Ignatius Ignatius
155
BLOG

Benediction: Dark is the Season (1992) - Recenzja

Ignatius Ignatius Kultura Obserwuj notkę 0

Benediction: Dark is the Season (1992) - RecenzjaBenediction miał przez pierwsze lata działalności (1990-1994) wyjątkowe szczęście do udanych okładek, jedną z najlepszych i najbardziej oryginalnych artworków doczekała się EP Dark is the Season. Zwłaszcza nietypowa kolorystyka - jak na płytę death metalowego klasyka była niecodzienna. Kolejna z serii małych płyt wydana po Experimental Stage i Return to the Eve, zdecydowanie najlepsza i najbardziej wartościowa.

Na dzień dobry masakruje nas totalna luta „Foetus Noose”, ostre, bardziej chropowate brzmienie, szybka i zwarta akcja na miarę The Grand Leveller. Brudniejsza produkcja i jeszcze lepsze brzmienie perkusji. Świetne riffowanie pod koniec – co raz więcej thrashu. Benediction w tym kawałku prezentuje swój wypracowany podniosły styl by wrócić do piekielnej pożogi. Największą niespodzianką jest cover kanadyjskiego heavy metalowego zespołu Anvil, zwłaszcza, że gościnnie udzielił się pierwszy gardłowy zespołu – Mark 'Barney' Greenway.

Benediction: Dark is the Season (1992) - RecenzjaMimo wszystko gwoździem programu jest tytułowy utwór inspirowany filmem Blue VelvetDavida Lyncha. Kawałek ten rozpoczyna nietypowo motyw zagrany na basie przez gitarzystę Darrena Brooksa – dotychczasowy basista Paul Adams pożegnał się z zespołem. Partia Brooksa jest przenikliwa, tajemnicza i przywodzi od razu na myśl filmy noir. Zdecydowanie jest to najbardziej progresywny utwór w histroii Benediction, obok masywnych, wolniejszych pasaży pojawiają się przeróżne ozdobniki i efekty, pojawiają się elementy znane już z drugiego albumu – ponure deklamacje, doomowe, nawiedzone spowolnienia i największy smaczek – syreny policyjne sugestywnie zagrane na tremolo. Mistrzowski popis klimatycznego death metalu o filmowym rozmachu, wisienką na torcie jest akustyczne nieco psychodeliczne outro zagrane przez Alana Jonsa. Już dla tego kawałka warto sięgnąć po tę płytkę.

Numer cztery to wspaniały „Jumping at Shadows” traktujący o seryjnym mordercy Davidzie Berkovitzu, utwór zawiera cytat z listu w którym użył pseudonimu Son of Sam. Kawałek znany głównie z The Grand Leveller niestety w niczym się nieróżniącej się wersji.

Na koniec odgrzewany trup w postaci nowej wersji „Experimental Stage”, który ukazał się tez na EPce o tym samym tytule, odgrzebanie tego numeru pokazuje najdobitniej rozwój tego zespołu z albumu na album, kawałek nabiera właściwej mocy i wiele zyskuje po mimo, że pierwotna wersja broni się do dziś. Również i w tym kawałku pojawiła się gościnnie nie byle jaka osobistość – back wokale należą do Karla Willetsa z Bolt Thrower.

Udany eksperyment, którego owocem jest bardzo dobra EPka pokazująca, że parę ciekawych pomysłów na muzykę miał ten zespół. Szkoda tylko, że Benediction nie pokusił się o rozwinięcie w przyszłości patentów zawartych na Dark is the Shadows, pewnie przez to EP jest tak wyjątkowe.

Ignatius
O mnie Ignatius

♤Everything louder than everyone else♤ Entuzjasta hard'n'heavy

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze

Inne tematy w dziale Kultura