De mortius nil nisi bene - o zmarłych - tylko dobrze
De mortuis aut bene aut nihil- o zmarłych dobrze (mówić) albo wcale
W polskojęzycznych mediach, a żeby być uczciwym to we wszystkich mediach, te szlachetne sentencje zwykle nie działają, lub co najwyżej tylko względem osób ideologicznie spokrewnionych. W zasadzie nie powinno to już nikogo zbytnio dziwić, ale niesmak zawsze pozostaje. Po 10.04 naiwnie wydawało się (przez krótki moment), że sytuacja się odmieni, szybko czas zweryfikował tamte płonne mrzonki. Mainstreamowi nie przeszkadzało po 10.04 wylewać pomyj i szkalować dobre imię ofiar i ich najbliższych jak gdyby nigdy nic, tak jak to na co dzień przecież czyniono. Po śmierci Jaruzelskiego jednak ten sam mainstream głośno krzyczał ręce precz od generała - analogicznie, tak samo desperacko broniąc jak to czynił przez ćwierć wieku. Ostatnimi dniami media przeżywają żałobę po śmierci Władysławą 'Profesora' Bartoszewskiego, nie będę brnął tutaj w ocenę tej postaci, każdy i tak ma wyrobione zdanie ale nie daje mi spokoju jedna rzecz - wręcz z orwellowskim uporem, napastliwie wmawia się ludziom, że ten człowiek był profesorem. Rozumiem, można się raz czy dwa przejęzyczyć (chociaż w mediach to i tak jest przejaw braku profesjonalizmu) wszędzie przeczytać można nagłówki : Prof. Bartoszewski nie żyje, Ostatni wywiad z prof. Bartoszewskim,i wiele innych, które będą się jeszcze przez jakiś czas przewijać. Tej tytułomanii, pikanterii dodaje kuriozalna sytuacja z przed roku, kiedy to:
PWN pokusiły się o wydanie Wielkiego Słownika Polsko-Niemieckiego. I chwała im za to. Gdyby nie zaklinanie rzeczywistości. Na liście „patronów honorowych" znalazł się m.in. Władysław Bartoszewski, któremu przed nazwiskiem dopisano „prof. dr. hab".
Przytoczę tu cytat utworu Kazika „12 groszy"
Więc mam wyższe wykształcenie, chociaż studiów nie skończyłem
Jak prezydent Kwaśniewski(...)
Pewne kwestie się nie dezaktualizują.Prawda mniej niestety eksponowana jest taka, że Władysław 'Profesor' Bartoszewski nie skończywszy studiów magisterskich nie mógłby uczyć w liceum - gdzie chociaż tam jego podopieczni mogliby używać tego symbolicznego tytułu (zresztą, pewnie by mógł biorąc pod uwagę reformy z przed kilku lat). Dziś w celu zrobienia porannej prasówki odwiedziłem stronę gazeta.pl i to co ujrzałem, idealnie pokryło się z moją ostatnią refleksją - tytuł prof. dr hab. Lecha Kaczyńskiego za życia, ani po śmierci przez gardło wielu nie przechodzi. Miałem nie oceniać ale niech stracę z Bartoszewskiego był taki „profesor" jak z Jaruzelskiego „generał”- Viva la relativisme!
Inne tematy w dziale Rozmaitości