Ignatius Ignatius
112
BLOG

Massacra: Nearer From Death (1989) - Recenzja

Ignatius Ignatius Kultura Obserwuj notkę 2

Massacra: Nearer From Death (1989) - Recenzja

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Wydane w 1989 roku Nearer to Death to trzecie i ostatnie demo Massacry rodem z krainy śmierdzących serów i pożeraczy ryb lądowych. Taśma ta to kolejna porcja surowego death thrashowego kwadransa, tym razem zamknięta w zaledwie trzech ciosach. Te siarczyste brutalne wyziewy wieńczą amatorski etap zespołu. Na tym demie debiutuje drugi wokalista i gitarzysta – Frederic ‘Freddy’ Duval (chodź inne źródła podają, wcześniej z zespołem rozpoczął współprace), który używając również pseudonimu Dead, umrze na raka skóry w 1997 roku - ironia i dziwny zbieg okoliczności, że artyści, którzy korzystają z pseudonimu bądź nazwy zespołu, która ma coś wspólnego ze śmiercią, źle kończą... Przedtem jednak Freddy nagrywa kultową trylogię, której przyjrzymy się niebawem. Nie wiem czy to jest najlepsze demo, trudno to stwierdzić bo wszystkie trzy są zbliżone jakościowo do siebie, i to było typowe dla tego zespołu, przynajmniej gdy, zespół tworzył w tej stylistyce. Moim osobistym faworytem pozostał Torture Legion(1987) za tę nieokrzesane pierwotne furiactwo wokalisty, które nigdy już nigdy niestety nie zostało powtórzone. Wszystkie trzy kawałki zostały wykorzystane na długogrającym debiucie.

Po standardowym intro nadciągają dobrze znani apokaliptyczni wojownicy - to już taka tradycja - na każdym demie mamy wersje tego kawałka tutaj oznaczone dopiskiem final chapter i jest to kontynuacja wspomnianego utworu.

Dobre brzmienie dużo lepsze niż poprzednio, uwypukla tę charakterystyczną dla grupy rytmikę. chaotyczne rozpędzone solówki. Brutalny średnio szybki killer. Wokal porównywalny do tego co było na poprzednim demie.  „Sentenced for Life”, ponury ciężki mozolny wstęp, atomowe przejście na perkusji Chrisa, przeciągnięte opętane wokalizy, to najwolniejszy utwór w dotychczasowej historii zespołu, leniwe ciężkie tempo. Jednak szybko ładunek nienawiści eksploduje z furią i chaotyczną miazgą, transowych riffów. Wczesna twórczość Massacry to uczta dla koneserów imponujących riffów z piekła rodem. Brudne ale optymalne brzmienie, pełne i mięsiste. Przygaszona kakofoniczna solówka,  w połowie zespół rozbudowuje miodny pasaż. Długi groteskowy finał z zapierająca dech w piersiach solówką.  

Słynny fragment Carminy Buranajako intro do tytułowego kawałka, od razu budzi to skojarzenia z wykorzystaniem „Tubular Bells” przez Possessed. Miazga, intensywna, dobrze zagęszczona miazga. Drobno szatkujące gitary, obmierzły wokal. Niezła rozwałka z złośliwym entuzjazmem bijącym z gry gitarzystów. Jest brutalnie i w thrasherskim wydaniu chwytliwie. W utworze tym wysłuchać można najbardziej porytego solo na demie, które jest krótkie i wyjątkowo plugawe.

Massacra: Nearer From Death (1989) - RecenzjaPo takiej serii demówek, apetyt na długogrające dzieło mogło tylko rosnąć. Słychać, na tych demówkach, że zespół miał ochotę nagrać w bardziej przyzwoitych warunkach dłuższy materiał, potencjał twórczy niedługo później został idealnie wykorzystany w postaci trzech klasycznych już płytach. Jednak dziś, gdy dostęp do demówek jest bezproblemowy, warto posłuchać wczesnych wersji, które tętnią agresją. Wszystkie trzy dema ukazały się na kompilacji pt. Day of the Massacra, która zawiera książeczkę, z okładkami, zdjęciami etc. Jest to kawał francuskiej legendy death thrash metal obok której nie sposób przejść obojętnie. Warto wziąć do serca złotą myśl stworka z spienionym kuflem w dłoni i odjechać pod wpływem śmiercionośnego łomotu.

Ignatius
O mnie Ignatius

♤Everything louder than everyone else♤ Entuzjasta hard'n'heavy

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (2)

Inne tematy w dziale Kultura