstawki. Co raz odważniejsze wyżywanie się na gryfie. Piorunująca solówka Andreasa to klasyczna heavy metalowa korona. Słuchając tej płyty, nie mamy żadnych wątpliwości dlaczego ten album został dostrzeżony po za granicami Brazylii.  

Czas na instrumentalne, thrashowe dzieło sztuki - „Inqusition Symphony” - jest to jeden z ciekawszych instrumentali jakie powstały w tamtym czasie. Akustyczna gitara, chłód syntezatora i narastające szaleństwo wzniecanego stosu. Wysoki płomień niczym piekielna choinka liżąca bramy samych niebios. Słuchacz tkwi w samym epicentrum spopielenia, gdy włącza się oszałamiające praca Igora, który rąbie niczym drewno na kolejne stosy. Liczne popisy instrumentalne gitarzysty i perkusisty, świetne riffy, słychać, że przez te dwa lata zespół nie próżnował i technicznie się rozwijał. Nic dziwnego, że po 10 latach doceniła ten utwór Apocaliptica nadając taki tytuł swojemu drugiemu albumowi.

Niepokojące wstęp „Screams Behind the Shadow”, świetny rytm od samego początku, perkusista swoimi karkołomnymi przejściami kruszy czaski, sprawniej niż pistolet automatyczny. Krótka przerwa i chropowatego riffowania ciąg dalszy, energetyczny, bezwzględny cios. Wgniatające w ziemie przypływy niszczycielskiej furii atomowego stosu, który złośliwie wymknął się z pod kontroli.  

I'm marked and wounded, the decaying of my thoughts
The rotten smell on my skin
The cold body, thrown and forgotten
I can see the things, but I'm blinded to the world...

Natarczywy powtarzający się riff na początku „Septic Shizo” przerywa potępieńczy trans, groźne pomruki gitary basowej i świetny połamany rytm perkusji, jak tu nie kochać takich instrumentalnych pasaży. Chwilowo wrócił growl zbliżony manierą do poprzednich wydawnictw. Muzycznie nadal jest to siarczysta masakra na wysokich obrotach. Szybkie ogłuszające naloty dywanowe, dbałość o dynamikę i zmienność tempa. Zdobne solówki łagodzące obyczaje przedzierają się przez to totalne gruzowanie.

Przedostatnim utworem drugiego krążka Brazylijczyków jest „The Abyss”  - akustyczna miniaturka, bardzo udany, miły dla ucha przerywnik. Który poprzedza finał „R.I.P. (Rest In Pain)”, potężne kostkowanie, wspaniały przykład pierwotnej szkoły death metalu, która zaczyna w tym czasie krzepnąć. Jeden z najszybszych kawałków na płycie, bezwzględna poniewierka. Intensywny brutalny, spowity całunem bolesnej męki zarówno fizycznej jak i psychicznej. Zmagają się ze sobą, z jednej strony fundamenty death metalowe, przełamywane thrasherskimi łamańcami i heavy metalowym galopem i melodyjnością partii solowych Kissera.

Schizophrenia
Paranoia
Insane death
Rest in pain

Iście schizowa humoreska kropką nad „i”, świadcząca o zdrowym dystansie do własnej twórczości.

We wznowieniach znaleźć można nie wiadomo dlaczego odświeżoną wersję „Troops of Doom”. Wersja z 1990 roku, jest chyba nie potrzebna, bardziej wygładzone brzmienie, beczkowate bębny na początku i czytelny wokal Maxa na siłę uwspółcześnia sepulturowego klasyka. Solówki bardziej poukładane, trochę ugrzecznione to wszystko ale posłuchać od biedy można. Tylko bardziej by ten utwór pasował na reedycji Beneath the Remains (1989) lub Arise(1991).

Prócz tego można posłuchać surowych wersji kawałków z Schizophrenia (1987), które momentami paradoksalnie lepiej wypadają niż ostateczne wersje. Mowa tu o wersji demo pierwszego kawałka, tutaj pt. „The Past Reborns the Storms”. Również wersje instrumentalne „Septic Schizo” i „To The Wall” są warte przesłuchania.

Jak wspomniałem, był to pierwszy sukces Sepultury, który zaowocował zainteresowaniem się amerykańskiej wytwórni Roadrunner Records. Zespół wówczas jeszcze nie mówił biegle w języku angielskim nie mówiąc o utrudnionej łączności z Brazylią – nie zapominajmy, że z dzisiejszej perspektywy wygodnego fotela i dostępu do szerokopasmowego internetu, rzeczywistość z przed trzech dekad wyglądała znacznie trudniej, zwłaszcza dla młodych gniewnych, który dopiero wkraczali w brutalny świat przemysłu muzycznego. Kto wie czy nawet nie brutalniejszego niż muzyka.

Ignatius
O mnie Ignatius

♤Everything louder than everyone else♤ Entuzjasta hard'n'heavy

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze

Inne tematy w dziale Kultura