Obserwując noworoczny serial jaki funduje nam Pan Minister Zdrowia Bartosz Arłukowicz, przeszła mi myśl, żeby przypadkiem nie zachorować. Jak na złość w dniu dzisiejszym, w Święto Trzech Króli padłem ofiarą Pana Ministra i jego wspaniałych reform, postanowiłem więc podzielić się swymi doświadczeniami. W ten mroźny poranek zmuszony byłem pojechać na SOR do sąsiedniego miasta aby zbadał mnie okulista. Od rana poczułem ból oczu, które były tak zaropiałe, że z trudem je w ogóle otwarłem. Zgodnie z instrukcją Pana Ministra udałem się na SOR, który jest usytuowany przy szpitalu gdzie, wiedziałem, że znajduje się okulistyka. Dodam, że musiałem pojechać do sąsiedniego miasta. Na miejscu po odczekaniu (chyba za karę) w stereotypowej kolejce zostałem poinformowany, że od 1.01 bieżącego roku jest potrzebne skierowanie do lekarza specjalisty (w tym wypadku okulista). Takowe wydaje lekarz pierwszego kontaktu a, że dziś obchodzimy Święto musiałem udać się do tzw. Nocnej i Świątecznej Opieki Medycznej, która oddalona jest o 7km w jedną stronę (nie muszę dodawać, że nie ma bezpośredniego dojazdu komunikacją miejską i trzeba się w przypadku braku samochodu nie źle nachodzić). Nasuwa się więc pytanie, jak według Pana Ministrze ma być obsłużony pacjent okulistyczny w takiej sytuacji? Z chorymi oczami prowadzenie samochodu, zwłaszcza przy zimowej aurze to kiepski pomysł (pomijam, że nie każdy go posiada). Dojście do najbliższego przystanku, który oddalony jest o ok. 2km (z godnie z PRLowską myślą taktyczną szpitale takie jak np. Szpital Górniczy w Sosnowcu oddalone są od centrum miasta na wypadek np. wojny nuklearnej), w dodatku stromym w dół, śliskim chodnikiem to nie lada wyzwanie np. dla schorowanej osoby w podeszłym wieku (dla młodej osoby zresztą też nie jest to przyjemne). Wniosek - tzw. Służba Zdrowia jest zarezerwowana dla osób, które mają nieograniczone zapasy czasu, dużo pieniędzy, paradoksalnie zdrowia i stalowych nerwów, ewentualnie rodzinę z wyżej wymienionymi dobrami. Do tej pory stało się w jednej gigantycznej kolejce, która w zasadzie jest rodzajem wściekłego tłumu, który wrogo jest nastawiony do każdego, najbardziej między sobą. Od stycznia 2015 roku Pan Minister zrobił nam przysługę i podwoił nam tę przyjemność, bo teraz czekamy nie w jednej a w dwóch kolejkach (równie dużych rzecz jasna). Spróbujmy sobie wyobrazić co w sytuacji, gdy odległość między szpitalem a ośrodkiem wynosi np. 30 km? A ktoś miał czelność zachorować, w dodatku w dzień świąteczny? Czy taka osoba ma korzystać zgodnie z najnowszymi zaleceniami Pana Ministra, z pomocy Straży Pożarnej?
W tym Nowym Roku, życzę wszystkim zdrowia, zdrowia i jeszcze raz zdrowia.
Inne tematy w dziale Rozmaitości